Mem codzienny - zgodny z prawem? Migawki z fotoprawa
Dowiedz się, jak z prawnego punktu widzenia wygląda wykorzystanie zdjęć w memach
Śmieszą, bawią, oburzają. Są wszędzie. Lubisz memy?
Codziennie spotykamy się przynajmniej z kilkoma, kilkunastoma. Dziennie powstają ich tysiące, dziesiątki tysięcy. We wszystkich językach, jakie zna internet. Od lat są obecne w mediach społecznościowych i na specjalnych stronach tylko na ich temat. Portale tworzą specjalne „artykuły informacyjne” pokazujące konkretne wydarzenie „okiem mema”, zwykle o tytule „Najlepsze memy na temat XXX”. Zjawisko samorodne, wynikające z potrzeby szybkiej komunikacji. A ponieważ obraz znaczy więcej niż tysiąc słów i od dawna jesteśmy kulturą obrazkową, to i memy siłą rzeczy zawierają obrazek (zdjęcie/obraz/grafikę). Do tego krótki, celny napis, tekst komentujący. Czasem ten sam obrazek jest tłem różnych treści z przeróżnych dziedzin, dla odległych od siebie grup odbiorców.
Niektóre memy powracają wielokrotnie. Niektóre pokazują nam znajomi. Wywołują emocje: radość, śmiech, gniew, refleksje nad sensem życia. Memy to znak czasów. Skrót skrótów. Esencja sensu. Czym właściwie są? Parodią? Pastiszem? Karykaturą? Wszystkim po trochu? Mem doczekał się własnego hasła w Wikipedii i wielu prac naukowych. Zajmują się nim badacze i specjaliści od języka, kultury, komunikacji, ale również i prawa. Niektórzy są zachwyceni, inni wściekli lub bezradni. Jak to w życiu, w reakcji na prawdziwe memy.

Raczej nie zastanawiamy się, jaki był początek konkretnego mema. Często jednak jego źródłem jest zdjęcie i… złamanie czyjegoś prawa autorskiego. Kilka lat temu podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie Jacek Łabędzki zrobił zdjęcie prezydentowej Agacie Dudzie. W ciągu doby zdjęcie zdobyło sławę. Uchwycony moment (zresztą w kilku kadrach) pokazuje profil częściowo przykucniętej postaci, co w niezbadany sposób wywołało kreatywność tysięcy „twórczych naruszycieli” (tak językiem prawniczym można określić autorów memów opartych na tym zdjęciu). Po kilku dniach wtórne życie obrazu wymknęło się spod kontroli autora. Obrosło setkami tekstów i treści bardzo odległych od intencji autora, od sytuacji. Pojawiły się animacje, grafiki, filmiki. Okazało się, że sytuacja pochwycona przez oko fotografa była odpaleniem „zapalnika memobomby”. Absolutnie nie do opanowania. A każde „zabawne przerobienie”, każde zresztą bez zgody ani wiedzy autora, łamie kilka zapisów ustawy o prawie autorskim.
Nie lubimy przestrzegać prawa, jesteśmy przyzwyczajeni do bezrefleksyjnego używania wszystkiego, co znajdziemy w internecie, ale często jest to bezpośrednie okradanie fotografa z korzyści zagwarantowanych prawnie. Prawo do integralności utworu, prawo do czerpania korzyści z utworu, prawo do autorstwa. Zdjęcie tego typu żyje krótko, mocno. Ile „klików” zyskali właściciele portali? Jak powiększyli dzięki niemu swoje zasięgi? Jak ładnie to przedstawili reklamodawcom? To nie są wcale retoryczne pytania, a zyski wcale nie są iluzoryczne. Początkowo nikt nawet nie podawał informacji o tym, kto zrobił zdjęcie. Media odcinały kupony od zdjęcia, a jego autor? Autor obrazu, o którym mówi się teraz, że „przeszedł do historii” – zyskał ostatecznie nieco na popularności. Ale czy zarobił chociaż na lepszy aparat? Nie. Sam to zresztą przyznał w jednym z wywiadów. Można przywołać słynne nazwisko autora, który zmarł w niedostatku, a którego dzieła teraz biją rekordy cen na aukcjach – Vincent van Gogh.
Czasem mamy pomysł na swojego mema. Co wtedy? Warto uzbroić się w nieco wiedzy o tym, czym jest mem jako zjawisko kulturowe i prawne. Czy można bezrefleksyjnie wykorzystać czyjeś zdjęcie, obraz, twarz? Po to, żeby powiedzieć coś śmiesznego? W innych celach? W jakich można, a w jakich niespecjalnie? Czy dodanie głupawego lub bardzo przenikliwego napisu na czyimś zdjęciu to nadal „twój” mem?
Więcej na temat istoty mema, jego fenomenu i znaczenia oraz problemów prawnych i interpretacyjnych z memami związanych przeczytacie w artykule na portalu fotoprawo.nikon.pl
https://fotoprawo.nikon.pl/2018/12/mem-internetowy-fenomen-a-zarazem-przedmiot-prawa-autorskiego/
W jego przygotowaniu pomogli nam: pani prof. Dobrosława Wężowicz-Ziółkowska z Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych na Uniwersytecie Śląskim, dr hab. Tomasz Gackowski z Laboratorium Badań Medioznawczych Uniwersytetu Warszawskiego i jak zwykle – Magdalena Stasiak, prawnik.
Zobacz podobne poradniki
Nieudana sesja kosztuje. Migawki z Fotoprawa
