Dariusz Fijoł
Dariusz Fijoł przysłał zestaw stonowanych kadrów, które emanują spokojem i zadumą. Przygaszone kolory i takież oświetlenie zachęcają widza do bliskiego przyjrzenia się obrazom. W znakomitej większości są to prace, na których nie ma człowieka, lecz jego obecność daje się wyczuć. Znów musimy zwrócić uwagę na spójność nadesłanego materiału, ale spodobała nam się też różnorodność kadrów mimo konsekwencji w wykorzystanych środkach wyrazu. Gratulujemy autorowi i dziękujemy za zdjęcia!
Urodziłem się w gorącą niedzielę latem roku 1990. Moja matka była porodem wyczerpana, gdyż prawie wyzionęła ducha, a w domu wiele mam zdjęć zrobionych przez ojca i dziadka. Te czarno-białe fotografie przeglądałem często, lecz wszystkie aparaty były już wtedy zepsute – więc pozostało mi tylko obracanie ich w dłoniach. To wszystko były rupiecie poupychane w szafkach pełnych bibelotów, można je było spalić pod garażem. Obecnie robię zdjęcia i zwracam uwagę na ściany, kontury, geometrię, strukturę, linie. Staram się, by to wszystko stanowiło zaledwie pretekst do opowiedzenia paradoksalnie o materii ożywionej w formie myśli dawno porzuconych, o uczuciach niewygasłych a zaledwie przytłumionych. Jestem szczelnie zamknięty w swoich kadrach, tak że śnią mi się nazbyt często.
Metryczka fotografa:
Mój rocznik: 1990
Profil na Szerokim Kadrze: robursky
Ksywka: robursky
Fotografia jest: przystawianiem do oka.
Mój pierwszy aparat: Sony Alfa
Mój obecny aparat: Nikon D5100
W fotografii omijam: ludzi.
W fotografii szukam: przestrzeni, którą ograniczają ściany.
Używane przekleństwo: kurwa
Ulubione zajęcie: skakanie
Ulubiona zakazana przyjemność: czasem chipsy
Praca, której nigdy nie chciałbyś wykonywać: I tak ją wykonam.
Proces tworzenia czy rezultat?: Proporcje rozkładają się po równo.
Poczucie humoru czy powaga?: poczucie humoru
Zniechęca mnie: ostre światło.
Nakręca mnie: słońce, otwarte głowy i otwarte przestrzenie.
W świecie szukam: spokoju.
Co doradziłbyś początkującym fotografom: jak najczęstsze mrużenie oczu

Nieobecność
Podcienia na warszawskim Muranowie prowadzące w głąb – wyjście jest odbiciem wejścia; wchodząc, wyjdziemy w punkcie wejścia, zdjęcie zrobione z punktu wyjścia ukaże tę samą perspektywę co przy wejściu, skąd też i to zdjęcie przeze mnie zostało zrobione.
Monstrum
Pod monachijskim BMW, gdzie można przejechać się samochodem dookoła budynku, gdzie można wsiąść na motor i zrobić sobie zdjęcie we wnętrzu drogiego samochodu, którego nigdy się nie kupi. Na zewnątrz po wszystkim już można odetchnąć i po prostu zjeść parówkę w bułce, zrzucając nieznośny ciężar z pleców.
Nadzorować i karać
W Pinakotece znajduje się wiele cennych dzieł sztuki, zatrudnionych jest wielu ludzi, którzy mają za zadanie ich strzec. Maluje się tam również ciekawie światło, przy którym zamierają i chyba długo myślą o swoim życiu.
Wystawy nikt nie obejrzy
Muzeum zamykają na dobre, barykadują dzieła w środku albo może wystawiają na chodnik. Ktoś obejdzie dookoła, ktoś sobie coś przywłaszczy, ktoś przystanie i podziwia, wzruszony społecznym wydźwiękiem tej sztuki. Mandat za zaśmiecanie przestrzeni publicznej, niestety.
Trwałość
Żeby obejrzeć trochę obrazów, trzeba wpierw przejść się po schodach. Dyrekcja zadbała o bezpieczeństwo zwiedzających, sprytnie umieszczając na stopniach nazwiska wielkich, wielkich artystów, które się czyta, wchodząc i jednocześnie patrząc pod nogi. Brak udogodnień dla niepełnosprawnych.
Można się wsłuchać
Tutaj puszczają wysoką muzykę, ściany wzniesiono solidnie, tak by żadne dźwięki z wewnątrz się nie wydostały. Nawet jeśli przystawić odwróconą szklankę do ucha, nic tylko cisza. Bilety na takie koncerty ze szklanką nie obowiązują.
Tożsamość
Nad całym muzeum góruje szyb, z którego można podziwiać panoramę, ale tylko w wietrzny dzień. Ściany budynków wyszorowane na diamencik, często tak się błyszczą. Kiedyś, ale to dawno, z szybu tryskał węgiel, jak gęsta naftowa ropa.
Ściany
Nieuniknionym jest zabłądzić, gdyż wszystko tam wygląda podobnie, można zapukać albo walić w drzwi pięścią, lecz nikt nie odpowie. Jakiś stróż skądś krzyknie, że won, won mi stąd, wilczurem poszczuje, aż zdjął mu kaganiec i teraz waruje. Moje klucze musiały zostać w innym płaszczu, słychać jeszcze tylko kroki, jakieś echo może.Strony internetowe:
Powiązane tematy
Grzegorz Ciepiel

Ward Roberts

Matthias Heiderich
