Michał Ostrowski
„Pierwsze kroki na fotograficznej ścieżce stawiałem, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Pierwsze próby robienia zdjęć podejmowałem za pomocą aparatu Zorka 5, a efekty tych zmagań odkrywałem wraz z ojcem w prowizorycznej, domowej ciemni.
Pasję fotografowania krajobrazu łączę ze swoim zamiłowaniem do górskich wędrówek. Każda wyprawa w nocy z plecakiem , termosem herbaty na szczyt góry, a następnie oczekiwanie na magiczny świt , poranne mgły i światło daje mi poczucie, że „w górach jest wszystko, co kocham”.
Od kilku lat pasjonuję się również fotografią otworkową oraz zgłębiam tajniki dawnych technik fotograficznych.
Fotografując staram się wyrazić siebie, swoje uczucia, zainteresowania. Dążę do wydobywania ze świata nie tylko piękna, ale również tego, co interesujące i zagadkowe.”
Powiązane tematy
Maciej Gajdur

Chip Philips

Gustav Willeit

Komentarze










Wizualnie dopracowane, a niektóre wręcz "cudne".
Ale czy prawdziwe?
Niestety nie. Ludzkie oko widzi inaczej niż aparat i matryca zapisuje.
Takie zdjęcia wymagają więc sporej ingerencji w postprodukcji.
Trzeba sobie zadać pytanie - gdzie jest granica ingerencji fotografa?
Ja rozumiem, że ludzie chętnie oglądają takie cuda, by oderwać się od szarej (z reguły) rzeczywistości, ale czasami nie wiadomo gdzie kończy się fotografia, a zaczyna grafika komputerowa.
A ta ostatnia przecież może uczynić cuda ze wszystkim.
Żeby nie było, że się nadmiernie czepiam - doceniam wysiłek autora, by podróżować, wstawać o nienormalnej porze dnia by znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie by złapać odpowiednie światło, by znosić mróz czy upał itd.
Tego nikt nie neguje, ale...
Pęd do ulepszania wszystkiego za wszelką cenę (nie tylko krajobrazu) od pewnego czasu zaczyna mnie męczyć i denerwować.
Zresztą taką presję i ja sam odczuwam fotografując swoje okolice - podświadomie chciałbym, by wszystkie zdjęcia były "cudne".