Stylizacja planu zdjęciowego i różne style w fotografii kulinarnej
- dlaczego stylizacja to ważny element fotografii kulinarnej?
- różne sposoby na zaaranżowanie jedzenia w kadrze (od wyszukanych, nawiązujących do malarskich martwych natur, po proste, geometryczne i minimalistyczne)
- różne perspektywy i która z nich jest najkorzystniejsza dla poszczególnych produktów
- neuromarketing w fotografii – co daje nam ta dziedzina nauki?
- triki stylizacyjne – efekt kropli rosy, sztuka iluzji, latające jedzenie
Gdy myślimy o fotografii kulinarnej, pojawia nam się w głowie skojarzenie z wyszukanymi aranżacjami jedzenia, znanymi z blogów kulinarnych i coraz liczniejszych książek kucharskich w albumowych wydaniach, gdzie zdjęcia przygotowanej żywności stanowią równie ważną cześć publikacji co same przepisy. Skojarzenie to jest częściowo słuszne, ponieważ jedzenie, gdy chcemy je przedstawić na fotografii, potrzebuje odpowiedniej oprawy.
Zdjęcie chleba czy warzywa można wykonać bez nadmiernej ilości dodatków, kładąc produkt po prostu na atrakcyjnym tle i budując klimat odpowiednim oświetleniem. Natomiast nie uda się to na przykład z bigosem, który trzeba przecież włożyć do naczynia. Gdy już potrzebne jest nam to naczynie, to nie bierzemy pierwszego lepszego, tylko zastanawiamy się, jakiego użyć, żeby pasowało nastrojem do zdjęcia. Następnie, żeby wypełnić pustkę w kadrze, dodajemy pozostałe elementy takie jak sztućce, serwetka, być może jakaś szklanka z napojem w tle... i w taki sposób tworzy nam się aranżacja, która może być mniej lub bardziej wyszukana, ale jest ona dziełem naszej pracy (koncepcyjnej, jak i fizycznego ustawiania produktów oraz planowania kompozycji).
Tym właśnie różni się ten rodzaj fotografii od – przykładowo – fotografii krajobrazowej, reportażu czy nawet portretu. Tu często wiele godzin zajmują same przygotowania planu zdjęciowego (wymagają one też niemałych umiejętności z zakresu majsterkowania), a dopiero potem następuje to finalne „pstryk", którego efektem jest zdjęcie.
Trzeba przyznać, że nie jest to praca dla wszystkich i osoby lubiące akcję, tempo i szybkie efekty będą w najlepszym wypadku znużone długimi przygotowaniami do zrobienia jednego finalnego zdjęcia. Na pewno jednak przypadnie to do gustu tym fotografom, którzy nie tylko kochają jedzenie, ale też mają tendencję do skupienia się na szczególe i dążeniu do ustawienia aranżacji dokładnie według swojej wizji. Mnie zdecydowanie pomaga w tym dokładne planowanie i „wymyślenie" zdjęcia wcześniej, spisanie pomysłów, sporządzenie ewentualnej listy zakupów i później, już w studio, działanie według wcześniej zaplanowanego schematu. Pozwala to uniknąć chaosu i zmieniania kilka razy naczyń i teł oraz stania przed regałem i zastanawiania się, jakich dodatków ja właściwie chcę użyć.
Co do oświetlenia – zdecydowanie preferuję studyjne. Dzięki temu nie muszę się martwić, czy akurat w trakcie robienia zdjęć będzie dokładnie takie światło, jakiego zaplanowałam użyć, by uzyskać pożądany efekt. Natomiast zdjęcia kulinarne można również z powodzeniem wykonywać w świetle zastanym, licząc się jednak z tym, że to my musimy polować na odpowiedni moment, a nie sami go tworzymy w pasującym nam czasie.
Obserwując różnych twórców, zauważam kilka głównych trendów w stylizacji żywności. Zacznę od najbliższego mi w ostatnim czasie, ze względu na pracę nad książką z historycznymi przepisami kulinarnymi, nawiązującego do malarskich martwych natur. Utrzymany jest zazwyczaj w ciemnej tonacji, z przedmiotami ginącymi w mroku (tzw. dark mood photos), z miękkim oświetleniem z reguły padającym z jednego kierunku. Część z tych zdjęć bezpośrednio nawiązuje do przykładów malarstwa baroku – epoki, w której rozwinęła się sztuka malowania martwych natur:
Jeśli jednak nie masz odpowiedniej ilości akcesoriów, żeby stworzyć taką odwołującą się do klasyki martwą naturę – nie poddawaj się. Wystarczy trzymać się głównych zasad: ciemne tło i jednolite miękkie oświetlenie wyciągające przedmioty z mroku.
