Sprawdzanie
Szeroki Kadr
Poradnik: Sprzęt | Zagadnienia techniczne | 19.03.2020 | Początkujący | Kolor tła:

Ostrość fotograficzna w praktyce – z czym to się je i jak z niej skorzystać

Michał Leja

Dodaj do schowka

„Ostre jak żyletka!” – ten bardzo często wypowiadany komplement dotyczący zdjęć odnosi się zarówno do właściwości optycznych obiektywów, jak i umiejętnego wstrzelenia się w punkt ostrości. W tym poradniku zajmiemy się zagadnieniem drugim. Zaczniemy jednak od odpowiedzi na pytanie, czy zdjęcie musi być ostre, żeby było uznane za dobre. Cofnijmy się kilka wieków, a nawet tysiącleci, i weźmy pod lupę dokonania malarzy. W malarstwie używano zarówno efektu kontrastu krawędziowego, jak i mniej lub bardziej kontrastujących kolorów. W połowie XX w. powstał nawet ruch hard-edge painting (ang. malarstwo twardych/ostrych krawędzi). Ale jak to zwykle bywa, znaleźli się i tacy, którzy celowo rezygnowali z ostrości. Przykładem docenienia nieostrości niech będzie fakt, że w renomowanej galerii Saatchi Art znajdziemy kategorię Unsharp Paintings For Sale (czyli nieostre obrazy na sprzedaż).

01 02 03 01 02 03 Na wrażenie ostrości zarejestrowanego przez aparat zdjęcia wpływa kilka czynników. Wiadomo, że istotne jest nastawienie ostrości sensu stricto, ale owo wrażenie można spotęgować wysokim kontrastem oraz zestawieniem kolorów leżących naprzeciwko siebie na kole barw.

Malarstwo i rzeźba to dziedziny sztuki, które charakteryzuje długi i spokojny proces powstawania dzieła, gdy czas na pracę nad ostrością mamy praktycznie nieograniczony. Jeśli pierwsza warstwa farby nie dała spodziewanego efektu, możemy zakryć ją drugą warstwą. Z fotografią jest inaczej. Przy dobrych wiatrach, fotografując martwą naturę, architekturę czy produkty, mamy czas na precyzję. Możemy korzystać z autofokusa, mikrorastra (z ręcznym ostrzeniem) lub z podglądu na żywo i powiększenia obrazu do 100%. Często jednak tego czasu nie mamy, bo fotografujemy sytuację dynamiczną, w której liczą się refleks i szybkość działania sprzętu.

Ale czy ta ostrość jest w ogóle konieczna? I tak, i nie. Jeśli zajmujemy się wspomnianymi wcześniej statycznymi tematami czy reprodukcjami dzieł sztuki, odpowiedź brzmi „tak”. Nie możemy przecież zreprodukować dzieła Rembrandta w celu zamieszczenia reprodukcji w publikacji na jego temat, nie ustawiwszy wcześniej ostrości; to już nie będzie to samo dzieło. Inne dziedziny fotografii lepiej znoszą mniejszą ostrość. Ten parametr możemy traktować (nie licząc wcześniej wymienionych sytuacji) jako środek wyrazu. Możemy z ostrości skorzystać w pełni, możemy zrezygnować częściowo, a nawet całkowicie. Dobre zdjęcie nie musi być ostre jak żyletka. Z tą niepopularną wśród amatorów myślą trzeba się oswoić, a może nawet wykorzystać ją w swojej twórczości. Niech adwokatem tej tezy będą historyczne przykłady autorstwa Roberta Capy (D-Day) czy twórczość Sarah Moon.

01 02 03 04 01 02 03 04 Ostrość mijająca modela (lub obiekt) na pierwszym planie i kierująca uwagę widza na główną bohaterkę zdjęcia.

Czym jest ostrość?

Przede wszystkim chodzi o oddanie oryginalnej wyrazistości fotografowanego obiektu. Balansując między ostrymi i nieostrymi elementami obrazu, możemy pewne rzeczy uwydatnić, inne złagodzić czy wręcz schować przed oczami widza. Za pomocą stopnia wyostrzenia i rozstrzenia możemy kierować uwagę widza w konkretne fragmenty obrazu, decydując o kolejności odczytywania informacji.

