Sprawdzanie
Szeroki Kadr
Poradnik: Postedycja | Krok po kroku | 11.10.2016 | Średnio zaawansowani | Kolor tła:

Krok po kroku – 5 minut przy komputerze – 7 błędów edycji

Joanna Kinowska

Dowiedz się, czego unikać podczas wybierania zdjęć

Dodaj do schowka
01 02 fot. Joanna Kinowska

1. Nie ratuj na siłę!

Fotoedycja, czyli wybór zdjęć, to coś, co fotografujący robi po każdej sesji, przed wysyłaniem zdjęć zleceniodawcy czy startując w konkursie, przygotowując galerię do strony internetowej, szykując publikację itd., itp. Pierwszym wielkim grzechem i najczęstszym błędem jest wyedytowanie serii zdjęć raz i na zawsze. Jeśli robisz zdjęcia dla klienta, kiedy wybierasz i wysyłasz i zapominasz o nich, to nic złego. Gorzej, jeśli wybierasz je raz, a potem umieszczasz w niezmienionym składzie w galerii internetowej na własnej stronie, na wystawie, w książce, wysyłasz na konkurs. Są to przecież zupełnie różne kanały komunikacji! Warto zatem wziąć pod uwagę ich specyfikę. Zmieniamy wybór zdjęć ze względu na cel, który zamierzamy osiągnąć. Ale zacznijmy od początku.

Wracasz z sesji lub fotografowanego wydarzenia. Pełna karta. Zrzucasz, opisujesz. Zaczynasz kasować. Odruchowo robisz pierwszą selekcję. Wylatują w pierwszej kolejności wszystkie nieostre, prześwietlone, próbki światła. Resztę się zwykle zostawia. Są tam przecież lepsze i gorsze zdjęcia. Robienie tej pierwszej edycji z nadzieją, że coś odratujesz w programie do obróbki, to pierwszy błąd, jaki się zdarza. Jeśli nie udało się złapać momentu wkładania obrączek na palce, nie licz, że coś wyciągniesz. Próby ratowania widać z daleka i psują efekt całości. Już lepiej w serii zdjęć dać inne, które zachwyci klienta, to może łatwiej pogodzi się z brakiem kulminacyjnej sceny.

Jeśli zazwyczaj dbasz o technikę i perfekcję wykonania kadru, to pozostawienie nieudanego albo po prostu odstającego od reszty złego technicznie zdjęcia będzie sygnałem przypadkowości wyboru. Oczywiście znajdziesz mnóstwo wymówek, żeby to lekko nieostre zdjęcie zostawić albo (w innym wypadku) solidnie wykadrować scenę. „Nikt nie zauważy”, „nieostrość nieważna przy tym czarującym uśmiechu”, „na piątym planie dzieje się coś super” – możesz sobie darować wymówki. Pogódź się z tym, że nie dobiegłeś/dobiegłaś, że przestawił ci się tryb pracy aparatu albo rozjechała się ostrość. Pozbądź się tych ujęć, bo zemszczą się na tobie. Widz to zauważy.

Powyżej przykłady pierwsze z brzegu: zdjęcia z występów tanecznych i koncert. Jeden motyw a mnóstwo trudnych świateł, w dodatku dużo ruchu. Eliminując nieudane, trzeba patrzeć nie tylko na ostrość czy ekspozycję, ale na wypełnienie kadru i czy wszystko się w kadrze dobrze komponuje – czy nogi są całe, czy piosenkarz nie robi dziwnej miny.

fot. Wojciech Grzędziński, publikacja dzięki uprzejmości autora

2. Film czy fotoreportaż?

Dosyć częstym błędem jest pozostawienie kilku zdjęć z tego samego momentu różniących się sekundami od siebie. Dotyczy to przede wszystkim fotoreportażu. Relacji z wydarzenia nie ułożysz jak stopklatek z filmu. Z takiej sekwencji należy usunąć zbędne ujęcia – zostawiamy tylko jeden reprezentatywny kadr. Państwo młodzi przecież muszą przejść cała nawę główną do wyjścia. Idą i idą, ale naprawdę wystarczy jedno zdjęcie z tego pochodu. Tutaj też znajdziesz wymówki. Przy składaniu życzeń młodej parze czasem trzeba zrobić zdjęcie wszystkim gościom. Jasne, to ważne dla klienta, więc robisz i wysyłasz. Ale jeśli zamieścisz je na swojej stronie, żeby zaprezentować, jak świetnie wychodzi ci reportaż ślubny, to nie licz na założony efekt.

