Sprawdzanie
Szeroki Kadr
Poradnik: Ludzie | Światło | Krok po kroku | 11.09.2017 | Średnio zaawansowani | Kolor tła:

Jak zrobić letni portret w studio fotograficznym

Łukasz Sokół

Łukasz Sokół zdradza, jak prostymi środkami i cierpliwością uzyskać w studio klimat letniego portretu

Dodaj do schowka

1. Pomysł na portret

Kiedy 15 lat temu pierwszy raz jako asystent znalazłem się w profesjonalnym studio fotograficznym, oczarowała mnie magia tego miejsca. To, że w tej przestrzeni można było zrealizować praktycznie każdy pomysł, uzyskać każdy efekt. Było to jedno z najlepszych studiów fotograficznych, doskonale wyposażone i pracowali w nim pierwszoligowi fotografowie. Nauczyłem się, że do uzyskania niesamowitych efektów często wystarczają minimalne środki – najważniejszy jest pomysł. Nawet najpiękniejsze twarze nie sfotografują się same, trzeba je wymyślić, znaleźć sposób na pokazanie w wyjątkowy sposób. Lubię minimalizm i proste środki, przedkładam wyraz nad formę. Do większości zdjęć wykorzystuję jedno źródło światła.

Dzisiaj większość portretów wykonuję dla konkretnego klienta, realizuję określoną wspólnie wizję. Rzadko mam okazję robić portrety dla własnej przyjemności, spontanicznie wypróbowywać i wcielać w życie swoje pomysły. Na potrzeby artykułu postanowiłem przygotować coś w letnim klimacie. Coś nostalgicznego i lekkiego, z czym kojarzy mi się lato. Chciałem zrobić subtelny, naturalny, świetlisty portret z bardzo małą głębią ostrości i rozwianymi włosami. Zależało mi na tym, by włosy były nie tylko rozwiane, ale też poruszone. Czyli potrzebowałem niskiej wartości przysłony i długiego czasu ekspozycji, a więc bardzo małego natężenia światła, co w warunkach studyjnych nie jest takie oczywiste. Niezależnie od tego, jak długi czas nastawimy w aparacie, rzeczywisty czas ekspozycji zależy od długości błysku. Musiałem więc zrezygnować z błysku.

01 02 03 Plan zdjęciowy

2. Plan, światło i sprzęt

Właściwie od początku myślałem o wykorzystaniu 2 stripów, czyli lamp z podłużnymi softboxami. Dla porównania zrobiłem kilka testowych ujęć z innym ustawieniem światła, ale tylko utwierdziły mnie w pierwotnym pomyśle. Lubię, kiedy na bliskich portretach pojawiają się w oczach ładne bliki, a dwa ustawione bardzo blisko twarzy stripy dają dodatkowo efekt „kocich” oczu. Źrenice z okrągłych robią się podłużne. Przy takim oświetleniu możemy mieć też pewność, że skóra będzie idealnie gładko oświetlona, a na tle nie pojawi się cień.

Do sesji wykorzystałem wypożyczony z Akademii Nikona zestaw lamp Profoto B2 250 AIR TTL z dwoma softboxami 30 × 90 × 40,5 cm (stripami). Podobny efekt można oczywiście uzyskać przy użyciu innych lamp. Sam nie posiadam stripów, ale ustawiałem podobne światło przy użyciu kwadratowych softboxów wymaskowanych czarnym kartonem.

Zależało mi na jasnoszarym tle. By je uzyskać, nie trzeba kupować szarego tła studyjnego. Wystarczy wraz z modelką i światłem oddalić się na odpowiednią odległość od białej ściany. O wszystkim decydują proporcje. Ostatecznie światło znajdowało się około 45 cm od twarzy modelki. Softboxy ustawiłem na wysokości twarzy modelki (tzn. oś softboxa na wysokości oczu). Odpowiedni poziom szarości tła pojawił się, gdy modelka była oddalona od białej ściany dokładnie o metr. Pozostało ustawić wiatrak. Zdjęcia wykonałem Nikonem D3x i moim ulubionym portretowym obiektywem Nikkor 85 mm ze światłem f/1.4.

