Punkt widzenia w fotografii

Wybór interesującego punktu widzenia jest nieodłącznym elementem procesu fotograficznego. I nie myślę tu o prowadzeniu narracji z punktu widzenia, na przykład, bohatera reportażu. Mam na myśli punkt widzenia mający wpływ na obraz od strony kompozycyjnej, czyli to, gdzie znajduje się aparat podczas fotografowania i pod jakim kątem względem tematu jest ustawiony obiektyw. To bardzo często bagatelizowane zagadnienie jest niezwykle ważne dla odbioru zdjęcia. Bagatelizuje się je (a może o nim zupełnie nie myśli), zakładając, że temat zdjęcia i fotografowana sytuacja (decydujący moment) załatwią sprawę atrakcyjności kadru. Jest w tym trochę racji, ponieważ te dwa elementy są kluczowe, ale ciąży na nas jeszcze obowiązek podania całości w możliwie najatrakcyjniejszej formie.
Kombinowanie ze zmianą punktu widzenia może być uciążliwe z wielu powodów: bo tak jest wygodnie, a tak niewygodnie, bo jak ukucniemy z ciężkim plecakiem, to już nie wstaniemy, bo wyciągnięte maksymalnie ku górze ręce z aparatem po minucie palą żywym ogniem, bo nie mamy drona, bo... Mamy wybór: albo będziemy kombinowali i starali się uatrakcyjnić zdjęcie, albo nie ruszymy z rozwojem naszych umiejętności z miejsca.

Ten najpopularniejszy – poziomy
Zdecydowanie najłatwiej jest zrobić zdjęcie z poziomu oczu. Nic w tym dziwnego – pozycja stojąca i wzrok skierowany poziomo (w dal) są dla nas najbardziej naturalnymi odruchami obserwacyjnymi. I to przekłada się na robienie zdjęć. Zazwyczaj fotografujemy na stojąco, przykładając aparat do oka albo trzymając go przed twarzą, gdy korzystamy z wyświetlacza. Oś obiektywu jest mniej lub bardziej zbliżona do poziomu. Zaletą takiego patrzenia jest jego dostępność, a co za tym idzie, popularność. Wadą? To samo! Popularność oznacza bowiem powszechność. Już kolejne dwa sposoby (opisane poniżej) diametralnie to zmieniają. Ale to nie jest tak, że poziom umieszczenia aparatu i kąt pochylenia obiektywu dyskwalifikują zdjęcie. Wspomniane przeze mnie wcześniej aspekty są nadrzędne (temat, emocje, decydujący moment czy wieloplanowość), ale zachęcam do tego, żeby jednak wprowadzić w proces myślenia o kompozycji wysokość, na jakiej znajduje się aparat. W tym miejscu powinienem na razie zakończyć, ale korci mnie, żeby dodać jeszcze jeden element do tej układanki: zmiana punktu widzenia w osi poprzecznej (lewo – prawo). Często okazuje się, że delikatne przesunięcie aparatu w lewo lub prawo pomoże w urozmaiceniu kompozycji i odsłonięciu pewnych niewidocznych elementów lub zróżnicowaniu skali obiektów podobnej wielkości.
Pisząc te słowa, mam przed oczami cykl fotografii Josefa Koudelki pt. Wall, w którym fotograf opowiedział o powstającym murze między Izraelem i Palestyną. Wiele z tych fotografii jest wykonanych z poziomego punktu widzenia, czasem lekko „przekoszonych" (w celu wzmocnienia kompozycji).

Ten zaskakujący – żabi
Drugim najbardziej dostępnym sposobem na zmianę punktu widzenia jest obniżenie aparatu i zadarcie obiektywu ku górze. Fotografowanie z dołu może okazać się dobrym rozwiązaniem w fotografowaniu pod światło, gdy tło ciemnieje na tyle, że może zlać się w czarną plamę z głównym obiektem na pierwszym planie. Niskie umiejscowienie aparatu i skierowanie go po skosie do góry pomoże odseparować obiekt od „opuszczającego się" tła – im dalej to tło się znajduje, tym mocniejszy będzie efekt. Metoda prosta do zastosowania – wystarczy się schylić, ukucnąć czy też usiąść na ziemi. Jeśli mamy aparat z odchylanym ekranem, sprawa jeszcze bardziej się upraszcza, ponieważ możemy fotografować wygodnie nawet z poziomu chodnika. A czy można uzyskać żabi punkt widzenia z poziomu wzroku?
Oczywiście! Wszystko zależy od tego, z jakimi obiektami mamy do czynienia. Najoczywistszym przykładem jest fotografowanie architektury. Najczęściej robimy to z bliska, bo nie ma innej możliwości w ciasnych miastach. Kierujemy aparat ku górze. Wywołujemy wówczas efekt perspektywy linearnej jedno- lub dwuzbieżnej, co w technicznej fotografii nie jest mile widziane. Pamiętajmy jednak, że z każdego błędu można zrobić walor i w kreatywny sposób pokazać na przykład geometrię. Wielbicieli fotografii architektury odsyłam do książki z fotografiami, ponownie panoramicznymi, tym razem pionowymi, Horsta Hamanna New York Vertical. Znajdziecie w niej zarówno poprawne pod względem perspektywy spokojne kadry, jak i zaskakujące geometrią i dynamiką żabie obserwacje.
A inne tematy? Ciekawym przykładem niech będzie fotografowanie człowieka. Robiąc to z dołu, zwłaszcza obiektywem szerokokątnym, uzyskamy efekt rozciągnięcia nóg i skrócenia górnej części korpusu. Im dłuższa ogniskowa, tym mniej wyrazisty będzie wspomniany efekt – ciało modela będzie wracało do poprawnych proporcji. Dobrze ilustrują to zagadnienie fotografie Aleksandra Rodczenki. Uwiecznianie postaci z dołu wzmacnia wrażenie monumentalności. I tak też fotografował Rodczenko, uzyskując wrażenie heroizmu w przypominających posągi postaciach robotników budujących potęgę ówczesnego reżimu.