Ostrość jest efektem odpowiednio wysokiego kontrastu krawędzi fotografowanych przedmiotów. Na fotografiach czaro-białych chodzi o jak największą różnicę między ciemnym i jasnym. Na fotografiach kolorowych poza różnicą w jasności możemy jeszcze posłużyć się zależnościami barwnymi z koła barw: te znajdujące się naprzeciwko siebie są najbardziej kontrastowe.

Podczas ustawiania ostrości automatyka aparatu szuka w fotografowanych scenach właśnie kontrastu. Jeśli naszym tematem będzie jednolita powierzchnia (ściana, błękitne niebo itp.), aparat będzie miał duże problemy z ustawieniem ostrości (brak kontrastowych elementów w kadrze).

01 02 01 02 Pola układu AF w Nikonie D6. Wszystkie są czujnikami krzyżowymi, co docenią fotografowie zmagający się z bardzo dynamicznymi scenami. Fot. materiały firmy Nikon

Faza czy kontrast?

Każdy współczesny aparat ma wbudowany system automatycznego ustawiania ostrości. Nie ma się co oszukiwać – jego skuteczność zależy od klasy sprzętu. Im bardziej zaawansowany, tym lepiej i szybciej będzie sobie radził z ustawianiem ostrości. Jeśli porównamy specyfikację autofokusa w różnych modelach w ofercie Nikona: D3500, D7500 i D6, zauważymy, jak bardzo różnią się liczbą pól ustawiania ostrości (odpowiednio: 11, 51 i 105) oraz czujników krzyżowych (1, 15, 105).

Są to układy autofokusa działające na zasadzie detekcji fazy (w odróżnieniu od detekcji kontrastu spotykanej w aparatach kompaktowych i telefonach). Jako autonomiczne układy, znajdują się na dole korpusu (pod komorą lustra) z osobną matrycą i optyką. Do pracy wykorzystują zjawisko paralaksy, czyli obliczania odległości między dwoma promieniami światła padającymi na matrycę CCD. Jeśli nie zbiegają się w jednym punkcie, widzimy obraz nieostry (w wizjerze znajdziemy migającą kropkę potwierdzającą ustawienie ostrości – w tym przypadku miganie oznacza brak potwierdzenia). Aparat uruchamia wtedy silniki do ustawiania ostrości (dawniej w korpusie tzw. śrubokręt, dzisiaj w obiektywach AF-S silniki ultradźwiękowe), soczewki w obiektywie zmieniają położenie względem siebie i w momencie, w którym wcześniej wspomniane linie światła znajdą się w jednym punkcie, blokuje układ (czego potwierdzeniem jest kropka wyświetlana w sposób ciągły w wizjerze i – jeśli mamy ustawioną taką opcję – sygnał dźwiękowy). Czujniki, o których wspominałem wcześniej, dzielimy na liniowe i krzyżowe. Pierwsze mogą mieć przebieg poziomy lub pionowy (częściej), drugie zawierają oba: poziome i pionowe, krzyżujące się. Pierwsze mają problem ze scenami, których elementy biegną wzdłuż linii czujników. Dlatego skuteczniejsze są czujniki krzyżowe, które w takiej sytuacji użyją linii przecinającej element, z którym liniowy miał problem.

Detekcję kontrastu znajdziemy w prostszych konstrukcjach, pozbawionych lustra. No, nie do końca jest to prawda, bo w lustrzankach w trybie Live View również, ale wtedy udział lustra w procesie fotografowania jest ograniczony praktycznie do zera i aparat działa w trybie „kompaktowym”. Pomiar polega na analizowaniu obrazu rejestrowanego przez matrycę i wykrywaniu najwyższego kontrastu między liniami lub punktami.

Pierwsza metoda jest skuteczniejsza i postęp technologiczny polega na zaszczepieniu jej w bezlusterkowcach, takich jak nowe Nikony Z7, Z6 i Z50, oraz w zaawansowanych smartfonach. W tych konstrukcjach oba układy (detekcji fazy i kontrastu) działają równolegle, a czujniki AF pokrywają ok. 90% powierzchni kadru.

