Terje Kolaas
Ptasiarz, fotograf i przewodnik z Levanger w Norwegii.
Ptakami interesuje się od 12. roku życia, a fotografuje je, odkąd skończył 13 lat. W ostatnim czasie zajmuje się głównie fotografowaniem, a nie obserwacją, i idzie w stronę fotografii artystycznej, a nie dokumentalnej.
Poza tym, że obserwuje i fotografuje ptaki, a także nagrywa ich głosy, prowadzi także kursy z rozpoznawania gatunków na Uniwersytecie Nord (www.birdid.no) oraz pracuje w Norweskim Inspektoracie Przyrodniczym (SNO). Jest szefem agencji Northern Birding, która pomaga ptasiarzom i fotografom tropić ptaki w Norwegii.
W roku 2011 we współpracy z Christianem Tillerem wydał i opublikował swoją pierwszą książkę: Flyktige motiver – kunsten å fotografere fugler, elementarz fotografa ptaków. Od tamtej pory ukazało się kilka książek zilustrowanych jego fotografiami, a wiele innych publikacji zawierało jego zdjęcia obok prac innych twórców.
Podróżuje nie tylko po Norwegii. W poszukiwaniu ptaków i innych obiektów fotograficznych odwiedził liczne kraje, między innymi Nową Zelandię, Stany Zjednoczone, Maroko, Japonię, Falklandy, Namibię, Hiszpanię, Kubę, Kostarykę, i Rosję.
Nie jestem pewien, czy umiałbym wskazać jakąś charakterystyczną cechę moich zdjęć czy mojego stylu. Staram się być wszechstronnym fotografem ptaków, poruszać się w różnych gatunkach. Jest dla mnie jednak istotne, by moje kadry były czyste i zrównoważone. Często idę w minimalizm, staram się usuwać wszystko, co nie jest interesujące, nie wnosi wartości dodanej. Im mniej elementów, tym lepiej. Ptak musi się odcinać od otoczenia. Najważniejsze dla kadru są sam ptak i jego osobowość, nic nie może odwracać od nich uwagi, chyba że służy to kompozycji. Lubię powtarzające się wzorce, takie jak zarys drugiego ptaka na pierwszym planie lub w tle, bokehowe kółka. Cenię symetrię i balans. Podobają mi się kontrastujące przestrzenie w kadrze: przepalenia i głębokie cienie. Preferuję miękkie światło naturalne, ale lubię też oświetlenie zza fotografowanego obiektu, które eksponuje zarysy sylwetek. Staram się po prostu robić ładne zdjęcia, które ludzie mogliby powiesić sobie na ścianie. Jeśli moje prace to „fotografie ścienne” – nie mam nic przeciwko temu.
Powiązane tematy
Florian Delalee
25.11.2022
Florian Delalee
Od Sedy aż do Yarchen Garu i klasztoru Dzongsar – zachodnie granice prowincji Syczuan i Yunnan oraz północna część tego regionu są historycznie związane z Tybetem. To porośnięty trawą teren, zamieszkiwany przez nomadów, zimą pokryty warstwą śniegu, prowadzący do niebosiężnych szczytów, klasztorów i świątyń.
José Luis Ruiz Jiménez
28.07.2020
José Luis Ruiz Jiménez
Mniej więcej pięć lat temu kolega z pracy powiedział, że jadąc gdzieś, zobaczył z drogi małą lagunę z kaczkami, i spytał, czy pojadę z nim porobić zdjęcia. Odparłem, że nie mam ani sprzętu, ani odpowiedniej kryjówki, ale kolega przekonał mnie, żeby skonstruować ją z plastikowych rur i siatki maskującej. Ruszyliśmy więc. Cóż za przeżycie! Tak mi się spodobało, że zajmowałem się tym przez parę tygodni i nie potrafiłem przestać.
Piotr Welcz
30.11.2020
Piotr Welcz
Zamykamy ten cykl prezentacji czytelniczych inspiracji materiałem, który przypomina nam o niezwykle ważnej rzeczy. Otóż trudno robić dobre i ciekawe zdjęcia, jeśli interesujemy się tylko fotografią. Pan Piotr Welcz kocha przyrodę i stara się ukazać na swoich zdjęciach jej piękno. Dzięki temu, że zdjęcia nie są dla niego najważniejsze, nie musi się spieszyć. Może spokojnie kontemplować naturę, cieszyć się chwilami spędzonymi z dala od miejskiego zgiełku. Jego prace są owocem tego zamiłowania.