Domowe studio bez nakładów finansowych, część 1: wyposażenie
Wstęp
Czego potrzeba, by stworzyć domowe studio? Na początek... niczego. Wystarczy sam aparat i statyw, zaś resztę potrzebnych rzeczy znajdziemy bez problemu wśród sprzętów codziennego użytku. Jedyne, co musimy zrobić, to rozejrzeć się po domu czy mieszkaniu. W miarę rozwoju naszych umiejętności fotograficznych warto jednak stopniowo rozbudowywać domowe studio – najpierw o akcesoria bardzo tanie (bo zwykle niezwiązane z fotografią), a później nieco droższe, wyspecjalizowane pod kątem fotografii, lecz nadal przystępne cenowo.
Dlatego każdy element domowego studia będę omawiał na tych trzech „etapach rozwoju”:
1. Darmowym 2. Tanim pomysłowym 3. Tanim zawodowym
Tło
1. Darmowe
Przygodę z domową fotografią studyjną najlepiej zacząć od tła białego. Bardzo dobrze sprawdzają się w tej roli duże kalendarze ścienne z poprzednich lat – oczywiście wykorzystywane od strony niezadrukowanej. Są naprawdę świetne! Często wykonane z grubego, błyszczącego papieru, który pozwala nawet uzyskać delikatny efekt „lustrzanego odbicia”. No i często jest tak, że zabrudzone lub pogięte tło łatwo wymienić na nowe – na przykład kartkę z kolejnego miesiąca.
Koszt: 0 zł
2. Tanie pomysłowe
W celu zakupu ciekawego tła najlepiej wybrać się do sklepu papierniczego. Znajdziemy tam wiele rodzajów grubych, eleganckich papierów, w różnych kolorach i formatach. Często można znaleźć prawdziwe ciekawostki, np. błyszczące, metalizowane folie sprzedawane w rolkach albo tekturę falistą, pozwalającą uzyskać naprawdę ciekawy efekt tła. Oczywiście nie będą to formaty, które pozwolą na przykład uwiecznić całą sylwetkę modelki, ale do fotografii produktowej są idealne. Natomiast jeśli ktoś szuka oryginalnego, niebanalnego tła o większym rozmiarze, polecam tzw. koc termiczny (ratunkowy) dostępny w każdej aptece – z jednej strony metalicznie złoty, a z drugiej srebrny.
Koszt: ok. 2-30 zł
3. Tanie zawodowe
Dobra wiadomość jest taka, że tła fotograficzne nie są drogie. W sklepach internetowych i na serwisach aukcyjnych możemy dostać wiele papierowych teł, zazwyczaj w formacie 1,6×5m w najróżniejszych kolorach, zwykle nawiniętych na tekturową tuleję. Najlepiej wybrać od razu kilka kolorów, wtedy koszty przesyłki rozłożą się na większą grupę produktów.
Koszt: ok. 25-45 zł
Namiot bezcieniowy
1. Darmowy
Nie będzie to ani zbyt estetycznie wyglądać, ani też nie okaże się zbyt wygodne w użyciu, ale przynajmniej będzie działało. Polecam zwykłe białe prześcieradło, rozwieszone (na przykład na krzesłach) wokół tła w taki sposób, by znajdowało się między fotografowanym przedmiotem a źródłami światła. Tylko uwaga! Prześcieradło nie może się znajdować zbyt blisko lamp – ryzyko pożaru!
Koszt: 0 zł
2. Tani pomysłowy
Przyznam nieskromnie, że to mój ulubiony patent. Otóż zrobiłem kiedyś świetny namiot bezcieniowy, wykorzystując do tego celu kosz na pranie zakupiony w Ikei. Jest on wykonany z mlecznego, białego tworzywa sztucznego świetnie rozpraszającego i zmiękczającego światło. Wystarczyło wyciąć z trzech stron fragment ścianki i podwinąć ją ku górze. Oprócz niskiej ceny zaletą tego „namiotu” jest jeszcze łatwe składanie na czas przechowywania lub transportu.
Koszt: ok. 20 zł
3. Tani zawodowy
Kolejna miła wiadomość: namioty bezcieniowe też nie należą do najdroższych. Oczywiście są produkty tańsze i droższe, przy czym niekoniecznie bywa tak, że te tańsze do niczego się nie nadają. Jeśli planujemy wykorzystywać taki namiot niezbyt często – wystarczą bez problemu. Ciekawostką są gotowe zestawy, składające się z namiotu bezcieniowego, kilku teł i dwóch lamp, kosztujących w sumie czasem nawet mniej niż 100 zł.
Koszt: ok. 40-100 zł
Stół bezcieniowy
1. Darmowy
W tym przypadku potrzebujemy trochę szczęścia lub czasu potrzebnego na poszukiwania. Ciężko jest zrobić taki stół z przedmiotów dostępnych w przeciętnym mieszkaniu, więc jedyne, co nam może pomóc, to znalezienie jakiegoś starego kawałka plexiglasu, na przykład ze starych drzwi wewnętrznych czy szafki łazienkowej. Nie jest to jednak rozwiązanie, które bym polecał, ale z drugiej strony domowe studio spokojnie obejdzie się bez stołu bezcieniowego.