01 02 03 01 02 03 Pionowe linie, zwłaszcza te na skraju kadru, mogą być problematyczne dla aparatów. Czujniki krzyżowe znajdują się najczęściej w centrum kadru.

Sytuacje problematyczne

Aparat zawsze ustawia ostrość z maksymalnie otwartą przysłoną w obiektywie w celu wpuszczenia jak największej ilości światła do układu AF i zapewnienia jak najjaśniejszego obrazu na matówce (dla komfortu fotografa). Pożądana przez fotografa głębia ostrości jest generowana podczas samego naświetlania, kiedy lustro się unosi, migawka otwiera, a przysłona przymyka do wcześniej ustawionej wartości.

Jeśli chodzi o ostrość, to powodzenie zależy przede wszystkim od fotografowanej sceny. Gdy jest jasna i znajdą się w niej elementy o wysokim kontraście, aparat nie będzie miał problemów z ustawieniem ostrości. Wyzwaniem mogą okazać się sceny z elementami niewidocznymi dla czujników liniowych. I tak w sytuacji fotografowania pionowych linii poza zasięgiem czujników krzyżowych aparat może mieć problem z potwierdzeniem ustawienia ostrości. Rozwiązania mamy co najmniej dwa: albo przekadrujemy scenę tak, żeby pionowa linia znalazła się w zasięgu czujnika krzyżowego, i zablokujemy ostrość (po czym ustawimy pierwotny kadr), albo przekręcimy na moment aparat o 45 stopni, żeby kłopotliwa linia nie biegła już równolegle do czujnika. To powinno pomóc w większości przypadków.

01 02 03 01 02 03 Dioda wspomagająca autofokus ma niewielką moc i często jest zasłaniana przed duży obiektyw.

Sytuacje beznadziejne

Sytuacje beznadziejne to przede wszystkim brak wspomnianego kontrastu. Może to zależeć od fotografowanej sceny, ale też od niedostatecznej ilości światła oświetlającego fotografowane obiekty. Może się okazać, że np. w nocy dana scena stanie się zbyt trudna dla systemu AF aparatu. Co wtedy? Możemy próbować wykorzystać diodę wspomagającą AF, którą znajdziemy w wielu aparatach. Zaświeci się ona podczas ustawiania ostrości, ale jej efektywny zasięg to trzy metry, a jej umiejscowienie powoduje, że przypięcie dużego obiektywu (na przykład 18–300 mm do Nikona D3500) najzwyczajniej w świecie ją zasłoni. Skuteczniejszym pomocnikiem będzie lampa systemowa. W stajni Nikona system wspomagania autofokusa mają np. modele SB-700 i SB-5000. Po zamontowaniu lampy w sankach i wywołaniu automatycznego ustawiania ostrości (wciśnięcie spustu do połowy) lampa zacznie emitować laserową siatkę, która po trafieniu w obiekt zmierzy długość wiązki i na tej podstawie ustawi odległość ostrzenia. No dobrze, a co, jeśli chcemy fotografować bez użycia lampy? Palnik flesza możemy wyłączyć w menu lampy, pozostawiając tylko opcję „AF ONLY”.

Jeśli nie mamy lampy systemowej lub jeśli okaże się ona nieskuteczna, musimy zastosować ostatnie koło ratunkowe: ustawić ostrość ręcznie. Autofokus możemy wyłączyć przełącznikiem na korpusie lub na obiektywie (również z poziomu menu podręcznego aparatu). Następnie na obiektywie należy zidentyfikować pierścień ustawiania ostrości. Na zoomach będzie nim ten mniejszy, na „stałkach” jedyny (w nikonach z systemu Z pierścień ten może mieć zmienioną funkcję na przykład na regulację przysłony – warto się upewnić przed użyciem).

01 02 03 01 02 03 Dysponując czujnikami krzyżowymi znajdującymi się blisko centrum kadru, większość fotografów rezygnuje z przestawiania punktów AF wybierakiem na tylnej ścianie aparatu.

