Twoje zdjęcia okiem ekspertów – styczeń 2019
Autorka fotografii: Agnieszka Drzewińska
Opis fotografii: Pierwsze trzy zdjęcia traktuję jako tryptyk. Wykonałam je podczas tego samego spaceru po ogrodzie odkrytym na nowo (wykopanym z piwnicy) starym manualnym pentaconem mojego taty (on używał go z aparatem marki Praktica). Tak naprawdę było to studium możliwości obiektywu w połączeniu z pierścieniami (te również wykopane z piwnicznej otchłani). Muszę przyznać, że był to również niesamowity trening mojej cierpliwości. Dla początkującego (a wręcz dopiero raczkującego!) fotografa jednoczesne panowanie nad kompozycją, prawidłową ekspozycją zdjęcia i ostrością (ustawianą po raz pierwszy manualnie) było nie lada wyzwaniem… Myślę, że była to sesja, która w mojej wciąż krótkiej przygodzie z fotografią nauczyła mnie najwięcej.
Zdjęcie czwarte wykonałam wcześniej niż trzy pozostałe, jeszcze zanim odważyłam się fotografować w trybie zapisu RAW-ów. Stąd też ograniczone możliwości obróbki. Mimo wszystko bardzo tę fotografię lubię. Chyba dzięki niej odkryłam, w jak dużym stopniu mogę za pomocą aparatu kreować i odkrywać rzeczywistość na nowo, a także jak niesamowita geometria kryje się czasem w zasięgu naszego wzroku – jeśli tylko umiemy patrzeć.
Opinia naszych ekspertów:
Michał:
Ach, te skarby znalezione w szafie! Prowokują do kombinowania, majsterkowania i nierzadko ukazują banał w nowy, pasjonujący sposób! Moja historia przypomina historię Agnieszki – ja również znalazłem stary sprzęt fotograficzny w szafie ojca i w ten sposób odkryłem fotografię. Co prawda później poszedłem w inną stronę niż autorka, ale miło wspominam takie odkrycia.
Agnieszka po zamontowaniu starego obiektywu postanowiła sprawdzić, jak wygląda świat w skali mikro. Trzeba przyznać, że jak na pierwszy raz wyszło całkiem dobrze. Od strony technicznej najtrudniejszą sprawą podczas pracy z manualnym szkłem (zwłaszcza z pierścieniami makro) jest ustawienie ostrości. To zostało wykonane bardzo dobrze. Do kompozycji też nie mogę się przyczepić, nie ma w niej rażących błędów. Jedynie zdjęcie numer 4 sugerowałbym przykadrować z lewej strony, by zachować równowagę między kolorami (teraz za dużo jest jasnej zieleni po lewej).
Jeśli autorka chce się dalej rozwijać w tej dziedzinie fotografii, to czeka ją poważna zmiana w życiu. Zmiana, z którą musi zmierzyć się wielu fotografów: przestawienie budzika tak, aby fotografować świat, nie tylko mikro, w promieniach wschodzącego słońca, albowiem (tak, tak, powraca to jak mantra) to światłem budujemy klimat takich scen. Dodatkowym argumentem za porannym wstawaniem jest budząca się do życia przyroda, która o tej porze funkcjonuje jeszcze w ślimaczym tempie. Najtrudniejszą nauką będzie zrozumienie koloru i umiejętność jego zagospodarowania w kadrze. Tu autorka, choć intuicyjnie, całkiem nieźle sobie dała radę. Jedynie na trzecim zdjęciu pojawiła się duża, niemal czarna plama w centrum kadru, nad którą bym popracował
Nie byłbym sobą, gdybym nie sypnął kilkoma nazwiskami, które należy potraktować jako inspiracje. I tak:
– Magdalena Wasiczek – za magiczny świat i plecak pełen wynalazków do fotografowania;
– Kinga Wójcicka vel Greenmorning.pl – za najlepszy wykład o kompozycji, również tej kolorystycznej, jaki słyszałem;
– John Gage – za wyczerpującą, acz trudną, publikację Kolor i kultura.