Można też potraktować temat bardziej ogólnie i stworzyć aranżację w klimacie retro, nie trzymając się tak mocno założeń rodem z klasyki malarstwa (m.in. patrzenie na wprost) i zrobić aranżację flatlay:
Zauważ, że ten nietypowy kąt fotografowania będzie dla niektórych przedmiotów bardzo korzystny, a dla innych wręcz przeciwnie. Całkowicie pozbawione sensu wydaje się fotografowanie w ten sposób kieliszków z winem czy tortu na paterze, gdzie głównym elementem dekoracyjnym są naprzemiennie układające się warstwy ciasta i kremu. Za to świetnie się sprawdzi w przypadku przedmiotów płaskich, jak pizza, lub takich, które wymagają „zajrzenia" do środka – np. garnek z zupą.
Kolejnym interesującym trendem w stylizacji jest tworzenie pozornego bałaganu w kadrze. W języku angielskim ma to bardzo trafne określenie „perfectly imperfect" – perfekcyjnie niedoskonałe. Jest w tym sporo prawdy, ponieważ wbrew pozorom tego typu aranżacja wymaga precyzji i wyczucia. Wiele osób myśli, że wystarczy po prostu rozrzucić okruszki czy ziarna. A przecież rzadko ma się takie szczęście, że ułożą się one idealnie od pierwszego „rzutu". W rzeczywistości idealny kadr jest efektem żmudnego przestawiania, dodawania lub odejmowania tych drobnych elementów kompozycji.
Takie wrażenie bałaganu, poza funkcją wypełnienia pustki w kadrze, ma jeszcze jeden ważny cel – zdobyć zaufanie odbiorcy. Według zasad neuromarketingu (dziedziny nauki zajmującej się badaniem wpływu obrazu na ludzki mózg) właśnie takie niedoskonałości, tworzą wrażenia życia, przekazują historię, że „ktoś tu był" i powodują, że bardziej życzliwie odbieramy taki nieuporządkowany obraz (który na przykład jest reklamą i jego celem jest sięgnięcie do naszego portfela) niż taki, w którym wszystko jest idealnie czyste i sterylnie sztuczne. Do tego samego odnosi się sztuczka z pokazywaniem odgryzionego kawałka jedzenia. W mózgu pojawia się komunikat „skoro jest odgryzione, to znaczy, że nie jest to sztuczny eksponat i z pewnością było dobre na tyle, że ktoś nie mógł się powstrzymać".
Pozostając przy neuromarketingu – kolejnym ważnym elementem często wykorzystywanym w stylizacji zdjęć kulinarnych (i nie tylko) jest wykorzystywanie dłoni w kadrze. Chodzi o tę samą zasadę – wprowadzenie życia do zdjęcia i pokazania przedmiotu w akcji sprawia, że jesteśmy w stanie bardziej zaufać takiej reklamie (a przecież każde zdjęcie jest na swój sposób reklamą – robioną dla pieniędzy bądź tylko dla samego aplauzu widzów).
Należy tu dodać, że wbrew pozorom (jak w przypadku okruszków) wcale nie jest tak łatwo ułożyć dłoń, żeby dobrze wyglądała w kadrze i jednocześnie nie odciągała wzroku od głównego tematu zdjęcia. Osoby zajmujące się fotografią portretową z pewnością dobrze wiedzą, jak trudno jest ułożyć dłoń modela oraz jak czasem złe jej ułożenie potrafi zepsuć cały portret. Warto jednak próbować, ponieważ daje nam to dodatkowy środek wyrazu do naszych kompozycji.
W ostatnich latach na pierwszy plan bardzo mocno wybija się sposób stylizowania zdjęć w prostych, geometrycznych, mocno kolorowych lub pastelowych aranżacjach. Sprawdza się to szczególnie przy fotografowaniu nowoczesnych deserów oraz kosmetyków. Ilość akcesoriów do stylizacji ogranicza się tu do minimum. Czasem jest to gałązka albo świeży owoc, a czasem zupełnie nic, z wyjątkiem tła, które stanowią arkusze kolorowego papieru ułożone w odpowiedni sposób.
