Sprawdzanie
Szeroki Kadr
Poradnik: Sprzęt | Postedycja | 23.12.2013 | Średnio zaawansowani | Kolor tła:

Domowe drukowanie – część 1, czyli przygotowania

Michał Leja

Dowiedz się, jak wybrać odpowiedni sprzęt i akcesoria do drukowania

Dodaj do schowka

Czy powinniśmy drukować zdjęcia?

Fotografie w formie papierowej mogą się wydawać archaiczne. W dobie smartfonów i tabletów o coraz doskonalszych wyświetlaczach rzeczywiście wydaje się to zbytkiem. Współczesne wyświetlacze mają piksele tak małe, że są one niemal niewidoczne dla oglądającego obraz z ergonomicznej odległości. Obraz na takim wyświetlaczu nie jest rozpikselowany, a dzięki filtrom polaryzacyjnym i zamontowanemu na nim szkłu – nasycony i kontrastowy.

Fotografie na papierze prezentują się znakomicie, a jeszcze lepiej oprawione w passe-partout i ramę.

Jest jednak z takimi urządzeniami kilka problemów. Pierwszy z nich to nasz wzrok. Przez miliony lat ewolucji nasi przodkowie obserwowali świat oświetlony przez najbliższą gwiazdę, czyli Słońce. Emitowane przez nie światło odbija się od elementów otoczenia, a gdy po odbiciu trafi do naszych oczu, widzimy obraz.

W 1969 roku (wtedy Willard S. Boyle i George E. Smith skonstruowali pierwszą matrycę CCD) rozpoczęła się cyfrowa rewolucja w fotografii – 44 lata w opozycji do lat 40 tys. to rewolucja jak się patrzy. Jej efektem jest zmiana percepcji obrazu. Z oglądania fotografii w świetle padającym (źródło światła najpierw pada na odbitkę, a potem trafia do naszych oczu) szybko przeskoczyliśmy do oglądania fotografii w świetle przechodzącym (źródło światła prześwietla obraz, potem trafia do naszych oczu). Ludzkie oczy i mózg jeszcze po owej rewolucji nie ochłonęły. Na odbitkę możemy patrzeć godzinami, na ekran tabletu już nie.

Innym argumentem za drukowaniem fotografii jest prąd, a właściwie jego brak. Wykonanie cyfrowego zdjęcia jest bardzo proste, ale jeszcze łatwiejsze jest jego skasowanie. Cyfrowe pliki tracimy wbrew naszej woli, np. w wyniku awarii sprzętu, kradzieży, niezapłaconych rachunków za elektryczność. Tymczasem odbitki z braku prądu nie znikną, nie ulegną też same z siebie awarii. Tablet ze zdjęciami może być łakomym kąskiem dla złodzieja, album z fotografiami rzadziej.

Nasze oczy znacznie łatwiej znoszą oglądanie obiektów oświetlonych światłem na nie padającym. Obrazy z tylnym podświetleniem (ekrany LCD) męczą wzrok już po kilku minutach.

Czy powinniśmy drukować zdjęcia?

Jeszcze do niedawna wykonanie odbitki wiązało się ze spacerem do laboratorium. Drukarki – najpierw igłowe, potem laserowe i atramentowe – nadawały się jedynie do drukowania dokumentów. Dzisiaj, nie wychodząc z domu, możemy przygotować obiekty galeryjne o ponad dwustuletniej trwałości. Co się bardziej opłaca – lab czy inwestycja w drukarkę? To zależy, jak dużo zamierzamy drukować. Jeżeli sporadycznie, to laboratorium będzie lepszym rozwiązaniem.

Pisząc „laboratorium”, mam na myśli dwa rodzaje technologii druku. Pierwsza to tzw. minilab, czyli maszyna naświetlająca fotografie na papierze światłoczułym i wywołująca je w procesie chemicznym. Zaletą takich miejsc jest ich stosunkowo duża popularność (choć w ostatnich latach ich liczba bardzo spadła). Wadę minilab ma tylko jedną: operatora. Odbitki mają najczęściej niską jakość i krótką trwałość. Chemia w maszynie musi być regularnie wymieniana, a jej parametry na bieżąco monitorowane. Tak się niestety nie dzieje ze względów, wiadomo, finansowych.

