Fotografia podwodna dla dociekliwych
Czy wiecie, dlaczego sułtan Brunei nosi zielone szelki? Żeby mu nie opadły spodnie. Logiczne, ale nie ma co ukrywać, że większość osób przy odpowiedzi skoncentruje się nie na szelkach, tylko na ich barwie (tak jak ja za pierwszym razem, gdy usłyszałem to pytanie zadane przez Piotra Stosa z CN Nautica), co pokazuje, jak jest ona istotna dla naszej percepcji świata. Barwa stanowi też jedną z podstaw fotografii, w tym również fotografii podwodnej. Na powierzchni aparaty doskonale radzą sobie z poprawnym odzwierciedleniem koloru. Pod wodą jest znacznie trudniej.
Woda błyskawicznie zabiera kolor i kontrast. Już na 8 metrach głębokości czerwona składowa widma światła widzialnego kompletnie znika. Potem to samo spotyka pomarańcz i żółć. W ciepłych wodach pozostaje tylko kolor niebieski przechodzący w granat i ostatecznie w czerń. W wodach zimnych dominuje zieleń. Dlatego w takich warunkach fotografujemy z zewnętrznym źródłem światła – lampą błyskową lub (gorsza opcja) światłem stałym do filmowania. Ale uwaga! Filtrowaniu barw podlega także światło błyskowe czy ciągłe, które zabieramy ze sobą pod wodę, ponieważ filtracja następuje nie tylko w pionie, ale i w poziomie. Nawet kiedy fotografujemy na głębokości 2 czy 3 metrów obiekty oddalone od aparatu o, powiedzmy, 6 metrów, tracimy znaczną część koloru. Dlatego najlepiej fotografować z odległości nie większej niż 3,5 metra. Poza fotografowaniem makro zmuszeni jesteśmy więc do stosowania ultra szerokokątnej optyki (posiadacze aparatów z niewymienną optyką mogą skorzystać z odpowiednich konwerterów).
Warto używać manualnego trybu ekspozycji. O ile programy automatyczne radzą sobie dobrze w fotografii nawodnej, o tyle niestety w środowisku podwodnym zwyczajnie się gubią. Nie wystarczy włączyć trybu fotografii podwodnej, mimo że niektóre aparaty oferują ich bardzo wiele (dostosowane do rodzaju wody, oświetlenia itd.). Prościej mimo wszystko ustawić tryb M. Automatyka sprawdzi się przede wszystkim w fotografii makro, a niedobór umiejętności procesora aparatu łatwo skompensować korektą ekspozycji (co najmniej -0,7 EV).
Sprzęt
O sprzęcie można rozmawiać bez końca. Porównywać modele i kompletować wyposażenie, wydając nierzadko bajeczne wręcz sumy. Jednak tak jak nie każdy początkujący fotograf ptaków biegnie od razu do sklepu po obiektyw 600 mm f/4, żeby podpiąć go do nowiutkiego D810, a szykując się do fotografowania zawodów sportowych, nie kupuje D4, tak i fotografii podwodnej również nie trzeba zaczynać od mega zakupów. Najważniejsze to wiedzieć, co chcemy osiągnąć.
W ostatnich latach najważniejszym trendem na rynku fotografii podwodnej jest miniaturyzacja. W dobie taniego latania restrykcje linii lotniczych dotyczące wielkości, wagi i sztuk bagażu mocno się nasiliły. Stąd wielu fotografów podwodnych przerzuciło się na bezlusterkowce. Pamiętajmy, że sam aparat to dopiero początek. Dojdą jeszcze obiektywy, obudowa, porty płaskie i kopułowe, lampy błyskowe i/lub wideo, ramiona, przewody, ładowarki. Troszkę tego jest, co dość zauważalnie wpływa na objętość naszego portfela po odejściu od stanowiska odprawy bagażowej.
Aparat
Jedną z ważniejszych cech zdjęcia jest jego jakość. Odkładam tu na bok kwestie kompozycyjne, bo o nich nie decyduje sprzęt. Mam na myśli sprawy techniczne, a tu na pierwszy plan wysuwa się kwestia wielkości matrycy. Im większe punkty światłoczułe, tym wyższa jakość obrazu, dlatego najlepiej spisują się pełnoklatkowe przetworniki obrazowe lub przynajmniej w formacie DX. Lepiej rejestrują światło i jego niuanse, co jest nie do przecenienia w pracy w środowisku wodnym, gdzie odczuwamy nieustanny brak światła.
