Fotoedytor prasowy, czyli jak wybierać cudze zdjęcia
Wstęp
Redakcja Szerokiego Kadru poprosiła mnie o artykuł przybliżający pracę fotoedytora prasowego, dlatego dzisiejszy tekst będzie nieco mniej fotograficzny niż zazwyczaj. Z zawodu jestem fotoedytorką – pracowałam w „Wysokich Obcasach” i „Dużym Formacie” (cotygodniowych dodatkach do „Gazety Wyborczej”) oraz miesięczniku „Glamour”. Teraz zajmuję się fotoedycją kwartalnika „WAW”. Czytelnicy mieli już okazję przeczytać o podstawach fotoedycji na własny użytek w cyklu zatytułowanym „Jak wybierać zdjęcia”. Proponuję spojrzeć na to zagadnienie od drugiej strony, czyli z punktu widzenia osoby zajmującej się zawodowo cudzymi zdjęciami. Napiszę nie tyle o samych fotografiach, co o organizacji pracy ze zdjęciami w różnych redakcjach.

Czym zajmuje się fotoedytor prasowy
Fotoedytor prasowy to osoba, która czuwa nad procesem ilustrowania pisma – od momentu powstawania zdjęcia (a czasem nawet wcześniej, bo od fazy powstawania pomysłu) aż do publikacji. Najogólniej rzecz biorąc, jego praca polega na wyszukiwaniu i wybieraniu zdjęć.
Najpierw jest temat. Zdjęcie trzeba znaleźć lub zlecić jego wykonanie – nierzadko do fotoedytora właśnie należy wybór fotografa, któremu następnie przekazuje się wszystko o temacie – kontakty, terminy oraz szczegółowe wskazówki dotyczące tego, jakiego zdjęcia oczekuje redakcja.
Potem należy dokonać wyboru fotografii z dostarczonego materiału i przypilnować przygotowanie go do druku (nadzór retuszu, przygotowanie podpisów itp.). Często też do fotoedytorów należy podpisywanie umów i wycena zdjęć. W tym całym procesie chyba łatwiej powiedzieć, czym fotoedytor się nie zajmuje – zazwyczaj nie robi sam zdjęć oraz ich nie retuszuje, ale i od tego oczywiście są wyjątki.
Mam szczęście, bo trafiłam do redakcji, w których fotoedycja stoi na najwyższym poziomie, a fotografie traktowane są z ogromnym szacunkiem. Stawiano przede mną bardzo wysokie wymagania, ale też pozwalano podejmować samodzielne decyzje, co wiązało się z odpowiedzialnością za publikowane zdjęcia. Trzeba pamiętać, że nie w każdej redakcji fotoedytor ma możliwość decydowania o wyborze zdjęcia. Często jego rola ogranicza się do wyszukiwania i „przerzucania” zdjęć dalej, np. do grafików.
Dla wnikliwych – poniżej lista zadań fotoedytora prasowego:
- współpraca z redakcją (przyjmowanie tematów, wymyślanie tematów);
- uczestniczenie w zebraniach redakcyjnych;
- czytanie tekstów, którym będą towarzyszyły fotografie;
- konsultacja pomysłów na ilustracje (zdarza się, że tematu nie da się zilustrować zdjęciem – wtedy fotoedytor w porozumieniu z dyrektorem artystycznym decyduje o tym, czy artykuł opublikować bez zdjęcia, czy zilustrować go rysunkiem);
- wybór fotografa (najczęściej w porozumieniu z redakcją);
- zlecanie wykonania zdjęcia (podawanie wszystkich możliwych danych fotografowi: terminu, miejsca, liczby zdjęć, rodzaju zdjęcia – czy ma to być zdjęcie okładkowe, główne na otwarcie itp., itd.);
- pilotowanie fotografa (pilnowanie, by wykonał i dostarczył zdjęcia na czas);
- wyszukiwanie zdjęć w agencjach (jeśli agencje nie dysponują danym zdjęciem, trzeba szukać go w internecie, ustalić źródło i spróbować je zdobyć);
- negocjacje cenowe;
- przeszukiwanie archiwów;
- rezerwacja studia;
- załatwianie akredytacji dla fotografa;
- wybór zdjęć (konsultacja wyboru najczęściej z dyrektorem artystycznym i/lub redaktorem naczelnym);
- decydowanie o wyglądzie wybranego zdjęcia (najczęściej w porozumieniu z fotografem; chodzi o rozmiar, kadrowanie, szparowanie, ewentualną zamianę koloru na czerń i biel);
- weryfikacja zgodności zdjęć z zamówionym tematem i treścią artykułu;
- weryfikacja jakości zdjęć;
- dostarczanie zdjęć grafikom;
- pilnowanie ostatecznej selekcji zdjęć w materiale;
- dostarczanie wybranych zdjęć w dużej rozdzielczości;
- nadzór nad retuszem zdjęć;
- kontrola wydruków próbnych;
- podpisywanie zdjęć nazwiskiem autora i przygotowywanie podpisów mówiących o tym, co przedstawia fotografia;
- autoryzacja;
- wysyłanie zdjęć do druku;
- podpisywanie umów z fotografami, nierzadko umów dotyczących praw do wizerunku;
- wycena zdjęć / wycena numeru;
- pilnowanie budżetu numeru oraz faktur;
- wrzucanie zdjęć do internetu, tworzenie galerii internetowych;
- archiwizacja zdjęć, które zostały opublikowane;
- obserwacja i reagowanie na wydarzenia (informacje o wydarzeniach kulturalnych, rocznice itp.);
- przeglądanie propozycji przychodzących z agencji;
- obserwowanie trendów w fotografii, sztuce i modzie;
- obserwowanie i analiza konkurencji;
- przegląd portfolio fotografów.
Czasami stanowisko fotoedytora łączone jest z produkcją. Wtedy do zadań dochodzi jeszcze mnóstwo nieprzewidywalnych rzeczy, zależnych od planowanych zdjęć. Do stałych zadań należą wtedy:
- nadzór budżetu sesji;
- rezerwacja terminów fotografa i całej ekipy (modeli, stylistów, fryzjerów i wizażystów);
- rezerwacja studia i sprzętu;