Część laboratoriów przeszła na drukowanie zdjęć. Wykorzystuje do tego różne technologie, takie jak solwent czy druk pigmentowy. Zalety takich narzędzi są dwie: mniejszy problem z kontrolą jakości oraz łatwiejszy dostęp do wydruków wielkoformatowych. Najszersze drukarki obsługują rolki o szerokości 64 cali (162,5 cm). Rolka ma zazwyczaj 15 metrów długości (ale zdarzają się też 30-metrowe) i jest to rzeczywisty możliwy format zadruku, więc można poszaleć :-)

Producenci sprzętu drukującego oferują linie produktów, które nie różnią się praktycznie niczym oprócz formatu. Możemy kupić do domu drukarkę drukującą w formacie A3+ i jako rozszerzenie swoich ambicji znaleźć laboratorium z drukarką 64-calową w tej samej technologii. Przykładowo – w wypadku firmy Epson są to urządzenia z tuszami UltraChrome K3 Vivid Magenta: od modelu Stylus Photo R3000 (A3+) do modelu Stylus Photo Pro 11880 (64 cale szerokości). Możemy się więc posługiwać wieloma formatami i mieć pewność, że bez większego wysiłku otrzymamy niemal identyczne rezultaty.

Z przyzwoitości wspomnę o technologii termosublimacyjnej (termo – temperatura; sublimacja – przejście ze stałego stanu skupienia w gazowy). Drukarki wykorzystujące ten rodzaj druku nie zyskały popularności ze względu na wysokie koszty eksploatacji i ograniczenia technologiczne. Obecnie zajmują marginalną część rynku (drukarek przenośnych do formatu 10×15 cm).

Drukowanie w domu

Pierwszym dylematem, z jakim przyjdzie nam się zmierzyć, jest wybór drukarki. Na rynku jest wiele firm produkujących sprzęt którym da się wydrukować fotografie. Prym wiodą trzy z nich: Epson, Canon i HP.

Skupię się na firmie Epson, ponieważ w moim odczuciu technologia tej firmy, póki co, mocno wyprzedza możliwości pozostałych. Dodatkowym argumentem za ową firmą jest stworzony przez nią program DigiGraphie, stawiający na najwyższą jakość obrazu i właściwości archiwizacyjne (potwierdzone odpowiednim certyfikatem honorowanym m.in. przez muzeum Alberta Kahna). Firma HP posiada analogiczny program o nazwie ARTtrust. Skoncentrowanie się na technologii jednego producenta pozwoli dokładnie opisać wszystkie ważne aspekty. Skupię się na modułach drukowania zaszytych w programach Adobe Lightroom i Photoshop z pominięciem firmowego oprogramowania producentów drukarek (żeby sprawiedliwości stało się zadość, trzeba by było przeanalizować możliwości wszystkich producentów, co skończyłoby się napisaniem książki). Wierzę jednak, że opanowanie tych dwóch podobnych do siebie modułów sprawi, że odnalezienie się w innych programach będzie proste, ponieważ i tak zawsze chodzi o to samo: wybór formatu i grubości papieru, profilu papieru i metody interpretacji.

Żeby wybrać odpowiedni model konkretnej firmy, musimy określić cel, jaki nam przyświeca. Czy odbitki mają wylądować w albumie książkowym, czy na ścianie? Czy będą rozdawane wśród znajomych i rodziny, czy też będą formą lokaty kapitału trzymaną w sejfie?

Sprzętem o większych możliwościach (ale i droższym) możemy upiec wszystkie pieczenie przy jednym ogniu. Artykuł nosi tytuł Domowe drukowanie, więc zakładamy, że drukarka musi zmieścić się na biurku obok komputera. Nie jest to duże zawężenie wyboru, bo takich drukarek w ofercie każdego producenta jest kilka, z maksymalnymi formatami od A4 do A2 (opisując drukarki w swojej ofercie, producenci klasyfikują je ze względu na największy możliwy format papieru, który dany model obsługuje; najmniejszym formatem papieru zazwyczaj jest 10×15 cm).