Koszt: 0 zł
2. Tani pomysłowy
Tu znowu polecam zakupy w Ikei lub innym sklepie z artykułami gospodarstwa domowego. Zaznaczę na wszelki wypadek, że nie mam z siecią Ikea nic wspólnego, ale fakt faktem, że to naprawdę bardzo przydatny sklep dla fotografów. I nie jestem pierwszym, który coś takiego stwierdził. Natchnął mnie do tego pomysłu znany polski fotograf i użytkownik sprzętu Nikona – Leszek Szurkowski.
Ale do rzeczy. W Ikei tanio kupimy duże pojemniki z pokrywkami wykonane z mlecznego tworzywa sztucznego. Cudownie sprawdzają się w roli stołu bezcieniowego, pod warunkiem że do środka włożymy źródło światła skierowane ku górze. Mało tego, po skończonym fotografowaniu całe nasze „domowe studio” można wygodnie do takiego pojemnika spakować!
Koszt: ok. 15 zł
3. Tani zawodowy
Tym razem nie polecam zakupów w wyspecjalizowanych sklepach fotograficznych, bo prawdziwe stoły bezcieniowe – nawet najmniejsze i najtańsze – są jednak dosyć drogie. Znacznie lepszą metodą, zwłaszcza przy większych formatach, jest znalezienie zakładu wykonującego na zamówienie odpowiednio wycięte kształty z plexiglasu (szkła akrylowego) i zamówienie potrzebnego formatu, prostego lub wygiętego.
Koszt: ok. 40-100 zł/m2
Źródło światła
1. Darmowe
Z tym nie powinno być problemu. Na początek wystarczą dwie (w ostateczności nawet jedna) lampy biurkowe lub podłogowe. Ważne jest tylko jedno: obie powinny wykorzystywać ten sam typ żarówek.
Bardzo istotne jest odpowiednie ustawienie balansu bieli. Możemy skorzystać z preselekcji oznaczonej ikonką żarówki (dla światła żarowego) lub jarzeniówki (dla żarówek energooszczędnych), ale najlepiej ustawić własny balans bieli. Zazwyczaj polega to na wykonaniu zdjęcia białej kartki w oświetleniu, którego chcemy używać, a następnie wskazaniu wykonanego zdjęcia jako punktu odniesienia dla aparatu.
Koszt: 0 zł
2. Tanie pomysłowe
Jeśli chcemy delikatnie usprawnić oświetlenie naszego domowego studia, warto kupić dwie takie same, dość mocne żarówki mleczne. Dają dość miękkie, rozproszone światło, a równocześnie nadal nadają się do codziennego wykorzystywania lamp w zwykłych, niefotograficznych zastosowaniach.
Alternatywnym, dość często spotykanym rozwiązaniem jest kupno przemysłowych reflektorów halogenowych (często najtaniej wychodzi oddzielne kupno oprawek, żarówek i kabli zasilania). Stanowią one bardzo mocne źródło światła, ale równocześnie wydzielają sporo energii cieplnej i zużywają sporo prądu – osobiście nie polecam tego typu oświetlenia.
Koszt: 20–40 zł (lampa halogenowa) + 3–30 zł (żarówki mleczne)
3. Tanie zawodowe
Tanim, ale już w miarę profesjonalnym rozwiązaniem jest kupno żarówek fotograficznych z gwintem E27 o znacznie większej mocy niż typowe żarówki domowe. Nadal pozostajemy w zakresie rozwiązań opartych na źródłach światła stałego, które nigdy nie będzie tak wygodne jak dobre studyjne lampy błyskowe z pilotami, ale jest to oświetlenie na tyle mocne, że możemy już próbować fotografowania bez statywu.
Żarówki „fotograficzne” sprzedawane w sklepach internetowych czy serwisach aukcyjnych mają naprawdę dużą moc efektywną: od 200 W nawet do 800 W, przy czym moc znamionowa (i w związku z tym zużycie prądu) jest znacznie niższa: 30–200 W. Na dodatek zazwyczaj temperatura barwowa takiego światła zbliżona jest do światła dziennego: 5400 K lub 5500 K. I jeszcze jedno – tego typu żarówki nie wydzielają zbyt wiele ciepła.
Pamiętajmy tylko o tym, że zwykłe lampki np. biurkowe, wykorzystujące żarówki z gwintem E27, nie bardzo się w tym przypadku przydadzą. Możemy je jeszcze wykorzystać przy słabszych żarówkach fotograficznych (moc znamionowa do 40 W lub do 60 W), ale lepszym rozwiązaniem jest zakup oprawki z kloszem (najlepiej z możliwością mocowania parasolki) i statywu studyjnego. Nie są to na szczęście zbyt drogie produkty.
Koszt: 20–80 zł (żarówka) + 15–30 zł (parasolka) + 40–100 zł (statyw) + 20–60 zł (oprawka)
Blenda (ekran odbijający)
1. Darmowa
W naszym otoczeniu występuje mnóstwo przedmiotów, które sprawdzą się w roli ekranu odbijającego światło i pozwolą wykonywać udane zdjęcia studyjne już przy wykorzystaniu jednego źródła światła (lampy albo nawet okna). Jednak blenda może się przydać nawet wtedy, gdy wykorzystujemy więcej lamp.
