Pierwsze kroki w fotografii podwodnej
Fotografia podwodna kojarzy się na ogół z egzotycznymi wyjazdami albo przynajmniej z uprawnieniami płetwonurka i tonią mazurskich jezior. Warto zweryfikować to przekonanie, bo ciekawe podwodne zdjęcia można robić nawet w kałuży.
Wodą interesuję się od dziecka. Kiedyś wędkowałem, obecnie zajmuję się zawodowo ochroną przyrody, w szczególności organizmów wodnych. Prowadzę dydaktyczną stronę Małe Rzeki, na którą od lat wrzucam zdjęcia zrobione nad wodą. W pewnym momencie stwierdziłem, że strona będzie ciekawsza, jeśli do czasu do czasu pokażę, co się kryje pod lustrem wody. Aparat wodoszczelny dał mi nie tylko możliwość dzielenia się moimi zainteresowaniami. Sam dzięki niemu mogłem obejrzeć, jak wygląda życie pod wodą z perspektywy bytujących w niej organizmów. A właśnie między innymi o to w fotografii chodzi – żeby pokazać to, co nie wszyscy mogą zobaczyć albo na co nie zwrócili uwagi. Pokazać to nie tylko innym, ale też samemu sobie.
Wybór miejsca
Podwodne zdjęcia można robić wszędzie, gdzie jest w miarę przejrzysta woda. Nie trzeba koniecznie jechać nad Adriatyk czy dalej – ja na przykład jedne z moich ulubionych zdjęć zrobiłem, brodząc w Bałtyku. Na początek dobre są górskie potoki, bo są na ogół bardzo przejrzyste, ale każdy akwen, w którym przy głębokości do około 30 centymetrów widać jeszcze dno, nadaje się do rozpoczęcia przygody z fotografią podwodną. Mogą to być zbiorniki wodne pojezierzy, rzeki, ale też dłużej stojące kałuże z odstaną wodą. Trzeba po prostu pamiętać, że ciekawe motywy czy wodne organizmy mamy często na wyciągnięcie ręki, niekiedy nie musimy nawet wchodzić do wody. Ważniejsze jest podejście i uświadomienie sobie, że woda, jak na źródło życia przystało, może dostarczyć nam inspiracji niemal wszędzie.
Najlepszy czas
Kwestia czasu jest ważna, choć nie określiłbym jej jako decydującej. Ma ona znaczenie zarówno w skali doby, jak i roku. W skali doby, bo pora wpływa na to, przy jakim świetle fotografujemy – gdy idziemy nad wodę w dzień, polegamy na światle słonecznym; gdy zaś decydujemy się na fotografowanie w nocy, obiekt musimy doświetlać i pomóc sobie światłem sztucznym. Ale światło to nie jedyny czynnik, który wpłynie na to, co uda nam się sfotografować. Dzień daje duże możliwości, jeżeli chodzi o kolorystykę zdjęć (i tak trochę ograniczoną pod wodą), ale w nocy w świetle latarki wiele zwierząt wodnych nie wykazuje tendencji do ucieczki, a część jest przez światło nawet wabiona. Niektóre organizmy są za dnia nieaktywne albo trudne do spotkania, w nocy zaś pojawiają się niemal znikąd.
Pewne znaczenie ma też dobranie momentu fotografowania w szerszej skali czasowej. Jeżeli chcemy fotografować rzeki i jeziora, to należy pamiętać, że największa przejrzystość wody w ciągu roku występuje na przełomie lata i jesieni. W nieco krótszej skali czasowej trzeba pamiętać, że nie ma większego sensu wybieranie się nad rzeki do kilku dni po ulewnych deszczach. W górach nawet kilkugodzinny, niezbyt intensywny opad może zmącić wodę na tyle, że trudno będzie o wyraziste sceny pod wodą.
Z czasem związana jest też wygoda pracy – w zimie czy późną jesienią brodzenie w rzece nawet w odpowiednim ubraniu nie musi być przyjemne.
Sprzęt foto
Na początku trzeba zaznaczyć, że organizmy wodne w najmniejszych ciekach albo płyciznach większych zbiorników można fotografować bez zanurzania aparatu w wodzie. Pierwsze zdjęcia podwodnych stworzeń robiłem właśnie znad lustra wody zwykłą lustrzanką. To, co zdecydowanie utrudnia zabawę, to refleksy na wodzie. Z refleksami można sobie poradzić na różne sposoby, od użycia filtra polaryzacyjnego, przez szukanie miejsc, gdzie światło pada pod odpowiednim kątem, po eksperymenty z kątem ustawienia aparatu. Mniejszy problem z refleksami jest w nocy. Jeżeli doświetlamy scenę latarką, możemy tak ustawić kąt padania światła, aby zminimalizować refleksy. Gdy doświetlamy obiekt lampą błyskową, musimy unikać robienia zdjęć prostopadle do dna/lustra wody, bo w kadrze będziemy mieli poza obiektem nieprzyjemne przepalenie od lampy (zwykle jednak na tyle daleko od obiektu, że da się zdjęcie wykadrować).
Powyższe ograniczenia można pokonać, schodząc ze sprzętem pod wodę, co otwiera przed nami dodatkowe możliwości, takie jak sfotografowanie wodnego zwierzęcia z jego perspektywy. W tym celu można swój ulubiony aparat uzbroić w osłonę do robienia zdjęć podwodnych (jeśli takie są w wyposażeniu) albo kupić aparat, który jest wodoszczelny. Na rynku jest kilka kompaktowych modeli, na które może sobie pozwolić średniozamożny fotoamator (np. Nikon Coolpix W300). Szczególnie polecam aparaty, które mają funkcję makro, bo nie wybieramy się (przynajmniej na początku) na rekiny.
Obiektyw powinien dawać nam możliwość zmiany ogniskowej w dużym zakresie, czyli na przykład o ekwiwalencie ogniskowej 24–100 mm. W przypadku lustrzanek i bezlusterkowców również lepiej mieć obiektyw uniwersalny pod względem ogniskowej (24–100 mm). Po pierwsze nie każdy obiektyw mieści się w wodoszczelnych pokrowcach, po drugie lepiej unikać wymiany obiektywu, gdy wszystko ocieka wodą, a po trzecie przy dłuższych ogniskowych możemy po prostu nie dać rady wycelować w obiekt, w przypadku gdy fotografujemy znad wody i nie widzimy albo widzimy źle wyświetlacz aparatu – bardzo długi obiektyw (od około 200 mm) nie jest nam po prostu potrzebny.
Z ważnych cech aparatu bardzo pomocna będzie też możliwość robienia zdjęć w RAW-ach. Przyda się, zwłaszcza że dobranie choćby balansu bieli w różnych warunkach może być trudne, a szkoda na to czasu w terenie. Z kolei fotografowanie w nocy spowoduje, że trzeba się będzie trochę pomęczyć z szumem – dlatego warto zadbać o możliwość robienia zdjęć w jak najlepszej jakości, a na to pozwoli format RAW. Z tego powodu, choć na rynku są też bardzo tanie wodoodporne kompakty (np. Nikon Coolpix 150), lepiej zainwestować w sprzęt dający większe możliwości obróbki obrazu. Niemniej – fotograficzna obserwacja podwodnych stworzeń i krajobrazu zależy głównie od wprawy i chęci fotografa.
