Fotografia makro – wiosna
Dowiedz się, co i jak fotografować z bliska w świecie wiosennej przyrody
Podobno wiosna chodzi piechotą. Co prawda polskie drogi są coraz lepsze, ale i tak zawsze chwilę to trwa, zanim do nas dotrze… Z nosem przy szybie wypatrujemy więc pierwszych ciepłych promieni słońca, które poświeci dłużej niż do trzynastej, i śnimy o kolorowych łąkach, ukwieconych sadach. Warto pożytecznie wykorzystać ten czas – np. robiąc przegląd techniczny sprzętu, ze szczególnym uwzględnieniem solidnego czyszczenia matrycy. Oszczędzi nam to potem żmudnego usuwania plamek z pięknych makrofotografii.
Kiedy upewnimy się, że sprzęt jest gotowy na nowe otwarcie, zapoznajmy się z kalendarzem ogrodnika i długoterminową prognozą pogody. To ważne, bo pogoda – jak wiadomo – bywa o tej porze roku bardzo zmienna („w marcu jak w garncu”). Planując więc wiosenny spacer fotograficzny lub weekendową wyprawę, bądźmy przygotowani na różne scenariusze.
Z kolei kalendarz ogrodnika podpowie, jakich roślin szukać oraz kiedy i gdzie je znajdziemy. Warto wiedzieć, kiedy spodziewać się połaci przebiśniegów, ranników czy krokusów. Kiedy pojawiają się ciemierniki, hiacynty, żonkile i cebulice, a kiedy nadchodzi czas mleczy.

Nie tylko kwiaty
Pamiętajcie jednak, że wiosna to nie tylko wymienione wcześniej kwiaty! Są jeszcze drzewa i krzewy, np. oczary, wawrzynek wilczełyko, dereń czy cudownie pachnąca kalina wspaniała, która często kwitnie już od grudnia! Jest tego sporo i warto co nieco poczytać na ten temat. Nim jednak prognoza pogody wpędzi nas w depresję, nim zaczniemy lamentować i rozpaczać, że w tym roku wiosny na pewno nie będzie, rozejrzyjmy się po własnym domu. Spójrzmy na sufit i… telewizor. To właśnie tam dają się zauważyć pierwsze oznaki nadchodzącej wiosny, i to nie w postaci pajęczyn czy pleśni.
Pewnym sygnałem, że wiosna czai się za rogiem, jest złotook. Ten bajkowy, delikatny owad o skrzydełkach elfa i cudownych złoto-zielonych oczach jest stuprocentowym zwiastunem wiosny i przy okazji wdzięcznym modelem. Dzięki niemu, nawet gdy za oknem jeszcze hula wiatr i czasem nawet sypnie śniegiem, my już możemy zacząć rozgrzewkę przed sezonem. Oczywiście, jeżeli tylko aura dopisze, możemy wyprowadzić naszego przyjaciela na dwór i tam wykonać kilka ujęć, zanim odleci. Z powodzeniem możemy też robić makrowprawki, korzystając z kwiatów doniczkowych lub ciętych. Już od stycznia łatwo kupić wiosenne kwiaty w doniczkach.
W naszych mieszkaniach znajdziemy jeszcze jednego gościa, który może nam posłużyć za modela. Od kilku lat obserwuję też u siebie w domu, że mniej więcej w tym samym czasie co złotooki nad oknami w pokojach pojawiają się biedronki. Niestety nie są to nasze ulubione siedmiokropki, tylko nowa w Europie Harmonia axyridis, czyli biedronka azjatycka, która wypiera naszą rodzimą bożą krówkę. Ja nie przepadam za tymi „obcymi” – według mnie są brzydsze, gryzą, mogą powodować reakcje alergiczne. Trzeba więc uważać, ale z braku laku…
Jeszcze w pierwszej połowie marca trzeba się nieco wysilić, by na zewnątrz znaleźć temat wart uwiecznienia. Wiosna, jak kobieta po długiej podróży, nie wygląda zbyt atrakcyjnie – ta sukienka jakaś taka szara i wymięta, zero makijażu, kwiatów we włosach też nie uświadczysz. Musimy dać jej chwilę na doprowadzenie się do porządku. W tym czasie, jeżeli będziemy chcieli dostrzec w niej coś ładnego, będziemy musieli wykazać się dużą dozą dobrej woli. Wystarczy jednak troszkę wytężyć wzrok i zobaczymy, że tę sukienkę, choć trochę przykurzoną, zdobią interesujące wzory i ciekawe ozdóbki.

