Twoje zdjęcia okiem ekspertów – lipiec 2019
Autorka fotografii: Kamila Bernacka
Opis fotografii: Projekt „Inwokacja" został zrealizowany w Jeleniej Górze na kolorowych i czarno-białych filmach średnioformatowych.
Jelenia Góra to piękne miasto, gdzie przeszłość i teraźniejszość zderzają się. Starsi ludzie żyją wspomnieniami i nawykami z PRL-u, katolicyzm i tradycja to najważniejsze aspekty ich kultury. Młodzież emigruje w poszukiwaniu lepszego jutra. Nasze umysły mają tendencję do idealizowania miejsc z naszych dziecięcych wspomnień. Ten projekt opowiada o powrocie do miejsca, które kiedyś znałam, i odkrywaniu go ponownie ze świeżej perspektywy. Niestety sytuacja polityczna uniemożliwia mi powrót do domu i komfortowe życie. Ta niemoc, by powrócić na stałe do miejsca, gdzie się urodziłam i wychowałam, była główną motywacją do zrealizowania tego projektu.
Opinia naszych ekspertów:
Łukasz:
Są w tym zestawie dobre zdjęcia (np. 1, 2, 5). Są zdjęcia zabawne (nr 4). Są też zdjęcia świetne (albo przynajmniej takie, które bardzo przypadły mi do gustu – dokładniej jedno, nr 10). Niestety nie ma tu dobrego cyklu.
Podstawowym minusem jest wymieszanie prac kolorowych z czarno-białymi. W tym miesiącu Joanna Kinowska odpoczywa od cyklu „Okiem ekspertów", więc zapytam za nią – po co ta czerń i biel? To znaczy: ja rozumiem, dlaczego autorka przygotowała te konkretne zdjęcia w wersji czarno-białej (zapewne same w sobie mogą się w czerni i bieli prezentować lepiej niż w kolorze). Ale nawet pod tym względem mogło być lepiej, ponieważ moim zdaniem tylko w zdjęciu nr 5 obróbka zadziałała (podkreślam – jeśli rozpatrywać je osobno). W pozostałych jest zdecydowanie zbyt kontrastowa, a zdjęcie nr 3 jest też po prostu za jasne.
Konstruując serię/cykl, musimy myśleć o całości, a nie o pojedynczych ujęciach. Widać, że autorka ma pomysł na projekt, że stara się różnicować kadry i ma w głowie klarowny obraz tego, co chce przekazać. Ale w takich cyklach liczy się konsekwencja – nawet jeśli wizualnie ma być od Sasa do Lasa, to konsekwentnie, czyli nic nie powinno do siebie pasować i na tym dysonansie buduje się całość. Tymczasem tutaj się nie udało i najbardziej przeszkadza właśnie ten konflikt kolorów. Założę się, że gdyby całość była w kolorze, rezultat byłby zdecydowanie lepszy. Pewnie nawet bardzo dobry.
Ewidentnie autorka nie ma najmniejszych problemów z realizacją swoich założeń – to nie jest poziom poszukiwań technicznych. Warsztat już opanowany. Jednak warto trochę popracować nad podejmowaniem decyzji w trakcie edycji. Ja lubię analizować zdjęcia moich ulubionych fotografów – nie tylko pod kątem pojedynczych kadrów, ale też właśnie z perspektywy konstrukcji serii, budowy narracji i układu książki lub wystawy. Fajnie spojrzeć w ten sposób nie tylko na fotografie, ale też np. wystawy czy albumy z malarstwem.
Na koniec niestety wielka bura za nadesłanie opisu projektu po angielsku.
Michał:
Niespecjalnie przepadam za estetyką „nowego dokumentu". Nie kręcą mnie osoby pozujące do zdjęcia na baczność ani pejzaże w pochmurne dni. Dlatego wielkim fanem cyklu Kamili nie będę, zwłaszcza że czuję, że autorka nie odrobiła do końca lekcji. Fotografie są zbyt oczywiste w treści i zbyt proste w formie. Czuję gdzieś delikatnie Todda Hido, ale tamten fotografował o innej porze dnia, na pograniczu dwóch światów: oczywistego dziennego i metafizycznego nocnego. Kamila fotografowała w dzień, po prostu. Mokry krzyż na rozstaju dróg w deszczowy dzień wyglądałby zdecydowanie lepiej sfotografowany po zmroku.
