Bev Pettit
Mieszkam w USA, zajmuję się fotografią artystyczną. Ukończyłam college na kierunku sztuk pięknych. Jako pracownik korporacji poznałam Azję i Europę, a z czasem fotografia stała się znaczącą częścią mojej kariery artystycznej.
Przez ponad sześć lat mieszkałam w Hongkongu. Tam kupiłam swój pierwszy aparat, który miał mi służyć do dokumentowania barwnego życia w Azji. Wędrowałam z plecakiem przez wioski w Chinach, Wietnamie, Kambodży, Indiach, Tajlandii i Malezji, trzymając w ręku analogowy aparat Minolta, a w plecaku tyle rolek filmu, ile byłam w stanie unieść. Podróżowałam na motocyklu, na rowerze i autobusami, dzięki czemu zawsze miałam bliski kontakt z ludźmi i mogłam z bliska doświadczać ich kultury.
Po sześciu latach w Azji przeniosłam się do Londynu, gdzie spędziłam kolejne trzy lata, zanim na dobre wróciłam do domu, do Stanów Zjednoczonych.
Jako dziecko dorastałam w małej wiejskiej społeczności w stanie Minnesota, dlatego zawsze podziwiałam i szanowałam zwierzęta i spokojny, wolniejszy styl życia. Po powrocie osiadłam na małym ranczu w Arizonie i zaczęłam fotografować to, co najsilniej mnie inspiruje: konie i ludzi, krajobrazy i kulturę Południowego Zachodu USA.
Moją specjalnością są zdjęcia koni. Najbardziej lubię fotografować dzikie konie, ale te hodowlane również są wspaniałe. Fotografuję też wiele innych rzeczy, które mi się podobają.
Myślę, że najważniejszą sprawą podczas fotografowania dowolnego obiektu jest cierpliwość. Dużo cierpliwości. Kiedy ruszasz w teren z aparatem, nie spiesz się. Poczekaj na to jedyne, doskonałe ujęcie, kiedy światło jest dokładnie takie, jak powinno być, a cała scena – ustawiona właśnie tak, jak chcesz. Kiedy robię zdjęcia dzikich koni, spędzam między nimi po dziesięć godzin dziennie, czasami nawet cztery czy pięć dni z rzędu. Przyglądam się ich zachowaniom, temu, jak się ruszają jako stado, aby w końcu uchwycić esencję tego, czym są. Chcę, aby każde moje zdjęcie opowiadało jakąś historię…
Powiązane tematy
Bragi J Ingibergsson
03.04.2018
Bragi J Ingibergsson
Od dzieciństwa kochałem konie i lubiłem robić im zdjęcia; każda taka sesja do dla mnie wielkie wyzwanie i nowe doświadczenie. Wiele lat temu zacząłem fotografować więcej niż jednego konia jednocześnie – najczęściej dwa, czasami więcej – aby ukazać na zdjęciach ich interakcje i wzajemne relacje.