Kłody pod nogi
Największymi problemami, z jakim będziecie się zmagać w okresie wiosennym, będą:
1. Nieprzewidywalność i szybkie zmiany aury. Wymarzone błękitne niebo w ciągu kilku minut zakryją czarne chmury i zacznie sypać śnieg, deszcz lub grad. Musimy być gotowi na szybką ewakuację i mieć możliwość zabezpieczenia aparatu przed zamoknięciem. Jednak, o ile to będzie możliwe, spróbujmy wykorzystać nagłe zmiany pogody, np. opady śniegu. Prymulki, przebiśniegi czy szafirki wyglądają uroczo poprószone śniegiem. Często po takiej nagłej zawierusze zza chmur wyłania się słońce, a wtedy wszystko się błyszczy i blikuje. Również zalegający jeszcze śnieg to wcale nie jest samo zło, ponieważ migocze w słońcu i pomaga w uzyskaniu ciekawych efektów poza płaszczyzną ostrości, stanowi też świetne białe tło. Wilgoć i stosunkowo niskie temperatury to warunki sprzyjające fotografowaniu kropelek rosy, które szczególnie będą się pięknie prezentowały np. na mchu (mój ulubiony to płonnik).
2. Zimny wiatr. Nie dość, że marzną od niego ręce, ale co gorsza, wszystko się kiwa. Silne wiatry niestety są ostatnio częstym zjawiskiem, nawet kiedy wiosna zagości u nas na dobre, zrobi się ciepło, a wszędzie będzie pełno pięknych roślin i wspaniałych motyli. Porywiste wiatry mogą skutecznie uniemożliwić fotografowanie. Niestety nawet bardzo krótkie czasy otwarcia migawki i statyw nie zapewnią nam nieporuszonego zdjęcia, ponieważ stabilizują jedynie aparat. No, chyba że pójdziemy w totalny impresjonizm. Niestety z moich obserwacji wynika, że taka wietrzna pogoda może się utrzymywać całymi tygodniami i bywa frustrująca.
3. Wilgotna i zimna ziemia. Na pewno nie uprzyjemnia długiego leżenia i klęczenia. Nie będę pisała o tym, jak macie się ubierać – nie chcę być nadopiekuńcza. Powiem tylko jedno: zadbajcie zwłaszcza o kolana. Pomogą w tym dwa gadżety, z których często korzystam: piankowa podkładka/mata pod kolana i/lub nakolanniki, które można za grosze dostać w każdym sklepie ogrodniczym.
Jeżeli mamy zamiar dłużej leżeć na ziemi, warto rozważyć zakup koca termicznego, który jest bardzo lekki i tani, a w razie czego może służyć za blendę. Przydatne bywają woreczki z piaskiem lub ryżem – pomogą unieruchomić aparat w dogodnej pozycji oraz zabezpieczą go przed kontaktem z mokrym podłożem.
Na pierwsze wiosenne plenery wybierajcie raczej ogrody, swoje lub zaprzyjaźnionych działkowiczów. W okolicy, w której mieszkam, najpóźniej ożywiają się łąki, możliwe jednak, że jest to uwarunkowane specyficznym klimatem i nie musi tak być w całej Polsce. Wiosna przychodzi w różne rejony kraju w różnym czasie.

