Sarah Pabst
Sarah Pabst urodziła się w 1984 roku w Niemczech. Od 2013 roku mieszka w Buenos Aires. Zajmuje się fotografią dokumentalną, ze szczególnym naciskiem na temat kobiet i problemu tożsamości.
W 2016 roku została zaproszona do wzięcia udziału w Joop Swart Masterclass i Descubrimientos, odbywającego się w ramach Festiwalu Photo España.
Studiowała język hiszpański, malarstwo i fotografię na uniwersytetach w Kolonii i w Wuppertalu. Studia te ukończyła w 2011 roku. W 2005 roku odbyła pierwszą podróż do Ameryki Łacińskiej, co okazało się przełomowym wydarzeniem w jej życiu. Po tej podróży przyszły kolejne, a wszystko to zaowocowało powstającymi od 2006 roku kolejnymi zdjęciami o tematyce społecznej.
„Fotografia jest w moim odczuciu sposobem na opowiedzenie czyjejś historii poprzez subiektywne i nacechowane własną emocjonalnością spojrzenie. Bardziej od wielkich, globalnych problemów interesują mnie małe historie ludzi, z którymi każdy może się utożsamić. Czuję ogromną odpowiedzialność właśnie wobec tych osób, które wpuszczają mnie do swojego świata i powierzają mi historie, zarówno te trudne, jak i te wprawiające w zachwyt”.
Metryczka fotografa:
Mój rocznik: 1984
Ksywka: Większość znajomych mówi na mnie Sari.
Specjalizacje życiowe: Trudne pytanie. Jestem dobra w motywowaniu ludzi, ale czy to specjalizacja?
Freelancer
Najważniejsza nagroda: zdjęcie roku LATAM, Canon Profifoto Grant
Najważniejsza wystawa: Wszystkie są dla mnie ważne.
Najważniejsza publikacja: Ze względów osobistych – „Burnmagazine”, bo uwielbiałam ten magazyn, kiedy zaczynałam fotografować.
Fotografia jest: dodatkowym językiem, danym ci przez życie.
Mój pierwszy aparat: Pentax Spotmatic mojego ojca
Mój obecny aparat: Canon 5d Mark III, Fujix 100s, Hasselblad 500 C/M, Fuji 690III, Pentax Spotmatic. Zdarza mi się też używać aparatu w telefonie komórkowym.
W fotografii omijam: podążanie według ścisłych reguł
W fotografii szukam: światła i tego, co podpowiada mi serce, bo ono zazwyczaj wie najlepiej.
Ulubione słowo: Zależy od języka. W niemieckim – Heimat. W portugalskim – saudade. W argentyńskiej odmianie hiszpańskiego – fiaca. Uwielbiam słowa, które są pojęciami niedającymi się przetłumaczyć.
Najmniej lubiane słowo: nie mam takiego
Używane przekleństwo: Scheisse
Ulubione zajęcie: Fotografia oraz dzień na plaży z moim mężem i przyjaciółmi.
Ulubiona zakazana przyjemność: Przyjemność nie powinna być łączona z winą ani grzechem!
Praca, której nigdy nie chciałbyś wykonywać: Chyba zawód szefa kuchni. Zmarłabym na atak serca po pierwszym dniu w pracy.
Proces tworzenia czy rezultat?: Nie ma rezultatu bez procesu tworzenia, który jest najpiękniejszą sprawą.
Poczucie humoru czy powaga?: Moja babcia zawsze mawiała, że do świata i życia trzeba podchodzić z dużą dozą dobrego humoru. Myślę, że miała rację.
Zniechęca mnie: niesprawiedliwość, która sprawia, że czuję się bezsilna.
Nakręca mnie: życie.
W świecie szukam: siły, miłości, koleżeństwa, ludzi do podziwiania, natury.
Co doradziłbyś początkującym fotografom: Podążaj za swoimi instynktami. Pracuj nad tym, co cię interesuje i co ma na ciebie głęboki wpływ. Pracuj ciężko.