Inną kwestią, o której również wspomina Łukasz, jest pomieszanie koloru z czernią i bielą. To nie jest dobry pomysł, zwłaszcza że czarno-biała część materiału jest za mało dramatyczna. Dramatyczna może wydawać się kompozycja z kosą, tym bardziej że następuje po zdjęciu, o którym za moment, ale niestety efekt jest za słaby. Za duży chaos, za oczywista skala, brak koloru, przez co wszystko się uśrednia, a główna „bohaterka" ginie wśród spisu rzeczy potrzebnych do pracy na roli.
Urzeka mnie jeden portret, drugie zdjęcie w zestawie (przed kosą). Kobieta w podeszłym wieku została sfotografowana w delikatnym, miękkim świetle padającym z lewej strony kadru. Pozuje w ciemnym pomieszczeniu, przez co światło padające najprawdopodobniej z okna oświetla tylko połowę jej twarzy, a całość staje się trójwymiarowa. Dramatyzmu dodaje bardzo ryzykowne pomarańczowo-brązowe tło, przez co białe włosy niemalże świecą. Kontrastowe i wyraziste jest też ubranie. Mocne linie na dekolcie kontrastują z niebieskimi kwiatkami fartucha, a przed zbyt intensywnym doświadczeniem chroni nas neutralne okrycie na ramionach. Twarz pani Marii, naznaczona wiekiem, ustawiona jest właśnie na pograniczu, o którym pisałem wcześniej: światła i cienia, informacji i domysłu. Nieobecny wzrok i rozchylone usta to walka cielesności z duchowością, samoświadomości z transcendencją.
Tego właśnie oczekuję od materiałów o zderzeniach przeszłości i teraźniejszości, wspomnieniach i powrotach.
Autor fotografii: Robert Cierniak
Opis fotografii: Bardzo lubię krajobrazy i fotografowanie nocą. Chciałbym wreszcie pójść na jakiś kurs fotograficzny, aby nauczyć się podstaw. Wyeliminować błędy, które robię, ucząc się sam. Jest jakiś zalążek dobrego oka czy lepiej wstawiać zdjęcia do rodzinnego albumu?
Opinia naszych ekspertów:
Łukasz:
Autor pyta, czy widać u niego zalążek dobrego oka, czy może lepiej chować zdjęcia w rodzinnym albumie. Zabrzmiało to tak, jakby druga opcja była gorsza. Pisałem to już wielokrotnie, napiszę jeszcze raz. Nie ma nic złego w trzymaniu fotografii w rodzinnym albumie i nie wszystkie zdjęcia, które robimy, muszą się nadawać do publicznej prezentacji. Czasem wystarczy, że na zdjęciu jest konkretna osoba albo konkretna sytuacja, bo liczy się wspomnienie, a nie wartość artystyczna. Nie zmienia to naturalnie faktu, że fajnie by było, gdyby nawet nasze pamiątkowe zdjęcia robiły wrażenie na osobach niezwiązanych emocjonalnie z ich zawartością.
Odpowiedź na pytanie czytelnika jest taka, że zdecydowanie dobre oko jest już blisko. Niestety tak w 100% podoba mi się tylko zdjęcie nr 2 (rzeźba na cmentarzu) – dobra kompozycja, dobre wykorzystanie małej głębi ostrości i skąpego oświetlenia. Na fotografii panoramy miasta (nr 5) należało skupić się na samych budynkach i ich odbiciu w tafli wody. Pomost po lewej stronie przeszkadza, rozprasza. Po wykadrowaniu go ze zdjęcia i delikatnym przycięciu również z prawej strony kadru kompozycja zdecydowanie zyskuje, staje się bardziej klarowna i czytelna (choć nie zaszkodziłoby nieco ciekawsze niebo). Ostatnia praca (dom przedpogrzebowy) ma potencjał (piękne liście, piękne kolory), choć myślę, że można ją było lepiej rozegrać i wybrać kadr, w którym z gęstwiny liści wyłania się rdzawa cegła budynku. Pomógłby inny punkt widzenia, przydałaby się inna ogniskowa (np. teleobiektyw, który pozwoliłby spłaszczyć perspektywę).
