Sprawdzanie
Szeroki Kadr
Poradnik: Dokument i reportaż | Ludzie | Przyroda i krajobraz | Okiem eksperta | 13.12.2017 | Średnio zaawansowani | Kolor tła:

Twoje zdjęcia okiem ekspertów – grudzień 2017

Joanna Kinowska, Łukasz Kacperczyk

Dodaj do schowka
01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 Brzozy

Autor fotografii: Marcin Łukaszewicz

Opis fotografii: Proszę nie traktować przesłanych przeze mnie fotografii jako serii. Każda z nich powstała w innych okolicznościach, w innym czasie, w różnym celu. Do portfolio wybrałem zdjęcia wykonane techniką analogową (średni format), ponieważ traktuję negatywy jak świętość. Technika ta w moim odczuciu spowalnia proces postrzegania mojego świata.

Większość fotografii powstaje intuicyjnie. Podskórnie czuję to, co fotografuję, nie zawsze zdając sobie sprawę dlaczego. Lubię kwadrat, który pasuje do mojej osobowości, dlatego też, jeśli naświetlam klatkę w formacie 6×7, często kadruję tak, jak lubię.

Opinia naszych ekspertów:

Łukasz Kacperczyk:

Jestem na „tak”. Przyznam bez bicia, że mam słabość do kwadratowych kadrów (wcale nie uważam ich za nudne z natury), a jeśli są czarno-białe, to już w ogóle. Jednak samo to nie wystarczy, żebym spuścił gardę i przyklasnął. Tutaj podoba mi się całość zgłoszenia. Wzory, faktury, szukanie wyjątkowości w codzienności, wprawne wykorzystanie kadrowania, które wycina ze sceny niewielki fragment, wzbogacając go o nowe znaczenie / nowy wydźwięk, skala szarości nadająca obrazom wyraz bardziej zbliżony do ekspresyjnej grafiki niż do „wiernej” rzeczywistości fotografii – wszystko to znakomicie tu współgra, budując prace, które cieszą oko. Gdybym musiał się zdecydować na ujęcia pojedyncze, wybrałbym dwa ostatnie zdjęcia („Wewnętrzny krajobraz” i „Z innego świata”), ale jak już wspomniałem – zdecydowanie wolę rozpatrywać to zgłoszenie jako całość.

Co ciekawe, autor zastrzega się, że nie jest to seria zdjęć. Przekonuje, że nie należy jej traktować jako spójnej całości. Pomijając delikatny błąd logiczny (skoro w dalszej części wiadomości, która towarzyszyła zgłoszeniu, pada słowo „portfolio”, to chyba jednak jakiejś spójności możemy oczekiwać…), domyślam się, że chodzi raczej o zabezpieczenie się przed naszą (Joanny i moją) krwiożerczością piętnującą nieskładne zestawy. Nie ma obawy. W tym wypadku spójność zapewnia skupienie autora na wąskiej palecie środków wyrazu i ograniczenie się do konkretnych aspektów sprzętowych (czarno-białe zdjęcia wykonane aparatem średnioformatowym).

Na koniec jeszcze mała dygresja. Kiedy myślałem nad swoim komentarzem i oglądałem nadesłane zdjęcia w różnej kolejności i różnych konfiguracjach, trafiłem na trop świetnych tryptyków, w które układają się kolejne trójki zdjęć ułożone zgodnie z numeracją nadaną plikom przez autora. Publikujemy je na końcu prezentacji. Ciekaw jestem, czy szanowni czytelnicy zgodzą się ze mną, że aż trudno uwierzyć w przypadkowość tej konfiguracji…

Joanna Kinowska:

Fotografia pejzażowa nigdy nie była moją ulubioną. Zawsze potrzebowałam czegoś więcej niż ładnego obrazu. Sama kompozycja, kolory czy piękne tony szarości nie wystarczały. Żeby w tym krajobrazie coś ukłuło, coś zadziałało, żeby się włos zjeżył z emocji. A wtedy zwykle nie był to już „tylko” pejzaż. Tak jest w serii zdjęć Marcina Łukaszewicza. Autor prosił, by jego zdjęć nie traktować jako kompletu czy zestawu. Napisał w zgłoszeniu, że to dlatego, że powstały w odmiennych okolicznościach. Tu wychodzi nasze (większościowe i aktualne) przyzwyczajenie do postrzegania grupy zdjęć jako projektu. Autor najwyraźniej odcina się od tej tendencji. Ja tymczasem widzę ogromną spójność w przesłanych zdjęciach i najchętniej potraktowałabym je właśnie jako serię, broń Boże jako projekt. Ale serię nie skończoną, czy nawet niekończącą się i całkiem otwartą. To zestaw zdjęć jak dla mnie, nie tylko spójny formalnie, bo wszystkie zdjęcia to czarno-białe kwadraty. Łączy je przede wszystkim wrażliwość na kompozycję, pewnego rodzaju wyczucie krajobrazu. Namysł, oddech, wskazanie tematu i danie widzowi chwili na swobodne oglądanie. Taki zestaw można dowolnie rozwijać i skracać.