Kolejna kwestia to szybkość sprzętu. Bardzo ważne są sprawność działania układu ustawiania ostrości oraz czas ładowania kondensatora lampy błyskowej. Co prawda nawet w segmencie najprostszych kompaktów lata świetności aparatów lubiących „myśleć” po wciśnięciu spustu migawki powoli mijają, ale z precyzją wciąż zdarzają się problemy. A przecież gdy fotografujemy polującego szczupaka, buszujące w ukwiale błazenki (popularne nemo) czy bawiące się w wodzie foki, to wolelibyśmy, by aparat nie ustawiał ostrości dopiero po zakończeniu akcji. Nie uśmiecha nam się też czekanie 3–4 sekundy pomiędzy zdjęciami, ponieważ lampa nie jest gotowa do pracy.
Przed zakupem aparatu warto zastanowić się, czy system, na który chcemy się zdecydować, sprawdzi się nie tylko dziś, ale i za parę lat. Czy spełni nasze oczekiwania, gdy postanowimy go rozbudować lub zmodernizować.
Obiektywy
Powszechne jest przekonane, że najlepiej fotografować obiektywami stałoogniskowymi o świetle f/2.8 lub większym. Fajnie mieć jasne szkła, ale pod wodą liczy się głównie ogniskowa, dlatego tak bardzo przydają się zoomy. Nurkując, nie zmienimy obiektywu, musimy pamiętać, że sytuacja zmienia się dynamicznie i nie zawsze dopasowuje się do założonej w danej chwili optyki…
Z mojego doświadczenia wynika, że do fotografowania ludzi, wraków, większych zwierząt czy jaskiń warto mieć szkło, którego kąt widzenia wyniesie co najmniej około 100 stopni. Obiektywami o dłuższej ogniskowej też możemy zrobić zdjęcie – nawet całkiem niezłe – jednak pod wodą lepiej fotografować szerszym szkłem i próbować podpłynąć bliżej do obiektu niż zwiększać dystans i, co za tym idzie, również słup wody oddzielający nas od uwiecznianej sceny.
Inaczej ma się sprawa w wypadku zdjęć makro. Tu oczywiście długa ogniskowa jest jak najbardziej wskazana. Pamiętajmy tylko, że woda pozornie przybliża obraz o 25%, więc odwzorowanie fotografowanego obiektu nie będzie tożsame z tym, co dany obiektyw zapewnia na powierzchni.
Wspominałem już, że posiadacze aparatów o niewymiennej optyce nie są na straconej pozycji. Ba, ich sytuacja jest często o wiele lepsza niż użytkowników wymiennych obiektywów. Wszystko dzięki konwerterom. Są to układy optyczne, które przymocowujemy (na gwint lub bagnet) do portu obiektywowego obudowy. Zakładamy je (i zdejmujemy) pod wodą! Elastyczność w doborze tematów niezwykle rośnie. Bez większego problemu po zakończeniu fotografowania rozległych pokładów leżącego na dnie morza wraku możemy (po zamianie konwertera szerokokątnego na makro) spróbować uchwycić w kadrze konika morskiego spokojnie obserwującego nasze wysiłki z relingu tegoż statku. By nie być gołosłownym, podpowiem, że konwerter Inon UWLH100 wraz z portem kopułowym zapewnia obiektywom o ogniskowej 28 mm (liczonym dla pełnej klatki) kąt widzenia 144,8 stopnia. I to nie po przekątnej, tylko po dłuższym boku kadru. Bomba, nieprawdaż?
Obudowa podwodna
Musi przede wszystkim pasować do naszego aparatu. Jest jak garnitur – szyta na miarę dla konkretnego modelu. Wypuszczenie przez producenta kolejnej generacji aparatu skutkuje przeważnie pewnymi zmianami na jego korpusie, a to pociąga za sobą konieczność wymiany hausingu. Czasami nawet niewielkie zmiany wymuszają zmianę obudowy lub rezygnację z zakupu nowego aparatu. Kilka lat temu kolejna generacja pewnej lustrzanki do złudzenia przypominała poprzednika. Wszyscy użytkownicy byli przeszczęśliwi do czasu, gdy okazało się, że gniazdo statywowe, przez które w obudowie mocowało się korpus, zostało przesunięte o około 7 mm. To była jedyna zewnętrzna zmiana, niemniej skutecznie uniemożliwiła przesiadkę na kolejny model.
Obudowa powinna zapewniać wygodny dostęp do potrzebnych nam funkcji i spełniać kryteria istotne dla wybranego przez nas rodzaju fotografii. Jaki ma system synchronizacji zewnętrznych lamp? Czy pozwala korzystać z preferowanych obiektywów (lustrzanki i bezlusterkowce) lub konwerterów (bezlusterkowce i kompakty)? Na jaką głębokość pozwala zanurkować? Czy producent zapewnia odpowiedni serwis (słona woda to środowisko bardzo niesprzyjające trwałości obudów i uszczelek, więc serwis od czasu do czasu jest jak najbardziej pożądany). Nie bez znaczenia są też rozmiar i waga, o czym przekonamy się – jak w przypadku aparatów – na lotnisku.