Nawet najlepsi popełniają błędy. W zeszłorocznym konkursie World Press Photo drugą nagrodę za serię zdjęć z kategorii „Spot news” otrzymał materiał świetnego Jérôme’a Sessiniego z Majdanu. To przejmujące, dramatyczne kadry. Z dziewięciu zdjęć aż trzy wykonane w tym samym miejscu, nieznacznie się różniące. Tutaj też można znaleźć wymówkę, i to solidną: tak wygląda ostrzał, tam giną ludzie. Pozostawienie aż trzech zdjęć z tej samej sceny zepsuło moim zdaniem porażający efekt serii. Zdjęcia można obejrzeć na stronie organizatora.

Wojciech Grzędziński w trakcie fotografowania prezydenta Komorowskiego zwracał szczególną uwagę na zjawisko selfie. Tutaj seria zdjęć z Hrubieszowa odwiedzanego przez Komorowskiego w 2014 roku. Trzeba z nich wybrać jedno zdjęcie. Ja wskazałabym na ostatnie: nie widać na nim ochrony, jest moment pozowania, a nie szykowania się do zdjęcia, no i trzeci plan zupełnie nie przeszkadza. Wszystkich ujęć nie pokazujemy.

01 02 fot. Maksymilian Rigamonti, publikacja dzięki uprzejmości autora

3. Nie powtarzaj się!

Powtórzenie to bardzo częsty błąd w edycji. Wspomniałam już o ujęciach poklatkowych, ewidentnych powtórzeniach. Tymczasem trzeba zwrócić uwagę także na podobne kompozycje kolejnych ujęć, ten sam motyw przewijający się przez kilka klatek, powracające na scenę te same osoby, niebędące bohaterami wydarzenia. Unikaj takich sytuacji. Na przykład: idziesz na tłumną manifestację, robisz zdjęcia i tak jakoś zupełnie niechcący w kadrze co chwila masz tę samą dziewczynę z czerwonymi włosami. To przypadek skrajny i zupełnie zmyślony, ale wystarczy, że w serii zdjęć taka anonimowa postać z tłumu pojawi się dwa razy w relacji, a momentalnie mamy wrażenie, że fotograf był tam 5 minut albo że przyszło tak mało osób.

Z dwu zdjęć Maksymiliana Rigamontiego z jego projektu „Miejsca, których nie ma” trzeba się zdecydować na jedno. Gdyby do opowiedzenia historii były jednak niezbędne oba, trzeba by je przynajmniej odseparować od siebie. Powstały w innych miejscach, przedstawiają zupełnie różne scenerie, lecz łączy je szczegół graficzny – bardzo podobna kompozycja (mimo kompletnie różnej perspektywy).

Drugim przykładem powyżej jest wybór zdjęć z ogromnej serii „Everywhere I look, I’m being looked at” Damiana Chrobaka. Pierwsze cztery zdjęcia to dokładnie ten sam motyw: oczy na zrolowanej gazecie. Jeśli w finalnej edycji ma się znaleźć niewiele fotografii, musimy wybrać najlepsze ujęcie. Jeśli w planie jest duża książka, wystawa, można ich użyć nawet wszystkich, tylko trzeba ten motyw rozsądnie rozdzielić.

