Pionierzy fotografii. Mathew B. Brady. Dlaczego na wojnie nie można zbić fortuny
Jeden z najbardziej znanych fotografów amerykańskich XIX wieku, uznawany za ojca współczesnej fotografii prasowej, sławę zdobył dzięki serii zdjęć z okresu amerykańskiej wojny secesyjnej oraz portretów osobistości z amerykańskiego życia politycznego. Tworzył dagerotypy, ambrotypy i odbitki albuminowe: reklama jego usług w „New York Herald” z 1856 roku to pierwsze ogłoszenie reklamowe w prasie amerykańskiej.
Mathew B. Brady (ur. 1822 lub 1823, Warren County, stan Nowy Jork – zm. 1896, Nowy Jork)
Wielki człowiek bez przeszłości
Biografowie załamują ręce: osobista historia jednego z najsłynniejszych amerykańskich fotografów XIX wieku tonie w mrokach niepamięci. Nie zachował się jego akt urodzenia, co sprawia, że nawet data narodzin artysty jest sporna. Sam Brady podawał, że urodził się w 1823 roku w Warren County jako syn irlandzkich imigrantów, na jego grobie widnieje jednak data 1822. Sporne jest również datowanie jego ślubu z Juliette Handy. Jedne źródła podają rok 1851, inne 1860, ale nie dysponujemy aktem małżeństwa, który mógłby cokolwiek potwierdzić. Co więcej, brak jakichkolwiek prywatnych zapisków Brady’ego czy pozostawionych przez niego dokumentów – nie wspominając już o zwykłej korespondencji, co skłania niektórych badaczy do hipotezy o analfabetyzmie wielkiego fotografa. Dużo bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że jego niechęć do pióra wiąże się tak naprawdę ze słabym wzrokiem i stopniowo postępującą ślepotą.
Zdolności, ambicja i sława
Wiadomo na pewno, że Mathew Brady przybył do Nowego Jorku jako szesnastolatek. Wkrótce rozpoczął studia w pierwszej amerykańskiej szkole fotografii, zainaugurowanej w 1840 roku przez słynnego Samuela F.B. Morse’a (nie tylko wynalazcę telegrafu, ale też znawcę dagerotypii). Brady był zdolnym uczniem i już w 1844 roku otworzył swoje pierwsze nowojorskie studio, potem kolejne, większe – na Broadwayu, które przeniósł do Waszyngtonu. Był nie tylko zdolny, ale i bardzo ambitny. Szybko zdobył sławę, między innymi dzięki portretom ważnych postaci swoich czasów, zebranym w albumie The Gallery of Illustrious Americans… (1850). O jego ambicji i nieprawdopodobnej sile charakteru najlepiej świadczy to, że gdy już w latach 50. zaczął cierpieć z powodu stopniowej utraty wzroku, mimo ekipy asystentów i retuszerów, Brady nigdy nie stracił wpływu na ostateczny kształt zdjęć.
Jego nazwisko było najlepszą reklamą, a portrety zamawiali u niego wszyscy wybitni Amerykanie, od pisarzy i artystów, przez badaczy i naukowców, na politykach kończąc. Stałym klientem studia Brady’ego był Abraham Lincoln, który wykorzystał firmowane przez niego zdjęcie w kampanii wyborczej.

Brady sportretował w sumie osiemnastu z dziewiętnastu żyjących w jego czasach amerykańskich prezydentów, od Johna Adamsa do Williama McKinleya (wyjątkiem był William Harrison, który zmarł trzy lata przed tym, jak Brady zainaugurował swój ambitny projekt fotograficzny). Portrety były wielkoformatowe – rozmiary negatywów sięgały nawet 50×60 cm – a hieratyczne pozy wymagały od modeli niczym nie zmąconej uwagi i cierpliwości.

Fortuna kołem się toczy
Należne miejsce w historii fotografii zyskał Brady jednak nie tyle dzięki portretom osobistości, co za sprawą realistycznej i przez to szokującej dokumentacji wojny domowej między Północą a Południem. Zgodę na fotografowanie na linii frontu udzielił mu sam Lincoln z zastrzeżeniem, że rząd nie udzieli mu finansowego wsparcia. Brady miał jednak wyraźnie nadzieję, że ta historyczna inwestycja prędzej czy później się zwróci. Wyłożył więc ok. 100 tysięcy dolarów na realizację ponad 10 tysięcy klisz, zatrudnił i starannie wyekwipował około dwudziestu asystentów, a potem wysłał ich na pola bitew. Tak powstały pierwsze w historii fotograficzne sceny batalistyczne, które raz na zawsze odmieniły spojrzenie ludzi na to, czym w swej istocie jest wojna. Okazało się bowiem, że fotograficzne oblicze wojny diametralnie odbiega od wyidealizowanych wizji zaczerpniętych z monumentalnych kompozycji, którymi przez wieki karmiło nas malarstwo zachodnioeuropejskie.
Ta ponadczasowa zmiana świadomości społecznej nie wiązała się jednak, bynajmniej, z finansowym sukcesem. Bo o ile malarskie sceny batalistyczne mogły uskrzydlać odbiorców, to wojna wyzierająca z fotograficznych kadrów była przeżyciem przygnębiającym, o którym chciało się jak najszybciej zapomnieć. To tłumaczy, dlaczego wystawy cieszyły się powodzeniem, ale liczba sprzedanych fotografii była mizerna. W 1875 roku Kongres Stanów Zjednoczonych wyasygnował 25 tysięcy dolarów na zakup klisz z wojny secesyjnej – zbyt mało, by przedsiębiorczy fotograf zdołał uniknąć bankructwa. Stopniowa utrata wzroku i śmierć żony dopełniły czary goryczy. Dziewiętnastowieczny klasyk zmarł w nędzy dwadzieścia lat później, w wieku 73 lub 74 lat (w zależności od tego, jaką datę urodzenia przyjmiemy). Został pochowany w Waszyngtonie, a o sfinansowanie jego pogrzebu zadbali weterani 7. Pułku Piechoty Nowojorskiej. Kolekcja klisz autorstwa Mathew Brady’ego znajduje się w National Archives w Waszyngtonie.
Więcej szczegółów
www.mathewbrady.com
„Mathew Brady’s World” http://www.npg.si.edu/exh/brady/intro/cont3.htm
James D. Horan, Mathew Brady, Historian with a Camera, Crown, New York 1955
Mary Panzer, Mathew Brady and the Image of History, Smithsonian Books, Washington 1997
Webb Garrison, Brady’s Civil War, Lyons Press, New York 2000
Elizabeth Van Steenwyk, Mathew Brady. Civil War Photographer, F. Watts, New York 1997
Zobacz podobne poradniki
Pionierzy fotografii. Oscar Gustave Rejlander. Jak do pomiaru światła można użyć kota
Pionierzy fotografii. Oscar Gustave Rejlander. Jak do pomiaru światła można użyć kota
Oscar Rejlander był z wykształcenia malarzem. Szwed jako pierwszy fotograf w historii zastosował fotomontaż, czym naraził się na miażdżącą krytykę kolegów po fachu.

Pionierzy fotografii. Julia Margaret Cameron. Jak być prawdziwą lady i nie dbać o ostre zdjęcia

Pionierzy fotografii. William Henry Fox Talbot. Co fotografia ma wspólnego z pułapką na myszy?

Pionierzy fotografii. Louis Jacques Mandé Daguerre – Jak trafić na wieżę Eiffla, a potem w kosmos
