Artur Rogalski
Fotografia reklamowa rządzi się swoimi prawami. Na zdjęciach Artura Rogalskiego dzieją się taaakie rzeczy, że pewnie niektórzy się przyczepią: „czy to jest jeszcze fotografia, czy może już grafika?”. A my – doceniamy. Wiemy, jak trudny jest to kawałek chleba, mamy świadomość, jak wiele godzin pracy wymagają tego typu „obrazy”. Gratulujemy wyobraźni, wytrwałości, sukcesów i życzymy ich jeszcze więcej.
Dawno temu, w małym pokoiku… człowiek, który mając świadomość, że sam nigdy nie będzie w stanie podnieść aparatu, a w przyszłości nawet własnej ręki, zapragnął tworzyć zdjęcia. Zgromadzone oszczędności pozwoliły mu na zakup używanego aparatu. Jego statywem było krzesełko, grube książki i plastelina. Sprzętem oświetleniowym – lampa pokojowa, kartki i taśma klejąca, a rękami… – jego bliscy i przyjaciele.
To właśnie im, na początku, tłumaczył jak ustawić aparat, lampę, co i jak przykleić, gdzie położyć, zgiąć, pochylić, przesunąć każdy element scenografii. Plan powstającego zdjęcia skrupulatnie przekazywał osobie, która w danym dniu zastępowała mu dłonie. Ludzie, którzy pomagali, czasem nie mieli pojęcia, co tak naprawdę tworzą. Uzbrojeni w ogromną cierpliwość, wierzyli, iż efekt końcowy będzie niesamowity.
Pracując w taki sposób, dysponując niewielkimi środkami, stworzył zdjęcia, które zostały nagrodzone w kilku ogólnopolskich konkursach fotograficznych. Dla większości ludzi zagadką pozostawała tożsamość autora, jak i sposób powstawania jego fotografii.
Dla kogoś, kto porusza się na wózku, uwiecznienie w kadrze górzystych pejzaży jest wielkim wyzwaniem. On postanowił fotografować krainy, które są jeszcze bardziej odległe… które istnieją tylko w jego wyobraźni. Zainspirowany pracami Carla Warnera oraz obrazami Giuseppego Arcimboldo, stworzył tzw. warzywne pejzaże. Jego pierwsze trzy zdjęcia dostrzegli marketingowcy światowego koncernu spożywczego, którzy od razu zamówili całą serię takich prac. Były to jeszcze czasy studiów. Znaczący jest fakt, iż wszystkie prace dla wpływowych korporacji powstawały w tym samym pokoju, w którym spał, jadł, marzył i spotykał się z przyjaciółmi…
Dwa lata ciężkiej pracy nad zleceniami pozwoliły przerobić garaż na funkcjonalne studio fotograficzne. Na przestrzeni kilku lat sukcesywnie wzbogacał je w profesjonalny sprzęt. Bliskich zastąpiła asystentka, którą od podstaw wdrażał w sztukę fotografii. Chciał pracować z osobą, która z czasem rozumiałaby go bez słów.
Dzisiaj… człowiek, który nigdy samodzielnie nie podniósł aparatu, tworzy zdjęcia, filmy reklamowe i projekty graficzne dla największych firm w kraju. Kampania reklamowa oparta o wyreżyserowany przez niego spot telewizyjny otrzymała główną nagrodę w amerykańskim konkursie. