Cztery pory roku, czyli fotografujemy przez okrągły rok
Wstęp
Ze szkolnych lekcji geografii pamiętam jeszcze, że w naszym klimacie możemy tak naprawdę wyróżnić sześć pór roku: przedwiośnie, wiosnę, lato, jesień, przedzimie i zimę. Proponuję jednak, abyśmy podeszli do sprawy równie tradycyjnie co słuchacze koncertów Vivaldiego, czyli przedwiośnie i przedzimie zostawili na boku i omówili wyłącznie „wielką czwórkę”. I druga sprawa – z uwagi na to, co obecnie możemy zaobserwować za oknami, zaczniemy trochę nietypowo – od zimy.
Zima
Praktyka
Hu, hu, ha, hu, hu, ha – i tak dalej. Zima to nie jest zbyt wdzięczna pora fotografowania w plenerze, bo nie tylko szczypie w nosy i szczypie w uszy, ale stanowi też spore wyzwanie dla sprzętu fotograficznego.
Zanim jednak zaczniemy martwić się o sprzęt, zatroszczmy się najpierw o nas samych. Po pierwsze, planując dłuższe zimowe fotografowanie w plenerze, należy się oczywiście ciepło ubrać. Nie chcę rozwijać tego tematu, bo jest oczywisty, polecam tylko dostosowanie stroju do sposobu, w jaki zamierzamy fotografować. Jeśli ktoś planuje wykonywanie zdjęć w czasie długiego marszu, lepsza będzie wielowarstwowa kombinacja ubrań (najlepiej: oddychających) nałożonych „na cebulkę”. Często jednak fotografowanie plenerowe – również zimą – to dość statyczne zajęcie, ze statywem lub przynajmniej uważnym doborem kadru. Dlatego polecam raczej rozwiązania typu kurtka puchowa i odpowiednie dostosowanie grubości ubrań i liczby warstw do temperatury. Rozpiąć suwak od kurtki możemy zawsze, natomiast rozgrzać się nie jest już tak łatwo.
Mniejsza zresztą o kurtkę, czapkę czy ciepłe kalesonki. Tak naprawdę najważniejszy jest jeden element naszego stroju – rękawiczki. W sprzedaży są już profesjonalne rękawiczki fotograficzne, na przykład firmy LowePro albo Matin, ale to dość drogi i wcale nie niezbędny zakup. Z powodzeniem możemy szukać innych rozwiązań – ja polecam aż dwa. Dobrym sposobem jest zakup cienkich polarkowych rękawiczek pięciopalczastych (koszt rzędu kilkunastu złotych) i dodatkowo grubych rękawic jednopalczastych, stanowiących warstwę zewnętrzną. W cienkich „polarkach” można dodatkowo obciąć część kciuka. W czasie fotografowania rękawice zewnętrzne zdejmujemy, ale po wykonaniu kilkunastu zdjęć możemy na pewien czas założyć je z powrotem i rozgrzać ręce.
Drugim sposobem jest znalezienie – chociażby na serwisach aukcyjnych – gotowych, uniwersalnych rękawiczek pięciopalczastych z obciętymi czubkami, ale z dodatkowym „kapturkiem” na cztery palce, który można zsunąć w czasie wykonywania zdjęć. Można nabyć naprawdę ciepłe – i tanie – modele, np. bawełna na zewnątrz, Thinsulate w środku, a wszystko za kilkanaście złotych. Tego typu rękawiczki mają jednak z reguły pewną wadę – niezbyt wygodnie daje się operować kciukiem. Dlatego warto albo obciąć jego czubek (w rękawiczkach oczywiście…), albo tylko go mocno naciąć, tworząc tym samym coś w rodzaju możliwego do zsunięcia „kapturka”.
Zimą niezwykle ważne jest również odpowiednie traktowanie naszego sprzętu, ze szczególnym uwzględnieniem akumulatora. O ile nie używamy kompaktu, który został zaprojektowany jako wodo- i mrozoodporny, absolutnie odradzam noszenie aparatu na zewnątrz, powieszonego na pasku na szyi. Niskie temperatury mają ogromny wpływ na wydajność akumulatora, dlatego minimum to szczelnie zamknięta torba fotograficzna, a maksimum – które zdecydowanie polecam – to noszenie aparatu pod kurtką, blisko ciała. Zapewniam, że da się, nawet gdy mamy założony zoom typu Nikkor 70–200 mm f/2,8 ;-)
Pamiętajmy, że newralgicznym momentem jest powrót z pleneru i wejście z aparatem do ciepłego pomieszczenia. Najlepiej jeszcze przez jakiś czas nie wyciągać go z torby, ponieważ błyskawicznie skropli się na nim wilgoć. Lepiej odłożyć go w jakieś suche, niezbyt ciepłe miejsce i dać mu kilka–kilkanaście minut na stopniowe rozgrzanie. Najgorsze, co w takiej sytuacji można zrobić, to szybkie wyciągniecie i używanie aparatu lub np. wymiana obiektywu.