Przyjmijmy założenie, że formatem docelowym jest A4.

Rodzaj papieru jest następnym czynnikiem determinującym wybór drukarki, a konkretniej wybór rodzaju tuszu, jakim drukarka drukuje. Tańsze urządzenia, np. Epson L800, nie obsługują „artystycznych” papierów matowych. Jeżeli ktoś jest w stanie zawęzić swoje potrzeby do papierów błyszczących, model L800 będzie świetnym pomysłem ze względu na wydajność. Jest to drukarka wyposażona w zintegrowany pojemnik na tusz, czym przypomina drukarki z tzw. stałym zasilaniem.

Stałym zasilaniem nazywa się duże pojemniki z tuszem znajdujące się na zewnątrz drukarki. Można je samodzielnie napełniać w dowolnym momencie. Do tej pory były to rozwiązania alternatywne do oryginalnych pojemników producenta drukarki – celem było obniżenie kosztów wydruku, ponieważ zasilanie stałe jest znacznie tańsze niż kupowanie kartridżów. Model L800 jest pierwszym modelem zaprojektowanym od początku do końca pod tym kątem. Dzięki temu mamy gwarancję jakości tuszu, a jego skład jest jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic każdego producenta.

Takie rozwiązanie jest bardzo wydajne, ponieważ na jednym „tankowaniu” L800 jest w stanie wypuścić około 1800 wydruków w formacie A4! Sam byłem tego świadkiem. Droższe urządzenia potrafią drukować na wielu podłożach, obsługują różne formaty arkuszy i rolek. Urządzenia najwyższej klasy korzystają z odpowiednich wkładów różniących się pojemnością (od 12 do 700 ml). W środku znajdziemy ten sam tusz – Epson UltraChrome K3 z technologią Vivid Magenta. Głowice tych urządzeń są takie same, więc różnica dotyczy tylko obsługiwanego formatu i wydajności.

01 02 03 04 Cztery papiery różniące się między sobą gramaturą i sztywnością.

Rodzaje papieru i jego budowa

Fotografie da się wydrukować niemal na wszystkim. Może to być nawet zwykła biała kartka, choć nie ma ona odpowiedniej budowy dostosowanej do przyjmowania dużej ilości tuszu i wydruki będą mocno pofalowane. Nośniki dostosowane do druku fotografii mogą mieć podłoża błyszczące, matowe, foliowe (ze specjalną warstwą pochłaniającą tusz) lub mogą być podobne do płótna malarskiego.

Papiery błyszczące:

Są to nośniki najpopularniejsze. Praktycznie każda drukarka fotograficzna drukuje poprawnie na tym podłożu. Jego zaletą jest silne wrażenie ostrości i wyrazistości fotografii. Dużą wadą natomiast jest podatność na odciski palców. Zazwyczaj są to papiery bazujące na celulozie, a do ich produkcji używa się kwasu i wybielaczy optycznych, tzw. OBA (z ang. optical brightening agents). Właśnie dlatego papiery błyszczące praktycznie nie występują w obrocie galeryjno-muzealnym. Więcej na ten temat za chwilę.

Wyjątkami są papiery barytowe, skonstruowane tak, żeby przypominać baryty ciemniowe (błyszczące, ale wysuszone bez połysku). Te nośniki są czymś pomiędzy papierami błyszczącymi a matowymi. Mają gładką powierzchnię, ale bez połysku. Mają też specyficzną „mięsistą” strukturę.

Papiery matowe:

Mogą różnić się od papierów błyszczących tylko rodzajem wykończenia, jak np. papiery typu luster (z ang. połyskujące), czyli z perłowym wykończeniem. Zaletą takich papierów jest mała podatność na odciski palców i duża wytrzymałość mechaniczna (można je zwinąć do tuby i np. wysłać na konkurs).