Bura za bałagan w plikach. Gdyby nie konkretne opisy fotografii, nie udałoby nam się ustalić kolejności... A właśnie – gdzie ta kolejność? Nawet zbiór zdjęć powiązanych jedynie osobą autora powinien być odpowiednio ułożony. Tutaj tego zabrakło.
Michał:
Sentymentalne wspomnienia to jeden z filtrów, które mamy w głowie, gdy oglądamy własne fotograficzne dokonania. I dobrze, bo miło jest powspominać rodzinne wyjazdy, nastrój urokliwych zakątków obcych krajów. Niemniej jednak przychodzi taki czas, kiedy należy spojrzeć z dystansu, ściągnąć różowe okulary i na chłodno przeanalizować, co mamy na zdjęciach.
W zestawie przysłanym przez Roberta oglądamy dwa zachody słońca. Temat, od którego dostaję wysypki, ale pisałem o byciu obiektywnym, więc proszę bardzo. Na jednym widzimy elektryzujący (dosłownie) zachód słońca. Elektrownia wiatrowa, słupy i linie wysokiego napięcia. Brakuje tylko reklamy dostawcy energii po lewej stronie i voilà! Na drugim znajdziemy nieostrą tarczę słońca. To gdzie jest ostrość? Wydaje się, że na mewach, ale ręki nie dam sobie uciąć. Te elementy na pierwszym planie są za mało wyraziste, żeby nasze oko definitywnie znalazło na nich zaczepienie. Mglisty pomost cieszy oko nastrojem, ale irytuje niekonsekwentną kompozycją. Nie jest przedstawiony ani symetrycznie, ani zdecydowanie niesymetrycznie. Trochę za dużo nieba. Nie bardzo wiem, co chciał przekazać autor na zdjęciu domu pogrzebowego. Zachwyt nad ceglaną architekturą? Za dużo drzew na pierwszym planie. Nastrój? Nie to światło. Drzewa? Za mocny pomarańczowy kolor w tle, który odciąga oko od zieleni.
Namawiam autora, by wyzbył się choć odrobiny uczuć w stosunku do swoich zdjęć, a właściwie do tego, co czuł, fotografując. Wtedy można będzie dokładnie przeanalizować prace pod kątem kompozycji i informacji, jakie na zdjęciu się znalazły. Wrażliwość na światło jest najmocniejszą zaletą Roberta. Teraz trzeba wspomóc ją warsztatem.
Autorka fotografii: Aneta Lelonek
Opis fotografii: Seria zdjęć wykonanych o różnych porach roku i dnia, wszystkie jednak łączy mój zachwyt nad światem przyrody, często oświetlonej porannym światłem lub zroszonej deszczem – zawsze inspirującej i dającej wytchnienie. Często w codziennym zabieganiu nie dostrzegamy tych niuansów, a przecież potrzebujemy tego piękna. Warto pochylić się nad tym, co zwykle mijamy w pośpiechu. O tym jest większość moich fotografii, a w każdym razie próbuję uchwycić to, co mnie zatrzymuje i zachwyca.
Wszystkie fotografie wykonałam w województwie zachodniopomorskim, w okolicach Szczecina.
Opinia naszych ekspertów:
Łukasz:
Najbardziej podoba mi się zdjęcie nr 8 (czarno-białe bez pajęczyny). Podobają mi się: dobra kompozycja, nieduża głębia ostrości i właściwe zaplanowanie planów (w tym rozmyty plan pierwszy). Całość fajnie dopełniają kwiaty umieszczone w płaszczyźnie ostrości. Podoba mi się dobra obróbka – zdecydowana, ale nieprzesadzona. Z kolei w ostatnim zdjęciu nie wiadomo, co jest najważniejszym elementem – kwiatek w centrum kadru? Pajęczyna? Kwiat w nieostrości przeszkadza, a całość jest za ciemna. Nie będę omawiał osobno wszystkich zdjęć, bo większość z nich to takie prawie, prawie, tuż, tuż, tak blisko, tak daleko itd. Praktycznie zawsze czegoś brakuje.
