Sprawdzanie
Szeroki Kadr
Poradnik: Postedycja | Zawód fotograf | Po godzinach | 22.12.2014 | Zaawansowani | Kolor tła:

Mniej znaczy więcej, czyli słów kilka o pierwszej wystawie

Krzysztof Miękus

Dowiedz się, kiedy, po co i jak zrobić wystawę swoich fotografii.

Dodaj do schowka

Jeśli któregoś ranka obudzimy się z radosnym przekonaniem, że właśnie nadszedł czas, by sobie zrobić wystawę, należy czym prędzej przyłożyć z powrotem głowę do poduszki i przeczekać ten moment słabości. Warto być cierpliwym. Na debiut wystawowy nigdy nie jest za późno, natomiast może być za wcześnie.

Wystawa służy różnym celom, lecz nie powinna sprowadzać się do potwierdzenia tego, że potrafimy robić ładne zdjęcia. Wielu znanych fotografów miało swoje pierwsze wystawy, gdy już się stali wielce cenionymi artystami lub fotoreporterami. Przykładem skrajnym może tu być choćby Chris Niedenthal, który wystawy zaczął robić po 1989 roku, czyli w momencie, w którym jego kariera fotoreporterska w zasadzie się skończyła.

Kiedy należy decydować się na pierwszą wystawę? Odpowiedź najprostsza brzmi: nie wtedy, gdy sami tego chcemy, lecz gdy jesteśmy zaproszeni do udziału w wystawie przez kuratora. To zaś niesie za sobą konieczność inteligentnego promowania własnej twórczości, bo w końcu ten czy tamten kurator musi się o nas jakoś dowiedzieć.

Promocja

Facebook, Instagram, strona internetowa, blog czy newsletter – wszystkie kanały promocji twórczości fotograficznej są dobre, ale należy z nich korzystać z rozwagą. Promocja nie powinna oznaczać zalewu. Lepiej u odbiorców pozostawić niedosyt i wytworzyć ciekawość, niż wywołać przesyt. Ważna jest też forma, w jakiej na tych kanałach się promujemy. Jeśli tworzymy stronę, to róbmy to tak, by nawigacja była intuicyjna, forma przejrzysta, a struktura czytelna. Wszelkie ozdobniki i fajerwerki jedynie zaciemnią przekaz. Dobrze zrobiona strona ładuje się szybko i daje się wyświetlać zarówno na urządzeniach stacjonarnych, jak i przenośnych. Myśląc o stronie lub o blogu, dobrze jest stosować brzytwę Ockhama: usuwać wszystko, co nie jest niezbędne. A zatem: żadnych niepotrzebnych animacji, no i przede wszystkim zero dźwięków i muzyki (to przestało być modne w 2003 roku!). Nie trzeba też na stronie umieszczać wszystkich swoich projektów. Lepiej wybrać trzy lub cztery najlepsze. Żaden kurator czy fotoedytor nie będzie się przedzierał przez setki zdjęć. Jeśli pierwsze trzy go nie zainteresują, opuści stronę i już na nią nie wróci.

Piętą achillesową wielu fotografów jest pisanie. Najprostszym wyjściem z tej sytuacji jest minimalizm, a więc – nawiązując do pewnego klasyka – minimum słów, maksimum treści. To samo dotyczy postów na Facebooku i wpisów na blogu. Blog i profil na FB muszą jednak być żywe – wpisy powinny się pojawiać regularnie, ale nie za często, by nie zniechęcać czytelników. Warto wypracować sobie własny styl pisania i starać się go trzymać. Nie naśladować nikogo, ale też nie silić się na oryginalność za wszelką cenę. Przede wszystkim należy wystrzegać się dwóch rzeczy: pretensjonalności i patosu.Warto brać udział w wybranych konkursach i wysyłać prace na co lepsze festiwale. Te ostatnie mają często program otwarty i przeglądy portfolio. Udział w takich imprezach pozwala skonfrontować to, co robimy, z opinią branży, a także dać się poznać specjalistom.

Wystawa: zbiorowa czy indywidualna?

Nadchodzi dzień, gdy zaprasza nas na rozmowę kurator. Z czym do niego iść i jak rozmawiać? Należy pamiętać, że współcześnie kuratorzy lubią widzieć w sobie artystów, którzy nadają wybranym przez siebie pracom nowy kontekst. Czasami ten kontekst całkowicie zmienia sens naszej pracy albo umniejsza oryginalność naszej twórczości. Nawet jeśli tak się zdarzy, warto kuratorowi zaufać. On nie musi mieć racji, ale dobrze jest sprawdzić, co z takiego eksperymentu wyjdzie. Sztuka to także umiejętność podejmowania ryzyka. Czasami się nie trafia i – o ile nie zdarza się to zbyt często – nie ma w tym nic złego.