Marzec to dobry czas na spacer po lesie – tam zawsze trafi się coś ciekawego, np. lepiężniki, które wybijają z ziemi oryginalne zawiązki kwiatów, kwitnie leszczyna, pojawiają się bazie. W wysokich górach będzie jeszcze leżał śnieg, jednak często już pod koniec marca polany w dolinach zaczynają budzić się do życia. Powoli stają się fioletowe od krokusów, które zalewają tatrzańskie łąki. Zazdroszczę osobom, które mogą w tym czasie być w Tatrach i uwieczniać to zjawisko na zdjęciach.
Im bliżej kwietnia, tym więcej się dzieje. Po śnieżyczkach i przebiśniegach pojawiają się przylaszczki, podbiał i zawilce. Na drzewach jeszcze nie ma liści, więc rośliny korzystają ze słońca, jak mogą – wrzośce, które również są symbolem wiosny, i różnią się od wrzosów m.in. terminem kwitnienia, fiołki rogate, bratki.
Dni się wydłużają, ale światło słoneczne w ciągu dnia nie jest jeszcze szczególnie silne, możemy więc fotografować w zasadzie cały dzień. W maju–czerwcu nie będzie już to możliwe, a może nie tyle niemożliwe, ile niewskazane. Podczas fotograficznych spacerów nie skupiajcie się na oczywistych wiosennych tematach, zwróćcie uwagę na motywy z pozoru mniej atrakcyjne. Spójrzcie na ciekawe formy, jakie mogły przybrać po zimie zaschnięte rośliny, liście, puste, popękane muszle.
Nie czekajcie na kwiaty, lecz poświęćcie trochę uwagi pączkującym drzewom i krzewom, dopiero co wychodzącym z ziemi roślinom. Mało tego, jeśli macie własny ogródek i lubicie w nim pracować, zwróćcie, proszę, uwagę na to, jakim ciekawym tematem mogą być same cebulki lub nasiona: na pierwszy rzut oka mało interesujące, widziane przez obiektyw makro mogą zaskoczyć – kolorem, fakturą.
Wymyślcie sobie projekt – może to być rejestracja poszczególnych etapów życia rośliny, np. tulipana: od cebulki przez kiełkowanie, rozkwit aż po usychanie. Fotografujcie o różnych porach dnia, w różnym świetle, w słońcu i rosie. Nie skupiajcie się jedynie na tym, co kolorowe i oczywiście piękne już na pierwszy rzut oka. Spróbujcie zbliżyć się tak bardzo, jak tylko będzie możliwe, uzyskać maksymalne powiększenie, znaleźć nową perspektywę. Braki sprzętowe mogą się okazać zbawienne – potrzeba matką wynalazku. Bądźcie kreatywni.
Owady, ale nie tylko
Wystarczy kilka cieplejszych promieni słońca i zaczynają się budzić owady, pajęczaki i inne żyjątka. Jeszcze zanim śnieg na dobre stopnieje, można już spotkać niektóre gatunki pająków. Na przykład młode pajączki darownika często zimują w ściółce. Kiedy tylko temperatura wzrośnie o parę kresek, wychodzą z kryjówek i wygrzewają się na liściach, trawkach czy kamieniach. Znacznie liczniejsze niż darowniki i łatwiejsze do zauważenia są pogońce, np. siedzące na uschniętych liściach lub biegające w poszukiwaniu pokarmu zarówno na nasłonecznionych brzegach lasów, jak i w naszych ogródkach.
Jednym z moich ulubionych pająków jest spachacz zielony – duży (1,5 cm + 5-centymetrowe odnóża) i tajemniczy. Jego zielone ubarwienie sprawia, że trudno go dostrzec wśród liści i traw. Łatwiejszy do zauważenia może być samiec, gdyż jego odwłok jest bordowo-żółty. Zamieszkuje obrzeża lasów i łąk, ale często też odwiedza nasze domy, gdzie wyłapuje drobne owady z podłóg, ścian i sufitów.
W stertach suchych liści zimują cytrynki. Cytrynek to nasz najwcześniej budzący się z zimowego letargu motyl. Liście szybko ogrzewają się w promieniach słońca przedwiośnia. Ze względu na sposób zimowania motyl ten jest nazywany po polsku latolistkiem cytrynkiem (Gonepteryx rhamni). Skąd drugi człon nazwy? Otóż gdy uda nam się podejść wystarczająco blisko, by powąchać motyla, wyczujemy charakterystyczny cytrynowy zapach.
Niewiele trudniej spotkać rusałkę – ceiki, pokrzywniki, wierzbowce zimują w jaskiniach i innych zakamarkach skalnych. Pawiki i pokrzywniki bardzo często bywają w naszych domach, na strychach i w piwnicach. Taki sposób zimowania powoduje, że rusałki nieco później odbierają sygnały nadchodzącej wiosny, ale i tak są jednymi z najwcześniej budzących się motyli. Dzieje się tak dlatego, że cytrynki i rusałki spędzają zimę w postaci imago (owada dorosłego) i po przebudzeniu są od razu gotowe do lotu.