fot. Konstancja Nowina Konopka, publikacja dzięki uprzejmości autorki

4. Moje ulubione zdjęcie

Z ulubieniem czegokolwiek w edycji jest gigantyczny kłopot. Moje ulubione zdjęcie musi przecież wejść, ba, powinno nawet być pierwsze! Edycję robimy na zimno i zawsze dla kogoś. Ten ktoś potem obejrzy te zdjęcia, i to bez adnotacji, że to właśnie jest nasze najukochańsze. Przywiązanie się do konkretnego ujęcia bywa zgubne. Trudno, patrząc po fotografach światowej sławy, po mistrzach nawet, znaleźć takie ujęcie nadające się do wszystkiego, które dobrze będzie wyglądać w serii zdjęć. Jeśli to ukochane zdjęcie jest bardzo oszczędne formalnie, niemal graficzne, proste – świetnie sprawdzi się na okładkę czy plakat, może zaproszenie na wystawę. Ale jeśli cała seria fotoreporterska jest zbudowana na trzech planach, jest gęsto od akcji, wtedy to nasze ukochane ujęcie już nie pasuje i jest zbędne. Jeśli opowiada zbyt dużo, wstawianie go na początek serii, trochę spojleruje całą pracę.

Ale z tym „najlepszym” zdjęciem może też być inny kłopot. Weźmy dwie fotografie z projektu „1001 złych uczynków” Konstancji Nowiny Konopki. Identyczna perspektywa, ten sam bohater i tylko chwila przerwy między ujęciami. Oba są dobre, oba chwytliwe. Każde z nich doskonale nadaje się na okładkę książki, świetnie można zacząć opowiadanie od… No właśnie – którego? Są zbyt podobne i użycie ich razem w historii osłabia efekt każdego z osobna. Seria dokumentalna nie musi dosłownie ukazywać przyczyn i skutków, a na pewno nie czynić tego aż tak wyraźnie. Musimy wybrać jedno. Czy chłopak w locie, przywołujący na myśl lekkość, młodość, beztroskę i akcję? Czy drugie ujęcie: konsekwencje, dorastanie, refleksja?

fot. Maciej Moskwa, publikacja dzięki uprzejmości autora

5. Pułapka chronologii

Układając zdjęcia w serii, musimy dbać o dynamikę całości. W fotoreportażu układamy zdjęcia tak, że każde po kolei coś nowego dodaje. Nie można wyjąć ani przestawić go w opowiadanej historii. Tak jak w większości tekstów jest jakaś kolejność: wstęp, rozwinięcie, akcja, kulminacja, rozwiązanie, tak i w serii zdjęć musimy sobie rozpisać kolejność i trzymać widza w napięciu. Nie dać mu się znudzić, ale też nie przeładować jego percepcji. Mocne zdjęcia dobrze przemieszać ze spokojnymi.

Chronologia zdarzeń bywa pułapką. Oczywiście fotoreportażu ze ślubu czy z zawodów sportowych nie ułożymy inaczej niż w kolejności zdarzeń, żeby nie pokazywać mety przed startem. Ale jeśli idziemy na wydarzenie, które trwa długo, albo przygotowujemy reportaż z wielu miejsc na przestrzeni powiedzmy miesiąca, nie musimy i co więcej, nie powinniśmy się trzymać chronologii. Dobrym przykładem jest fragment reportażu Macieja Moskwy o migracji realizowany przez kilka tygodni w 2015 roku. Ważniejsze, żeby zdjęcia opowiadały o człowieku, jego losie, emocjach, trzymały widza w zaciekawieniu i przejęciu, niż żeby były ułożone w kolejności, w jakiej fotograf napotkał te sceny.

01 02 03 04 fot. Konstancja Nowina Konopka, publikacja dzięki uprzejmości autorki

6. Spójność lub zaskoczenie

Kilkakrotnie wspominałam o spójności serii. Jeśli robisz zdjęcia pojedyncze, ułóż portfolio najlepszych zdjęć. Jeśli opowiadasz historie, tworzysz projekty, serie, zestawy fotografii – zadbaj o spójność, nawet w niuansach. Na przykład: bardzo źle wygląda seria zdjęć z jednego pomieszczenia, jeśli na każdym ujęciu jest inny kolor światła. Jeszcze gorzej, jeśli w samej serii nagle mamy zdjęcia niepasujące. Wymówką fotografa bywa chęć zaskoczenia widza, ale uwierz, że zaskoczenie lepiej osiągnąć inaczej – treścią zdjęcia, a nie jego formą. Jeśli na siedem fotografii w serii sześć jest czarno-białych, a pośrodku znajdujemy rodzynek w kolorze, to widz będzie raczej zażenowany niż zaskoczony. Nie mieszamy raczej koloru i czarnobieli, w każdym razie nie w krótkich seriach konkursowych. Książka czy wystawa to co innego, ale i wtedy należy zatroszczyć się o to, żeby je odpowiednio zestawić.