Skoro jednak nie mówić o serii, to wybieram dwa zdjęcia (numer 8 i 9). Jedno bardziej pasujące do owej kategorii krajobrazu. Woda i wzgórze i w dużym domyśle – kiedyś las. Przeszywające zimno i niepewność. Co tu się zdarzyło? Na co właściwie patrzę? Gubi się skala. To jakiś inny świat, zgodnie z tytułem zdjęcia. Żadnych wyjaśnień, tylko czysty obraz. Mnóstwo pytań i ogromny niepokój. Brawa za kompozycję, która tylko dodaje całości dramatyzmu.

Drugie jest podobnie surrealne, być może mniej drastyczne. Ale w nim też czai się niepokój. Balon wśród drzew. Kompozycja centralna. Nie ma horyzontu. To nie jest krajobraz. Znakomicie schowany kosz za gałęzią, otwiera możliwości błądzenia znaczeń – latarnia? Księżyc? Jakaś nowa planeta czy bardziej prozaicznie – reklama? „Wewnętrzny krajobraz” znakomicie psuje dotychczasowe domysły, zostawia z kolejnymi pytaniami.

01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 Praca koncepcyjna. Dyplom polega na dekonstrukcji gotowej odzieży na podstawie zdjęcia i wykonania własnej wersji jak najbliższej oryginałowi.

Autor fotografii: Piotr Pysz

Opis fotografii: Fotografie przedstawiają proces przygotowania oraz gotową pracę dyplomową zrealizowaną na zakończenie nauki w Szkole Konstrukcji Ubioru.

Opinia naszych ekspertów:

Łukasz Kacperczyk:

Ha! Nareszcie! Fotografia jako narzędzie rejestracji, archiwizacji i dokumentacji (*niepotrzebne skreślić). Jestem wielkim zwolennikiem doceniania zdjęć, których podstawowym zadaniem nie jest „bycie sobą” czy szeroko pojęta wypowiedź artystyczna, lecz zwyczajny (choć często jakże konieczny) zapis stanu rzeczy. W tym wypadku – rejestracja przebiegu przygotowywania pracy dyplomowej. Widać ślady celowej stylizacji wizualnej (mocna winieta, wyraźne ziarno, podkręcone kolory, same zbliżenia bez twarzy aż do momentu prezentacji rezultatów pracy itd.), która sprawia, że zestaw nie jest tylko przypadkowym zbiorem cykniętych mimochodem fotek. Nie przeszkadza mi nawet to, że ostatnie trzy zdjęcia są w pionie, a nie w poziomie jak wszystkie wcześniejsze (co więcej – nawet mi się ten zabieg podoba; ciekaw jestem, co na to powie Joanna ;-).

I wszystko świetnie, choć myślę, że ta winieta ciut za mocna, a te kolory ciut za bardzo odrealnione. Winiety bym nie bronił, do kolorów i ziarna dałbym się przekonać. Bardziej bym się przyczepił do ostatniego zdjęcia, a raczej nie tyle do samego zdjęcia, ile do jego miejsca w serii. Mimo wizualnej stylizacji cały zestaw jest utrzymany w dość rzeczowym tonie. Kolejność chronologiczna, brak zaskoczeń. Tymczasem ostatnie zdjęcie prezentuje dolną część ubioru widocznego na zdjęciu numer 8 – spodziewałbym się go w bezpośredniej bliskości tejże ósemki. Aha – nie jestem też fanem zdjęcia numer 5, które co prawda (razem z podpisem) ma pewną wartość informacyjną, ale kompozycyjnie i fotograficznie zdecydowanie odstaje od reszty. Krótko mówiąc – było dość blisko. Trzymam kciuki za kolejne zdjęcia.