Porty obiektywowe
Port obiektywowy to obudowa obiektywu. W wielu modelach obudów jest zamocowany na stałe i stanowi integralną część hausingu, w innych jest elementem wymiennym, tak by użytkownik mógł korzystać z różnej optyki. Podstawowy podział przebiega na linii porty płaskie/kopułowe (sferyczne). Te pierwsze są przeznaczone przede wszystkim do fotografii makro i zachowują efekt pozornego przybliżania obiektów przez wodę, czyli zawężają kąt widzenia obiektywu. Z kolei porty kopułowe niwelują ten efekt, umożliwiając korzystanie w pełni z możliwości obiektywu, zarówno pod wodą, jak i na powierzchni. Dlatego używane są głównie do fotografowania szerokich planów, ludzi, wraków, zwierząt czy w jaskiniach.
Lampy błyskowe
To jeden z ważniejszych elementów zestawu fotograficznego pod wodą Tylko dzięki nim mamy szansę na wydobycie koloru z wszechobecnego błękitu czy zieleni. Krótkotrwałość błysku (w przeciwieństwie do światła ciągłego stosowanego podczas filmowania) pozwala rozdzielić w kadrze poziom oświetlenia pierwszego i drugiego planu.
Wybierając flesz, kierujmy się nie tylko jego mocą (liczbą przewodnią – uwaga! koniecznie sprawdźmy, czy podawana wartość dotyczy pracy na powierzchni, czy pod wodą) i kątem rozsyłu światła, ale i sposobem synchronizacji. Czy błysk będzie wyzwalany przewodem synchro (co wymusza konieczność takiego doboru lamp, by były kompatybilne z aparatem i obudową), czy błyskiem lampy wbudowanej w aparat (synchronizacja światłowodowa, w niektórych wypadkach – np. lampy Inon – zapewniająca również TTL).
Nie mniej ważny od samych lamp jest sposób, w jaki ich użyjemy. W środowisku wodnym pełno jest różnego rodzaju drobin i cząsteczek odbijających światło flesza i dających tzw. odbicia wsteczne. Na zdjęciu pojawiają się większe i mniejsze świecące punkciki, które skutecznie psują ujęcie. Rozwiązaniem (obok zmniejszenia mocy flesza) jest jak najszersze ich rozsunięcie, tak by maksymalnie oddalić je od osi optycznej obiektywu. Nierzadko więc spotykamy na łodzi nurkowej fotografów, których zestawy przybierają monstrualne rozmiary, z ramionami lamp wyglądającymi jak odnóża wielkiego pająka. Potrafią mieć nawet ponad metr długości każde.
TEMATY
Makro
Uwiecznianie podwodnego świata makro pozwala szybko i przy niewielkim nakładzie środków finansowych osiągnąć satysfakcjonujące rezultaty, którymi możemy się pochwalić przed znajomymi. Jednak dość szybko odkryjemy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, i zapragniemy rozbudować swój warsztat – zarówno sprzętowy, jak i techniczny. Ślimaki nagoskrzelne, koniki morskie, kraby i wiele innych stworzeń tworzą piękny, kolorowy ekosystem, a większość aparatów całkiem nieźle radzi sobie z takimi ujęciami. Ze względu na niewielką ilość wody oddzielającą przednią szybkę portu obiektywowego od fotografowanego obiektu jakość zdjęć będzie wysoka. Także automatyka ekspozycji nie powinna mieć trudności, nie wymuszając (przynajmniej na początku) na nurku użycia trybu M.
Jako że spora część małych mieszkańców mórz i oceanów wiedzie swój żywot dość płytko pod powierzchnią wody, fotografując ich, nie doświadczymy dużych problemów ze światłem. Dzięki temu niekiedy będziemy mogli zrezygnować nawet z lampy błyskowej, poprzestając na rejestracji obrazu w świetle zastanym (ewentualnie z małą pomocą filtru barwnego i/lub obróbki pliku RAW w komputerze).
Niewielka głębokość wpływa też pozytywnie na czas, jaki możemy poświęcić zdjęciom. Niejednokrotnie potrzeba go więcej, ponieważ musimy nie tylko odnaleźć małe morskie organizmy, ale też wyczekać, aż ukażą się w pełnej krasie i w okolicznościach przyrody pozwalających naświetlić ciekawy kadr.