Wystawa może być indywidualna, zbiorowa lub podwójna, czyli konfrontująca dwóch artystów (jak to niedawno miało miejsce w warszawskiej Leica Gallery, gdzie prezentowano prace Nobuyoshiego Arakiego i Pawła Jaszczuka). Początkujący fotografowie marzą na ogół o wystawie indywidualnej. Nie uświadamiają sobie jednak, że to niekoniecznie najlepsze rozwiązanie. Debiutant ma nikłe szanse na dużą wystawę indywidualną w prestiżowym miejscu – trafia więc gdzieś pod schody (nie ubliżając schodom) lub do niewielkiej lokalnej galeryjki (nie ubliżając lokalnym galeryjkom). W najlepszym razie jego zdjęcia ozdobią popularną knajpę (co nie jest złe, ale wówczas należy wpisać się umiejętnie w charakter miejsca).

Wystawa podwójna jest rozwiązaniem rozsądniejszym, choć i tutaj czają się pułapki. Jeśli artysta, z którym wspólnie występujemy, jest znany i rozpoznawalny, może zdominować całe wydarzenie i niewiele z tego będziemy mieli. Aby uniknąć takiej sytuacji, musimy mieć pewność, że nasza propozycja nie odstaje artystycznie od prac mistrza. I przede wszystkim pod żadnym pozorem nie wolno się zgadzać na wystawę z mistrzem, którego styl naśladujemy. Wystawę podwójną lepiej budować na kontraście niż na podobieństwie. Niech temat będzie zbieżny, ale stylistyka powinna być odmienna. W przeciwnym razie przylgnie do nas łatka epigona. Wystawa podwójna powinna być dialogiem, a nie lustrem. Wreszcie wystawa zbiorowa – to dla początkującego artysty najlepsze rozwiązanie. Nawet jeśli zapraszają nas do udziału tylko z jedną pracą, udział w wystawie zbiorowej oznacza wejście w obieg artystyczny. To sygnał, że nasza twórczość wnosi coś do współczesnej fotografii.

Jak prezentować fotografie

Jak powiększać zdjęcia? Na czym drukować? Jak je oprawiać? Na te pytania nie ma uniwersalnej odpowiedzi, ale warto kierować się kilkoma prostymi regułami. Przede wszystkim trzeba pamiętać o jednym: lepiej zrobić mniej, a dobrze, niż więcej, a źle. Jeśli mamy mały budżet, oszczędzajmy na oprawie, a nie na druku. Ograniczajmy liczbę zdjęć na wystawę, ale nie idźmy na zbyt daleko idący kompromis dotyczący jakości wydrukowanych prac.

Dominującą techniką powiększania zdjęć jest obecnie druk atramentowy na papierze fotograficznym. Jakość i charakter rozmaitych papierów i pigmentów jest różna, a od doboru właściwej kombinacji tych parametrów do naszych zdjęć zależy w dużym stopniu ostateczny wynik. Przed zleceniem druku warto porozmawiać z doświadczonym drukarzem, poprosić go o zrobienie wydruku próbnego, na podstawie którego będziemy mogli nie tylko oszacować jakość, ale także dokonać korekty jasności, kontrastu i koloru pliku. Warto wydruk próbny wziąć ze sobą i sprawdzić, jak się zachowuje w różnych warunkach oświetleniowych. Tańsze papiery mają tendencję do tego, by w zależności od światła prezentować niepożądane dominanty barwne. Czarno-białe zdjęcie może nagle okazać się w sztucznym świetle zielone lub purpurowe, co raczej nie wypadnie korzystnie.

Michał Szlaga, bez tytułu, fotografia na papierze kolekcjonerskim Michał Szlaga
Wieś Polska #4, 2010
wydruk atramentowy na papierze kolekcjonerskim