Joanna Kinowska:

To jest prawie reportaż o przygotowaniu dyplomu w Szkole Konstrukcji Ubioru. Zdjęcia zaciekawiające, ze światłem i dobrą kompozycją. Do pewnego momentu są spójne, choć bardzo różne. Całość zestawu psują dwie kwestie. Zacznę od końca – bo właśnie ostatnie cztery zdjęcia nie pasują do zestawu. One być może ze sobą grają, ale nie z pierwszą częścią szykowania pracy. Modelki prezentują ubiór. Byłoby prawie dobrze, gdyby zachować proporcje zdjęć, a nie ciąć je sobie dowolnie. Na tym zresztą polega największa sztuka ujęcia modeli w kreacji. Tutaj coś musiało przeszkadzać, może nie wykonano zdjęć w studio (wcale nie trzeba!) i w zbyt ciasnej przestrzeni coś weszło w kadr? Dwa zdjęcia są wręcz bliźniaczo podobne (przepraszam projektanta/projektantkę). Na tak podobne ujęcia zwykle nie ma miejsca w krótkiej edycji. Trzeba coś wybrać.

Kolejnymi problemami, które dostrzegam w edycji, są sztampowość i chronologia. To nie reportaż ze ślubu, który musi iść po kolei. Lepsze byłoby ułożenie wg planów i kolorów niż koniecznie stadiami pracy. Oczywiście wówczas z ujęć gotowych kreacji na modelce wybieramy dwa i umieszczamy je w trakcie narracji. Chętnie zajrzałabym jeszcze do folderu ze wszystkimi zdjęciami powstałymi przy okazji realizacji projektu. Nie ma tam przypadkiem portretu projektantki? Bardzo ciekawie wybrano kadry z motywem ręki, ale może jeszcze jest coś, żeby nie było potrzeby dodawać zdjęć odrębnych formalnie – z gotowym ubiorem.

Na koniec jeszcze dodam, że ja widzę tę winietę i mnie oczy bolą bardzo. Oczywiście w kolejnych prezentacjach poproszę bez.

01 02 03 04 05 06 07 08 09 01 02 03 04 05 06 07 08 09

Autor fotografii: Anna Klukowska

Opis fotografii: Runmageddon

Opinia naszych ekspertów:

Łukasz Kacperczyk:

Tradycyjnie reportaż to relacja z przebiegu wydarzenia. Klarownie, bez udziwnień, może nawet w kolejności chronologicznej. Ale można do niego podejść trochę inaczej – mniej dokumentacyjnie, bardziej impresyjnie. Prezentowane zdjęcia nie tyle pokazują, jak wyglądają mordercze zawody sportowe z cyklu Runmageddon, ile starają się przekazać widzowi odczucia uczestników. Krew, pot i łzy. I świetnie się to autorce udało. Zapewniła odpowiednią różnorodność ujęć (zbliżenia, plany ogólne itd.), która stawia nas w samym centrum akcji. Zdaje się, że czujemy to co uczestnicy (no, poza zimnem, wilgocią i zmęczeniem…). Atmosfera jest wręcz dotykalna. Podkręcenie kadrów na etapie obróbki spełniło swoją funkcję. W przeciwnym wypadku irytowałoby mnie tak czytelne zwiększanie dramaturgii przez podnoszenie kontrastu, wybiórcze przyciemnianie i rozjaśnianie fragmentów kadru. Choć, jak tak o tym dłużej myślę, to nawet tutaj wolałbym, żeby zmiany były nieco delikatniejsze albo przynajmniej zaaplikowane z większą precyzją (np. na zdjęciach nr 2 i 3). Nie ujęłoby to dramatyzmu, a tacy malkontenci jak ja nie mieliby się do czego przyczepić. Zakładam jednak, że była to decyzja artystyczna, a nie brak umiejętności, więc nie nalegam zbytnio. Nie musimy się we wszystkim zgadzać.

Na koniec powiem jeszcze tylko, że ani trochę bym nie płakał, gdybyśmy zamiast reportażu znaleźli w zgłoszeniu tylko pierwsze zdjęcie. Poza kwestią narracji, która jednak wymaga większej liczby fotografii, myślę, że właśnie ten pierwszy kadr najlepiej oddaje ducha Runmageddonu.

Joanna Kinowska:

Runmageddon to bieg z ekstremalnymi przeszkodami. Od kilku lat w konkursach fotografii prasowej zajmuje miejsce klasycznych tematów – szkoły baletowej, targu koni w Skaryszewie, Chasydów z Leżajska/Lelowa, pielgrzymki z Grabarki i drogi krzyżowej z Kalwarii. Tym lepiej, bo w kategoriach sportowych od dawna nie bywało za dobrze. A tak mamy przynajmniej trochę błota – to zawsze dobrze robi zdjęciu, szczególnie czarno-białemu.

