Jak fotografować płyny w ruchu, część 1
Wstęp
Istnieje niewiele dziedzin fotografii, w których tak bardzo jak w reportażu sportowym liczą się refleks i odpowiedni czas ekspozycji. Jedną z nich jest fotografia płynów w ruchu. Przyglądając się zdjęciom reklamującym rozmaite napoje, można zaobserwować, że na większości z nich płyny pokazywane są w bardzo dynamicznych ujęciach. Zdjęcia wód mineralnych, soków i alkoholi wyglądają jak klatki wyjęte z filmów je reklamujących, jednak to pozory. Brakowałoby im nie tylko rozdzielczości stosownej do druku w wielkim formacie, ale też odpowiedniej kompozycji i oświetlenia. To dzięki tym ostatnim zdjęcie reklamowe przykuwa uwagę widza. Pojedyncza klatka filmowa pozbawiona ruchu i dźwięku nie spisałaby się równie dobrze. Choć, dosłownie rzecz ujmując, moją specjalnością jest lanie wody, to w niniejszym artykule postaram się je ograniczyć i relatywnie zwięźle opisać, jak fotografować płyny. Na podstawie zdjęcia butelki rumu Bacardi w pierwszym odcinku artykułu przedstawię sposób realizacji sesji, a w następnym skupię się na obróbce graficznej zaprezentowanej pracy.
Co fotograf mieć powinien
Do wykonywania niemal każdego zawodu człowiek potrzebuje narzędzi. Zawód fotografa nie jest tu wyjątkiem, jednak w studiu nie wystarczą aparat, lampy błyskowe, kilka statywów i komputer. Potrzebne będą jeszcze narzędzia i akcesoria używane w rozmaitych specjalnościach. Nie muszą to być oczywiście profesjonalne, wielkie maszyny jak np. frezarka sterowana komputerowo, choć i ta by się czasem pewnie przydała. Każdy fotograf w zależności od specjalizacji powinien skompletować własny zestaw, w którym nie powinno zabraknąć taśm klejących, żyłek, plasteliny, nożyczek, kombinerek itp., itd. – można by jeszcze długo wymieniać. Bardzo pomocne też są akcesoria do wielokrotnego mocowania, produkowane przez takie firmy jak Manfrotto lub Foba, ale bez nich też można sobie poradzić.
W przypadku zdjęcia butelki Bacardi potrzebowałem kilku akcesoriów, z tego samego powodu co podczas prezentowanej we wcześniejszych artykułach sesji z hamburgerem. Tym razem kompozycja znów składała się z dużej liczby elementów – potrzeba by cudu, aby naturalnie ułożyły się one w miłą dla oka kompozycję. Nawet elementy fotografowane oddzielnie podczas wrzucania prawdopodobnie układałyby się najgorszą stroną do obiektywu. Kanapka prawie zawsze upada masłem do dołu. Jak zatem udało mi się osiągnąć widoczny efekt?
Przygotowania do polewania
Nigdy nie ukrywałem, że zdjęcia, które wykonuję, są rezultatem połączenia fotografii z obróbką komputerową. Wspominam o tym, ponieważ już na etapie pracy w studiu musimy zastanawiać się nad późniejszym montażem. Z tego powodu realizację materiału zdjęciowego do tej pracy podzieliłem na kilka części. Dobrym zwyczajem jest rozrysowanie wszystkiego przed sesją, aby doprecyzować spodziewane efekty i zastanowić się, na jakie etapy podzielić pracę. Rysunek nie musi być piękny, ale powinien uwzględniać wszystkie elementy, które mają znaleźć się w kadrze.
Po pierwsze – szklanka z kostkami lodu i miętą. Jej przygotowanie zajęło sporo czasu, mimo że mięta była przyklejona plasteliną do dna, aby nie wypływała, a kostki były wykonane z akrylu i nie wyskakiwały niesfornie na powierzchnię. Samo wklejenie i ułożenie wszystkiego w atrakcyjny sposób kosztowało niemało wysiłku. Jeżeli komuś podobne kompozycje przychodzą bez trudu i rozgląda się za pracą, chętnie zatrudnię go w swoim studiu jako stylistę. Aby ułatwić sobie pracę, po ustawieniu kadru i ostrości niezbędne było oznaczenie na tle miejsca ustawienia szklanki. Pozwoliło to odstawiać ją dokładnie w ten sam punkt, kiedy tylko zaszła taka potrzeba. Po każdym ustawieniu lodu i mięty delikatnie zalewaliśmy je lekko gazowaną mieszanką, tak aby nie zaburzyć kompozycji w szklance. Wraz z butelką to pozornie jedyne statyczne składowe, ale czy na pewno?