Cieszę się, że autorka nie boi się abstrakcji, ale troszkę brakuje jej zdecydowania. Albo bardziej dbamy o wyrazistość i klarowność kompozycji, albo jeszcze bardziej podkreślamy abstrakcję i odchodzimy od konkretu (np. przez ciaśniejsze kadrowanie czy bardziej zdecydowaną postprodukcję). Obowiązkowa uwaga dotycząca edycji i wyboru zdjęć tym razem dotyczy prac nr 6 i 7. Jedno albo drugie, na pewno nie oba.
Kilka słów o zdjęciu nr 5, ponieważ tutaj mogę odnieść się do kilku konkretów. Gałąź na górze przeszkadza i odciąga uwagę od pajęczyny. Lepiej byłoby skadrować zdjęcie nieco ciaśniej, żeby pajęczyna jakby wisiała w powietrzu. Postawiłbym też na nieco większą głębię ostrości, żeby nieco poszerzyć zakres tego, co jest na zdjęciu czytelne (zwłaszcza że tło wydaje się wystarczająco dalekie, żeby większa głębia ostrości nie zmusiła go do wyjścia z nieostrości.
Coś mnie przyciąga do czwartej fotografii. Jest bardzo delikatna, nienachalna i spokojna, a jednocześnie bardzo gęsta. Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, ale mnie się podoba.
Michał:
Pomieszanie z poplątaniem! Ale może w tym szaleństwie jest metoda? Na niektórych zdjęciach tak, na innych nie. Pisząc te słowa, mam na myśli zdjęcia pajęczyn, które z takim entuzjazmem fotografuje Aneta. Nie kupuję zdjęcia nr 5 – ciemna i nieostra gałąź u góry za bardzo dominuje. Do tego podobnie ciemne tło zamyka mocne kleszcze wokół sieci. Pajęczyna na zdjęciu nr 2 już nie ma takiego problemu, bo jest oświetlona światłem słonecznym i jasnością wybiła się przed zieleń. Nie pasuje mi nieostra gałąź na pierwszym planie (albo tzw. przedplanie) po prawej. Na zdjęciu nr 1 jest najmniej przeszkadzajek, kompozycja oparta na trójkątach. Z trzech opisanych to podoba mi się najbardziej. Jednak na wszystkich trzech brakuje głównego bohatera. O ile na piątce nie ma go w ogóle, o tyle na dwójce widzę w centrum pajęczej posiadłości jej lokatora. Namawiam autorkę, żeby zajęła się właśnie nim. Ten mikroświat jest fascynujący, trzeba się tylko go nie bać i podejść blisko... Bardzo blisko!
Pierwsze zdjęcie też ma swojego bohatera – ślimaka na gałęzi. Niestety jest nieostry, przez co ledwo widoczny. A przecież on jeden i ta przeskomplikowana struktura mogą tyle opowiedzieć! Zdjęcia nr 6 i 7 nie mają w sobie tyle świetlnego uroku co dwa opisane wcześniej, zieleń za bardzo dominuje. A co z dwoma pejzażami? Jeden jest świetny, drugi już nie. Jeden (ten świetny) sfotografowany pod światło, drugi już niestety nie. Jeden (wiadomo który) skoncentrowany na detalu, drugi zbyt ogólny, nie wiadomo, na czym zawiesić wzrok. Mam na myśli fotografie nr 8 (świetna) i 4 (nieświetna). Podczas fotografowania tej ostatniej autorka miała słońce za plecami i zdecydowała się na plan bardzo ogólny. Efekt jest dla mnie niezbyt porywający. Na ósemce natomiast widzimy światło kontrowe, inną skalę fotografowanego tematu, nieostry pierwszy plan i wrażenie ruchu wywołanego wiatrem. I to jest to!
O cyklu:
Twoje zdjęcia okiem ekspertów to cykl, w którym nasi eksperci komentują i oceniają prace nadesłane przez użytkowników Szerokiego Kadru. Omawiają oni wybrane zdjęcia – czasem ganiąc, kiedy indziej chwaląc.
Zobacz podobne poradniki
Twoje zdjęcia okiem ekspertów – styczeń 2019