Krok po kroku – 5 typowych błędów fotografii wakacyjnej i pamiątkowej
Dowiedz się, czego unikać podczas wakacyjnego fotografowania

1. Wakacje, wakacje i po wakacjach – tylko kto to będzie oglądał?
Wakacje już się kończą, zdjęcia zrobione. Zachęcam więc do przejrzenia archiwów lub – jeśli jesteście zapobiegliwi – zestawów przygotowanych do pokazania znajomym i rodzinie. Poza liczbą zdjęć (bądźmy litościwi dla odbiorcy i edytujmy bezwzględnie) ważna jest ich jakość. Nie chodzi oczywiście o to, żeby każda fotografia miała wartość artystyczną, bo to przede wszystkim wspomnienia – ludzi, chwil i miejsc, ale większości najczęstszych błędów bardzo łatwo uniknąć.
Zacznę od porady, która zapewne nie przysporzy mi fanów wśród fotoamatorów, ale trudno, jakoś przeżyję. Czasami po prostu warto nie fotografować. Nie liczmy na mistrzowskie ujęcia w miejscach, w których ogromne znaczenie ma pora roku, pogoda i światło (czyli praktycznie wszędzie). Na wakacjach nie dość, że nie mamy czasu i zazwyczaj ochoty wstawać przed świtem (latem oznacza to prawdziwie nieboską godzinę), to jeszcze zazwyczaj nie przebywamy w jednym miejscu na tyle długo, żeby mieć pewność, że załapiemy się na właściwe warunki. Pewien mądry człowiek (jeśli chodzi o fotografię, zgadzam się z nim prawie zawsze) od dawna przekonuje, że najlepiej kupić na miejscu album jakiegoś lokalnego fotografa, który w najlepszy sposób, bez pośpiechu uchwycił piękno okolicy. Polecam.
W niniejszym materiale znajdziecie krótki osobisty przegląd fotograficznych błędów i propozycje ich rozwiązania. Dla każdego coś miłego – od telefonistów po świadomych fotoamatorów, którzy wiedzą, co to głębia ostrości, i nie zawahają się jej użyć. Zapraszam.

2. Fotografowanie w słońcu albo niefotografowanie pod słońce
Jedną z zasad fotograficznych najczęściej powtarzanych przez zupełnych amatorów (czytaj: osoby, które nie zamierzają poszerzać swojej fotograficznej wiedzy; nie jest to określenie wartościujące, wszak nie ma przymusu robienia dobrych zdjęć… ;-) jest „nie rób zdjęć pod słońce, bo nic nie wyjdzie”. Otóż właśnie wyjdzie, często nawet lepiej, niż jeśli zrobimy zdjęcie w pełnym słońcu, np. w okolicach południa, kiedy nasze naturalne źródło światła znajduje się w zenicie. Nikt nie wygląda dobrze oświetlony z góry mocnym kierunkowym światłem. Nie wspominam już o tym, że w oślepiającym słońcu (już nieważne, czy świeci z góry, czy z boku) modelowi trudno się nie krzywić i zachować jako tako wyjściowy wyraz twarzy. Rozwiązanie jest banalnie proste – schować się do cienia. Można to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy to znaleźć zacienione miejsce i tam postawić modela. Kontrast natychmiast spadnie, rysy twarzy się wygładzą, a portretowana osoba przestanie mrużyć oczy.
Jednak to rozwiązanie nie zawsze jest dostępne. Po pierwsze, czasami w okolicy najzwyczajniej brakuje cienia, po drugie, możemy chcieć sfotografować kogoś na tle zabytku lub innego efektownego obiektu. Co zrobić w takiej sytuacji? Poprosić modela, żeby się odwrócił i stanął tyłem do źródła światła. Okazuje się bowiem, że cień zawsze mamy pod ręką. Jedyną trudnością, z którą trzeba sobie poradzić, jest duża różnica między jasnością portretowanej osoby a jasnością tła. Korzystamy wtedy z punktowego pomiaru ekspozycji (coraz częściej wystarczy wskazać palcem na ekranie aparatu lub telefonu miejsce, na które ma ustawić ostrość, bo z punktem ostrości powiązany jest również pomiar światła) lub wprowadzamy dodatnią korektę ekspozycji. Chodzi o to, żeby model nie wyszedł na zdjęciu niedoświetlony. Duże różnice jasności możemy zmniejszyć, doświetlając lampą błyskową (niechętnie) lub blendą (polecam ze względu na naturalnie wyglądające rezultaty). Oczywiście, jeśli nie zależy nam na wyraźnym odwzorowaniu tła, możemy po prostu wybrać parametry ekspozycji, które pozwolą właściwie naświetlić modela, a tło radośnie i z premedytacją prześwietlić. Jeśli połączymy to prześwietlenie z rozmyciem zapewnionym przez niedużą głębię ostrości, rezultaty będą cieszyć oko.

