Sprawdzanie
Szeroki Kadr
Wydarzenie: 19.10.2022 | Kolor tła:

Projekt #Odra

Katastrofa ekologiczna na Odrze trwa kolejny miesiąc. Masowa śmierć zwierząt i zniszczenia ekosystemu rzeki skłaniają do zadawania pytań zarówno o rolę dzikiej przyrody dla człowieka, jak i o skuteczność polityk publicznych w zakresie ochrony środowiska. Przy wsparciu European Climate Foundation kolektyw Sputnik Photos realizuje projekt związany z sytuacją na Odrze.

Rafał Milach, Justyna Streichsbier, Michał Łuczak, Adam Pańczuk, Agnieszka Rayss i Karolina Gembara zbierają historie o katastrofie ekologicznej na Odrze współpracując z dziennikarzami, dziennikarkami, aktywistami, aktywistkami. Będą się starać spojrzeć na sprawę Odry szeroko, wykraczając poza
newsowe narracje.

Rafał Milach

Jak widzisz rolę współczesnego fotografa dokumentalnego/fotografki dokumentalnej?

Rola twórcy/twórczyni w obecnym kontekście społeczno-politycznym w moim przekonaniu wiąże się przede wszystkim z odpowiedzialnością. Wierzę, że jako fotograf mam w ręku narzędzie, które odpowiednio użyte, ma spory potencjał perswazji, a w koalicji z innymi działaniami może kształtować rzeczywistość, która nas otacza. Fotografia może mieć w takim wypadku charakter interwencyjny, prewencyjny lub proaktywny, może korzystać ze strategii dokumentalnych, ale niekoniecznie. Jako twórca staram się być jak najbardziej użyteczny społecznie i przekładać zasoby, którymi dysponuję, czyli w tym przypadku głównie fotografię oraz pewne zdolności organizacyjne, na zaangażowanie w bieżące problemy.

Dlaczego fotografujesz protesty?

Jako społeczeństwo znaleźliśmy się w punkcie krytycznym. Skala napięć na linii władza-społeczeństwo, dyskryminacji, łamania praw człowieka i zasad demokracji osiągnęła taki pułap, że zaczął się proces przeformatowania wartości. Spora część napięć manifestuje się na ulicy. Gromadzenie dokumentacji z tych wydarzeń uważam za istotne z perspektywy obecnej, ale też kolejnych lat. Jest to dla nas ważny moment formowania się społeczeństwa obywatelskiego.
Dokumentując okazuję solidarność i wzmacniam głos protestujących, przedłużam pole protestu oraz podtrzymuję dyskurs wokół problemów, które nie kończą się wraz z zakończeniem demonstracji.

Jako baczny obserwator i rejestrator protestów widzisz jakieś zmiany w sposobie manifestowania postulatów przez ich uczestników/uczestniczki?

Mam wrażenie, że nauczyliśmy się protestować. Zaznaczać swoją obecność w przestrzeni publicznej. Dzięki zaangażowaniu twórczyń i twórców wizualnych protesty stały się plastyczne, a to z kolei stwarza potencjał kreowania nośnych, symbolicznych obrazów. Flagi, banery, znaki graficzne, układy choreograficzne i muzyka składają się na performans, który odgrywa się przed naszymi kamerami. “Marsz żałobny dla Odry” to bardzo ważny i potrzebny rytuał, który powinniśmy przeżyć nie tylko w grupach aktywistycznych, ale jako całe społeczeństwo. Może to pozwoliłoby nam myśleć o rzece i całym jej ekosystemie w sposób podmiotowy a nie wyłącznie utylitarny.

Justyna Streichsbier

Niedawno zakończyłaś swoją “pierwszą rzeczną podróż”. Dlaczego chciałaś fizycznie przebyć ten dystans?

Wiedziałam, że płynąc, mogę się wiele nauczyć – zarówno o łódce, jak i rzece oraz samej sobie. Myślę, że nie mogłam mieć lepszego przewodnika od Michała Zygmunta, artysty dźwiękowego, aktywisty i człowieka rzeki, który przemierzył tę trasę kilka miesięcy wcześniej. Ta podróż to wielka nauka odpuszczania. Nie jestem osobą, która łatwo podejmuje decyzje. Właściwie to mam z tym duży problem. Jednak jeśli chodzi o łódkę, nie miałam żadnych wątpliwości. Wykonałam wtedy kilka prostych kroków: kupiłam ją i na nią wsiadłam, a dalej poniosła nas rzeka. Potrzebuję doświadczać fizycznie świata. Bardziej niż intelektualnie. Nawet to, że wybieram fotografię analogową jest myślę tego konsekwencją. Jakby istniało dla mnie tylko to, czego mogę dotknąć, choć oczywiście przeżywam rzeczy i sytuacje, które trudno takimi nazwać. Potrzebowałam w danym momencie czegoś bardzo prostego i klarownego. Pychówka (prosta, tradycyjna łódka – przypis red.) ma w sobie pewną surowość i konkret. Wsiadam, odpalam silnik, skręcam ster w prawo-jadę w lewo, skręcam ster w lewo-jadę w prawo. Takiej prostoty potrzebuję w tym momencie. Bez kombinowania. Nic więcej.

