O fotografowaniu z organizacją pozarządową
W tym artykule dowiecie się:
- jak wygląda współpraca fotografa z organizacjami pozarządowymi;
- jak taką współpracę można rozpocząć;
- jakie są jej korzyści, a jakie wady;
- jak znaleźć sobie temat na zrealizowanie materiału;
- jak przygotować się do wyjazdu.
Bardzo lubię pracę z organizacjami pozarządowymi. Czy jest to wyjazd do Afryki, czy na Ukrainę, czy mniejszy temat w Polsce. Zawsze są to fascynujące spotkania z ludźmi, którzy znaleźli się w dramatycznych lub trudnych okolicznościach, oraz z tymi, którzy niosą im pomoc. Inna perspektywa, szansa na przyjrzenie się światu z bliska, możliwość zrobienia czegoś sensownego za pomocą zdjęć, ale też możliwość spojrzenia na swoje życie w nowy sposób.
O czym marzy początkujący fotograf? Ja chciałem znaleźć się w miejscach, w których fotografowali moi mistrzowie, chciałem poznać ten świat i ludzi, by również opowiadać ich historie. Świat był dla mnie tak fascynujący m.in. dzięki Hebanowi Ryszarda Kapuścińskiego. Marzyłem o Afryce, ale 15 lat temu była dla mnie celem niezwykle odległym.
Dzisiaj to wydaje się bardzo proste. Wszystkie informacje można znaleźć w internecie: gdzie pojechać, co zobaczyć. Wystarczy kupić bilet do dowolnego kraju. Tylko że po wylądowaniu na miejscu będziemy mieć szansę poczuć się co najwyżej turystami, a nie fotografami. Bo jedną z kluczowych rzeczy dla reportera jest dostęp: do tematu, do ludzi, miejsc, sytuacji. Jednym ze sposobów, by znaleźć się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim momencie, jest współpraca z pozarządowymi organizacjami pomocowymi.
Wiele z nich prowadzi szereg działań pomocowych m.in. na terenie Afryki. Skala tej działalności jest bardzo różna i zależy od tego, jak duża jest organizacja, jaki ma budżet, ale też jakie cele. Niektóre organizacje pozarządowe (NGO) od lat specjalizują się w określonych działaniach, inne realizują cele pomocowe wyznaczone i współfinansowane ze środków publicznych w ramach programów takich jak np. „Polska Pomoc”, wpisując się w realizację unijnej strategii pomocy krajom rozwijającym się.
Poza doraźną pomocą – np. związaną z klęskami żywiołowymi czy nagłymi migracjami wskutek działań militarnych – realizowane są długofalowe programy pomocowe. Zazwyczaj związane są one z edukacją, opieką zdrowotną, aktywizacją zawodową kobiet, ochroną środowiska.
Gdy się jest fotografem, powyższe obszary działalności brzmią jak wymarzone tematy. A wszystkie organizacje potrzebują dobrych fotografii, zarówno dla dokumentowania swoich działań, jak i pozyskiwania nowych darczyńców.
Jak rozpocząć współpracę?
Warto odpowiedzieć sobie na kilka pytań.
Czy to na pewno jest dla nas? Czy jesteśmy gotowi na ciężką fizyczną pracę w trudnych warunkach, surowych pod każdym względem? I na mierzenie się z naprawdę trudną rzeczywistością? Ta determinacja jest ważna na każdym etapie naszej pracy, poczynając od nawiązania współpracy z NGO-sem.
Mój pierwszy wyjazd w 2009 roku do Kamerunu poprzedzony był długą współpracą jako wolontariusz dla MAITRI Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata.
Maitri dzięki regularnym wpłatom indywidualnych darczyńców realizuje program Adopcji Serca – najbiedniejsze dzieci mają zapewniony dostęp do edukacji, opieki zdrowotnej, są też dożywiane.
Jako wolontariusz pomagałem w opracowywaniu materiału zdjęciowego przysyłanego przez misjonarzy bezpośrednio zajmujących się pomocą oraz członków Maitri wizytujących poszczególne misje. Materiał był dość amatorski, a przecież chodziło o to, by służył pozyskiwaniu nowych darczyńców; miał też być wykorzystany jako relacja z działalności organizacji dla osób, które już pomagają.
Po jakimś czasie dostałem propozycję wyjazdu i realizacji materiału. Ta współpraca trwa do dzisiaj. Z Maitri wyjeżdżałem kilkakrotnie do Kamerunu, Rwandy, Burundi, Demokratycznej Republiki Konga. Na czym ta współpraca polega, opiszę dalej.