01 02 03 Jeden strip z boku

3. Modelka

Oryginalny pomysł, najlepsze światło i cudowny plan zdjęciowy nie zrobią zdjęcia bez odpowiednio dobranej modelki. Zwykle wiem wcześniej, kogo będę fotografować, i pod tę osobę wymyślam klimat i formę zdjęcia. W tym celu przed sesją zawsze staram się dowiedzieć czegoś o osobie, którą fotografuję. Tak więc albo wymyślamy zdjęcia pod modelkę, albo wybieramy modelkę pod zdjęcia. Tutaj najpierw był pomysł. Potrzebowałem kogoś z dobrą energią, o wesołych oczach i oczywiście włosach, które będą ładnie pracowały na wietrze. Zaprosiłem Ewę, którą fotografowałem wcześniej już trzy razy. Czułem, że to jest jej klimat. Wiedziałem też, że jest cierpliwa, lubi się fotografować i dobrze będzie nam się pracowało w poszukiwaniu tego efektu. Taka chemia jest bardzo ważna. Kiedy pracuję z kimś nowym, od początku staram się w nim odnaleźć pozytywne cechy, na nich się skupiam. Robię wszystko, żeby polubić bohatera swoich zdjęć. To bardzo pomaga.

Przed zdjęciami zawsze rozmawiam z modelką i mówię jej, jakie mamy zadanie, jaki cel, jaki klimat chcemy osiągnąć. Tłumaczę, że zależy mi na autentyczności, że jest to rodzaj zadania aktorskiego, więc żeby nam się udało, musi naprawdę wczuć się w ten klimat.

Najważniejszą rzeczą w portrecie jest dla mnie ekspresja. Bez niej nie ma zdjęcia. W trakcie zdjęć ciągle mówię do modelki, nakręcam ją, podpowiadam, co robić, namawiam do różnych póz i min, wreszcie do oderwania się od sytuacji fotografowania i przeniesienia się gdzieś indziej przy użyciu wyobraźni… Jeśli coś idzie nie tak, nigdy nie mówię, że jest źle, lecz staram się wprowadzić modelkę w odpowiedni nastrój.

01 02 03 04 05 06 07 Poruszona ręka poprawiająca włosy

4. Ustawiamy parametry, wiejemy i fotografujemy!

Przypominam, że zależało mi na małej głębi ostrości i poruszonych, rozwianych włosach. Potrzebowałem więc otwartej przysłony i długiego czasu naświetlania. Próbowałem różnych kombinacji czasu i przysłony – ostatecznie skończyło się na ½₀ s i f/2. Aby uzyskać taki czas naświetlania, musimy korzystać ze światła ciągłego, a nie błyskowego. Lampy Profoto, na których pracowałem, mają LED-owe piloty. Pilot to strumień ciągłego światła, które w czasie, gdy lampa nie błyska, umożliwia nam zobaczenie, jak światło rozkłada się na modelce. W tym zestawie światło pilotów ma niewielką moc, ale daje ładny kolor. W naszym przypadku to była zaleta, która pozwoliła wykorzystać odpowiednio długi czas ekspozycji.

Miałem do dyspozycji dwa źródła wiatru: zwykły domowy wiatrak i znacznie większy cyrkulator o mocy 140 watów. Mniejszy nie przynosił żadnego efektu, włosy ledwo co powiewały. Większy już na najmniejszej mocy robił poważne zamieszanie. Po kilku próbach okazało się, że najlepiej, gdy stoi z boku, w odległości 140 cm od Ewy.

Zazwyczaj zależy nam na jak najkrótszym czasie naświetlania, ale tym razem było odwrotnie, co niosło ze sobą szereg problemów. Technicznie największym wyzwaniem było (przy takim czasie naświetlania i przysłonie) uzyskanie nieporuszonego ostrego obrazu oka. Nie dało się go osiągnąć, fotografując z ręki. Niezbędne okazało się zastosowanie statywu, którego nie lubię używać przy portrecie, ponieważ bardzo ogranicza mobilność, uniemożliwiając poszukiwanie odpowiedniego kadru.

