Vicky Martin
Po raz pierwszy zetknęła się z fotografią w college’u, podczas studiów na kierunku sztuka i design w latach 90 – i zakochała się w niej po uszy. Czuła, że to medium doskonale odpowiada jej kreatywności. Czerpała radość z całego procesu powstawania zdjęcia: od naciśnięcia spustu migawki aż po wywołanie odbitki w ciemni.
Poprzez swoją twórczość zgłębia fascynację tożsamością i emocjami, które rodzą się podczas wyobrażania sobie scenariuszy opartych zarówno na fantazjach, jak i rzeczywistości. Zastanawia się, czym jest tożsamość – w tym celu często aranżuje sytuacje, w których bohaterowie ukazują na przykład sprzeczne emocje. Stara się namówić widza do zadawania pytań o jej pracę, a odpowiedzi na te pytania często zależą od indywidualnej percepcji oglądającego. Inspiracją bywają dla niej silne postacie kobiecy z literatury, filmu i z życia. Swoje bohaterki umiejscawia w opowieściach, w których dużą rolę odgrywają emocje i do których sama może się jakoś odnieść. Jednocześnie zachęca widzów, by też spróbowali się odnaleźć w tych sytuacjach.
W 2008 roku przerzuciła się z czarno białej fotografii analogowej na kolorową cyfrową, czując, że barwy i możliwość edycji odgrywają istotną rolę w tworzeniu ogólnej atmosfery na jej zdjęciach. Gdy konstruuje któryś ze swoich obrazów, kompozycja jest podporządkowana narracji, a główny cel polega na tym, by poprowadzić widza w konkretnym kierunku. Vicky lubi proces tworzenia, ma naturę majsterkowiczki, robi rekwizyty i kostiumy. Kocha wyzwania towarzyszące nowym projektom.
Powiązane tematy
Jamari Lior
11.01.2020
Jamari Lior
Wszystkie jej zdjęcia, nawet te pozowane, mają aspekt antropologiczny. W zamierzeniu autorki powinny opowiadać nam coś o sportretowanym człowieku oraz o kulturze, w której powstały. Motywy i motywacje – to dwa tematy, które interesują Jamari Lior. Oba wiążą się z jej wykształceniem: broniła doktorat z dziedziny antropologii wizualnej.

Agnieszka Lorek
01.01.2020
Agnieszka Lorek
Do wszystkiego doszłam sama metodą prób i błędów, co pozwoliło mi być niezależną od wszelkich innych, powstałych przede mną stylów. Dotyczy to zwłaszcza tak zwanej obróbki, która w moim przypadku nie jest właściwie obróbką, ale mozolnym procesem wdrażania w kadr elementów malarskich i finalnie prowadzi do zastąpienia realnego nierealnym.

Joseph Ford