Łukasz:
Podobałoby mi się zdjęcie czwarte, zwłaszcza że – jak przekonuje autorka – powstało na początku jej przygody z fotografowaniem z bliska. Podoba mi się kompozycja. Podobają mi się kolory. Podoba mi się głębia ostrości, która jest wystarczająco mała, żeby zwrócić uwagę widza na kwiat, ale nie rozmywa drugiego planu na tyle mocno, by pozbawić zdjęcie kontekstu. Skąd więc tryb przypuszczający w pierwszym zdaniu? Niestety zdjęcie jest nieostre, poruszone. Nie jest to poruszenie kreatywne, więc należy je traktować jako błąd w sztuce. Niewykluczone nawet, że autorka fotografowała aparatem zamocowanym na statywie, skąd więc poruszenie? Nie tylko aparat może się poruszyć w trakcie naświetlania zdjęcia. Wystarczy niewielki wiaterek, żeby zachwiać delikatną łodygą. Rozwiązaniem jest krótki czas otwarcia migawki lub odpowiednie podparcie/usztywnienie roślinki (nie zawsze wykonalne).
Z rozpoczynającego zgłoszenie „tryptyku” najbardziej przypadło mi do gustu zdjęcie drugie. Prosta centralna kompozycja, odpowiednio użyta głębia ostrości, pszczoła efektownie ujęta z profilu – bardzo fajnie. Przeszkadzają odrobinę zbyt nasycone kolory kwiatu, na którym siedzi owad, ponieważ rywalizują o uwagę widza z głównym obiektem. Nie zaszkodziłoby odrobinę stonować nasycenie w trakcie obróbki fotografii. Ująłem „tryptyk” w cudzysłów, ponieważ jako zestaw te zdjęcia zupełnie nie grają. Może gdyby zestawić je na jednym obrazie i pozbyć się kolorów zupełnie, stawiając na czerń i biel, byłoby lepiej (przygotowana na szybko propozycja powyżej). Nie rzucałoby się wtedy tak bardzo w oczy, że dwa pierwsze zdjęcia przedstawiają ten sam kwiat, a trzeci kadr już inny. Przygotowując zestaw do prezentacji, musimy zwrócić uwagę nie tylko na to, jak zdjęcia prezentują się osobno, ale też na to, jak wypadają oglądane jedno po drugim lub jednocześnie. Nie zagłębiam się w kompozycję, kadrowanie i ekspozycję, bo z tym autorka nie ma problemów.
Autorka fotografii: Katarzyna Pacholec
Opis fotografii: Przesyłam miks prac: trzy zdjęcia stanowiące zestaw oraz osobne czarno-białe (zdjęcie nr 4). W październiku ubiegłego roku zauroczona poranną mgłą wybrałam się na spacer z psami, czego wynikiem są trzy pierwsze fotografie. Również ostatnie zdjęcie jest wynikiem przechadzki wśród natury. Wykonane zostało wiosną 2016 roku. Cóż więcej mogę napisać, po prostu lubię przyrodę. Resztę pozostawiam odbiorcom moich zdjęć i ich osobistym odczuciom.
Opinia naszych ekspertów:
Michał:
Trzy zdjęcia, a na nich poranna pełnia szczęścia, czyli gnający przed siebie bez opamiętania czworonóg po mokrej łące. Przed nim tylko mgła i brak zmartwień, rosa i pajęczyny. No dobrze, sytuacja fotogeniczna, ale jak to opowiedzieć w trzech zdjęciach? Czy w ogóle się da? Wydaje mi się, że tak, bo nie jest to rozbudowana historia. Ale od początku.
1. Skala. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, jest brak zróżnicowania skali. Trzy fotografie są niemal identyczne, bohater tylko nieznacznie powiększa się w kadrze na kolejnych zdjęciach. Pies jest nieduży, a wokół niego dużo przestrzeni. OK, jedna taka fotografia w tryptyku się obroni, ale trzy już nie. Jedna pokaże, jak mały jest zwierz i jak monumentalna jest mgła, trzy już temat przegadują. Przydałby się kadr z bardzo bliska, bo z tego, co widzę, na łące jest dużo pajęczyn na wysokości przelotowej psa, więc pewnie na pysku miał ładną ich kolekcję, którą można było sfotografować.