Po różnych próbach ustawienia Ewy i strumienia wiatru mogliśmy zacząć fotografować. Teraz trzeba było zapanować nad trzema elementami naraz: ostrością, włosami i najważniejszym – ekspresją. Aparat był na statywie, co zapewniało mi stabilność, ale każdy minimalny ruch Ewy powodował, że zdjęcie było poruszone, oczy wychodziły z punktu ostrości. Musiałem cały czas sprawdzać i korygować ostrość. Rozwianych włosów nie da się kontrolować. Możemy ustawić moc i pozycję, z której wiejemy, ale one po chwili i tak będą żyły swoim życiem, dlatego idealnie mieć kogoś do pomocy. Na sesjach beauty czy fryzjerskich zawsze zajmuje się tym oddzielna osoba, ale tutaj działaliśmy sami i Ewa co jakiś czas sama musiała poprawić włosy, poruszyć głową. I wszystko zaczynało się od początku.

01 02 03 04 05 06 07 Selekcja poprawnych technicznie zdjęć

5. Rezultaty

Wykorzystanie wiatru ma poza rozwiewaniem włosów dodatkową zaletę. Modelka zawsze dobrze na niego reaguje, łatwiej jej przenieść się myślami w inne miejsce. To pomaga wydobyć emocje. Wadą jest spora przypadkowość tego, co dzieje się z włosami, konieczność wykonania wielu zdjęć i to, że po dłuższym czasie modelce zaczynają łzawić oczy… W finalnym ustawieniu zrobiłem 160 zdjęć, z czego jakieś 70% od razu odpadło z przyczyn technicznych (poruszenie, brak ostrości). W takich warunkach trzeba naświetlić wiele klatek, ponieważ warunki sprzyjają przypadkowości. Lubię przypadkowość i zawsze zostawiam dla niej trochę miejsca, często sam ją prowokuję, ale warto się zabezpieczyć.

Fotografowi zależy, żeby poza zaplanowanymi elementami portret coś wyrażał, był czymś więcej niż tylko ładnym zdjęciem. Jeśli nie ma tego „czegoś”, to nie ma portretu. Żeby ta emocja, choćby subtelna, się pojawiła, trzeba się sporo napracować. Mówić, naprowadzać modelkę, czasem prowokować emocje, np. opowiadając dowcip albo wręcz przeciwnie – bardzo poważną historię. Niektórzy nie rozmawiają z modelem podczas sesji, co buduje pewnego rodzaju napięcie i również wyzwala emocje u portretowanego, np. zniecierpliwienie, wyłączenie się itp. Nie ma uniwersalnego sposobu, na każdą osobę jest inny patent.

Masz propozycję na temat poradnika?: Napisz do nas
Oceń :

Komentarze

Dodaj komentarz

Ponieważ nie jesteś zalogowany, Twój wpis będzie musiał zostać zaakceptowany przez moderatora.

Dodaj swój post

stefan

Jan Ulicki2024-03-15 15:45:50 stefan

Po co zwiększać tak bardzo nasycenie? Z dobrych, a nawet bardzo dobrych kadrów wychodzi…

Skibek

Fragment ciała2024-03-07 16:55:13 Skibek

Łoooo, Paaaanie! Dobre prace w tym miesiącu. Coś czuję, że juror będzie miał ciężki orzech…

sagitarius777

Jan Ulicki2024-03-02 21:49:42 sagitarius777

Jeden z moich ulubionych fotografów Krakowa i Tatr. Zawsze fascynują mnie jego kadry.…

ziebamarcinpl

Jan Ulicki2024-03-02 21:41:09 ziebamarcinpl

Zasłużony tytuł, człowiek pasji którego zdjęcia są niesamowite!…