Jak zrobiłem to zdjęcie – Adam Nurkiewicz, czyli sport okiem zawodowca
W cyklu „Jak zrobiłem to zdjęcie” oddajemy głos fotografom, którzy opowiadają o kulisach powstania jednej ze swoich prac. Postanowiliśmy zwrócić uwagę czytelników na ujęcia nietypowe, niekoniecznie największe hity bohaterów artykułu. W zależności od preferowanego gatunku każdy fotograf skupia się na innych aspektach powstawania obrazu. W ósmej części serii rozmawiamy z Adamem Nurkiewiczem, który specjalizuje się w fotografii sportowej.
Wstęp
Nie lubię piłki nożnej. Jest to dla mnie sport mało interesujący z punktu widzenia fotografii – zbyt mało zależy tam od samego fotografa. Zbyt trudno przewidzieć moment zaistnienia znaczącej akcji, zbyt małą kontrolę się ma nad ujęciem, zbyt wiele zależy od techniki i sprzętu. Mimo to – a może właśnie dlatego – postanowiłem opowiedzieć historię zdjęcia właśnie piłkarskiego. Nie będę się jednak wdawał w szczegóły techniczne, opowiem przede wszystkim o tym, dlaczego zrobiłem to zdjęcie.

Przygotowania
Niezależnie, czy fotografuję zawody dyscypliny, którą się interesuję, czy nie, zawsze przygotowuję się do pracy. Z odpowiednim wyprzedzeniem oglądam stadion, szukam ciekawych punktów widzenia, sprawdzam, w jakie rejony będę miał wstęp (np. podczas zawodów lekkoatletycznych wolny wstęp na płytę mają tylko fotografowie największych agencji, wolnych strzelców wpuszcza się – po złożeniu przez nich podania – np. na jedną próbę dyskobola lub kulomiota). Dzięki temu wiem potem, czego się spodziewać, i jestem przygotowany na różne ewentualności. Pamiętajmy, że fotografia to medium statyczne, może jedynie sugerować ruch, ale nie pokazuje go tak naprawdę. To wymaga wyobraźni i wyczucia podczas zdjęć.
Obiektyw na trenera
Kiedy zdecydowałem się na fotografowanie odbywającego się w Austrii i Szwajcarii Euro 2008, postanowiłem spojrzeć na drużynę piłkarską przez pryzmat jej trenera. Ponieważ w polskiej drużynie narodowej wśród piłkarzy brakowało gwiazd, uznałem, że jedyną prawdziwą osobowością był trener Leo Beenhakker, który wcześniej pracował z piłkarzami Ajaxu Amsterdam i Realu Madryt. Oczywiście fotografowałem również to, co działo się na boisku, ale moja uwaga była skupiona na trenerze – podczas meczów, kiedy skupiony stał przy linii bocznej, na treningach, w trakcie konferencji prasowych.
Beenhakker był bardzo związany z tą drużyną, w trakcie meczów podawał piłki wylatujące na aut, pomagał zawodnikom podnieść się z murawy po kontuzji. Nie są to częste zachowania. Widać było, że bardzo identyfikuje się z zespołem i zależy mu na sukcesie.
Prezentowana fotografia powstała pod koniec drugiego meczu grupowego, w którym Polska grała z jednym z gospodarzy turnieju – Austrią. Żeby dalej marzyć o awansie, trzeba było ten mecz wygrać. W końcówce meczu sędzia podyktował rzut karny dla Austriaków. Ten kadr pokazuje reakcję Beenhakkera na tę decyzję. W tej jednej chwili zdał sobie sprawę z tego, że to koniec marzeń o dobrym wyniku. Przepełniła się czara goryczy, czar prysł jeden gwizdek sędziego pozbawił Holendra złudzeń, że można tu coś jeszcze ugrać. Nawet trener światowej klasy nie poradził sobie z polskimi piłkarzami.
Uważna obserwacja i pomysł zamiast szybkostrzelności
Wybrałem to zdjęcie, ponieważ przeczy powszechnemu przekonaniu, że fotografia sportowa sprowadza się do szybkostrzelnych aparatów z długimi lufami – że trzeba „nastrzelać” tysiące zdjęć, z których „coś się potem wybierze”. Tymczasem to zdjęcie nie tylko było wynikiem konsekwentnej realizacji mojego pomysłu na pokazanie tej imprezy, ale jednocześnie jest dla mnie kwintesencją występu polskiej reprezentacji na Euro 2008 i zaangażowania trenera w te mistrzostwa. Wyodrębniony z tła dzięki małej głębi ostrości samotnie daje upust swojemu gniewowi – tak samo samotnie, jak musiał się czuć przez te dwa lata na stanowisku selekcjonera.
W trakcie meczu starałem się rejestrować reakcje Beenhakkera na wszystkie ważne wydarzenia na boisku – był dla mnie najważniejszym członkiem ekipy. Znajdowałem się wtedy ok. 50 m od ławki trenerskiej i na jednym z moich aparatów miałem założony obiektyw 400/2.8. Wybrałem tryb preselekcji czasu (1/1000 s), żeby uniknąć poruszenia zdjęcia i móc zamrozić na ujęciu nawet najszybszy ruch. Odpowiedni czas umożliwiła mi dobra jakość zdjęć przy wysokich czułościach – w tym wypadku pracowałem na 1600 ISO. Już kiedy naciskałem spust migawki czułem, że to wyjątkowy moment, a kiedy spotkanie się zakończyło, było to pierwsze zdjęcie, które wywołałem (wszystkie fotografie zapisuję w formacie RAW) i nadałem jako relację z meczu. Uznałem, że jest nie tylko komentarzem do tego konkretnego meczu, ale również do występu reprezentacji Polski w całym turnieju Mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii.