- załatwianie pozwoleń na zdjęcia w plenerze lub innym miejscu;
- organizacja transportu i, jeśli to konieczne, również noclegu;
- organizacja cateringu.
Praca zespołowa
Praca fotoedytora opiera się na współpracy z innymi. Najważniejsze osoby, od których jest zależny, to dyrektor artystyczny i redaktor naczelny. Ich decyzje są najważniejsze i najczęściej ostateczne. Kiedy w redakcji jest kilku fotoedytorów, jeden z nich pełni funkcję kierownika działu i odpowiada za pracę całego zespołu. Z nim trzeba konsultować najważniejsze decyzje. Szef fotoedycji to przeważnie osoba o najdłuższym stażu pracy i/lub wyróżniająca się najlepszą skutecznością i operatywnością w pracy. On zazwyczaj ma dostęp do wszystkich informacji, budżetu, haseł. Szef ma najwięcej papierkowej roboty, czyli ogarniania umów, faktur, negocjacji, wycen, delegacji. Wiele decyzji podejmuje sam, pozostałe konsultuje z dyrektorem artystycznym i redaktorem naczelnym.
Fotoedytor współpracuje ze wszystkimi członkami redakcji. Od redaktorów przyjmuje tematy, od nich dostaje kontakty i teksty, z nimi też ustala wszystkie wytyczne. Z fotografami współpraca jest stała i wieloetapowa – bardzo ważne jest więc znalezienie wspólnego języka, zaufanie i dobre relacje. Im lepiej układają się stosunki na linii fotograf–fotoedytor, tym lepsze zdjęcia i materiały powstają.
Podczas łamania materiałów, czyli przygotowywania ich do publikacji, graficy konsultują z fotoedytorem wiele spraw, np. czy można wykadrować zdjęcie, czy lepiej pokazać je w pionie, czy w poziomie, czy zdjęcie ma być wyszparowane, czy nie koliduje z innym na stronie. Grafikom i korektorom dostarcza się wszystkie podpisy.
Oczywiście zakres pracy fotoedytora zależy od profilu pisma, jego makiety, tego, do jakich czytelników jest kierowane, i od wytycznych odgórnie narzuconych przez wydawnictwo.
Tak to wygląda wewnątrz redakcji. Jednak fotoedytor współpracuje też z rozmaitymi firmami i instytucjami poza nią.
Najważniejsi zewnętrzni partnerzy fotoedytora to agencje fotograficzne – to na ich stronach szukamy zdjęć do kupienia. Jest to bardzo sprawna współpraca polegająca na samodzielnym przeszukiwaniu stron internetowych lub na mailowym składaniu zamówień. Agencje też same przysyłają propozycje tematów lub zdjęcia z aktualnych wydarzeń. Kiedy zdecydujemy się na kupno danej fotografii, pobieramy ze strony agencji duży plik dostępny po zalogowaniu lub kontaktujemy się z agentem. Po publikacji agencja wystawia fakturę.
Istotna jest współpraca z biurami prasowymi i PR (public relations). To w nich zdobywa się materiały prasowe, oficjalne zdjęcia i ilustracje, które z racji tego, że służą promocji, są darmowe. Fotoedytorzy zajmujący się newsami i polityką muszą dodatkowo współpracować z rzecznikami prasowymi, kancelariami i innymi mediami. Ci, którzy zajmują się produkcją, współpracują z agentami fotografów, celebrytów i modelek oraz ze studiami fotograficznymi i retuszerami.
Są jeszcze instytucje, najczęściej kulturalne lub posiadające historyczną dokumentację, takie jak Narodowe Archiwum Cyfrowe, Instytut Teatralny, Filmoteka Narodowa, muzea i biblioteki. Mimo coraz powszechniejszej digitalizacji zbiorów często posiadają one fotografie w analogowej formie na negatywach, a czasem nawet tylko same odbitki. Wtedy trzeba udać się do takiej instytucji i własnoręcznie przeglądać archiwa.
Kupować gotowe czy zamawiać?
Nie ma zasady. To, czy kupuje się gotowe zdjęcia, czy zamawia fotografie przygotowane specjalnie do danego materiału, zależy od profilu pisma i od pojawiających się w nim tematów. Nie bez znaczenia jest też wysokość budżetu. Każdy tytuł ma swój profil, tematykę, styl przygotowywania materiałów wizualnych oraz grupę docelową. Jednak niezależnie od wszystkiego warto mieć unikalne zdjęcie na wyłączność. Kupowanie zdjęć w agencji wiąże się z ryzykiem, że to samo ujęcie pojawi się u konkurencji. Niestety dużo zależy od kosztów – zawsze przed podjęciem decyzji o zamówieniu nowych zdjęć należy przeprowadzić dokładną analizę zlecenia, oceniając nie tylko koszty, ale też możliwe ryzyko niepowodzenia i wartość fotografii, które mają powstać.
Niektóre redakcje mają własnych fotografów – np. dla „Wysokich Obcasów” i „Dużego Formatu” zdjęcia robią fotografowie zatrudnieni przez „Gazetę Wyborczą”. Większość pojawiających się tam tematów dotyczy Polski i nie wymaga zbyt dużych nakładów finansowo-logistycznych. Niektóre znaczące wydarzenia polityczne, społeczne lub kulturowe wymagają wysłania fotografa na kilka, kilkanaście dni za granicę. Zazwyczaj są to tematy takie jak wojna, przewroty polityczne, długofalowe procesy wpływające na życie dużej grupy ludzi. Z agencji kupowane są najczęściej zdjęcia zagraniczne i archiwalne.