Co ma wisieć, nie utonie
W tym miejscu zdradzę, że jedyną ruchomą materią wykorzystaną w tej kompozycji jest płyn. Dlaczego? Z tej prostej przyczyny, że jedynie jego nie dało się zawiesić, przykleić czy w jakikolwiek inny sposób zamocować. Po pogodzeniu się z tym faktem unieruchomiliśmy wraz z asystentem całą resztę. Zastosowaliśmy do tego różne metody dla elementów lekkich (listki mięty) i cięższych (limonka i „lecąca” kostka lodu). Pierwsze unieruchomiliśmy za pomocą plasteliny na drucikach i patyczkach. Elementy drugiej kategorii po prostu nabiliśmy na inne druciki i patyczki. Jak pewnie się domyślacie, akrylowa kostka lodu nie pozwoli na taki zabieg bez odrobiny perswazji, więc w jej przypadku zastosowaliśmy miniwiertarkę z wiertłem o średnicy około milimetra. Przypuszczam jednak, że można było z powodzeniem zastosować inną metodę, np. nabić kostkę na drut rozgrzany nad palnikiem.
Czas zabłysnąć
Jak wspomniałem we wstępie, tylko w nielicznych wypadkach ekstremalnie krótki czas ekspozycji ma znaczenie i właśnie przy fotografowaniu butelki Bacardi był potrzebny. Dla miłośników tanich rozwiązań nie jest to niestety dobra wiadomość. Proste lampy studyjne nie mają regulacji czasu błysku, zresztą nawet te bardziej zaawansowane niezwykle rzadko posiadają tę opcję. Ja używam sprzętu szwajcarskiej firmy Broncolor, która w topowych modelach generatorów udostępnia pewien zakres sterowania tym parametrem. Nawet mimo to najkrótsze czasy osiągam jedynie przy najniższych mocach błysku.
Czy zatem bez drogich profesjonalnych lamp w studiu nie będziecie w stanie realizować tego typu projektów? Niekoniecznie – możecie starać się ominąć ten problem na dwa sposoby. Po pierwsze, używając lamp innych niż studyjne (jak choćby SB700), które przy niewielkich mocach pozwalają zejść poniżej 1/10000 s, co w zupełności wystarczy. Kolejnym sposobem może być zastosowanie oświetlenia ciągłego o wystarczająco dużej mocy w połączeniu z wysokim ISO i krótkim czasem otwarcia migawki. Niezależnie jednak od wybranej metody przydadzą się refleks i cierpliwość, aby uchwycić najciekawszy moment uderzenia płynu w kostkę. Szklankę z niemal całą zawartością już mamy, więc możemy przejść do nie mniej wymagającej limonki.
Kilka trików
Zdradziłem już wcześniej, że limonka została przytwierdzona na stałe poprzez nabicie jej na druciki, ale nie dodałem, że po każdym polaniu ustawialiśmy ją ponownie, tak aby najlepiej „łapała” światło. Podobnie zresztą było w wypadku „lecącej” kostki lodu i listków mięty, które nie raz znalazły się w szklance porwane przez strugę cieczy. Co prawda, jak widać na szkicu, nie wylewaliśmy jej, celując w szklankę za każdym razem. Zamocowanie plastikowej butelki z odciętym dnem pozwoliło uzyskać kontrolę nad kątem i miejscem jej wpadania.
Z pewnością nie wystarczy miejsca na opisanie wszystkich technik, których używam, aby przejąć w studiu kontrolę nad zachowaniem płynów. Poza tym celowo nie odsłonię wszystkich kart, bo konkurencja nie śpi, a chciałbym jeszcze kilka lat przepracować w zawodzie. Jednak mam dla was jeszcze jedną pożyteczną wskazówkę. Płyn do butelki z odciętym dnem nalewamy przy zamkniętym wylocie i dopiero przed samym zdjęciem odsłaniamy otwór. Gdybyśmy tego nie zrobili i po prostu przelewali płyn przez butelkę, strumień byłby bardzo nieregularny i pełen pęcherzyków powietrza.