Czy w trakcie swojej podróży poznałaś jakiś ludzi związanych z rzekami, które przemierzałaś? Jakieś spotkanie szczególnie zapadło Ci w pamięć?

Właśnie zdałam sobie sprawę, że wokół siebie mam większość ludzi związanych z rzeką – w tym moich rodziców, którzy nie wyobrażają sobie wiosny czy lata bez przebywania nad Wartą czy Odrą. Sama od lat jestem związana ze Statkiem Kultury, na którym odbywają się warsztaty dokumentalne „Laboratorium Rejs”. Wśród bliskich mi ludzi są m.in. Szymon Mizera, jego bracia, Piotr Wręga i cała załoga, Piotr i Tomek Włoch, czy wspomniany Michał Zygmunt i Rzeczny Uniwersytet Ludowy. Osoby takiej jak Jacek i Iza Engel z Koalicji Ratujmy Rzeki znałam już wcześniej. Podobnie Ewę Drewniak czy Martę Sitak, a także Justynę Budzyn czy Anię Kobyłkę i inne lubuskie Siostry Rzeki, które spotkałam podczas mojej podróży. To są eksperci, których słucham, bo mają wiedzę, którą po prostu warto usłyszeć. Rysiek Matecki z Zatoni Dolnej to z kolei osoba, którą dopiero poznałam. Często słyszę też o Sławku czy Magdzie Bobryk ze
Stowarzyszenia 515. Tych ludzi jest mnóstwo.

Jaka była metoda Twojej pracy podczas realizacji materiału?

Wzięłam aparat analogowy, materiały, klisze - wszystko co miałam, a nie miałam wiele. To był moment, kiedy wszystko wydałam na łódkę i podróż. Byłam głównie nastawiona na płynięcie i przeżywanie. Tak naprawdę dosyć rzadko wyciągałam aparat, zresztą klisza ma swoje ograniczenia. Aparat wzięłam po to, żeby mieć “zaświadczenie” z przebytej straty, ale i nowego początku. Żeby zapamiętać, niekoniecznie gdzieś coś pokazać. Płynąc ku Odrze nie wiedziałam już, co zastanę. Na początku, jeszcze zanim nastąpiło apogeum katastrofy, chciałam fotografować truchła. Jednak przemierzając Wisłę trudno było nie dostrzec życia. Było wręcz idyllicznie. Jednocześnie, obok tej bajkowej scenerii, cały czas słyszałam rozmowy telefoniczne Michała Zygmunta, w których przewijał się temat tragedii na rzece. Ostatecznie fotografowałam samego Michała Zygmunta i łódkę, bo to było wtedy dla mnie najbliższe. Wpływając w Odrę nie doświadczyłam już obrazów zasłyszanych z rozmów. Nie było śniętych ryb, smrodu. W Widuchowej razem z Ewą Drewniak z Lubuskiego Klubu Przyrodników
znalazłyśmy worki z rybimi szczątkami. Zrobiłam odciski trucheł na cyjanotypii i kilka polaroidów - żeby je zachować, zapamiętać. Będąc na rzece, poczułam się za nia odpowiedzialna. Ona dała mi dużo, chciałabym jej tez coś zwrócić. Jeszcze nie wiem w jakiej formie.

Karolina Gembara

Co najbardziej poruszyło Cię w postawie miłośników_czek rzeki związanych z odrzańską przystanią turystyczną w Cigacicach?

Przede wszystkim Cigacice są bardzo przyjaznym miejscem. Od samego początku czułam się tam bardzo dobrze, choć nie znałam tej społeczności. Odwiedziłam ją po raz pierwszy dwa lata temu z moją studentką Justyną Streichsbier, która mieszka w Kostrzynie nad Odrą. Ludzie związani na co dzień z Cigacicami — Szymon Mizera i jego Statek Kultury, artysta Michał Zygmunt, czy bracia Włochowie, Piotr i Tomasz i ich restauracja — to osoby i miejsca bardzo przyjazne, co widać gołym okiem. Teraz, w momencie kryzysu, nie załamują się. Oni od dawna wiedzą, co pomaga rzece, a co jej szkodzi. Trzeba ich słuchać. Organizują spotkania, wykłady, rozmawiają z lokalną administracja. Bardzo mi imponuje ich wiedza i motywacja.