Ten, o którym marzą wszyscy – ptasi
Wszyscy marzą o lataniu, również z aparatem. Nie oznacza to jednak, że ten punkt widzenia dostępny jest wyłącznie dla aeronautów. Ptasi punkt widzenia polega na skierowaniu osi obiektywu po skosie w dół. Można to robić z poziomu wzroku, a może się wręcz okazać, że trzeba będzie użyć do tego samolotu – wszystko zależy od tematu i obiektu, z którym przyszło nam się zmierzyć. Dużo zmienia już zwyczajne fotografowanie znad głowy, co znowu jest łatwo dostępne dzięki odchylanemu ekranowi w korpusie. Kolejnym krokiem będzie użycie drabiny (i tak, wielu fotografów ma w swojej pracowni drabinę), fotografowanie z okna budynku itd. Taki zabieg pomoże inaczej zagospodarować tło niż w przypadku żabiej perspektywy. Horyzont możemy umieścić poza górną krawędzią zdjęcia i oczyścić w ten sposób przestrzeń z informacji w tle. Dobrym przykładem będą tu słynne czarno-białe fotografie Mario Giacomellego z serii „Io non ho mani che mi accarezzino il volto", na których widzimy relaksujących się zabawą księży niemal zawieszonych w białej przestrzeni. Bohaterowie tych zdjęć byli fotografowani z daleka i z wysoka, więc proporcje ciała nie zostały zaburzone, ale im bardziej zbliżymy się do modela i im szerszą ogniskową wykorzystamy, tym bardziej nad resztą ciała zacznie dominować głowa. Dojdzie do efektu, który znamy z karykaturalnych rysunków – postaci o małych korpusach i monstrualnych twarzach.

Ten relaksujący – pionowy w górę
Leżeć na trawce (z aparatem) i patrzeć w chmury? Czemu nie! Oczywiście przykład leżenia nie jest jedynym sposobem na fotografowanie pionowo w górę, wystarczy zadrzeć odpowiednio mocno głowę lub skorzystać z odchylanego ekranu w aparacie. Ten punkt widzenia – nazywany czasem „grobowym" – dobrze się sprawdzi w fotografowaniu strzelistych form (wysokie drzewa, drapacze chmur itp.). Należy zwrócić uwagę na ryzyko mierzenia się z dużą dysproporcją w jasności między niebem i fotografowanymi obiektami. Ważne jest wybranie odpowiedniej pory dnia, bliżej zmroku, gdy niebo ciemnieje – wpada w głęboki błękit (przy bezchmurnej pogodzie) i zaczyna kontrastować z żółtym światłem sztucznym. Na pewno przyda się też filtr polaryzacyjny, którym możemy wygasić refleksy w szklanych fasadach budynków. Z kolei podczas fotografowania drzew w lesie nie ma co liczyć na miejskie światła, ale flesz lub latarka mogą zdziałać cuda!

Ten najmniej dostępny – z powietrza/kosmiczny
Najmniej dostępny, jeśli przyzwyczaimy się do określenia „kosmiczny", ale tak naprawdę punkt widzenia pionowy w dół jest tak samo prosty do wykonania, jak poprzedni. Wystarczy się schylić i celować w podłogę, co jest popularne w fotografii „flat lay" (m.in. kulinarnej). W fotografii krajobrazu ograniczeniem jest wzniesienie się w górę na tyle, by objąć odpowiednio dużo. Do niedawna jedynym sensownym narzędziem wydawała się paralotnia, ale rozwój technologiczny i popularność dronów sprawiły, że ten rodzaj fotografii zaczął być powszechnie dostępny. Sam zacząłem latać właśnie z tego powodu. Będąc w górze, warto szukać form geometrycznych, koloru i światłocienia. Fotografia drzewa wykonana z poziomego punktu widzenia ukaże nam przedmiot, którego wysokość będziemy mogli oszacować, chociażby na bazie proporcji z innymi elementami otoczenia. Pionowo z góry już nie. Jedyną wskazówką jest cień rzucany przez drzewo na ziemię. Podobnie jest z architekturą – z góry, bez cienia, jesteśmy w stanie oszacować wyłącznie powierzchnię budynku.
Ekstremalnym przykładem fotografii z drona są zdjęcia satelitarne. Fotografujący satelita, jak by na to nie patrzeć, jest bezzałogowym statkiem poruszającym się po zaprogramowanym kursie. Istotnymi ograniczeniami są tu jednak odpowiednie pozwolenia i budżet ;–) Obcowanie z tego typu fotografią spopularyzowała usługa Google Maps, a usługi z nią związane przełożyły się nawet na powstanie kilku projektów artystycznych. Na naszym rodzimym podwórku należy wspomnieć o Kacprze Kowalskim, którego serie „Over" czy „Efekty Uboczne" pięknie interpretują z pozoru znane i opatrzone miejsca.
Zobacz podobne poradniki
Kompozycja w fotografii, czyli jak zrobić dobrze skomponowane zdjęcie

Korekta perspektywy w fotografii architektury – software kontra hardware

Perspektywa

Jak filmować z drona?