Oświetlenie planu nie było zbyt skomplikowane, ale też nie najprostsze. Z uwagi na konieczność zastosowania krótkiego czasu błysku nie miałem pełnej swobody regulacji mocy. Co w takim wypadku możemy zrobić? Nie powiem nic nowego, jeśli wspomnę, że ilość światła najczęściej jest uzależniona od odległości, którą musi pokonać. Zwykle im odległość większa, tym jest słabsze. Oczywiście zdarza się też odwrotna sytuacja przy wiązce skupionej, ale oświetlenia tego typu przy tej sesji nie stosowałem, dlatego na razie odłożę ten temat. Jeżeli nie macie lamp z szerokim zakresem regulacji, z powodzeniem możecie wykorzystywać powyższą zasadę.
Kolejna metoda to zastosowanie szarych filtrów. Mam tu na myśli folie, które produkowane są w kilku jasnościach przez takie firmy jak np. Rosco czy Cotech. Nie zapominajcie o oszczędności – nie trzeba kupować pełnej gamy filtrów; o wiele korzystniej jest też kupić je w rolce niż w arkuszach. Dzięki temu możemy je umieścić przed lampą podwójnie lub więcej razy złożone.
Szczegóły oświetlenia tego ujęcia przedstawia schemat. Dodam jeszcze tylko, że oprócz podświetlenia tła i światła wypełniającego pozostałe lampy kontrujące spełniały ważne zadanie uatrakcyjnienia kompozycji. Tylno-lewe i tylno-górne światła pozwoliły uzyskać bliki i wydobyć kolory w listkach mięty i limonce.
Nie mniej ważna od sesji była późniejsza selekcja i graficzna obróbka materiału w Photoshopie. Zapraszam już za miesiąc na następną część artykułu, która będzie dotyczyła tego tematu.
Zobacz podobne poradniki
Fotografia reklamowa. Dlaczego tu tak ciemno, czyli kształt i przezroczystości w „niskim kluczu”. Część 1
Fotografia reklamowa. Dlaczego tu tak ciemno, czyli kształt i przezroczystości w „niskim kluczu”. Część 2
Fotografia reklamowa. Woda w obiektywie, czyli jak fotografować płyny w ruchu. Część 2
Fotografia reklamowa. Jak wzbudzić wilczy apetyt, czyli fotografowanie żywności. Część 1
Komentarze
1/1000s to o wiele za długi czas ekspozycji w przypadku takich zdjęć. Na tak zadane pytania nie ma prostej odpowiedzi, bo zależy jakiego sprzętu używasz, np. najnowsze modele lustrzanek synchronizują się z dedykowanymi do nich lampami przy bardzo krótkich czasach poprzez serię błysków. W wypadku lamp studyjnych błysk powinien się "zmieścić" w czasie kiedy migawka jest całkowicie otwarta. Czasy takiej synchronizacji zależą od rodzaju zastosowanej migawki, np. szczelinowej w aparacie czy też centralnej w obiektywie. Jest jeszcze wiele innych czynników, które w zależności od używanego sprzętu należy wziąć pod uwagę jak np. zmiana temperatury barwowej światła w kolejnych fazach trwania błysku. Pozdrawiam
Co do błysku to uważam, że błysk 1/5000s słabszy a błysk 1/1000s mocniejszy. Siła błysku to jego czas trwania.
Dodam tylko, że lampy studyjne można synchronizować z czasami krótszymi niż 1/250s poprzez sterowanie fotocelą za pomocą lampy systemowej ustawionej w trybie FP i manualnym bez przed błysków.
Pozdrawiam
Przepiękne zdjęcia, chylę czoło, choć po przeczytaniu tekstu czuję pewien niedosyt. Rozumiem, że autor doszedł do efektu końcowego przez serię doświadczeń a ile zajęło mu to czasu? Czy ta cała masa sprzętu jest konieczna by uzyskać podobne efekty? Dużo można zarobić na podobnym zdjęciu?(tzn. ile można sobie zażyczyć od zleceniodawcy) W każdym razie dziękuję za wskazówki i pozdrawiam.
Nie powiem, żebym wszystko zrozumiała, ale po przeczytaniu artykułu przynajmniej wiem, czego szukać.
Jeśli chodzi o zależności między czasami błysków w lampach i o wspomnianych w komentarzach sposobach ich zastąpienia... To dla mnie nadal czarna magia :(
Mimo tak dużych braków w mojej wiedzy, świetnie czyta się ten artykuł. Nawet, jeśli nad niektórymi fragmentami trzeba przystanąć i dobrze przemyśleć.
Dżinks humorystyczny w wersji zatrudnienia stylisty świetny ;) Podziałał rozprężająco, przynajmniej na mnie :)
Dzienkować :)