Tematyka
Zacznijmy od tego, że skoro zimą panują na zewnątrz tak mało przyjazne warunki atmosferyczne, a na dodatek słońce późno wschodzi i wcześnie zachodzi, to może zwyczajnie nie wychodzić na zewnątrz? Nie da się ukryć, że ta pora roku szczególnie sprzyja fotografowaniu w pomieszczeniach, przy czym może oznaczać to zarówno zdjęcia martwej natury, jak i dokumentację jakiegoś fotogenicznego koncertu czy wystąpienia. Warto też zająć się makrofotografią, choć – z oczywistych względów – zimą będziemy mieli do dyspozycji raczej trybiki od zegarka czy orzełka na monecie. Oczy muchy albo motyla noga to po prostu nie ta pora roku. Martwa natura w skali makro również ma jednak swój urok – zdecydowanie warto spróbować!
Oczywiście nie zniechęcam do fotografii plenerowej. Wręcz przeciwnie, zima to również świetna okazja do fotografii nocnych, choć mam tu na myśli raczej utrwalanie życia miasta niż astrofotografię. Mrok zapada na tyle szybko, że nie trzeba zarywać pół nocy w celu wykonania efektownych zdjęć z długim czasem naświetlania (oczywiście ze statywu), na których zarejestrujemy światła miasta i kolorowe smugi przejeżdżających samochodów.
Za dnia natomiast, gdy spadnie śnieg, koniecznie pamiętajmy o wprowadzeniu odpowiedniej korekcji ekspozycji (ok. +1 EV lub nawet więcej) albo wybraniu w menu aparatu odpowiedniego programu tematycznego („Śnieg” lub „Plaża i śnieg”). Jeśli tego nie zrobimy, światłomierz aparatu będzie się starał sprowadzić fotografowaną scenę do poziomu uśrednionej szarości, przez co zamiast cudownej, czystej bieli zarejestrujemy na zdjęciach bure i ponure smuty.
I jeszcze jeden fotograficzny drobiazg, charakterystyczny wyłącznie dla zimy – święta Bożego Narodzenia. Choinka to ogromnie wdzięczny temat do fotografowania na wiele sposobów. Polecam chociażby zabawę ze światełkami, zarejestrowanymi jako nieostre plamy o wymyślonych przez nas kształtach, uzyskanych poprzez przyłożenie z przodu obiektywu odpowiednio powycinanych szablonów. Ale nie tylko choinka. Także prezenty, wieńce, ozdoby, potrawy – to wszystko może być inspiracją do fotografii zbliżonej do makro, zabawy z filtrami gwiazdkowymi i wielu innych ciekawych projektów, jakie tylko przyjdą nam do głowy.
Wiosna
Praktyka
Ta pora roku nie stawia już przed fotografem i sprzętem aż takich wyzwań jak zima. W tym przypadku jedynym problemem może być wilgoć, a w skrajnych przypadkach – deszcz i groźba uszkodzenia sprzętu. Dlatego, jeśli planujemy fotografowanie również w mało sprzyjających warunkach atmosferycznych (warto to zrobić, bo to okazja do zarejestrowania wyjątkowych kadrów), dobrze jest zaopatrzyć się w specjalne osłony przeciwdeszczowe na aparat i obiektyw.
Tak jak w przypadku rękawiczek fotograficznych jest to z jednej strony wygodne rozwiązanie, ale z drugiej – dość drogie. Zamiast wydawać kilkadziesiąt lub nawet często kilkaset złotych na osłonę, można rozważyć wykorzystanie kilku zwykłych toreb foliowych, odpowiednio założonych i przymocowanych do aparatu i obiektywu. Oczywiście nie będzie to tak wygodne i skuteczne rozwiązanie jak profesjonalne produkty takich firm, jak Kata czy Think Tank Photo, ale jeśli zamierzamy fotografować w czasie deszczu tylko w wyjątkowych przypadkach, w zupełności wystarczy.
Tematyka
Być może przedwiośnie, o którym z założenia nie rozmawiamy, jest jeszcze nieco blade i ponure (pamiętajmy wtedy o zmianie balansu bieli na „chmurkę”), ale prawdziwa wiosna to już wspaniały, radosny powrót dwóch rzeczy niezwykle istotnych w fotografii: światła i kolorów. Co więcej, są to kolory wyjątkowo świeże i czyste, dlatego wiosna to najlepsza pora na fotografowanie liści, a wcześniej oczywiście także pączków i bazi. Nie zapominajmy o przepięknych wiosennych kwiatach – zawilcach, krokusach i przebiśniegach.
