Krok po kroku – 5 minut przy komputerze – Kadrowanie-oszukiwanie, czyli o sztuce wyboru kompozycji

1. Nie lekceważ potęgi kadrowania!
Kadrowanie to sztuka oszustwa. Tak je powinniśmy w każdym razie rozumieć, jeśli przyjąć dość powszechne założenie, że fotografia pokazuje świat takim, jaki jest. Tymczasem nawet w swojej najczystszej formie (bez zauważalnej manipulacji kolorem, jasnością, kontrastem itp.) fotografia pokazuje bardzo wąski wycinek rzeczywistości. Na zdjęciu widzimy tylko to, co fotograf uznał za stosowne nam pokazać – świadomie czy nieświadomie, to już mniej ważne. Zazwyczaj decyzje te mają podłoże artystyczne. Najczęściej są podejmowane przed naciśnięciem spustu migawki, ale zdarza się, że trzeba zainterweniować już po zgraniu plików na komputer.
Oczywiście nie chodzi o wprowadzanie widza w błąd, lecz o dwie praktyczne, pozostające poza wpływem fotografa sprawy. Po pierwsze, nie da się na zdjęciu pokazać całej sytuacji (nie ma też powodu, by pokazywać ją całą, ale to temat na osobny poradnik). Po drugie, fotografia ma na celu oddanie na dwuwymiarowym obrazie wrażenia z ruchomego, całkowicie trójwymiarowego świata z dźwiękiem surround i zapachami. Po trzecie (wiem, miały być tylko dwie sprawy), dobierając odpowiednią kompozycję, fotograf manipuluje widzem, kierując jego wzrok w odpowiednie rejony kadru (kompozycja centralna drastycznie zmniejsza znaczenie elementów poza środkiem kadru, linie zbieżne prowadzą wzrok itd.). W kolejnych krokach znajdziecie kilka przykładów.

2. Od szczegółu do ogółu
Pierwszy przykład to symulacja procesu komponowania w głowie fotografa. Zaczynamy od zwrócenia uwagi na efektowny, kontrastowy motyw. To jednak nieco za mało. Poza tym nie chciałem aż tak „oszukiwać”, wolałem pokazać nieco kontekstu dla kolorowych balonów. Stąd na drugim zdjęciu nieznaczne rozszerzenie kadru wystarczające jednak, by pokazać, że warszawski plac Konstytucji nie był w tamto sylwestrowe popołudnie wyludniony (kiedyś to były zimy…). Jednak na lewo od balonów pojawił się mężczyzna, który wyszedł na spacer z psem, zupełnie jakby chciał mi pomóc zrównoważyć kadr i zapewnić przeciwwagę dla osoby zmierzającej w stronę prawej krawędzi kadru. Chwileczkę – ten facet ma drugiego psa! I to na tyle miłego, że postanowił nie tylko dopełnić kadr, ale też spojrzeć w obiektyw. Każda wersja kadrowania pokazuje nieco inną sytuację – jedne ujęcia są w miarę udane kompozycyjnie, inne mniej, na każdej przeszkadza wielka latarnia z drugiego planu. Myślę, że w tym wypadku dobrze było odejść od mądrości ludowej nakazującej dostosować kadr do fotografowanego obiektu (jej realizacja widoczna na pierwszym obrazku – pionowe obiekty fotografujemy w pionie, poziome obiekty fotografujemy w poziomie). Pamiętajmy, że wszystkie te decyzje podejmujemy w ułamku sekundy (zwłaszcza jeśli fotografujemy dynamiczną sytuację). To nie są skomplikowane sprawy i większość z nich rozwiązujemy podświadomie, instynktownie, jednak czasem warto rozłożyć proces decyzyjny na czynniki pierwsze i uświadomić sobie, jak wiele rzeczy się dzieje, żeby powstało zdjęcie.
Ostatni obrazek powyżej pokazuje ten sam obiekt główny sfotografowany chwilę wcześniej. Sytuacja ta sama, ale historia zupełnie inna – dokładniej mówiąc, na ostatnim zdjęciu historii brak.