2. Ogniskowa. Kolejne narzędzie, które urozmaici obraz niezależnie od tematu. Długie ogniskowe spłaszczają obraz, zbliżają do siebie plany. Krótkie zwiększają poczucie dynamiki. Jedno zdjęcie z daleka długą ogniskową (jak to pierwsze) wystarczy. Trzy to już o dwa za dużo. Jak znam psy, to podejrzewam, że oprócz gonienia widnokręgu nie obyło też bez tarzania się w porannej rosie, więc wyobraźmy sobie taki kadr: szeroki (kąt) z bliska, aparat skierowany ku dołowi, tak żeby górę kadru zamykała łąka, a nie drzewa, pośrodku czworonóg na plecach dostający spazmów radości, bo mokre, bo łąka… Jestem pewien, że takie urozmaicenie wyszłoby tryptykowi na dobre.
3. Ostrość i głębia ostrości. Jak zwykle chodzi o różnorodność. Jednak fotografowanie ruchu to nie jest prosta sprawa. Zwłaszcza gdy obiekt porusza się równolegle do osi obiektywu (oddala się lub przybliża), zwłaszcza gdy fotografujemy monochromatyczną scenę (aparaty lepiej reagują na kontrastowe obiekty), zwłaszcza gdy między nami a obiektem są „przeszkadzajki”. Niestety – bez prawidłowo zastosowanej ostrości nie ruszymy dalej. Dobrym przykładem może być druga z nadesłanych fotografii, gdzie ostrość wylądowała na trawie, z której wystają czarne źdźbła. Trudno tu mieć pretensje do aparatu, bo ten działa według jednej zasady: ustawi ostrość na pierwszy plan (zwłaszcza z takim silnym kontrastem). Ale zaraz, zaraz – może autorce chodziło o ukazanie piękna przyrody, przez którą tnie piesek? Jest to jakiś pomysł, ale nieprawidłowo zrealizowany (patrz dwa poprzednie punkty). Ja wiem, że to trudne technicznie. Ja wiem, że trzeba mieć super sprzęt (nieprawda). Ja wiem, że trzeba mieć czas i dużo ćwiczyć (prawda). Ale kto obiecywał, że to fotografowanie jest proste?
Łukasz:
O rany, ależ ten Michał się rozpisał… Postaram się o zwięzłość, zwłaszcza że trochę nie wiem, co zrobić z tymi zdjęciami. Na pierwszy rzut oka fotografie pokazujące psiaka hasającego po łące wydają się po prostu kolejnym wyrazem braku zdecydowania fotoamatorów nieprzywykłych do brutalnej i bezdusznej edycji. Wystarczy wybrać najlepsze ujęcie i gotowe. A jednak im dłużej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się, że może wystarczyłoby zestawić te trzy prace w jeden obraz. Unikniemy wtedy wrażenia oglądania zbyt krótkiego filmu poklatkowego, zachowując dynamikę ruchu zwierzaka. Nie byłem z autorką na spacerze, na którym powstały prezentowane prace, więc nie wiem, jak w rzeczywistości wyglądała fotografowana scena, ale skoro – poza psiakiem – głównym tematem ma być mgła, to chyba wolałbym nieco rozjaśnić te kadry. W tej chwili bardziej niż ze spotkaniem z naturą kojarzą mi się z duszącym smogiem…
Ostatnie zdjęcie trudno ocenić, bo technicznie wszystko jest OK. Kompozycja dobra, ekspozycja też, cieszę się, że autorka nie bała się postawić na symetrię. Ale brakuje celu, nie wiem, po co ten kadr powstał. Zachwytu naturą na nim nie widzę. Raczej pamiątkę ze spaceru z koleżanką, coś w stylu: „Stań tam, a ja zrobię ci zdjęcie”. Nie ma nic złego w pamiątkach (bardzo cenię tę funkcję fotografii), ale rzadko kiedy takie zdjęcia zainteresują kogokolwiek spoza wąskiego kręgu zainteresowanych.
Autorka fotografii: Anna Suchcicka
Opis fotografii: Zdjęcia powstały w maju tego roku. Białe na białym, bo nie przekonują mnie akty w ciemnościach :-) No bo jaka to tajemnica? Sekret? Wstyd?