Wiosna to także dobry czas na fotografię przyrodniczą, chociażby tę związaną z przylotem ptaków, ptasimi godami, zakładaniem gniazd i wychowywaniem młodych. Pierwsze, jeszcze w lutym, przylatują skowronki, natomiast prawdziwy ruch na niebie rozpoczyna się w marcu i kwietniu.
W tym przypadku najlepszym narzędziem fotograficznym są oczywiście teleobiektywy. Niekoniecznie jednak musimy od razu kupować szkła w cenie niezłego samochodu. Dobrym rozwiązaniem jest wykorzystanie aparatów kompaktowych. Ze względu na mniejsze matryce możliwe jest konstruowanie dla nich znacznie mniejszych obiektywów typu zoom, nieraz o naprawdę imponującej krotności i zbliżeniu optycznym. A tak swoją drogą – przy fotografii makro nieduży rozmiar matrycy również może być postrzegany bardziej jako zaleta niż wada.
Tu znowu polecam fotografię makro, ale tym razem już przyrody ożywionej, ze zdecydowaną przewagą elementów flory. Odradzam natomiast krajobrazy, chyba że myślimy o naprawdę dojrzałej, rozkwitającej już bujnie wiośnie niemal u progu lata. Wczesna wiosna to jeszcze czas roztopów, błota czy nagich pól, które zazwyczaj nie prezentują się szczególnie efektownie na zdjęciach.
Lato
Praktyka
Zimą warto chronić siebie i sprzęt przed niskimi temperaturami, natomiast latem problemem jest – nawet na naszej szerokości geograficznej – mocno prażące słońce. Znów, najpierw warto zatroszczyć się o siebie, co w przypadku lata oznacza głównie wykorzystanie jakiegoś nakrycia głowy – przewiewnej czapki lub kapelusza. Poza tym, o ile nie wybieramy się w jakieś specyficzne miejsce, takie jak las albo góry, wybór stroju nie ma większego znaczenia, byle był odpowiednio komfortowy.
Bardzo ważna jest również ochrona aparatu przed przegrzaniem. Uważajmy zwłaszcza na sprzęt pozostawiony w samochodzie albo na parapecie okna – mocne słońce może doprowadzić do uszkodzenia aparatu. Jednak nawet bez popadania w czarnowidztwo warto zwyczajnie pamiętać o tym, że temperatura aparatu (a konkretnie – sensora) ma pewien wpływ na jakość zdjęć. Nie są to jakieś radykalne różnice, ale fakt faktem, że rozgrzanie sensora aparatu może skutkować zwiększonym poziomem szumów na zdjęciach. Dlatego właśnie w sytuacji, w której kilka modeli wykorzystuje ten sam typ matrycy, często jest tak, że droższe aparaty mają bardziej rozbudowaną i skuteczniejszą izolację cieplną wokół sensora.
I jeszcze drobiazg – pamiętajmy, że plaża albo pustynia to jedne z najgorszych, najbardziej niebezpiecznych środowisk dla sprzętu fotograficznego czy filmowego. Piasek i pył są niezwykle wredne – dużo gorsze niż krople deszczu czy płatki śniegu. Łatwo dostaną się do mechanizmu zoomowania obiektywu albo komory lustra aparatu, dlatego w takich sytuacjach należy zachować wyjątkową ostrożność.
Tematyka
Uff, wymienianie najbardziej polecanej tematyki zdjęć dla tej pory roku to jak tworzenie listy wszystkich rodzajów fotografii na świecie… Wiadomo – lato to między innymi kulminacja okresu wegetacyjnego wielu roślin i świetny czas na fotografowanie przyrody. Różnica w stosunku do wiosny polega na tym, że jest to przyroda jeszcze bardziej rozbuchana i pojawiły się tłumnie owady – ważki, motylki i inne fotogeniczne żuczki. Nie zapominajmy o innych zwierzętach, roślinach, krajobrazach… Lato to również wszystkie inne rodzaje fotografii, jakie tylko przyjdą nam do głowy: architektura, street photo, astrofotografia, portrety i wiele, wiele innych.