Oprawa i podklejenie

Niektórzy fotografowie za szczyt profesjonalizmu uznają podklejanie zdjęć na płycie typu dibond i krycie ich akrylem (diasec). Niekiedy dodaje się do tego jeszcze grubą drewnianą ramę. Zdjęcia uzyskują dzięki temu głęboką czerń, kolory wydają się żywsze, a samo zdjęcie nabiera jakby trzeciego wymiaru. Trzeba jednak mieć świadomość, że nie każda fotografia się do tego sposobu prezentacji nadaje. Seria zdjęć kur i kogutów Robby’ego Cyrona wygląda w takiej oprawie świetnie, ale jeśli oczekujemy bardziej stonowanego efektu, lepiej nie przykrywać papieru fotograficznego akrylem lub zastosować ramę ze szkłem, jak to czyni na przykład Michał Szlaga. Papier ma też swoją fakturę, która może dodać pracy szlachetnego charakteru. Oprawiając fotografię w ramę, pamiętajmy też o tym, że może ona rzucać cień na zdjęcie. Należy więc zastosować passe-partout lub zostawić margines, który odsunie krawędź zdjęcia od ramy. Niezależnie od rozwiązania, na które się zdecydujemy, powierzmy wykonanie oprawy specjaliście z doświadczeniem w oprawianiu zdjęć (to zadanie o wiele trudniejsze niż oprawianie obrazów). Nawet najlepszą wystawę można zepsuć jedną krzywą ramą.

Elvin Flamingo
Dwie tkaczki – „Królestwo współcodzienności”, fotografia na papierze kolekcjonerskim
www.elvinflamingo.com

Należy też mieć na uwadze, że każdy dodatkowy element, o jaki uzupełniamy wydruk (rama, passe-partout, akryl, podświetlenie), przekształca fotografię w przedmiot. Jeśli chcemy skupić uwagę widza na treści zdjęcia, musimy postępować z tymi dodatkami ostrożnie. W tę pułapkę wpadają nawet wybitni artyści i kuratorzy. Przykładem może być choćby wystawa Henryka Rossa przygotowana dekadę temu przez Martina Parra, Timothy’ego Prusa i Chrisa Boota. Wstrząsające zdjęcia z łódzkiego getta oprawiono w masywne, ekskluzywne, drewniane ramy, co sprawiło, że przejmujący dokument zaczął wyglądać niepokojąco elegancko i dekoracyjnie.

Problemem wielu fotografów bywa to, że nie wiedzą, czy zajmują się sztuką,dekoracją wnętrz, czy też próbują ze swoją propozycją trafić na rynek kolekcjonerski. Nie każde zdjęcie przygotowane na potrzeby wystawowe nadaje się na sprzedaż dla kolekcjonerów, i odwrotnie – nie każde zdjęcie spełniające kryteria kolekcjonerskie będzie dobrze wyglądało w warunkach ekspozycyjnych. Kolekcjonerzy i galerie handlujące zdjęciami coraz częściej wymagają zdjęć niepodklejonych na sztywnym podłożu. Za przykład może tutaj posłużyć fotografia Elvina Flamingo przygotowana na aukcję dzieł sztuki w Gdańskiej Galerii Miejskiej w grudniu bieżącego roku. Choć praca spełnia wszelkie kryteria rynku kolekcjonerskiego, to widać, że papier lekko się fałduje (stopień fałdowania może się zmieniać w zależności od panującej w pomieszczeniu wilgotności).

Mniej znaczy więcej

Podsumowując powyższe uwagi, można powiedzieć, że w każdym wypadku należy się kierować rozsądkiem. Wystawa jest przedsięwzięciem kosztownym i pracochłonnym, ale stanowi też ważną część dorobku każdego artysty. Nie warto jednak pchać się do każdej prezentacji, bo nie każda przyniesie nam chwałę. I przede wszystkim – w każdej sytuacji stosujmy brzytwę Ockhama. Zrezygnujmy ze wszystkiego, co zbędne; skupmy się tylko na tym, co istotne.

Masz propozycję na temat poradnika?: Napisz do nas
Oceń :

Zobacz podobne poradniki

rozwiń

Komentarze

Dodaj komentarz

Ponieważ nie jesteś zalogowany, Twój wpis będzie musiał zostać zaakceptowany przez moderatora.

Dodaj swój post

kuzar

Fragment ciała2024-03-26 10:13:43 kuzar

Dziękuję z całego serca za to szczególne wyróżnienie, jest dla mnie bardzo ważne. Jestem…

yveta

Fragment ciała2024-03-21 17:05:40 yveta

Dziękuję serdecznie za wyróżnienie. Podziwiam Twoje prace i bardzo się ciesze ze mój pomysł…

stefan

Jan Ulicki2024-03-15 15:45:50 stefan

Po co zwiększać tak bardzo nasycenie? Z dobrych, a nawet bardzo dobrych kadrów wychodzi…

Skibek

Fragment ciała2024-03-07 16:55:13 Skibek

Łoooo, Paaaanie! Dobre prace w tym miesiącu. Coś czuję, że juror będzie miał ciężki orzech…