Fotografując w nocy, należy, tak jak w przypadku fotografowania znad lustra wody, uzbroić się w latarkę lub inne źródło światła do doświetlania obiektu. W bardzo przejrzystej wodzie w wielu sytuacjach dobrze sprawdzi się wbudowana lampa błyskowa, ale gdy jest ciemno, dodatkowe źródło światła pozwoli aparatowi sprawnie ustawić ostrość i ekspozycję. Doświetlenie ma jeszcze jedno ważne zadanie. W wodach z minimalną choćby ilością zawiesiny podświetlone fleszem drobinki osadów będą dawały bardzo silne rozbłyski. Odpowiednie ustawienie silnego źródła światła niezależnego od aparatu pozwoli ten efekt zniwelować. Latarka jest więc niezbędna przy fotografowaniu w nocy.
Jak wspomniałem wyżej, pod wodę można zejść ze sprzętem różnej klasy i różnej wielkości. Warto pamiętać, że im aparat mniejszy, tym łatwiej zanurzyć go w płytkiej wodzie, takiej, gdzie nie da się w całości zanurzyć obiektywu lustrzanki. To daje możliwość robienia zdjęć pokazujących przestrzeń nieosiągalną w inny sposób.
Sprzęt dodatkowy
Przy pracy w wodzie przydadzą się z pewnością kalosze (jeżeli zdjęcia robimy w bardzo płytkich miejscach) lub wodery. Nie zachęcam do korzystania ze spodniobutów (wersja woderów powyżej pasa). Mogą one uśpić naszą czujność i zachęcić nas do wchodzenia do głębszej wody (wspomnę jeszcze o tym przy omawianiu bezpieczeństwa pracy). Fotografując w lecie, gdy i powietrze, i woda są ciepłe, można się obyć bez kaloszy, ale warto zawsze mieć jakiekolwiek ochronne obuwie.
Do maseczek już wszyscy się przyzwyczaili. Nad wodą zakrycie ust i nosa maską lub chustą bardzo ułatwi pracę, w szczególności gdy korzystamy z tak zwanej czołówki – światło takiej latarki umieszczone na czole wabi w okolice twarzy masę owadów, od komarów po meszki. Nawet jeżeli te owady nas nie pokąsają, łatwo je wciągnąć z wdychanym powietrzem i się zakrztusić.
Jak sfotografować zwierzęta wodne?
Pod wodą można fotografować i krajobraz, i podwodne stworzenia. Wiele organizmów wodnych (jak ślimaki, larwy niektórych owadów, małże, a nawet raki) często daje się sfotografować, bo nie uciekają albo robią to powoli, natomiast znacznie trudniej fotografować ryby. Spośród nich najtrudniejsze są te związane z tonią wodną (na przykład okoń czy płoć), nieco łatwiej zaś uwiecznić ryby związane z dnem cieków i zbiorników, jak choćby ślizy. Te ostatnie są mniej płochliwe i dają się fotografować niemal oko w oko za dnia. Znajomość zwyczajów organizmów wodnych zdecydowanie ułatwia zadanie, ale z drugiej strony dzięki fotografii uważniej obserwujemy przyrodę i uczymy się o niej. Dlatego, nawet jeśli pojęcie o życiu w wodzie mamy blade, i tak warto spróbować.
Robienie pierwszych zdjęć podwodnych będzie łatwiejsze dzięki kilku prostym poradom technicznym. Sprawdzi się na przykład lomograficzna zasada „strzelaj z biodra”, przełożona na wersję „strzelaj z dna”, i to strzelaj dużo. Patrząc spoza lustra wody, rzadko możemy ustawić wyświetlacz aparatu tak, żeby dobrze widzieć obiekt, nie mówiąc już o wyborze kadru. Nawet odchylany ekran nie zawsze pomoże, bo woda załamuje światło. Warto zrobić dużo zdjęć w miarę szybko, tym bardziej że w rzece „wszystko płynie” i możemy szybko przegapić okazję na pstryknięcie ryby czy raka. O ile na lądzie nie lubię robienia wielkiej liczby zdjęć, o tyle w wodzie bywa to niezbędne… przynajmniej dopóki nie wyczujemy, jakie ustawienie aparatu daje określoną perspektywę. Aby uniknąć frustracji, należy mieć włączony autofokus. Fotografując ryby w dzień, warto się zaczaić na te, które przebywają w nurcie, ale za małymi przeszkodami powodującymi zawirowania wody – ryby są tam zajęte żerowaniem i utrzymaniem się w miejscu, a więc mniej je obchodzi to, że ktoś je obserwuje, bo każda ucieczka wiąże się z energetycznie niekorzystną walką z nurtem. Jeżeli ryby odpłyną, trzeba poczekać z zanurzonym aparatem. Na ogół szybko wracają w to samo miejsce. Cierpliwie czekając na powrót ryb, trzymając palec na spuście, mamy szansę na poprawne zdjęcia. Trzeba też przemieszczać się świadomie – brodząc w rzece, trzeba poruszać się pod prąd, bo dzięki temu cały czas mamy przed sobą niezmąconą wodę.