Ludzie
Wbrew pozorom człowiek to dość trudny temat, choć wydawałoby się, że fotografowanie nurkujących znajomych nie powinno nastręczać problemów. Sprawę komplikuje wybór sposobu, w jaki rzeczonego nurka mamy uwiecznić. Czy ma być głównym bohaterem zdjęcia, jego uzupełnieniem, czy na przykład tylko punktem odniesienia dla skali wielkości wraku lub jaskini? W zależności od potrzeb dobieramy akcesoria dla pozującej osoby, jako że np. dość śmiesznie będzie wyglądał obwieszony butlami nurek głębinowy bawiący się z kolorowymi nemo czy radośnie i kolorowo odziana dziewczyna wśród resztek dział i amunicji zatopionego w głębinach okrętu z ostatniej wojny.
Przed wejściem do wody warto omówić z modelem zakres tematyczny zdjęć (rozmowa pod wodą jest nieco utrudniona…) oraz ustalić kilka znaków, którymi będziemy prosić o zmiany w pozowaniu pod wodą (np. „trochę w górę”, „w bok” czy „patrz tam”). Bez tego osoba fotografowana może zupełnie opacznie rozumieć nasze machanie rękami, co doprowadzi do wzajemnej frustracji.
Najrozsądniejszym wyborem sprzętowym jest obiektyw szerokokątny wzmocniony portem kopułowym. Przydadzą się lampy błyskowe, które pozwolą wydobyć z głębin fascynujące kolory pierwszego planu.
Duże zwierzęta
Jeśli nie chcemy pozostawić efektów naszej fotograficznej pracy zupełnemu przypadkowi, fotografowanie dużych zwierząt pod wodą najlepiej zacząć w domu od przeprowadzenia głębokich badań nad zwyczajami naszych potencjalnych modeli. Konieczne jest poznanie ich zwyczajów, okresów ochronnych, godowych, miejsc występowania itd. Warto poprosić o pomoc osoby, które miały już do czynienia z wybranym przez nas gatunkiem.
Tutaj oczywiście króluje optyka szerokokątna i porty kopułowe. Z tym że czasami przydadzą się zoomy, bo nie każde zwierzę pozwoli podpłynąć do siebie wystarczająco blisko, by wypełnić kadr. A przecież czasem lepiej mieć zdjęcie nawet trochę niższej jakości niż nic.
Przy tak szerokich obiektywach warto skorzystać z dwóch dość mocnych lamp, tak by łączny kąt rozsyłu światła pokrył z pewnym zapasem kąt widzenia obiektywu. Oczywiście należy rozsunąć flesze na długich ramionach dość daleko od obudowy z aparatem, aby zapobiec powstawaniu odbić wstecznych.
Jeśli idzie o same aparaty, to dość ważne, by były odpowiednio szybkie. Wiele dużych zwierząt porusza się w wodzie z niezwykłą gracją połączoną z wielką szybkością. Dotyczy to nie tylko fok, ale i rekinów czy manatów. Aparat, który ostrzy i ostrzy, i ostrości ustawić nie może albo pozwoli na wykonanie kolejnego zdjęcia dopiero po 3–4 sekundach od poprzedniego, potrafi napsuć fotografowi sporo krwi. A przy okazji uniemożliwi uwiecznienie wielu kadrów.
Ważna jest cierpliwość, ponieważ nieraz wymarzone zwierzę pojawia się w naszej okolicy dopiero podczas kolejnego zanurzenia.
Szeroki kadr
Szerokie podwodne pejzaże pełne skrzących się w słońcu kolorowych ryb to dość łatwy temat, zwłaszcza jeśli zdecydujemy się fotografować płytko, korzystając z dużej ilości światła zastanego tuż pod powierzchnią wody. W takich miejscach aż roi się od różnorodnych form życia. Warto samodzielnie wprowadzać parametry ekspozycji, ale jeśli z wrodzonego lenistwa zdamy się na tryb automatyczny, pamiętajmy o wprowadzeniu korekty (co najmniej -0,7 EV).
Takie zdjęcia bez problemu wykonamy, nawet snorklując, bez konieczności ubierania się w ciężki sprzęt. Warto jednak czasami zejść trochę głębiej i spróbować uchwycić w kadrze „wielki błękit”. Do tego przyda się już jednak zewnętrzne źródło światła. Podpływając blisko do rafy i wyczekując, aż jej mieszkańcy, zaniepokojeni początkowo naszą obecnością, znów wychylą się z jej zakamarków, mamy szansę na piękne ujęcia. Pamiętajmy jednak, by starać się kadrować od dołu, ku górze, tak by w kadrze łapać błękit toni, a nie szarość morskiego dna.
Zobacz podobne poradniki
Jak skutecznie wykorzystać ogniskową
Jak to działa? Część 2. – Optyka
Jak to działa? Część 4. – Lampy błyskowe