Marc Leppin
Jestem architektem krajobrazu, mieszkam i pracuję w Berlinie. Fotografię – moją drugą życiową pasję – odkryłem stosunkowo wcześnie i od tamtej pory stale szukam nowych pomysłów wizualnych.
W roku 2002 zamieszkałem w Berlinie, ponieważ poszedłem tu na studia z architektury krajobrazu. Wtedy zacząłem się dużo dowiadywać o przestrzeni miejskiej. W owym czasie uświadomiłem sobie tak istotny dla mojego zawodu związek techniki z dobrym designem, który przejawia się w funkcjonalności i estetyce.
Już wówczas fotografia odgrywała w moim życiu ważną rolę. Poszukując własnego stylu i fotograficznej tożsamości, nieświadomie stosowałem wiedzę nabytą na studiach, zajmując się swoim hobby. Szybko spostrzegłem, że opanowałem czysty język formy, poprawnej kompozycji i dopracowywania tego, co najważniejsze.
Z początkiem roku 2017 przyjaciele spytali mnie, czy zaprojektowałbym im okładkę do jednego z albumów. Wcześniej zaś przypadkowo zetknąłem się z eksperymentalną metodą używania lustrzanych odbić elementów obrazu. Ta dość prosta metoda odejścia od znajomych składników krajobrazu pozwoliła mi stworzyć nowatorskie struktury, formy i wzory. Projekt „Reflections” mówi o ucieczce od powszedniości i irytacji.
W prosty sposób ukrywam te składniki, które przeszkadzają – staram się bowiem zredukować obraz do głównego motywu. Celem jest oderwanie się od rzeczywistości, często wyeksponowanie tego, co najbardziej niepozorne, a także uproszczone przedstawienie środowiska miejskiego i wiejskiego.
Ważną rolę odgrywają tu symetria i geometria, ponieważ tworzą wrażenie spokoju, a zarazem dają obrazowi siłę. Zdarza się, że manipuluję uzyskanym odbiciem w taki sposób, by nie wszystkie elementy były po prostu symetrycznie odbite: łamię symetrię, a dzięki temu powstaje znów niepokój, dynamika.
Większość zdjęć wykonałem w Berlinie (i okolicach), w Wiedniu i Szczecinie. Gdziekolwiek jadę, szukam nowych tematów do tego projektu; wypatruję ich w mieście i poza miastem. Nie ma dla mnie znaczenia, czy są to klasyczne motywy fotograficzne, jak berliński Dom Kultur Świata, czy dużo mniej spektakularne obiekty. Najważniejsze, na co zwracam uwagę, to czy po stworzeniu symetrycznego odbicia powstanie nowy kształt.
Po powrocie do domu, gdy zajmuję się już edycją zdjęć, często przychodzą mi do głowy spontaniczne i intuicyjne rozwiązania kompozycyjne. Odbijam obraz wzdłuż osi poziomej, potem pionowej, a jeśli czuję, że to konieczne, usuwam pewne elementy z odbitych części. Zdarza się, że rezultat jest zupełnie zaskakujący i podsuwa mi nowe pomysły. Z ciekawością obserwuję, jak wraz ze zmianą kontekstu pojawia się coś całkiem świeżego.
Dzięki temu projektowi – dzięki wypatrywaniu konkretnych motywów, a potem edytowaniu ich – patrzę na świat pod innym kątem. Podczas wędrówek po mieście zauważam rzeczy, na które normalnie nie zwróciłbym uwagi, a tak – przyciągają mój wzrok jako pomysły na kolejne zdjęcia. Zauważam ponadto bliskie związki tego projektu z architekturą krajobrazu: podobnie jak w moim pierwszym zawodzie, w projekcie „Reflections” chodzi przecież o zrozumienie miejsca, zinterpretowanie go i zaprojektowanie na nowo.