W wyższej lidze grają matowe papiery artystyczne. Są one wykonane ze sprasowanych włókien bawełny i w ich składzie w ogóle nie występuje celuloza. Do ich produkcji nie używa się kwasu, nie dodaje się też OBA. To właśnie te papiery są standardem w obrocie sztuki na świecie. Różnią się od siebie gramaturą, przezroczystością i strukturą powierzchni. Ich zaletą jest przede wszystkim wrażenie, jakie robią na oglądającym – są „mięsiste” i grube. Trzech producentów takich papierów daje gwarancję jakości zgodną z certyfikatem DigiGraphie: Canson, Hahnemühle i Epson. Marką, która nie jest certyfikowana w tym programie, a o której warto wspomnieć choćby ze względu na pozycję na rynku tradycyjnych światłoczułych papierów fotograficznych, jest Ilford (szwajcarski oddział firmy – Ilford Imaging Switzerland GmbH). Zakres produktowy Ilforda jest bardzo szeroki i zbliżony do producentów wyżej wymienionych.

Papiery artystyczne to nośniki bardzo delikatne. Powinny być składowane na płasko, a do transportu należy je przekładać kalką techniczną lub bibułą japońską (druga opcja już tylko dla purystów), ponieważ wydruki są podatne na zarysowania.

01 02 03 04 05 1. Epson Premium Luster Photo Paper 235 g/m²
2. Epson Traditional Photo Paper 330 g/m²
3. Epson Ultra Smooth Fine Art Paper 250 g/m²
4. Epson Velvet Fine Art Paper 260 g/m²
5. Epson Water Resistant Matte Canvas 375 g/m²

Papiery różnią się między sobą wykończeniem. Wpływa ono nie tylko na nasze wrażenia z obcowania z odbitką, ale też na subiektywną ostrość obrazu.

Gramatura papieru:

Wyraża się ją w gramach na metr kwadratowy (g/m²). Papier biurowy ma około 80 g/m², papiery do druku fotografii zazwyczaj mają gramatury od 170 g/m² do 370 g/m². Zdarzają się wyjątki o gramaturach małych, takich jak 84 i 115 g/m², oraz ekstremalnie dużych – np. 850 g/m² (tzw. posterboard).

Czym w praktyce jest gramatura papieru? Można powiedzieć, że jego grubością i sztywnością. To duże uogólnienie, bo sztywność papieru jest osobnym kryterium przy wyborze, ale piszę tu w ten sposób, żeby zwrócić uwagę na to, jakie papier wywiera wrażenie na oglądającym.

Jak wybrać właściwy papier?

Organoleptycznie :-)

W obrocie amatorskim właściwym papierem będzie ten, który nam się najbardziej spodoba i który zapewni najwięcej satysfakcji z wyglądu fotografii na nim wydrukowanych.

Jeżeli wydruki będą przechodziły przez dziesiątki rąk jako pocztówki z wakacji, to papier powinien to dobrze znosić. Do tego celu polecam papiery perłowe. Natomiast myśląc o zastosowaniach profesjonalnych, musimy wziąć pod uwagę więcej czynników:

– przeznaczenie wydruku (prezentacja fotografii „pod chmurką” lub na ścianie galerii);
– wymogi partnera biznesowego (wiele galerii i muzeów wymaga poświadczenia jakości stosownymi certyfikatami, np. DigiGraphie Epsona lub ARTtrust firmy HP);
– kwasowość, a właściwie bezkwasowość papieru;
– użycie w produkcji wybielaczy optycznych (OBA).

01 02 Wybielacz do prania dostępny w każdym sklepie chemicznym zawiera sporą ilość wybielaczy optycznych, żeby biel naszego prania sprawiała wrażenie jeszcze bielszej. Na zdjęciu widoczny na podłożu bez wybielaczy. Brak wybielaczy optycznych w podłożu skutkuje nieodbijaniem światła ultrafioletowego.
01 02 Do produkcji papierów fotograficznych do drukarek atramentowych również używa się wybielaczy optycznych. Na fotografii widać papier Epson Ultrasmooth Fine Art, który ma na sobie naklejoną etykietę znamionową ze zwykłego papieru i leży na zwykłym papierze.

Dwa ostatnie punkty mają istotny wpływ na trwałość papieru.