Problem z fotografowaniem motyli wczesną wiosną jest taki, że nie mamy dla nich ciekawego tła. Motyle często siedzą na ziemi, na uschniętych trawach i zażywają kąpieli słonecznych. Natomiast cytrynki, głównie samce, latają jak szalone i ani myślą przysiadać spokojnie na dłużej. Musimy uzbroić się w cierpliwość lub mieć trochę szczęścia, by trafić na motyla grzecznie siedzącego na gałązce w ładnym otoczeniu.
Wraz z nadejściem ciepłych dni tematów będzie przybywało. Życie nabierze rozpędu i kolorów. Do cytrynków i rusałek dołączą m.in. zorzynki rzeżuchowce i modraszki bielinki, karłątki czy wietki. Oczywiście należy pamiętać, że nie w każdej części Polski spotkamy te same gatunki i tak samo liczne. Ja piszę o motylach, które spotykam u siebie.
Będziemy też mogli znaleźć na gałązkach, na spodzie liści gąsienice niektórych gatunków motyli. Które i gdzie? To już będzie zależało od tego, które gatunki motyli występują w waszej okolicy. Musicie więc sami zrobić rozpoznanie, na co możecie liczyć. Pamiętajcie o motylach nocnych. Ich gąsienice bywają szczególnie urokliwie, np. barczatka napójka, szczotecznica szarawka, znamionówka tarniówka (niestety jest dużym zagrożeniem dla róż), niedźwiedziówka kaja i wiele innych. Jednakże większość gąsienic spotkacie dopiero pod koniec maja.
Oczywiście skoro mówimy o wiośnie, nie możemy zapomnieć o wszechobecnych muchach, trzmielach i pszczołach. Zdjęcie krokusa z latającą nad nim pszczółką to taki obowiązkowy wiosenny standardzik ;-)



W kwietniu i maju tematów nie zabraknie. Może nawet od nadmiaru rozboleć głowa. Zwłaszcza w maju ogrody, łąki i lasy wprost kipią soczystą zielenią i kolorowymi kwiatami – mlecze, maki, tulipany, kwitnące sady i mnóstwo krzewów. Łatwo się w tym szaleństwie pogubić, chcąc złapać za dużo tematów naraz. Wiem, że zaczynając zabawę w makrofotografię czy szerzej – fotografię przyrodniczą, rzucamy się na każdego spotkanego motylka. Bawi nas samo polowanie. Na szczęście z czasem przychodzi opamiętanie, wierzcie mi :-)
Po zdobyciu pewnego doświadczenia można zacząć pracować bardziej metodycznie, np. wymyślić motyw przewodni danego sezonu i się go trzymać? Przeanalizujcie zawartość swojego portfolio – czego w nim brakuje? Czego jest za dużo? Dzięki temu unikniemy sytuacji, kiedy pod koniec sezonu znów mamy tysiąc zdjęć krokusów, lecz ani jednego przebiśniegu; dwieście ujęć tego samego cytrynka i ani jednej biedronki.
W każdym razie życzę sobie i wam, żeby nie brakowało czasu, a pogoda dopisywała. Wiosna niestety przychodzi bardzo powoli, a potem bardzo szybko, ni stąd, ni zowąd, zamienia się w upalne lato. Ale to już będzie zupełnie inna historia.
Zobacz podobne poradniki
Jak zrobiłam to zdjęcie – Magdalena Wasiczek, czyli makro przypadkiem

Fotografia makro. Kwiaty we wnętrzu

Fotografia makro. Sprzęt

Makrofotografia

Komentarze





Fotki genialne!!! :)
"Jeszcze w pierwszej połowie marca trzeba się nieco wysilić, by na zewnątrz znaleźć temat wart uwiecznienia."
Jeśli ktoś jest z Poznania i okolic, warto w marcu wybrać się do rezerwatu Śnieżycowy Jar k. Murowanej Gośliny. Po prostu raj dla fotografów!!! Kwitnie tam wtedy śnieżyca wiosenna, całe "dywany" kwiatów w środku lasu! W tym roku już jest za późno, ale polecam w przyszłych latach! Informacje i fotki dotyczące tego miejsca są na stronie nadleśnictwa Łopuchówko: http://www.lopuchowko.poznan.lasy.gov.pl/aktualnosci/-/asset_publisher/qyZ4/content/rezerwat-sniezycowy-jar-2015#.VSlp29ysUrU . Każdego roku jest na bieżąco informacja, kiedy jest pełen rozkwit i warto przyjechać. Najlepiej jechać rano, od południa zaczynają się tłumy i ciężko na spokojnie fotografować, a ścieżka po której wolno chodzić nie jest zbyt szeroka. Od kilku lat tam jeździmy z ekipą znajomych i jeszcze się nam nie znudziło;))) Polecam!