Jednym z najlepszych „domowych” ekranów odbijających jest zwykły kawałek styropianu. W mieszkaniach nie jest to może zbyt często spotykany przedmiot, ale za to wiele osób mieszkających w domach ma gdzieś odłożone w piwnicy resztki styropianu – na przykład po remoncie.
Prostokątny kawałek styropianu ma dwie zalety. Po pierwsze jest sztywny, a po drugie możemy go z jednej strony pomalować matową czarną farbą. Dzięki temu oprócz funkcji odbijania światła da się go również wykorzystywać jako ekran wysłaniający (odcinający) światło, czyli tak zwany murzyn.
Oczywiście ekranem odbijającym może być cokolwiek – duża kartka, koperta, kalendarz, lusterko, cokolwiek innego, co nam tylko przyjdzie do głowy.
Zadaniem dla bardziej ambitnych majsterkowiczów może być samodzielne skonstruowanie blendy, którą da się składać. Zdarzyło mi się kiedyś coś takiego zrobić: z drutu pozostałego po podartej zasłonce samochodowej (takiej przyczepianej na przyssawkę do szyby), białej grubej reklamówki i białej taśmy izolacyjnej. Taśma została po remoncie, reszta była zupełnie za darmo, a blenda po złożeniu (w ten sam sposób co „rasowe” produkty fotograficzne) miała średnicę ok. 10 cm. A raczej ma, bo nadal czasem jej używam.
Koszt: 0 zł
2. Tania pomysłowa
Gdyby ktoś chciał mi zarzucić, że się powtarzam, to od razu się z nim zgodzę, bo niestety, jeszcze raz muszę wspomnieć o Ikei. Oprócz świetnych koszy na pranie i pojemników z mlecznego tworzywa można tam też kupić niezwykle tanie deski do krojenia. Z grubego białego tworzywa sztucznego. Komplet dwóch desek, mniejszej i większej, świetnie sprawdza się w roli ekranów odbijających, sztywnych, trwałych i łatwych w transporcie. Polecam.
Można też samemu zrobić blednę srebrno-złotą. Tu znów wykorzystujemy koc termiczny (ratunkowy), który trzeba tylko rozpiąć na jakiejś ramie. Może to być szkielet zbity z cienkich listewek, można też wykorzystać drut po zasłonce samochodowej lub cokolwiek innego.
Koszt: ok. 7 zł
3. Tania zawodowa
Tu mam problem. Szczerze mówiąc, niezbyt polecam tanie chińskie blendy, które można znaleźć w Internecie. Są dobre, bo są tanie, ale na tym koniec. Zaskakująco szybko zaczynają się łuszczyć, farba z materiału odpada i pokrywa wrednym pyłkiem wszystko, co znajduje się w okolicy. Jeśli zamierzamy korzystać z tego akcesorium naprawdę rzadko, można zaryzykować, ale jeśli ktoś traktuje blendę jako swoje podstawowe narzędzie fotograficzne (np. do portretów w plenerze), zdecydowanie powinien kupić coś firmowego (i niestety drogiego).
Koszt: ok. 40-400 zł
To tyle, jeśli chodzi o konstruowanie własnego domowego studia niedużym kosztem. Mam nadzieję, że przekonałem Was, że nie jest to mission impossible. W drugiej części artykułu zajmę się sposobami jak najbardziej efektywnego wykorzystania takiego studia. Zapraszam za miesiąc!
Zobacz podobne poradniki
Domowe studio bez nakładów finansowych, część 2: w praktyce
Jak zrobiłem to zdjęcie – Leszek Szurkowski, czyli historia dwóch widelców
Fotografia reklamowa. Jak wzbudzić wilczy apetyt, czyli fotografowanie żywności. Część 1
Fotografia reklamowa. Jak wzbudzić wilczy apetyt, czyli fotografowanie żywności. Część 2
Komentarze
świetny artykuł. Sama wielokrotnie wykorzystywałam arkusz kartonu jako tło bezcieniowe ale.... Może autor ma jakiś "usprawniający" patent na jego mocowanie? nie udało mi się nigdy nic sensownego wymyślić a dziurawienie ścian (co jest moim zdaniem jedynym sposobem na to żeby się nie zsuwał i zwijał) z oczywistych względów wykluczam (choć nie powiem, czasem, przy wyjątkowo "złośliwych" arkuszach, miałam ochotę zastosować to radykalne rozwiązanie:))
pawel1924Witam, czy jako blendy można użyć osłony przed słońcem do samochodu? (Taka na przednią szybę, coś jak pognieciona folia aluminiowa)
Podejrzewam, że ta osłona do auta również się nada:) Próbuj, a się przekonasz co z tego wyjdzie, warto eksperymentować:)
Poza tym świetny artykuł. Bardzo jestem z niego zadowolona i na pewno z wielu rad skorzystam. Oby więcej takich poradników!