Marcin Makówka
„Mówię o sobie: portrecista-reportażysta, choć nim nie jestem. Trzeba się jednak jakoś sklasyfikować. Niektórzy mówią o mnie: »ma aparat«.
Fotografia to szerokie spektrum od czystej komercji po zwykłych i niezwykłych ludzi, choć ci pierwsi sprawiają wrażenie ciekawszych. Swoje pierwsze zdjęcie zrobiłem w wieku czterech lat, na fotografii jest mój dziadek i moje małe buty. Zdjęcie jest czarno-białe, zwykłe, choć pomysłowo skadrowane. Wyrosłem w poczuciu braku pikseli i z wonią utrwalacza na dłoniach. Pamiętam do dziś, jaką frajdą był kiedyś powiększalnik, obraz utajony czy analizator barw albo zwroty w rodzaju: »Weź mi forsnij tę czterysetkę na osiemset«. Nie przeszkadza mi to używać cyfrowego aparatu i eksperymentować z Photoshopem. Uczyłem się pod okiem profesora Zbigniewa Łagockiego, a kadr szlifowałem w »Gazecie Krakowskiej«. Lubię przekazywać wiedzę fotograficzną, można ze mną porozmawiać w Liceum Plastycznym w Nowym Wiśniczu, gdzie opowiadam o pięknie fotografii. Mam też za sobą kilka zwycięskich konkursów i tysiące zdjęć w prasie. Zawsze chciałem być fotografem, wciąż nie jestem spełniony, wciąż gonię króliczka… z aparatem”.
Powiązane tematy
Nicholas Javed

Diego Arroyo

Daras Bareya