Profil magazynu „Glamour” jest zdecydowanie inny. Jest to polska edycja amerykańskiego tytułu, co samo w sobie określa wygląd pisma. Polski „Glamour” nie zatrudnia fotografów, a jedynie zleca zdjęcia: fotografie produktowe kosmetyków i ubrań, sesje mody, sesje z gwiazdami, sesje typu beauty i tzw. „prawdziwi bohaterowie”. Fotografie z pokazów mody, zdjęcia gwiazd (w konkretnych strojach, w konkretnych miejscach), tematy dotyczące psychologii, relacji damsko-męskich i zdjęcia typu beauty pochodzą z agencji. Zapowiadane wydarzenia kulturalne ilustruje się najczęściej materiałami promocyjnymi organizatorów.
Zupełnie inaczej jest w magazynie „WAW” – niezależnym kwartalniku o warszawskiej kulturze, którego fotoedycją obecnie się zajmuję. W „WAW” stawiamy nacisk na jakość i oryginalność, dlatego ok. 90% zdjęć zlecamy fotografom. Pozostałe 10% to materiały archiwalne lub prasowe. Z agencji fotograficznych korzystamy marginalnie i wyłącznie w poszukiwaniu zdjęć archiwalnych, które pozyskujemy również z fantastycznej instytucji, jaką jest Fundacja Archeologii Fotografii.
Praca nad materiałem od A do Z
Tematy podsuwa życie i aktualne wydarzenia, na które trzeba reagować. Codzienne zdjęcia newsowe są reakcją na napływające wiadomości. Redaktor dyżurny śledzi depesze prasowe i kiedy coś się dzieje, informuje o tym dyżurnego fotoedytora. Ten natychmiast wysyła dyżurnego fotografa, który jedzie sfotografować wydarzenie. Pozostałe zdjęcia powstają z pewnym zapasem czasu, dzięki czemu można je wcześniej zaplanować.
Bez względu na to, czy chodzi o dziennik, tygodnik, miesięcznik, czy kwartalnik, proces wygląda podobnie. Zaczyna się od tego, że powstaje szpigiel numeru, czyli makieta, na której rozrysowane są wszystkie strony. Zaznacza się na nich działy, dodaje wykupione reklamy, rozplanowuje się długość tekstów i miejsce na zdjęcia. Na tym etapie fotoedytor musi się wykazać umiejętnością przewidywania, a może raczej planowania konkretnych zdjęć lub całych materiałów fotograficznych. Trzeba pilnować, aby na tekst, do którego jest mało zdjęć, nie przeznaczono dużo miejsca i odwrotnie – kiedy warto opublikować wiele fotografii, fotoedytor musi zawalczyć, by w szpiglu przewidziano na nie wystarczająco dużo miejsca.
Zazwyczaj tematy zlecają redaktorzy po konsultacji z redaktorem naczelnym. Wymyślanie tematów to najtrudniejsza część tej pracy. Na zebraniach robi się burzę mózgów, w której bierze udział fotoedytor. Również fotografowie mogą wychodzić z inicjatywą i proponować tematy do realizacji.
Kiedy ma powstać większy cykl, fotoedytor czuwa nad każdym kolejnym zrobionym zdjęciem. Wspólnie z fotografem przygotowuje selekcję, sugeruje, jakie zdjęcia należałoby dorobić, w jakim kierunku powinien się rozwijać materiał. Podobnie pracuje się nad fotoreportażem. Z kolei sesje mody lub sesje portretowe gwiazd są szczegółowo planowane przez najważniejsze osoby: redaktora naczelnego, dyrektora artystycznego, producenta, redaktora zajmującego się tekstem i kontaktem z gwiazdą, fotoedytora i stylistę. Po sesji zdjęcia wysyłane są do autoryzacji, a potem do retuszu.
Wybrane fotografie udostępniane są grafikom, którzy wlewają je wraz z tekstem na strony. Każda wersja makiety trafia do sekretariatu redakcji i do akceptacji przez redaktora naczelnego. Kiedy już wiadomo, które zdjęcia zostaną ostatecznie wykorzystane, fotoedytor przygotowuje pliki dużej rozdzielczości, a następnie dostarcza je grafikom lub retuszerom. Ci przygotowują finalne wersje zdjęć i wysyłają je do druku. Podpisy trafiają do sekretariatu redakcji i do korekty.
Po zakończeniu łamania numeru i wysłaniu go do drukarni dodatkowo publikuje się zdjęcia w internecie. Kiedy numer jest już wydrukowany, redakcja zbiera się ponownie i przeprowadza jego ocenę. Wspólnie dyskutuje się nad tym, co wyszło dobrze, co można było zrobić lepiej. Wychwytuje się błędy i uwzględnia opinie czytelników.
Sprint kontra półmaraton
Na koniec kilka słów na temat różnic w sposobie pracy fotoedytora w zależności od częstotliwości ukazywania się pisma. Zajmowałam się fotoedycją w tygodniku i miesięczniku, teraz pracuję w kwartalniku, mam więc doświadczenie w różnych redakcjach. W każdej charakter pisma wpływał na tempo i sposób pracy.
W tygodniku teoretycznie jest pięć dni na przygotowanie numeru. Ostatni, piąty dzień jest już dniem wysyłki do druku, kiedy dopina się wszystko na ostatni guzik. Dlatego realnie pracuje się nad numerem 4 dni, a wiele materiałów trzeba planować i przygotowywać z dużym wyprzedzeniem.
W miesięczniku na przygotowanie numeru jest ok. 20 dni. Pierwszy tydzień jest zazwyczaj luźniejszy, ale im bliżej terminu, tym mocniej praca się zagęszcza i robi coraz bardziej nerwowa. Wysyłanie magazynu do druku trwa zazwyczaj kilka dni, a i to właśnie w tym czasie równolegle zamyka się ostatnie tematy.
Istotną różnicą jest aktualność tematów. W tygodniku można reagować na bieżące zmiany, opublikować ważny temat z ostatniej chwili. Od wysłania numeru do ukazania się go na rynku mija zazwyczaj tydzień. Kiedy zmarła brytyjska Królowa Matka, „Wysokie Obcasy” opublikowały ogromny materiał na jej temat już tydzień po tym wydarzeniu, więc temat był jak najbardziej aktualny.