Przygotowując serię zdjęć, zastanów się, jak widz będzie je oglądał, np. czy musi przejść od zdjęcia do zdjęcia, czy wystarczy, że przewróci stronę? A może wyświetlane będą na ekranie, jedno w miejsce drugiego? Bez względu na formę, to przechodzenie musi się odbywać płynnie. Można o to zadbać na wiele sposobów, np. trzymając się jednej linii. Przykładem jest koncepcyjna seria zdjęć Konstancji Nowiny Konopki z Kos. Eliminujemy najbardziej niepasujące zdjęcia. Potem zaś warto ułożyć je, trzymając się jednej linii, np. może ona wynikać z horyzontu lub linii brzegowej jak tutaj. Warto też zadbać, by kolory ze zdjęcia na zdjęcie przechodziły w łagodny sposób.

Drugim przykładem widocznym powyżej jest seria zdjęć ulicznych Damiana Chrobaka. Dwa pierwsze nie pasują do reszty. To nie są oczywiście błędy formalne – chodzi raczej o pewien nastrój i refleksję, operowanie plamą barwną i światłem. Kolejne kadry są już bardzo bezpośrednie, wszystko na nich widać, całą scenę, czasem szczegół. Tak różne sposoby obrazowania trzeba rozdzielić.

01 02 fot. Maciej Moskwa, publikacja dzięki uprzejmości autora

7. Gdzie ta historia?

Wróćmy do nadrzędnej zasady edycji: dostosowujemy wybór do celu, który chcemy osiągnąć. Dlatego za każdym razem przekładamy zdjęcia. Bywa, że tracimy w nie wiarę, nie widzimy już całości. Wtedy dobrze pokazać prace komuś i spytać, czy odczytuje historię zgodnie z naszymi zamierzeniami. Niestety często okazuje się, że jest inaczej. Brakuje jakiegoś kadru, prace mają inny wydźwięk, niż chcieliśmy.

Jeśli nie było historii w zdjęciach, jeśli fotografujesz trochę bez celu, to nie ułożysz historii ze zdjęć… Pamiętaj o tym, zamiast tworzyć teorię później w podpisie. Jeśli czytelnik ma przed oczami tekst, który nie odpowiada zdjęciom, fotograf traci wiarygodność. Sytuacja może być też odwrotna. Jeśli dużo czasu poświęcasz na opracowanie konkretnego tematu, tworzysz wielowątkową opowieść, będzie ci ogromnie trudno zredukować ten zestaw do konkursowej serii na 8 zdjęć. Błędem jest wkładanie tam samych najmocniejszych zdjęć. Pamiętaj, że seria musi być spójna i kompletna. Musi zostawiać widza z pewnym zrozumieniem tematu. Atutem będzie zaciekawienie go tak, żeby poszukał więcej – można zostawić niedosyt.

Tutaj przykładem mogą być dokumentalne projekty długoterminowe. Zwykle opowiadają wiele skomplikowanych historii, mają wielu bohaterów, mnóstwo wątków. Edytując do konkursu lub do prezentacji na stronę internetową, nie możemy pokazać wszystkiego. Siłą rzeczy musimy się tych historii trochę pozbyć. Ten krok ilustrują dwie krótkie historie autorstwa Macieja Moskwy, wyodrębnione z jednego dużego projektu dokumentalnego o migrantach.