Inaczej zaczęła się moja współpraca z kolejną organizacją – Navegadores. Przeczytałem o nich w prasie, podobało mi się, jak realizują swoje projekty, i umówiłem się na spotkanie. Miałem już dorobek i doświadczenie po kilku wyjazdach do Afryki. Ale i tutaj współpraca rozwijała się powoli. Najpierw wspierałem ich fotograficznie w projektach pomocowych w Polsce, potem wyjechałem z konwojem pomocowym na Ukrainę, by w końcu pracować przy projektach realizowanych w Senegalu, gdzie przez kilka lat z rzędu Navegadores z „Polską Pomocą" budowało infrastrukturę sanitarną w szkołach bez dostępu do wody i toalet na głębokim senegalskim sahelu.
Nawiązanie podobnej współpracy wymaga determinacji i czasu. Nie jest łatwe, ale jeśli się sprawdzicie, to z pewnością będzie to przygoda na dłużej. Bo po co ryzykować, wysyłać kogoś innego, gdy jest fotograf, który sobie radzi. Na pewno przyda się też portfolio, które udowodni wasze zainteresowanie tematami społecznymi, umiejętność opowiadania historii z bliska, zaangażowanie w temat. I ciekawość świata, choćby tego najbliżej nas.
Z czym wiąże się taka współpraca?
Nawet starannie zaplanowany wyjazd może okazać się pasmem niespodzianek, które zweryfikują nasze plany i założenia.
Ważne, aby już na początku jasno określić oczekiwania względem swojej pracy. Co dokładnie mamy zrobić? Jaki jest plan? Jaki ma być efekt naszych działań, czyli co organizacja ma od nas dostać, co dalej zamierza zrobić z naszym materiałem? Warto się zastanowić, czy mamy szansę wykorzystać wyjazd również dla siebie, np. robiąc swój autorski materiał, niekoniecznie zbieżny z wizją organizacji. Jeśli mamy pomysł na zrobienie materiału podczas takiego wyjazdu, musimy ustalić, czy będzie to czasowo możliwe, czy otrzymamy pomoc w realizacji, i jeżeli tak, to jaką pomoc? Może chodzić o dostęp do tematu, skontaktowanie z tak zwanym fixerem, czyli przewodnikiem, który wprowadzi nas w określone miejsca i sytuacje. Bez takiego wsparcia szanse na zrobienie czegoś swojego są marne.
Wyjeżdżając z Maitri, miałem wyznaczone konkretne cele. Nasze wyjazdy trwały trzy–cztery tygodnie i były objazdem po dwudziestu kilku misjach w danym regionie. W każdej z nich portretowałem wszystkie dzieci objęte pomocą, by ich polscy adopcyjni rodzice mogli cieszyć się ich aktualnym zdjęciem. Z jednego wyjazdu potrafiłem przywieźć ponad 1500 portretów. Dokumentowałem ponadto wszelką działalność misjonarzy możliwą dzięki pomocy Maitri: prowadzenie ośrodków zdrowia, szkół, centrów dożywiania, internatów i szkół uczących zawodu, np. krawiectwa.
W czasie tych wyjazdów realizowałem następujące materiały: Misja – o szeroko pojętej działalności misjonarzy; Najcenniejsza rzecz – portrety dzieci trzymających wybrane przez siebie najcenniejsze przedmioty na tle domów, w których żyją; Młodociane matki – o powszechnym w Kamerunie rodzeniu dzieci przez kilkunastoletnie matki; materiał o niepełnosprawnych dzieciach mieszkających na rwandyjskich wzgórzach. Realizowane materiały to moje autorskie pomysły. Powstały przy dużym wsparciu misjonarzy i Maitri.
Wyjazdy z Maitri były bardzo intensywne, ale zawsze udawało mi się znaleźć przestrzeń na realizację wcześniej zaplanowanych i uzgodnionych z organizacją projektów.
Fotograf współpracujący z NGO-sem musi jednak pamiętać, że nie zawsze będzie mieć tyle szczęścia. Priorytetem jest cel organizacji, który musi zostać zrealizowany. Ale nawet jeśli nie uda się przy okazji popracować nad własnym projektem, to i tak wyjazd może być absolutnie fascynującą przygodą.
Zalety i wady
O dobrych i złych stronach takiej pracy mogę opowiedzieć wyłącznie ze swojej perspektywy, bo przecież każdy realizuje projekty z innych pobudek i ma inne ambicje.
Nieoceniona wartość ze współpracy z NGO-sami to dostęp do tematu. W miejscach, z których przywiozłem materiały, misjonarze żyją od lat, są zasymilowani z lokalną ludnością, doskonale znają lokalne realia, przeważnie cieszą się szacunkiem i sympatią miejscowej społeczności. I to jest nasza przepustka do tematu. Poza fotografowaniem uczestniczenie w codziennym życiu, jakże innym od naszego, możliwość bycia blisko, w środku, jest tak po ludzku wielkim przywilejem, wyjątkowym doświadczeniem.