3. Człowiek na tle czy człowiek w tle?
Jednym z powracających motywów fotografii wakacyjnej jest „człowiek na tle”. Najczęściej fotografujemy bliskich na tle znanych zabytków lub charakterystycznych efektownych krajobrazów. Wiem, że na początku tego poradnika zniechęcałem do takich zdjęć, ale trudno, co zrobić – jeśli już koniecznie musimy mieć dowód na wizytę w konkretnym miejscu, zadbajmy o to, by był to dowód niepodważalny. Dlatego poza skorzystaniem z porady opisanej w poprzednim kroku (w końcu nie zaszkodzi, jeśli nasz człowiek na tle będzie wyglądał na pamiątkowej fotce dobrze), zadbajmy o to, by widzowie nie mieli trudności z identyfikacją osoby, którą sfotografowaliśmy. Miejsca atrakcyjne turystycznie są zazwyczaj zatłoczone. Najczęstszym błędem jest ustawienie modela daleko od aparatu – zgodnie z intuicją, że skoro fotografujemy kogoś na tle atrakcyjnego obiektu, to model powinien być blisko tego obiektu. Nic bardziej mylnego. Model staje się wtedy jedną z anonimowych osób w tłumie, może go co najwyżej wyróżniać to, że stoi nieruchomo, ale w takich miejscach ludzi pozujących do zdjęć jest zazwyczaj więcej. Rozwiązanie jest proste – postawić modela bliżej aparatu.
W trudniejszych przypadkach (gdy przybliżenie modela do aparatu nie pomaga wystarczająco) warto zmniejszyć głębię ostrości. Kiedy rozglądamy się po jakiejś scenie, skupiamy wzrok na poszczególnych jej elementach jeden po drugim, dlatego po krótkiej chwili mamy pełny obraz sytuacji. Żeby uzyskać podobny efekt na statycznej dwuwymiarowej fotografii, trzeba wykorzystać jak największą głębię ostrości. Tracimy jednak wtedy klarowność przekazu. Wybierzmy taki zestaw parametrów, żeby nie rozmyć zbytnio tła i zachować rozpoznawalność obiektów na drugim planie, ale zarazem uniknąć bałaganu wprowadzanego przez zbyt dużą głębię ostrości. Dlatego zamiast f/16 lub f/22 ustawmy f/5,6 lub f/8. Jeśli fotografujemy szerokim kątem, może wystarczyć nawet f/4 (w zależności od wielkości matrycy i odległości przedmiotowej). Dodatkowym plusem będzie wyższa jakość obrazu, ponieważ obiektywy spisują się gorzej przy najmniejszych otworach przysłony. Jak widać, same zalety.

4. Pustkę, widzę, pustkę…
Zdarza się, że natrafimy na widok tak piękny, że aż zapiera dech w piersiach. W naturalnym odruchu pędzimy uwiecznić to piękno, najlepiej nietknięte obecnością człowieka. Przeganiamy rodzinę, „żeby nie zasłaniali” (przeciwieństwo „człowieka na tle”), ale rezultat często jest niezadowalający. Zdjęcie – zwłaszcza jeśli zrobiliśmy je z daleka, chcąc uwiecznić przestrzeń – wydaje się jakieś puste. Czegoś mu brakuje. I tu z pomocą przychodzą wakacyjni kompani. Ludzka sylwetka w miejscu turystycznym na pewno nie zepsuje fotografii (chyba że dotarliśmy tam, gdzie nikt wcześniej nie dotarł), fotka nabierze jeszcze bardziej pamiątkowego charakteru, a obraz zyska bliski każdemu widzowi punkt odniesienia pokazujący skalę sfotografowanej sytuacji. Z braku laku możemy skorzystać z kogoś obcego – bliska znajomość nie jest niezbędna do skutecznego zapełnienia pustego kadru… ;-)

5. Krzywo i do tego bałagan
„Kompozycja, głupcze!”, chciałoby się wykrzyknąć, oglądając wiele zdjęć amatorów. I znów – nie mówię o tym, by nasze pamiątkowe fotografie rywalizowały kompozycyjnie z najlepszymi. Chodzi mi o podstawy, które po bardzo krótkim czasie uzyskuje się intuicyjnie/automatycznie/podświadomie. Apeluję więc o: proste horyzonty, brak śmieci (wizualnych, ale nie tylko) przy brzegach kadru, niewkładanie palców w obiektyw, zwracanie uwagi na to, kto i gdzie wchodzi nam w kadr. Na koniec moja ulubiona opcja – poziome zdjęcia pionowych obiektów. To się po prostu nie może udać.

6. Selfie bez kontaktu wzrokowego
Zastanawiałem się, co wybrać z działki telefoniczno-autoportretowej (wiem, że to walka z wiatrakami, ale pamiętajmy, że selfie to nic innego jak swojski autoportret…) i w końcu zdecydowałem się na coś banalnie prostego. Jedną z najważniejszych i najczęściej stosowanych zasad portretu pozowanego (a trudno przecież mówić o selfie z zaskoczenia) jest obowiązkowy kontakt wzrokowy. Zazwyczaj kiedy fotografujemy się głównym (tylnym) aparatem telefonu, nie mamy problemu z patrzeniem w obiektyw. Przychodzi to naturalnie. Gorzej, jeśli zależy nam na precyzyjnym kadrowaniu i zdecydujemy się na aparat przedni, czyli ten umieszczony nad wyświetlaczem telefonu. Ekran pozwala dopracować kompozycję i zrobić odpowiednią minę, ale okazuje się zbyt kuszący. Często fotograf i model w jednej osobie patrzy sobie samemu głęboko w oczy, zamiast spojrzeć w obiektyw. Efektem są zdjęcia, z którymi coś jest nie tak – kontakt wzrokowy prawie jest (obiektyw i ekran są bardzo blisko siebie), ale jednak go nie ma.
Na koniec delikatne uściślenie. Idealnie byłoby oczywiście zdjęć opisanych w tym materiale po prostu nie robić. Rozsądek jednak podpowiada, że łatwiej kierować się zasadą „co z oczu, to z serca” – wystarczy, że nie będziemy się nimi chwalić. :-)
Zobacz podobne poradniki
Fotografia wakacyjna

Wakacyjna fotografia dla zaawansowanych w ćwiczeniach

Komentarze





Artykuł świetny, tego należy przestrzegać....to podstawy , żeby fotografia była pamiątka ...A nie sterta papierków w szufladzie. Żeby otarcie albumu kolejny raz .....sprawiało nam radość z powrotów do wspomnień z wakacji . Kadrowanie podstawy każdego dobrego zdjęcia! Uczący się amator fotograf:)