3. Przetrwają tylko najpiękniejsi
Tym razem powyższe zdjęcia to ilustracja prostej decyzji podejmowanej przed naciśnięciem spustu migawki. Przykład prosty, ale dobrze ilustruje zasadę, że komponowanie fotografii nie ma na celu wiernego oddania rzeczywistości, lecz wywołanie w widzu odpowiedniego wrażenia. Pamiętajmy, że fotografia to niemy, statyczny i bezzapachowy dwuwymiarowy obraz „rzeczywistości”. Rozglądając się po okolicy, skupiamy wzrok i uwagę na wybranych elementach, a kiedy patrzymy na zdjęcie, mimowolnie analizujemy cały kadr. Nawet jeśli fotograf skomponuje zdjęcia tak, że wzrok widza automatycznie pada w odpowiednie miejsca kadru, po krótkiej chwili oglądający zauważy niepożądane obiekty (np. śmieci, które zapodziały się w rogach obrazu, lub – jak w powyższym przypadku – podniszczoną ścianę odciągającą uwagę od tematu zdjęcia). Dlatego w ogóle zwracamy uwagę na coś takiego jak kompozycja. W tym przykładzie drugie zdjęcie jest równie prawdziwe co pierwsze (a nawet bardziej), ale kadrowanie w trakcie fotografowania to przede wszystkim sztuka eliminacji z kompozycji elementów rozpraszających uwagę. To samo robimy, fotografując pejzaż w taki sposób, żeby zdjęcia nie „zepsuły” nam druty linii wysokiego napięcia czy anteny satelitarne na dachach domów.

4. Bezczelna manipulacja
Powyższy przykład to już stuprocentowe bezczelne oszustwo. Jak inaczej nazwać tę graficzną kreację? Oczywiście duży wpływ na ostateczny wygląd miała też odpowiednia obróbka (również niewiele mająca wspólnego ze sfotografowaną sceną), ale najważniejszy sygnał dało kadrowanie. Po pierwsze, z prostokąta zrobił się kwadrat (wiem, że kwadrat to prostokąt, ale jednak dość wyjątkowy), co nadało kompozycji spokojny charakter. Po drugie, kwadrat odrealnił kadr przez pozbawienie przedstawionej na zdjęciu tafli wody i rzadkich szuwarów kontekstu, co zmieniło charakter obrazu ze zwyczajnej fotki-notatki spacerowej na (nieco bardziej) ciekawą kompozycję abstrakcyjną. W przypadku powyższego obrazu plik z aparatu stanowił jedynie punkt wyjścia do dalszych kombinacji przy komputerze. Nic w tym złego, ale przyznasz chyba, drogi czytelniku, że z wiernym oddaniem sceny znajdującej się przed obiektywem ma to niewiele wspólnego.

5. Dobra mina do złej gry
Kadrowanie już po wykonaniu zdjęcia to nie tylko narzędzie kreacyjne (jak w poprzednim przykładzie), lecz również sposób na zatuszowanie niechlujności operatora aparatu, której rezultatem jest np. krzywy horyzont i zupełnie nieciekawa kompozycja (patrz wyżej) . Dzięki matrycom ciasno zapełnionym punktami światłoczułymi dość często można łatwo uratować zdjęcie, które ma potencjał, lecz zostało wykonane bez odpowiedniej atencji. Duża liczba punktów obrazowych pozwala na duże wydruki – dziś zazwyczaj nie musimy się już martwić tym, czy po wykadrowaniu zdjęcia w komputerze zostanie nam wystarczająco dużo informacji obrazowych, żeby wykonać odpowiednią odbitkę. Należy tylko pamiętać o jednym – możemy z łatwością wyeliminować zbędne elementy obrazu, ale nie możemy ich dodać. Dlatego w niektórych sytuacjach warto komponować zdjęcie z lekkim zapasem, choćby dlatego, żeby ważne składniki obrazu nie znajdowały się zbyt blisko brzegów kadru – niech mają czym oddychać.
Zobacz podobne poradniki
Prawda w fotografii, czyli jak się ma zdjęcie do rzeczywistości

Fotografia dla początkujących – kompozycja i kadrowanie

Komentarze


Też nie nazwałbym kadrowania oszustwem (choć wiadomo punkt widzenia zależy od...). Obecnie rzadko które zdjęcie nie jest poddawane jakiejkolwiek obróbce. Sam robiąc zdjęcia zauważyłem, że mimo dobrze ustawionych parametrów aparatu, odpowiedniej pozycji statywu nie zawsze końcowy efekt jest taki jak sobie wymyśliłem patrząc na punkt, który fotografuję.
Osobiście kadrowanie (jeśli tylko na nim się skupić) nazwał bym artystycznym dopracowaniem zdjęcia do odczuć fotografia. Na swój sposób jest to "kantowanie" realnej rzeczywistości zatrzymanej w obiektywie, ale w fotografii bardzo często chodzi o artyzm, oddanie tego co manie jako fotografia urzekło w sposób skłaniający do zatrzymania się na kadrze, a nie o oddanie wiernej rzeczywistości.

Kadrowanie to nie oszukiwanie, a pokazanie ciekawych fragmentów świata. To tak jak dziecko chodzące po łące nagle wskazuje paluszkiem i mówi "patrz mamo biedronka", kadruje-kieruje wzrok matki na to co go zafascynowało w danej chwili. Więc kadrowanie było, jest i będzie świadomym zabiegiem cięcia świata na małe interesujące fragmenty które fascynują nas w danej chwili.