Wyobrażam sobie sam bieg czy raczej całą tę aktywność, jako piekielnie trudną i zdecydowanie dla twardzieli. Brud, pot, łzy, wysiłek karkołomny. No i pokonywanie przeszkód. Jak się okazuje, w tego typu biegach oczywiście biorą udział przede wszystkim mężczyźni (fajnie, że w jednym kadrze mamy zawodniczkę!). Wszystko to jest w tych zdjęciach. Emocje i zbliżenia, ale też szerokie plany, w których widać, z czym zmagają się zawodnicy. Zdumiewają mnie szczególnie (ciągle) zdjęcia 5 i 8. Są dość podobne, inny kąt, ale podobne działanie. I szok za pierwszym oglądem, i za kolejnym (tak, widziałam ten materiał wcześniej), i każdym kolejnym. Że o to chodzi w tych zdjęciach, czyli może o to idzie w samym biegu. Chodzi o pomoc, współdziałanie w pokonywaniu przeszkód. Ostatnie zdjęcie to totalny wykrzyknik. Nie zostało zrobione na mecie. Upewnia mnie tym samym, że wcale nie chodzi o wygraną.

Na koniec szpila. Tak jak ten kurz znad trasy biegowej – fotografkę, tak od obróbki – mnie bolą oczy. Rozumiem, że czarno-biało, żeby nie kłuły kolory taśm czy kurtek (przynajmniej w pierwszym etapie biegu). Ale po co reszta?

O cyklu:

Od maja 2017 ruszyliśmy z nowym cyklem artykułów, w którym dwoje naszych ekspertów komentuje i ocenia prace nadesłane przez użytkowników Szerokiego Kadru. Omówiają oni wybrane zdjęcia – czasem ganiąc, kiedy indziej chwaląc. Czekamy na zgłoszenia odważnych czytelników! Zdjęcia może przesłać każdy zainteresowany.

W każdym odcinku cyklu „Twoje zdjęcia okiem ekspertów" publikowane są trzy fotografie z komentarzem Joanny i Łukasza. Będą to fotografie różnych autorów. Tak, aby jak największa liczba odbiorców mogła uzyskać tę nietypową konsultację.
Pierwszy nabór zdjęć do eksperckiego cyklu artykułów odbył się w maju tego roku. Kolejny nabór planowany jest na początku jesieni.

Masz propozycję na temat poradnika?: Napisz do nas
Oceń :

Komentarze

KayMann

Ze zdjęć p. Marcina Łukasiewicza tylko fotografia nr 4 : parking! Duży!! PUSTY!!! Szok i zgroza! Domyślam się, że kadrowanie było co nieco wymuszone.
Ze zdjęć p. Anny Klukowskiej tylko fotografia nr 6: trud, zmęczenie, brud i błoto, na granicy rezygnacji. Fotografia nr 1 bardziej przedstawia ucieczkę złodziei węgla przed Strażą Kolejową niż rummageddon .
Pozostałe zdjęcia do mnie nie przemówiły.

kawus

kawus 2017-12-25 23:13:58

a mnie podobają się fotografie trzeciego autora. Doskonale uwydatniają trud z jakim przyszło im sie mierzyć.
Nie przemawia do mnie sposób w jaki komentatorzy opisują swoje przemyślenia. Nie wiem jak inni ale czytając ich wypowiedzi nie wynoszę nic co by mi się przydało. Bardzo uważacie na słowa aby tylko kogoś nie urazić. Mało krytyki.

Dodaj komentarz

Ponieważ nie jesteś zalogowany, Twój wpis będzie musiał zostać zaakceptowany przez moderatora.

Dodaj swój post

stefan

Jan Ulicki2024-03-15 15:45:50 stefan

Po co zwiększać tak bardzo nasycenie? Z dobrych, a nawet bardzo dobrych kadrów wychodzi…

Skibek

Fragment ciała2024-03-07 16:55:13 Skibek

Łoooo, Paaaanie! Dobre prace w tym miesiącu. Coś czuję, że juror będzie miał ciężki orzech…

sagitarius777

Jan Ulicki2024-03-02 21:49:42 sagitarius777

Jeden z moich ulubionych fotografów Krakowa i Tatr. Zawsze fascynują mnie jego kadry.…

ziebamarcinpl

Jan Ulicki2024-03-02 21:41:09 ziebamarcinpl

Zasłużony tytuł, człowiek pasji którego zdjęcia są niesamowite!…