Aranżacje te – ze względu na swoją spójność – świetnie się sprawdzają w kolażach, czyli jako kilka zdjęć ustawionych obok siebie w materiałach graficznych. Są one też świetną opcją dla osób początkujących, głównie dlatego, że nie ma potrzeby posiadania żadnych dodatkowych naczyń ani akcesoriów. Niezbędne za to będą umiejętności komponowania kadru, bo oczywisty jest fakt, że kolorowe arkusze należy odpowiednio ułożyć – tak, aby plamy barwne i linie znajdujące się w kadrze stanowiły harmonijną kompozycję. Można też pobawić się w sztukę iluzji i ułożyć arkusze w taki sposób, że będą sprawiać wrażenie trójwymiaru:
Pozostając przy minimalizmie, acz z nieco innym podejściem, warto wspomnieć tu fotografię makro, która skupia się na niewielkim detalu, dzięki czemu nie ma potrzeby używania akcesoriów do dekoracji. Tu pierwszy plan stanowi fragment produktu, reszta pozostaje na planie dalszym, poza głębią ostrości, stanowiąc tło dla głównego motywu.
Na liściach kapusty, jako dodatkowy element załamujący światło, zostały zastosowane krople „rosy", która w rzeczywistości jest gliceryną zmieszaną z wodą i rozprowadzoną przy użyciu rozpylacza. Kropelki takiej mieszaniny dłużej utrzymują swój kształt i są bardziej kuliste niż sama woda.
Kolejnym interesującym pomysłem na aranżację jest zastosowanie monochromatycznej palety barw. Nie mam tu na myśli zdjęć czarno-białych, które raczej rzadko znajdują zastosowanie w fotografii kulinarnej, ale celowe użycie ograniczonej ilości kolorów (czy nawet tonów).
Dzięki takiemu przedstawieniu przedmiotów mózg widza odpoczywa i nie musi wykonywać ciężkiej pracy związanej z wyłuskaniem głównego bohatera z wielokolorowego obrazu z wieloma plamami barwnymi konkurującymi ze sobą o uwagę odbiorcy.
Jako ostatni sposób na przedstawienie na fotografiach żywności chciałabym przedstawić często żartobliwe, przerysowane aranżacje, w których jedzenie jest prezentowane w sposób nieoczywisty. W tym miejscu polecam do zajrzenia do portfolio świetnej rosyjskiej fotografki Diny Belenko, która ten nurt rozpropagowała i opanowała do mistrzostwa. W jej zdjęciach znajdziemy latające jedzenie, ciastka ułożone w konstelacje, donaty tworzące układy słoneczne czy pomidory zamieniające się w kłęby czerwonego dymu. Oczywiście w tego typu zdjęciach jest sporo postprodukcji w programach graficznych, ale większość tych fotomontaży jest technicznie bardzo prosta, bo liczy się przede wszystkim pomysł. Jako przykłady moich zdjęć w tym nurcie mogę zaprezentować latające makaroniki oraz wybuchające praliny:
Jak zapewne się domyślacie, nie żonglowałam ciastkami ani tym bardziej nie doprowadzałam do eksplozji czekoladki. Przedmioty sprawiające wrażenie unoszących się w powietrzu zostały zamocowane na drucikach, które następnie precyzyjnie wyretuszowałam.
Mniej pracochłonne w postprodukcji było zdjęcie karykaturalnie wyolbrzymionego hamburgera:
...choć i tu nie obyło się bez stylizacyjnych sztuczek, które umożliwiły stworzenie takiej chwiejnej konstrukcji. Natomiast postprodukcji w tych zdjęciach jest już niewiele.
Na koniec zaś prezentuję pomysł, który nie wymagał niemal żadnego trudu (poza oczywistym trudem wymyślenia go):
Pamiętajcie – najważniejsze to mieć pomysł na zdjęcie, i to zdecydowanie wcześniej, niż gdy zaczyna się ustawiać elementy kadru. Dzięki temu powstają przemyślane, spójne i miłe dla oka kompozycje.
Niech powyższy zbiór inspiracji w różnych stylach będzie dla Was pomocą w znalezieniu własnej fotograficznej drogi i pomysłów na prezentację aranżacji kulinarnych.
Zobacz podobne poradniki
Fotografia kulinarna – od czego zacząć?
Walka z czasem, czyli fotografowanie lodów
Jak robić dobre zdjęcia potraw w domowych warunkach