A wady? Często nie mamy wyjścia i musimy się wpisać w czyjś plan działania, pogodzić się z tym, że nasze cele są na drugim miejscu. Nie współpracowałem z największymi organizacjami pomocowymi, ale wiem, że taka współpraca może się wiązać z jeszcze innymi utrudnieniami. Jeśli udajemy się w miejsca, w których sytuacja jest niestabilna, możemy natrafić na wiele ograniczeń. Organizacja pomocowa może zezwolić nam na poruszanie się jedynie w asyście ochrony i to też w ograniczonym zakresie. Nierzadko fotoreporter nie może samodzielnie poruszać się po okolicy, w grę wchodzą jedynie wspólne wyjazdy i spotkania z ludźmi, zatem odpada kontakt twarzą w twarz z bohaterem.
Finanse
No cóż, jeśli do takiego wyjazdu motywują was pieniądze... zapomnijcie. Niektóre organizacje płacą za wykonane dla nich zdjęcia. Ale nie są to wysokie stawki. Inne zapewniają transport i diety albo jedynie bilety i utrzymanie na miejscu, a my mamy status wolontariusza. Dlatego dla mnie zawsze była ważna możliwość zrealizowania swojego materiału, który następnie mogłem opublikować w prasie.
Temat
Dzisiaj żadna redakcja nie kupi kota w worku. Nie ma gwarancji, że materiał, o którym myślicie, zostanie opublikowany. To zawsze rodzaj podejmowanego przez nas ryzyka: dopiero po powrocie przekonamy się, czy ktoś będzie chciał kupić nasze zdjęcia. Stąd tak ważny jest dobór tematu. Dobrze, gdy jest on uniwersalny, bo wtedy mamy szansę sprzedać go nie tylko prasie polskiej, ale i zagranicznej. Powinien nie być oczywisty, opowiadać o nieopisywanych wcześniej zjawiskach lub pokazywać je w nowy, możliwie ciekawy sposób.
Temat najczęściej będzie związany z działalnością organizacji, z którą współpracujemy. Nic w tym złego – należy przyjąć, że jeżeli dana organizacja tam operuje, to znaczy, że problem ma skalę i jest wart pokazania.
Polecam wziąć pod uwagę możliwe ograniczenia. Czasem zresztą mogą one stać się szansą. Na przykład: charakter wyjazdu zakłada ciągłe przemieszczanie się, przebywanie w jednym miejscu nie dłużej niż dzień lub dwa. Możemy mieć wówczas kłopot z realizacją pogłębionej historii, ale za to dostajemy szansę na coś bardziej przekrojowego, co sprawi, że projekt zyska rozmach. Efektem takiego ciągłego przemieszczania się jest np. Najcenniejsza rzecz, materiał, który realizowałem podczas wizyty w każdej wiosce, w której działa Maitri.
Zdarzało mi się w ciągu 30 dni objechać ponad 20 misji. Było to niezwykle wyczerpujące fizycznie. Codzienna jazda samochodem w trudnych warunkach drogowych, na miejscu zdjęcia dla NGO i dodatkowo realizowanie swojego projektu. Takie wyjazdy często odchorowywałem. Ale ta intensywność była kapitałem na przyszłość. Zobaczyłem i nauczyłem się znacznie więcej, a to procentowało podczas kolejnych, spokojniejszych wyjazdów. Im więcej z własnego doświadczenia wiemy o miejscu, w którym realizujemy zdjęcia, tym ciekawszy materiał.
Zanim wyjedziesz
Warto się solidnie przygotować. Najważniejsze są trzy rzeczy: wiedza, zdrowie, sprzęt.
Wiedza!
Przygotowanie merytoryczne przed wyjazdem to podstawa. Poczynając od wszelkich danych demograficznych (polecam The World Facebook CIA https://www.cia.gov/the-world-factbook/), poprzez wiedzę na temat kultury, obyczajów, historii, obecnie występujących zjawisk, ważnych wydarzeń, na pogodzie kończąc (by nie wylądować gdzieś w środku pory deszczowej). Warto sięgnąć po artykuły, książki, przeglądać serwisy informacyjne z danego kraju. Jeśli tylko jest szansa, warto porozmawiać z kimś, kto tam był i może podzielić się swoimi obserwacjami.
Bez takiej wiedzy możemy przeoczyć sporo rzeczy, nie zwrócimy uwagi na wiele zjawisk, gdyż będą dla nas nieczytelne.
Jeśli to są wasze początki, sugerowałbym znalezienie prostego tematu. W czasie pierwszego wyjazdu można dopiero zdobyć wiedzę, która naprowadzi nas na świetny temat do zrealizowania następnym razem.