Część aparatów ma możliwość sterowania zdalnego na przykład za pomocą aplikacji w smartfonie. Można więc aparat pozostawić na dnie, obserwować kadr na wyświetlaczu telefonu i we właściwym momencie zdalnie wyzwolić migawkę.. Ta metoda nie zawsze jest niezawodna – wymaga bardzo sprawnej komunikacji z telefonem. Ponadto wymaga stałego działania aparatu bez usypiania, co w przypadku zapominalskich fotografów może wiązać się z nieprzyjemną niespodzianką w postaci zbyt szybko wyczerpanej baterii.
Środki ostrożności
Praca w wodzie, nawet płytkiej, wymaga przestrzegania zasad BHP. Wchodząc do wody, należy pamiętać, że każdy ciek, nawet płytki, jest potencjalnie niebezpieczny. Wędrując po rzece o szerokości kilku metrów, możemy nieopatrznie wpaść do dołka głębokości półtora metra. W niektórych miejscach, szczególnie w wodach o dnie piaszczystym, mogą wykształcać się kurzawki, czyli tak zwane ruchome piaski. Taka struktura z łatwością zasysa i trudno się z niej wydostać. W szczególności należy się jej spodziewać na odcinkach, gdzie w ostatnim czasie dokonano ingerencji w dno cieku. Kurzawki są też częste w świeżych wyrobiskach piachu i żwiru. Dużym ułatwieniem przy brodzeniu w wodzie są wodery. Należy jednak pamiętać, że po przewróceniu się lub zanurzeniu powyżej ich krawędzi błyskawicznie wlewa się do nich woda, co grozi utonięciem. Zawsze warto zapewnić sobie towarzystwo drugiej osoby.
Przemieszczając się z jednego cieku do drugiego lub na znaczne odległości w górę strumieni, możemy przenosić groźne choroby zwierząt. Dlatego po każdej sesji, zmieniając stanowisko, najlepiej dokładnie wysuszyć cały sprzęt, który moczyliśmy w wodzie, i odczekać co najmniej dobę. Na sprzęcie i na nas samych można przenieść groźne choroby, w szczególności raków i płazów.
Zobacz podobne poradniki
Fotografia podwodna dla dociekliwych
Fotografia podwodna dla dociekliwych
Szerokie podwodne pejzaże pełne skrzących się w słońcu kolorowych ryb to dość łatwy temat, zwłaszcza jeśli zdecydujemy się fotografować płytko, korzystając z dużej ilości światła zastanego tuż pod powierzchnią wody.

Fotografia podwodna

Fotografia makro. Ścieżka edukacyjna Szerokiego Kadru

Fotografia przyrodnicza okiem pasjonata
Fotografia przyrodnicza okiem pasjonata
Najnowszy wideoporadnik skierowany jest do miłośników fotografii przyrodniczej. Próżno w nim jednak szukać porad sprzętowych. Prowadzący Piotr Chara to znakomity fotograf, który jak niewielu innych potrafi uwiecznić piękno i majestat natury.
