Marcelina Matczyńska
Fotografuję od 2006 roku. Najpierw to były psy, a od 2011 dzieci… i dzieci na zdjęciach to najbliższy mi temat. Ludzie rysują, śpiewają, są sportowcami. Nigdy nie posądzałam siebie o jakieś szczególne umiejętności. Gdy wspominam swoje początki związane z fotografią, przypominam sobie sytuację, w której coś mnie podkusiło, aby pokazać swoje zdjęcia na jakimś forum fotograficznym. W odpowiedzi usłyszałam: „Tak się dzieci nie fotografuje”, „Za ciemno”, „Za mrocznie”, „Powinny być wesołe, intensywne kolory”, „Za smutno !”. Generalnie – zjechano mnie od góry do dołu. Był to dla mnie wielki szok.
Zapisałam się wtedy na sporą liczbę różnych warsztatów fotograficznych. Tam próbowano wszystko poukładać mi w głowie na nowo. Każdy z autorytetów, który sprzątał w mojej głowie, zaprowadzał w niej swoje porządki. Robiłam wszystko zgodnie z ich wskazówkami i… nie czułam się sobą.
Wtedy spotkałam na swojej drodze wspaniałą artystkę, Agnieszkę Lorek, która potrząsnęła mną i otworzyła mi oczy.
Czym jest fotografia? Czy jest to matematyka pełna reguł? Czy da się ją zdefiniować? Kto ma prawo mówić nam, kto wie lepiej niż my, jak ona ma wyglądać? Owszem… każdy cieszy się z zachwytu odbiorców, ale czy to jest najważniejsze ?
Gdy powróciłam do zdjęć w klimacie, który kocham, szybko zaczęłam słyszeć opinie, że moje fotografie są charakterystyczne, że ludzie rozpoznają je zawsze, nawet jeśli nie są podpisane. Zaczęłam dostrzegać, że jest we mnie pewien rodzaj nostalgii i wrażliwości, który kocham na zdjęciach.
Wciąż uczę się, jak tę wrażliwość wydobyć, i jeszcze długa droga przede mną. Jak obrazy, które mam w głowie, miejsca, które zwiedzam, filmy, które oglądam – a od zawsze jestem wielką fanką klimatu XIX wieku – przelać na własne prace. Nie jest to proste, dzieci to nie wytresowane modele, doba dla matki dwójki małych dzieci ma za mało godzin – a żyjąc z fotografii komercyjnej na co dzień, trzeba wciąż walczyć, bo co innego podoba się mnie, a co innego chciałby otrzymać odbiorca.
Dlatego dla mnie na tym etapie fotografia to walka. Walka ze swoimi zahamowaniami, wiarą we własne siły, wstydem, nieśmiałością modela. Z porywistym wiatrem, słońcem nie z tej strony i z przemijającą przyrodą krzyżującą nasze plany.
Na szczęście kocham walczyć.
Metryczka fotografa:
Mój rocznik: 85, najlepszy
Ksywka: batmanka
Najważniejsza wystawa: już za moment
Najważniejsza publikacja: ta?
Fotografia jest: poszukiwaniem siebie.
Mój pierwszy aparat: sony alfa 200
Mój obecny aparat: nikon d610
W fotografii omijam: kiczowatą „ładność”.
W fotografii szukam: tajemnicy.
Ulubione słowo: zazwyczaj przekleństwa ;)
Najmniej lubiane słowo: „nie wolno”
Ulubione zajęcie: NIC, robienie NIC lub spanie, aktualnie towar deficytowy
Ulubiona zakazana przyjemność: za takie rzeczy chyba w PL wsadzają za kratki :D
Praca, której nigdy nie chciałbyś wykonywać: w której się czeka aż ktoś przyjdzie… lub coś się wydarzy
Proces tworzenia czy rezultat?: I to, i to.
Poczucie humoru czy powaga?: I jedno, i drugie.
Zniechęca mnie: malkontenctwo.
Nakręcają mnie: wiara we mnie bliskich mi ludzi.
W świecie szukam: dobrych ludzi.
Co doradziłbyś początkującym fotografom: Nie liczyć na to, że wszystko przyjdzie szybko. Że wszystko dostaniemy na tacy. Że pierwsze efekty będą od razu obiecujące. Słuchać opinii innych ale nie zgubić przy tym siebie..
Powiązane tematy
Daniel Kordan

Adrianna Ziembińska

Bill Gekas

Komentarze








Miejsca są prawdziwe, to one nadają zdjęciu klimat. Czasem wystarczy tylko odpowiednio wywołać raw, czasem podkreślić czy wydobyć to co się chce zaakcentować a czasem gdy poniesie wyobraźnia dodać odrobine tekstury czy "zapalić" w fotoszopie zapałkę dziecku- gdyż to w końcu dziecko.
Nie są to zdjęcia montowane z kilku czy wklejane ale obróbka jest bardzo ważna- wszak zdjęcie można nieudolną obróbką zepsuć zupełnie.



Zdjęcia robią ogramne wrażenie, z tym że niestety ale musze to z siebie wyrzucić jako początkująca osoba nie rozumiem ciągłej tendecji przerabinia zdjęć. Prawie wszystkie , żeby nie powiedzieć wszystkie zdjęcia posiadają jakieś efekty czy kolory wydobyte już w postprodukcji ,a nie można by pokazać zdjec takimi jak naprawde wyszly bez tych wszsytkich ulepszaczy ? Sam się zastanawiam gdzie dziś konczy sie faktycznie fotografia a zaczyna grafika ? Dziś przy pomocy odpowienich programów co drugie zdjecia można uznać za dobre . Może ciekawie byłoby umieszczać dwa zdjęcia fakyczne zarejestwane przez aparat i obok te po postprodukcji ?