Jaką rolę pełni rzeka w tej społeczności?

Moja przyjaciółka, która wychowała się w Zielonej Gorze pamięta, że Cigacice były takim pierwszym miejscem spotkania z rzeką. Odra omija miasto i trzeba pojechać na północny wschód, w kierunku Sulechowa, żeby się z tą rzeką spotkać. Wąski most z sygnalizacją świetlną i widoczne z daleka domy, zbudowane tuż nad brzegiem, dobitnie mówią: tu jest rzeka, trzeba zwolnić, rozejrzeć się. Zresztą jeszcze za czasów niemieckich Cigacice były doceniane właśnie z tych powodów. Były małym kurortem, do którego wpadało się na weekend z Berlina. Te tradycje w pewnym sensie umarły i dopiero dzięki staraniom kilku osób powrócono do myśli, aby utworzyć port i przystań, aby na nowo przyciągać ludzi. Rzeka daje pracę osobom, które gotują w restauracji, które organizują warsztaty dla dzieciaków na barce, które obsługują barki. Jest ona — czysta i dzika — warunkiem tego, by ludzie chcieli przyjechać, zjeść, popływać. To jeden
wymiar — merkantylny, ale tych ludzi by tam nie było, gdyby nie kochali Odry.

Jak Ty personalnie odbierasz katastrofę na Odrze?

Odra jest rzeką regionu, z którego pochodzę, podobnie jak Nysa. Jednak nigdy nie miałam jakiejś specjalnej relacji z wodą, jako dzieci nie kąpaliśmy się w rzekach. Czasy studenckie to oczywiście imprezy nad Odrą we Wrocławiu. Ale to także koszmar powodzi z 1997, kiedy Nysa zniszczyła sklep moich rodziców. Kilka tygodni temu byłam nad Renem w Bazylei i doznałam prawdziwego szoku — rzeka jest tak czysta, że ludzie płyną głównym nurtem z wodoodpornymi plecakami, następnie wychodzą na brzeg, wyjmują suche ubrania i idą do pracy. Żałuję, że nigdy nie miałam takich doświadczeń, że nikt mnie nie uczył rzeki, że nie była ona nigdy tak przyjazna w moich oczach, że przestrzegano mnie przed nią. Ogromnie szkoda mi całego ekosystemu wokół rzeki, zwierząt, ryb które cierpią, szkoda mi także wysiłku takich ludzi, jak w Cigacicach, którzy ciężko pracują, aby przywracać tę wiarę w rzekę, dzielić się pasją, której nikt mi nigdy nie pomógł doświadczyć. Jest to dla mnie również kolejna katastrofa polityczna — kłamstwa, opieszałość, nieudolność i brak konsekwencji wobec trucicieli, niewiedza pani minister, która nazwała tę katastrofę “naturalną”, a wcześniej polowanie na winnego, tak jakby można było wskazać jeden podmiot i załatwione. Jest to także katastrofa społeczna i ekonomiczna. A z wykładów dr Marty Sitek wiem, że będzie się ona powtarzać.

Zapraszamy do śledzenia projektu #ODRA na Facebooku i Instagramie.

https://www.facebook.com/sputnikphotos
https://www.instagram.com/sputnikphotos/
https://www.sputnikphotos.com/

Komentarze

Dodaj komentarz

Ponieważ nie jesteś zalogowany, Twój wpis będzie musiał zostać zaakceptowany przez moderatora.

Dodaj swój post

waldemar

Zdjęcie szczęśliwych ludzi2023-10-01 11:31:52 waldemar

Hala odpraw. Lotnisko Antalya - Turcja…

bludenko

Dorota Awiorko2023-09-24 02:42:23 bludenko

Piękne wnętrze Artystki to i fotografie piękne! Dzięki takim ludziom jak Pani Dorotka życie…

maril

Filip Blaauw2023-09-03 18:04:26 maril

Świetne zdjęcia gratuluje pasji…

agnieszkaf

Ptak w krajobrazie2023-08-28 21:24:05 agnieszkaf

[quote=""]Czatownia nad Gadzinowym zarośnięta inne tez ruina.....gdzie fotografować Reszta tylko…