Jeżeli do produkcji papieru użyto substancji kwaśnych, możemy być niemal pewni, że z biegiem czasu odbitka zacznie żółknąć. Z takim efektem spotykamy się praktycznie od momentu wynalezienia fotografii. Stare odbitki prawie zawsze mają sepiowy kolor, czasem nawet żółte i brązowe plamy. Jest to wynik źle wypłukanego utrwalacza fotograficznego, który ma odczyn kwaśny. Właśnie to mają wspólnego źle (najczęściej amatorsko) wypłukane stare zdjęcia i „ekonomiczne” (amatorskie) papiery do fotografii. Te ostatnie mają być tanie w produkcji i dawać nasycone, kontrastowe efekty zaraz po wyjściu z drukarki.

Wybielacze optyczne są powszechnie używane do „wybielania rzeczywistości”. Każdy z nas ma takowe w domu, chociażby w proszku do prania białych rzeczy. Występują czasem w papierach z wysokiej półki, ale wtedy ich zawartość jest znikoma, na poziomie kilku procent, a większość papierów nie ma ich w ogóle. W papierach amatorskich są powszechne, mają dać „efekt wow”. OBA mają to do siebie, że z biegiem czasu tracą swoje właściwości. Kiedy już to nastąpi, widzimy, jak naprawdę wygląda zadrukowany papier. Problem w tym, że zmieni się również fotografia wydrukowana na tym arkuszu – może stracić kontrast, zyskać dominantę kolorystyczną. A przecież nie o to nam chodzi.

01 02 Różne modele papierów mogą mieć różną zawartość wybielaczy optycznych.

Obchodzenie się z papierem.

Czy zastanawialiście się, jak należy się obchodzić się z papierem do wydruków?

Osoby zaczynające swoją przygodę z drukowaniem mogą nie mieć świadomości, że papier fotograficzny wymaga pewnego savoir-vivre’u. Dlaczego? Chociażby dlatego, że nie jest tani. Kartka papieru biurowego kosztuje 0,03 zł (przy założeniu, że ryza kosztuje 15 zł), kartka jednego z tańszych papierów fotograficznych (Epson Archival Matte) w tym samym formacie: 1,20 zł. Jest więc 40 razy droższa! Idąc dalej tym tropem: arkusz papieru Epson Traditional Photo Paper w formacie A2 (w A4 nie występuje) kosztuje 22,8 zł i jeśli podzielimy go gilotyną na cztery, by uzyskać format A4, wychodzi kwota 5,7 zł (jest więc 190 razy droższy od papieru biurowego).

Do mnie ten argument przemawia, dlatego z papierem postępuję tak:

1. Zawsze pracuję w niepylących rękawiczkach. Praca bez nich może skończyć się odciskami palców na stronie przeznaczonej do zadrukowania, a odcisk to pot. Pot ma odczyn kwaśny, a wszelkich kwasów unikamy.

2. Staram się nie łapać arkusza jedną ręką za krawędź (kciuk na górze, reszta palców od spodu), ponieważ może to doprowadzić do załamania struktury papieru, które przy kątowym oświetleniu odbitki będzie widoczne. Można też porysować powierzchnię papieru paznokciem lub biżuterią. Arkusz łapiemy obiema dłońmi za przeciwległe krawędzie, starając się raczej go położyć na palcach niż złapać, nie używając przy tym zbyt dużej siły, bo nie ma takiej potrzeby. Papier jest lekki!

3. Zawsze wyciągam tylko tyle arkuszy, ile jest mi w danym momencie potrzebne. Nie ryzykuję zniszczenia papieru, który może się wysunąć spomiędzy innych arkuszy i spaść na podłogę. Poza tym unikam w ten sposób walania się arkuszy po pracowni. Można wtedy pomylić strony papieru i wylać tusz na „plecy”, które go nie przyjmą.

Takie rękawiczki niepylące przydadzą się nie tylko przy pracy z papierem, ale również z negatywami, które czekają na zeskanowanie. Dzięki rękawiczkom nie spędzimy potem wielu godzin na usuwaniu pyłków z pliku cyfrowego.
Arkusz papieru to bardzo delikatna rzecz. Jest podatny na załamania, więc należy go odpowiednio ostrożnie traktować.