Miesięcznik pojawia się na rynku 2–3 tygodnie od dnia zamknięcia numeru w redakcji. Dlatego żeby temat był aktualny, trzeba go przygotować z bardzo dużym wyprzedzeniem. Najlepiej widać to na przykładzie świąt Bożego Narodzenia. Grudniowy numer miesięcznika trafia do sprzedaży pod koniec listopada. Oznacza to, że musi zostać wysłany do druku na początku listopada, więc przygotowuje się go w październiku. To zabawne, bo ledwo miną wakacje, za oknami zaczyna się piękna, złota jesień, a w redakcji choinki, prezenty i najcieplejsze ubrania. Podobnie jest z modą. Żeby czytelniczki mogły zobaczyć sesję z kostiumami kąpielowymi w czerwcu, zdjęcia muszą powstać najpóźniej w marcu – to dlatego sesje odbywają się w egzotycznych krajach.
Tempo pracy wiąże się z tym, że w tygodniku jest mniej czasu na zmiany. Miesięcznik daje pewien zapas, dlatego zdarza się, że materiały ewoluują – dostają więcej miejsca albo muszą być skracane. Pojawiają się nowe, lepsze zdjęcia, którymi warto zastąpić klatki wybrane wcześniej. Niektóre teksty wypadają z numeru, a na ich miejsce trafiają nowe, które trzeba zilustrować innymi zdjęciami. Między innymi przez te zmiany połączone z dużą ilością materiału, nad którym trzeba zapanować i przygotować do druku, łatwiej o pomyłkę.
Zawód fotoedytora wymaga nie mniejszej fascynacji fotografią niż robienie zdjęć, a jest niezbędny, żeby do druku (a co za tym idzie – do czytelnika) trafiły odpowiednie fotografie. Jest to praca bardzo ciekawa i niezwykle intensywna. Idealnie nadaje się dla osób, które lubią oglądać zdjęcia i mają zacięcie detektywistyczne. Każdy temat to nowe wyzwanie.
Autorka prowadzi bloga poświęconego fotografii mody, na którym prezentuje najpiękniejsze, najciekawsze i najbardziej nowatorskie sesje. Polecamy Rapture Photo!
Zobacz podobne poradniki
Projekt długoterminowy. Część 1

