Cally Whitham
Pełna idealistycznych wyobrażeń, Cally Whitham rejestruje rzeczywistość, przekształcając ją następnie w surrealistyczny obraz, naznaczony nostalgią i wspomnieniami. Jej główną motywacją jest pielęgnowanie pamięci. Aparat fotograficzny jest narzędziem, które umożliwia jej proces zatrzymywania chwili i uwieczniania na zawsze widoków i zdarzeń.
Pierwszą kliszę wykorzystała w wieku 11 lat, w czasie świąt Bożego Narodzenia: sfotografowała wszystko, co było jej najdroższe, łącznie z farmą ciotki, starym domem, w którym chciała mieszkać, oraz ogromnym drzewem na plaży. Teraz jako dorosła osoba powraca do podobnych obrazów, przyglądając im się przez pryzmat przeszłości.
Whitman mieszka w Nowej Zelandii. Nieustannie poszukuje tego, co zapomniane, subtelne w wymowie i często ignorowane w niezwykłych krajobrazach, pięknych w swojej prostocie i przystępności. Jej prace niosą w sobie pokłady emocji i zwracają uwagę na sposoby odkrywania małych, osobistych światów.
„Światło, a później obiekt. Zawsze znajduję inspirację przede wszystkim w świetle, a moje prace są de facto studium na jego temat. To właśnie światło zauważam jako pierwsze, a następnie szukam odpowiedniego przedmiotu, na który ma ono największy wpływ.
Jeśli na przykład mam do czynienia z wyjątkowym światłem budującym sielankowy nastrój, skupiam się na fotografowaniu sielankowych scen. Jeśli trafi się wspaniałe światło portretowe, szukam twarzy, którą mogłabym nim oświetlić – może ona należeć do człowieka, ale też do ptaka lub innego zwierzęcia.
Fotografuję zawsze przy świetle słabym bądź rozproszonym, na przykład w pochmurny dzień. Pełne słońce i wynikający z niego nastrój to nie to, czego szukam w swojej pracy”.