Opinia naszych ekspertów:
Michał:
Spojrzałem na te zdjęcia i pierwsze skojarzenie skierowało mnie do albumu Japan Michaela Kenny. Albumu, który zawsze oglądałem w białych rękawiczkach. Każdą kartę wypełniają minimalne treści, delikatne tonacje i poetyckie linie. To zaskakujące, ile wspólnego może mieć krajobraz z aktem. Przecież drugie zdjęcie prezentowane tutaj to zimowy pejzaż z pagórkiem i głazem na szczycie. Patrząc na zdjęcia Anny, mam znacznie więcej skojarzeń z Japonią. Podobną estetyką charakteryzują się fotografie Masao Yamamoto. Ten geniusz minimalizmu potrafi sfotografować kamień tak, że łzy cisną się do oczu. I to jest dobry trop dla miłośników kierunku, który obrała Anna. Skupienie na czystej formie, minimum środków, niedopowiedzenie. To ostatnie jest prostsze, gdy zdjęcie aż kipi formami, kolorami i dramatycznymi sytuacjami. Zdjęcie, o którym Cartier-Bresson mówił „dobre”, czyli takie, na które da się patrzeć dłużej niż przez sekundę.
A wywołać takie zaangażowanie jedną linią, zakrzywioną w okolicach środka kadru? To nie jest proste, a mimo wszystko Annie się udało. Autorka zasugerowała nam również konkretny układ prezentacji tych fotografii, co świadczy o dużej świadomości w tym temacie. Do tego wystarczy dodać delikatne w formie i kolorze ramy, wbić w ścianę trzy gwoździe i cieszyć się tymi ucieleśnionymi pejzażami. Brawo!
Łukasz:
Przyznam bez bicia, że lubię minimalizm, więc już na wejściu prezentowany zestaw miał u mnie fory. Ale samo minimalistyczne podejście do fotografowania nie wystarczy. Trzeba jeszcze umieć zrobić zdjęcie w taki sposób, by ten minimalizm nie kończył się na pustym kadrze. Ograniczenie środków wyrazu nie powinno bowiem oznaczać ograniczenia lub wręcz braku pomysłu na przesłanie, wydźwięk zdjęcia. Na szczęście tutaj tak nie jest. Podobają mi się poszczególne kadry, podoba mi się cały zestaw. Delikatne kompozycje wykonane w technice wysokiego klucza zawierają bardzo mało szczegółów. Są niemal graficzne w swoim minimalizmie. Cieszy mnie jednak, że autorka nie poszła w duży kontrast, co również dałoby nieco wycofany, wstrzemięźliwy efekt (niewiele detali na białym tle, jak rysunek bardziej sugerujący kształty niż je pokazujący). Zamiast tego postawiła na bardzo subtelne przejścia tonalne, które dodatkowo podkreślają nastrój niedopowiedzenia. Jestem wdzięczny autorce, że mimo minimalizmu nadesłany zestaw to jednak wciąż obraz fotograficzny – bez przesadzonego retuszu, bez kreatywnej obróbki w komputerze (sfotografowane ciała – choć ze względu na kadrowanie bezosobowe i odrealnione – to wciąż ciała, a nie abstrakcyjne plamy szarości). Nadgorliwość przed ekranem komputera mogłaby te prace zniszczyć, ale autorce udało się tego uniknąć. Nie mam się do czego przyczepić i nawet gdybym szukał dziury w całym, pewnie by się nie udało. Brawo.
Michał chwalił autorkę za opis sposobu prezentacji, ale ja zdecydowanie wolałbym nie musieć się zastanawiać, czy właściwie odczytałem jej intencje, i po prostu dostać gotowy plik. Taka rada na przyszłość i mała łyżka dziegciu w beczce miodu, żeby nie było zbyt słodko.
O cyklu:
Twoje zdjęcia okiem ekspertów to cykl, w którym nasi eksperci komentują i oceniają prace nadesłane przez użytkowników Szerokiego Kadru. Omawiają oni wybrane zdjęcia – czasem ganiąc, kiedy indziej chwaląc. Czekamy na zgłoszenia odważnych czytelników! Zdjęcia może przesłać każdy zainteresowany.
Zobacz podobne poradniki
Twoje zdjęcia okiem ekspertów - grudzień 2018
Twoje zdjęcia okiem ekspertów – wrzesień 2018
Twoje zdjęcia okiem ekspertów – czerwiec 2018