Projekt długoterminowy. Część 2

Projekt autorski

Jak wybierać zdjęcia. Część 1.

Komentarze

No cóż, moim zdaniem temat okazał się znacznie bardziej "fotograficzny" niż zapowiadała to pani Aga we wstępie...tylko widziany trochę z innej, ale równie ciekawej, perspektywy :-) Często zastanawiałem się nad specyfiką pracy fotoedytora...a tu proszę - wiadomości z pierwszej ręki - dziękuję :-) Mam jeszcze pytanie - czy istnieją specjalistyczne kierunki studiów kształcące osoby do pracy w tym zawodzie ?

Haha studia... ludzie i ich ciągłe podejscie do papierka na wszystko... Na stanowisku fotoedytora pracuja byli dziennikarze,fotografowie, osoby, które spędziły troche lat w branży wydawniczo-prasowej. Mają pojęcie o składaniu gazet i nie są przypadkowymi ludźmi z ulicy.
W 99% na ogół z polecenia czyli najpierw znajomości i doświadczenie a później papierki :) Podziwiam tych co idą na studia, dziennikartwo, fotografia - kierunki dla bezrobotnych, co z tego że będziesz mieć wspaniałą szkołę, kolorowy dyplom/świadectwo jak na to nikt nie patrzy. Liczy się twój dorobek artystyczny i umiejętność przebicia się z nim...

rewq - nie zgodzę się z Tobą: patrząc na jakość fotografii w polskiej prasie mam wrażenie, że sporo fotoedytorów to jednak przypadkowi ludzie, o małej wiedzy i jeszcze mniejszym doświadczeniu. Zgadzam się natomiast, że trudno w tym fachu być specem zaraz po studiach (nawet gdyby takie były) - to nie jest jakaś ekonomistyka ;) Trochę tak jak w profesjonalnej typografii czy składzie publikacji - przed 50-tką prawdziwych fachowców nie ma.