Kiedy pierwszy raz leciałem do Kamerunu, miałem spore problemy ze znalezieniem ciekawych źródeł o tym kraju. Niespecjalnie się o nim rozpisywano. Dopiero po powrocie do Polski, opowiadając o różnych rzeczach, które mnie zaskoczyły, wpadłem na pomysł, że następnym razem zajmę się tematem młodocianych matek. Zjawisko wczesnego zachodzenia w ciążę okazało się bowiem powszechne i miało kilka nieoczywistych przyczyn.
Zdrowie
Ciężki klimat i intensywna praca w nietypowych dla Europejczyka warunkach to prawdziwa próba dla naszego organizmu.
Przed wyjazdem warto zadbać o kondycję, by wyjechać w pełni sił.
Koniecznie należy też wykonać komplet szczepień. Część z nich jest obowiązkowa, część wykonajmy ze zdrowego rozsądku. Warto odwiedzić lekarza medycyny podróży. Pomoże on skompletować apteczkę, poinstruuje, jak radzić sobie z konkretnymi dolegliwościami. Tego nie można lekceważyć, wiedza na ten temat i dobrze wyposażona apteczka pomogły mi nie raz.
Konieczny też będzie zapas środków sanitarnych, rodzaj zestawu survivalowego. Dla zapewnienia sobie minimum komfortu zawsze zabieram bawełniany wkład do śpiwora. Można go kupić w każdym sklepie podróżniczym. Czasem spędza się nocleg w wyjątkowo surowych miejscach.
Sprzęt
Staram się brać niezbędne minimum, pakuję się w zwykły, niepozorny plecak, który nie kłuje w oczy.
Mówię: minimum, bo nie zabieram zbędnych gadżetów, statywu czy lampy błyskowej (zakładam, że nie będę używał). Natomiast całą resztę staram się brać podwójnie. Jeśli coś nam się popsuje i nie mamy zapasu, to koniec. Więc kilka kart pamięci, minimum trzy baterie do aparatu (może przecież przez dłuższy czas nie być prądu). Dwie ładowarki, kable itp. Bardzo ważne: dwa zewnętrzne dyski. Wszystko przechowujemy podwójnie i nigdy tych dysków nie trzymamy razem. Np. jeden zawsze w plecaku, drugi w torbie. Albo w plecaku towarzysza podróży.
W czasie wszystkich wyjazdów fotografowałem lustrzankami Nikona. Na początku D3s i D3x, następnie D850. Zwłaszcza dwa pierwsze to spore, ciężkie korpusy. Ale są niezawodne, stworzone do pracy w tak wymagających warunkach (szczelne, odporne na wysoką wilgotność i pył). Na jednej baterii D3s można było wykonać blisko pięć tysięcy zdjęć. A bywało, że przez tydzień nie miałem dostępu do prądu.
Preferuję niewielkie, stałoogniskowe obiektywy. W zasadzie wystarczają mi dwa: 28 i 50 mm. Nigdy nie zabieram dłuższych ogniskowych, lubię być blisko.
Inna ważna rzecz: strój odpowiedni do pogody. Np. na wyjazd w tropiki – dobre oddychające buty i oddychające koszule. Nieważne, jak jest gorąco, w takich warunkach zawsze lepiej sprawdzą się przewiewne ubrania, ale z długim rękawem i odpinaną nogawką. Do tego mocne kremy z filtrem i nakrycie głowy.
I na koniec…
Na koniec jeszcze raz odpowiedzmy sobie na pytanie, jaka jest nasza motywacja. Trzeba chcieć, ale też trzeba wiedzieć, po co to robimy. Raczej nie będzie to sposób na utrzymywanie się, natomiast z pewnością będzie to niezwykłe doświadczenie.
Zobacz podobne poradniki
Listopad 2015Łukasz Sokół

Fotoreportaż, dokument i fotografia uliczna. Ścieżka edukacyjna Szerokiego Kadru
Fotoreportaż, dokument i fotografia uliczna. Ścieżka edukacyjna Szerokiego Kadru
W kolejnej części cyklu ścieżek edukacyjnych polecamy naszym czytelnikom zestaw materiałów poświęconych szeroko rozumianej fotografii reportażowej i dokumentalnej.

Pionierzy fotografii. Dorothea Lange: Wielki Kryzys i legenda fotografii
Pionierzy fotografii. Dorothea Lange: Wielki Kryzys i legenda fotografii
Jej fotografie pozwoliły zwyczajnym Amerykanom zajrzeć pod podszewkę społeczeństwa, uwrażliwiając ich na losy biedniejszych pobratymców. Fotografowała Wielki Kryzys, strajki, demonstracje uliczne i kolejki bezrobotnych.

Fotoreportaż