Jak rozpoznać właściwą stronę papieru:

1. Papier jest pakowany tak, że etykiety informacyjne są na wierzchu, po stronie przeznaczonej do zadruku.

2. Można kupić papier obustronny (są takie, ale wybór jest niewielki; kupowanie takich papierów tylko po to, żeby się nie pomylić nie jest dobrym rozwiązaniem).

3. Można też sprawdzić to metodą poślinionego palca – warstwa powlekana będzie bardziej przywierała; nie polecam tej metody, zwłaszcza po piciu kawy :-)


Tym oto sposobem doszliśmy do końca części pierwszej. W kolejnej opowiem o tym, jak powinno wyglądać domowe stanowisko pracy osoby drukującej fotografie, jak przechowywać papier i gotowe odbitki. Zajmiemy się też przygotowaniem plików do druku. Zapraszam.

Spód papieru ma czasem nadrukowane delikatne napisy, dzięki którym nie pomylimy stron podczas wkładania arkusza do drukarki.

Tekst: Michał Leja
Zdjęcia: Michał Leja, materiały firmy Epson

Oznacz jako przeczytane
Masz propozycję na temat poradnika?: Napisz do nas
Oceń :

Komentarze

smw_p2o2

Szanowny Panie Leja,

Mnie *) już nie chce się tłumaczyć dlaczego Pański tekst w zakresie fizyki światła zawiera prawdy, półprawdy i jawne kłamstwa. Jeśli zabrał się Pan za pisanie o fizycznych aspektach światła warto było zajrzeć chociaż do gó...pedii, znanej większości pod nazwą Wikipedia.

Proszę poprawić tekst, bo wstyd, by fotograf pisał o świetle głupoty.

Z poważaniem,
smw_p2o2

*) Skierowane do niektórych komentujących - NIGDY nie zaczynamy zdania od "Mi", tylko "Mnie".

sagitarius777

Ja wolę zdjęcia w wersji papierowej niż elektronicznej. Takie zawsze mogę zabrać ze sobą, laptopa już nie.

kemot

kemot 2013-12-26 00:45:35

Przecież my człowieki widzimy tylko na podstawie tego że światło się od czegoś odbija...

pe.en.de

"......1800 wydruków w formacie A4! Sam byłem tego świadkiem..."
Ja też byłem świadkiem ale zgoła zupełnie czegoś innego. I na własnej skórze (skórzany portfel) przekonałem się co znaczą te tysiące wydruków.
Otóż nie chodzi o to iż drukarka może wydrukować 1800 pełnokolorowych wydruków na A-4, lecz 1800 przy druku jednym kolorem z zadrukowaniem 5% strony (standartowy tekst)
Czyli ilość kolorów (6) razy 300 stron = 1800.

arek

arek 2015-04-21 12:52:19

wole w wersji komputerowej bo mogę je przerabiać

henryk47

henryk47 2017-07-28 13:21:10

To jest stronka na której można poczytać czy trwałość wydruków z Epson L 800 jest taka sama jak z Epson R 3000 czy 11800.
http://www.wilhelm-research.com/epson/WIR_Epson_L355_and_L800_2014_10_10.pdf

Dodaj komentarz

Ponieważ nie jesteś zalogowany, Twój wpis będzie musiał zostać zaakceptowany przez moderatora.

Dodaj swój post

saxifraga75

Ciekawe zdjęcie czegoś bardzo zwykłego2024-09-16 20:49:18 saxifraga75

Coś zwykłego, spotkane podczas zimowego spaceru ...…

ragaart

Chwila, która mówi więcej niż tysiąc słów2024-09-03 00:25:46 ragaart

Wszystkie zdjęcia świetne. Qtk i Rogowski to moje faworyty. Rogowski powinien przekonwertować do…

ragaart

Chwila, która mówi więcej niż tysiąc słów2024-08-29 22:28:51 ragaart

Świetny wywiad, rewelacyjne podejście. Nie tylko z duchem czasu, bo przecież postęp, w tym…

ewa__s__

Chwila, która mówi więcej niż tysiąc słów2024-08-05 21:47:09 ewa__s__

Nowy Jork, styczeń 2024 Autorka Ewa Sawko…