Problematyczne przekadrowywanie

Przekadrowywanie jest bardzo popularne. Wynika to z faktu, że fotografujący najczęściej dla wygody wybierają środkowy punkt ustawienia ostrości (bo w aparatach amatorskich – jako jedyny krzyżowy – jest najskuteczniejszy i najrzadziej się myli), po czym ustawiają właściwy kadr. Ta metoda sprawdza się w większości przypadków, ale należy pamiętać, że ostrość i głębia ostrości są ze sobą ściśle powiązane. Ta druga może być duża (wysokie wartości przysłon) lub mała (niskie wartości przysłon), a nawet papierowa (minimalne wartości). Z tą ostatnią spotykamy się najczęściej w fotografii zbliżeniowej (np. makrofotografii lub portrecie) i w połączeniu z przekadrowywaniem może ona poskutkować front- lub backfocusem (czyli płaszczyzną ostrości nieznacznie przed lub za obiektem, który miał być ostry).

W końcu przekadrowywanie polega na zmianie kąta układu aparat–obiektyw względem fotografowanego obiektu. Kiedy korzystamy z niskiej wartości przysłony, może się okazać, że po przekadrowaniu równoległa do matrycy głębia ostrości znajdzie się przed lub za punktem ostrzenia. W celu zminimalizowania tego błędu do ustawienia ostrości należy wybrać punkt, który po przekadrowaniu znajdzie się najbliżej pierwotnego punktu ustawienia ostrości. Zmiana kąta zostanie zminimalizowana i może okazać się, że ów punkt załapie się jeszcze na głębię ostrości. Jeśli dalej będziemy mieli z tym problem, bo korzystamy z ekstremalnie jasnych szkieł, powinniśmy skorzystać z opcji ręcznego doostrzenia sceny.

01 02 03 01 02 03 „Mydlane” zdjęcia, ale jednak z ustawioną ostrością łatwiej będzie wyostrzyć, niż te, na których ostrość została ustawiona nieprawidłowo.

Ratowanie się oprogramowaniem

Nieszczęsna, acz powszechna teza brzmiąca „czego nie zrobię podczas fotografowania, nadrobię obróbką zdjęcia” nie sprawdzi się tak dobrze w naszej sytuacji. Ratować możemy zdjęcia wykonane niedoskonałym sprzętem, ale jednak z poprawnie ustawioną ostrością. Niestety (a może stety?) te nietrafione są praktycznie skazane na zapomnienie (chyba że mają inne walory albo nieostrość jest celowa). Musimy mieć świadomość, że ta ostrość, mimo że nie znalazła się w miejscu przez nas założonym, gdzieś na zdjęciu na pewno jest. Wyostrzanie globalne (całego kadru) w programie graficznym może uwydatnić właśnie to miejsce, jeszcze bardziej odciągając uwagę widza od głównego tematu. Rozwiązaniem jest zastosowanie korekcji lokalnej albo maski ograniczającej zakres działania wyostrzania tylko do problematycznego obszaru. Takie zabiegi nie pomogą jednak, np. kiedy na portrecie z minimalną głębią ostrości klarownie zarejestrowany został nos modela, a nie jego oko.

Masz propozycję na temat poradnika?: Napisz do nas
Oceń :

Komentarze

Dodaj komentarz

Ponieważ nie jesteś zalogowany, Twój wpis będzie musiał zostać zaakceptowany przez moderatora.

Dodaj swój post

stefan

Jan Ulicki2024-03-15 15:45:50 stefan

Po co zwiększać tak bardzo nasycenie? Z dobrych, a nawet bardzo dobrych kadrów wychodzi…

Skibek

Fragment ciała2024-03-07 16:55:13 Skibek

Łoooo, Paaaanie! Dobre prace w tym miesiącu. Coś czuję, że juror będzie miał ciężki orzech…

sagitarius777

Jan Ulicki2024-03-02 21:49:42 sagitarius777

Jeden z moich ulubionych fotografów Krakowa i Tatr. Zawsze fascynują mnie jego kadry.…

ziebamarcinpl

Jan Ulicki2024-03-02 21:41:09 ziebamarcinpl

Zasłużony tytuł, człowiek pasji którego zdjęcia są niesamowite!…