Masz propozycję na temat poradnika?: Napisz do nas
Oceń :

Komentarze

vigryn

Moim zdaniem pokazanie tych dwóch zdjęć ma sens. To, może niezbyt dobitne, ukazanie skutków oddawania skoków do nieznanej wody. Na drugim zdjęciu chłopak wyszedł już z wody po skoku i trzyma się za głowę, ponieważ nią w coś uderzył. Podobne sytuacje widziałem wiele razy.

wert

wert 2016-10-18 09:25:42

krok trzeci i dwa zdjęcia pana M.R. , z których według autorki trzeba i należy zostawić tylko jedno. a to dlaczego? chyba właśnie w ich zestawieniu chodzi o to, że łączy je szczegół graficzny? i dalej: dwa zdjęcia pani K., w kroku czwartym - według pani Joanny musimy wybrać tylko jedno! naprawdę? a to dlaczego? ależ dlatego, że akcja dzieje się w tym samym miejscu, czasie i z tym samym bohaterem :) love :) uwielbiam teoretyczki - krytyczki i teoretyków-krytyków, którrzy sami i na co dzień robią fotki łąk, lasów i własnych dzieci, i pouczają z akademicką pedanterią, jak powinny wyglądać kadry i cudze zestawienia fot ;) i edytują, edytują, tworząc poradniki o błędach ;) o krytykach filmowych mówi się często, że to niespełnieni bo niezdolni, byli lub prawie reżyserzy... odnoszę wrażenie, że z kuratorami, wykładowcami teorii fotografii i krytykami fotografii jest tak samo ;) love ;)

sagitarius777

Krok 4, każde zdjęcie z osobna opowiada o czym innym, razem mają inną wymowę. Pani Joanna ma swoją stronę z własnymi zdjęciami?

sagitarius777

PS Krok drugi, zdjęcia z Komorowskim są bardzo podobne, ale patrząc na każde zdjęcie możemy zobaczyć co innego. Zdjęcie nr 2 nie jest na 100% pokazujące moment robienia selfi. Dziewczynka pokazuje np że prezydent jest taki cienki ;-)

marko

marko 2016-10-30 18:20:31

Krok drugi: A Pani fotografie wygrały, jak rozumiem, niejeden prestiżowy konkurs, stad doskonale Pani wie, jakie kadry należy wybrać, a jakie nie, prawda? Pani serie zawsze są bezbłędne i oszałamiają każde konkursowe Jury :-)

aniut

aniut 2017-11-19 22:42:15

Super artykuł, zawiera wiedzę, którą bardzo ciężko zdobyć i która opiera się często na intuicji i wizji fotografa, więc ciężko ją przekazać. Zawsze mnie śmieszą komentarze atakujące umiejętności fotograficzne autorki, co to ma do rzeczy :P

jojas

jojas 2018-02-18 07:49:44

Fajny artykuł. A tak celem wyjaśnienia co niektórym. Artykuł jest o tym że proces twórczy wymaga myślenia, że każdy odbiorca widzi inaczej, że możesz robić ze swoim dziełem wszystko co chcesz i będzie to dobre pod warunkiem że przekonasz do tego odbiorcę, że nie ma gotowych recept. Mnie osobiście zwrócił uwagę na coś czego często nie zauważałem. Dziękuje.

Dodaj komentarz

Ponieważ nie jesteś zalogowany, Twój wpis będzie musiał zostać zaakceptowany przez moderatora.

Dodaj swój post

stefan

Jan Ulicki2024-03-15 15:45:50 stefan

Po co zwiększać tak bardzo nasycenie? Z dobrych, a nawet bardzo dobrych kadrów wychodzi…

Skibek

Fragment ciała2024-03-07 16:55:13 Skibek

Łoooo, Paaaanie! Dobre prace w tym miesiącu. Coś czuję, że juror będzie miał ciężki orzech…

sagitarius777

Jan Ulicki2024-03-02 21:49:42 sagitarius777

Jeden z moich ulubionych fotografów Krakowa i Tatr. Zawsze fascynują mnie jego kadry.…

ziebamarcinpl

Jan Ulicki2024-03-02 21:41:09 ziebamarcinpl

Zasłużony tytuł, człowiek pasji którego zdjęcia są niesamowite!…