Latem tak naprawdę lepiej spytać się nie o to, „co fotografować?”, ale „kiedy fotografować”. Największym problemem i wyzwaniem dla fotografów jest często zbyt mocne, kontrastowe światło słoneczne, które sprawia, że przez znaczną część dnia na zdjęciach rejestrowane są wyraźne, niezbyt ładne cienie. Dlatego najlepiej fotografować rano, tuż po wschodzie słońca, oraz dość późnym popołudniem – przed zachodem. Świat wygląda wtedy po prostu najpiękniej.
I jeszcze jeden drobny problem, podobny do tego, z którym spotkaliśmy się przy okazji fotografowania na śniegu. To samo dotyczy plaży, ale także na przykład mocno nasłonecznionej, jasnej architektury o charakterze śródziemnomorskim. W takich wypadkach wskazana jest korekcja ekspozycji (ok. +1 EV) lub wybranie programu tematycznego „Plaża”.
Jesień
Praktyka
Nie warto się powtarzać – w przypadku tej pory roku aktualne są wszystkie rady, które napisałem podczas omawiania fotografii wiosennej, a jeśli chodzi o późną jesień – również zimowej. Zarówno fotografowi, jak i sprzętowi, którym się posługuje, należy się po prostu odpowiednie zabezpieczenie przed wilgocią, deszczem i chłodem.
Warto w tym miejscu wspomnieć również o torbach i plecakach fotograficznych. Najlepiej wybrać taki model, który od razu wyposażony jest we wbudowaną dodatkową osłonę przeciwdeszczową, chowaną zazwyczaj w podwójnym dnie. Przeciętny deszczyk nic naszemu aparatowi nie zrobi nawet w zwykłej torbie, ale jeśli pechowo wpadniemy pod deszczyk mocno niezwykły, możemy zniszczyć sprzęt wart wiele tysięcy złotych. Czasami bywa zresztą tak, że nawet kilka kropel deszczu (zwłaszcza tego „kwasu” padającego w aglomeracjach miejskich) może spowodować powstanie „nadżerek” na warstwach przeciwodblaskowych przedniej soczewki obiektywu. Dlatego zawsze po fotografowaniu podczas niepogody dobrze jest oczyścić i osuszyć przód obiektywu.
Tematyka
Kiedy mówimy o jesieni, stają nam oczywiście przed oczami przecudowne zabawy pani przyrody pod tytułem „tysiąc i jeden odcieni kolorystycznych tych samych liści”. Wbrew pozorom, wcale nie tak łatwo uzyskać wyjątkowe zdjęcia drzew w barwach jesieni – czasami to kwestia zaledwie kilku, może kilkunastu dni, na dodatek różnych dla poszczególnych miejsc naszego kraju. Oczywiście jesień jest znacznie dłuższa, ale na początku drzewa są jeszcze zbyt zielone, a później szybko robią się wyłysiałe i pokryte brunatno-szarymi resztkami liści. Dlatego warto wybrać się jesienią na przykład w polskie góry (chociażby Bieszczady), ale po wcześniejszym sprawdzeniu, w jakich dniach, w jakim okresie najbardziej opłaca się tam pojechać.
Jesień w Polsce bywa jednak nie tylko bywa „złota” – znacznie częściej jest ponura, smutna i deszczowa. Zachęcam, by nie bać się niepogody, lecz właśnie wykorzystywać ją na swoją korzyść! Gruba warstwa ołowianych chmur działa na przykład jak jedna wielka blenda zmiękczająca światło. Odpowiedni balans bieli oraz lekkie doświetlenie lampami błyskowymi (choć nawet niekoniecznie), i zdjęcie portretowe może wyglądać niczym wykonane w warunkach studyjnych. Natomiast jeśli chmury są bardziej różnorodne, mają wyraźny, czasem groźny rysunek, wtedy idealnie nadają się do szerokokątnych zdjęć krajobrazowych lub nawet – jeśli użyjemy naprawdę długiego czasu naświetlania – do ciekawych fotografii architektury. Tak naprawdę nie ma nic nudniejszego niż wielki błękit bezchmurnego, letniego nieboskłonu.
W zgodzie z kalendarzem…
Naturalnie wszystkie rady zawarte w tym artykule mają charakter pewnych uproszczeń. Jak ktoś się bardzo uprze, to znajdzie sposób, by robić makrofotografie owadów zimą, a latem w samo południe wykona świetną plenerową sesję portretową. Da się. Jednak nie ulega wątpliwości, że tematyka i praktyka fotograficzna mają swój rytm, powiązany ściśle z rytmem przyrody. Warto się do niego stosować.
Zobacz podobne poradniki
Jak zrobiłem to zdjęcie – Piotr Chara, czyli wiosenny dzień z życia fotografa przyrody
Jesienny dzień z życia fotografa przyrody
Odkrywanie mikroświatów - „urlopowy” dzień z życia fotografa przyrody