Magiczne przyciąganie sukcesów
Niewykluczone, że nie przepadam za piłką nożną nie tylko z czysto fotograficznych powodów. Kiedy jadę na mistrzostwa świata lub Europy z wioślarzami, to mam niemal gwarancję uwiecznienia silnych emocji oraz rywalizacji o najwyższe cele i ujęć sportowców, którzy wracają do Polski jako mistrzowie. Podobnie z lekkoatletyką, która prócz sukcesów zapewnia mi wielość konkurencji, dzięki czemu fotografie są bardzo zróżnicowane. Tymczasem próżno szukać sukcesów w polskiej piłce nożnej. A bez emocji i rywalizacji o międzynarodowe zaszczyty zdjęcia są mniej nośne, mają mniejsze znaczenie – choćby historyczno-archiwalne. Jestem wolnym strzelcem i sam finansuję wszelkie swoje wyjazdy. Jeśli chodzi o polskie akcenty w wielkiej piłce, to bardzo zależało mi na zdjęciu Polaka trzymającego w dłoniach Puchar Europy. W 2005 roku pojechałem więc za Jerzym Dudkiem do Stambułu na finał Ligi Mistrzów. Wyglądało to nie najlepiej, ponieważ w przerwie meczu jego FC Liverpool przegrywał już 0:3 i po pierwszej połowie zadawałem sobie pytanie: „Co ja tu robię?”. Ostatecznie okazało się, że nie ma rzeczy niemożliwych, Liverpool wyciągnął wynik na 3:3, a w rzutach karnych wygrał Ligę Mistrzów. W dodatku Jerzy Dudek został bohaterem i wzniósł Puchar Europy. A ja miałem swoje upragnione zdjęcie. Ale w ostatnich latach to raczej wyjątek potwierdzający regułę, zresztą kwalifikujący się bardziej do osiągnięć indywidualnych niż drużynowych.
Kiedy podczas spotkań autorskich czy warsztatów ktoś pyta – a zawsze ktoś o to pyta – ile zdjęć robię podczas zawodów, odpowiadam, że migawkę wyzwalam kilkaset razy, ale zdjęć powstaje ledwie kilka. Nie znaczy to jednak, że bezmyślnie strzelam jak z karabinu maszynowego. Zawsze poluję na konkretne ujęcia i stawiam na precyzyjne przygotowania. Fotografia sportowa to fotografia jak każda inna – może tylko wszystko dzieje się tu trochę szybciej niż w innych dziedzinach i sytuacje są niepowtarzalne. I tak najbardziej liczą się głowa i oko fotografa.
O autorze
Fotograf sportowy. Rocznik ’71. Dorastał w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nad Zatoką Perską.
Pracował jako dziennikarz sportowy w radiu Kolor, w telewizji Canal+, a następnie jako szef fotoedycji w „Przeglądzie Sportowym”. W 2001 roku założył Agencję Fotografii Sportowej MEDIASPORT. Jest współtwórcą Klubu Fotografii Prasowej. Należy do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Międzynarodowego Stowarzyszenia Dziennikarzy oraz Międzynarodowego Klubu Dziennikarzy Sportowych.
Mieszka w Warszawie. Pracuje wszędzie – często bywa w drodze. Z jego zdjęć korzystają: Polski Związek Towarzystw Wioślarskich, Polski Związek Lekkiej Atletyki oraz Polski Komitet Olimpijski.
Jego zdjęcia publikowane były w najważniejszych tytułach prasy w Polsce i za granicą, m.in. w „L’Équipe”, „USA Today”, „US Soccer”, „News Daily”, „Shanghai Daily”.
Regularnie współpracuje ze światowymi agencjami: Agence France Press, Getty Images oraz Reuters. Jako wolontariusz fotografuje od ponad 10 lat Olimpiady Specjalne. Prowadzi zajęcia z fotografii w Związku Polskich Artystów Fotografików, Akademii Wychowania Fizycznego, Akademii Nikona oraz w Wyższym Studium Fotografii Narodowego Centrum Kultury.
Obejrzyj wywiad z Adamem Nurkiewiczem w naszym dziale „Fotograf miesiąca”.
Strona autora: www.adamnurkiewicz.com
Zobacz podobne poradniki
Jak zrobiłem to zdjęcie – Jacek Poremba, czyli portret osobisty

Jak zrobiłem to zdjęcie – Chris Niedenthal, czyli skarb odnaleziony po latach

Zawód: fotosista, czyli fotografia na planie filmowym

Fotografia sportowa

Komentarze



