Jon-Christian Ashby
Fotograf portrecista z miasta Vancouver w Kanadzie. W swoich pracach ukazuje oblicza ludzkiego umysłu, wykorzystując do tego obrazowe skojarzenia i śmiałe kolory. Pracuje z tancerzami i innymi artystami scenicznymi. Każdy z jego kadrów to wymowna opowieść inspirowana jego snami i kreatywnością tych, którzy z nim współpracują.
„Na początku chciałem kręcić filmy i poszedłem do szkoły filmowej, później jednak zboczyłem z obranej ścieżki. Zacząłem pracować w telewizji, następnie zająłem się fotografią. Popyt na moje zdjęcia lokalnych artystów rósł, a ja zacząłem kształtować swój indywidualny styl. Inspirowałem się takimi twórcami jak Brooke Shaden i Bella Kotak. Uczyłem się od nich techniki i filozofii na kursach online i podczas osobistych konsultacji. Szukałem najsprawniejszych fotografów i retuszerów, od których mógłbym się uczyć. Tak narodził się mój styl, z którego jestem dziś znany.
W tym rodzaju fotografii nie potrzeba z początku zbyt wielkiej wiedzy technicznej – ona przyjdzie z czasem, więc najpierw można się skupiać na emocjach. Każda dobra opowieść wywołuje reakcję emocjonalną u odbiorcy i to powinno być celem twórcy.
Do fotografii podchodzę tak samo, jak podchodziłbym do kręcenia filmu: jest kierownictwo artystyczne, oświetlenie planu i niebanalne postaci. W sercu tego wszystkiego musi się znaleźć coś, z czym widz może nawiązać łączność, do czego może się odnieść. Jeśli jesteście zainteresowani tym stylem, zdecydowanie polecam nabycie podstawowych umiejętności retuszu i edycji, zapoznanie się z teorią barw – to narzędzia, którymi możecie formować swoje prace. Nie jesteśmy dziennikarzami, tylko opowiadaczami historii, więc korzystajmy ze stosownego repertuaru środków.
Mając podstawy, po prostu zacznijcie robić zdjęcia. Pstrykajcie ich dużo, róbcie błędy i idźcie do przodu. Współpracujcie, inspirujcie się, rozmawiajcie ze swoimi modelami i dobrze się bawcie!”
Powiązane tematy
Maria Oliveira
05.05.2020
Maria Oliveira
Konstruuje własną rzeczywistość, jak gdyby nie z tego świata, często mroczną, lecz pełną życia, osadzoną w naturze, która ostatecznie wszystko spaja razem. W ten właśnie sposób Maria zgłębia sprzeczne emocje towarzyszące procesowi przejmowania kontroli nad swoim życiem, by na koniec zrozumieć, że wszystko to jest podróżą, w której bierzemy udział.
Agnieszka Lorek
01.01.2020
Agnieszka Lorek
Do wszystkiego doszłam sama metodą prób i błędów, co pozwoliło mi być niezależną od wszelkich innych, powstałych przede mną stylów. Dotyczy to zwłaszcza tak zwanej obróbki, która w moim przypadku nie jest właściwie obróbką, ale mozolnym procesem wdrażania w kadr elementów malarskich i finalnie prowadzi do zastąpienia realnego nierealnym.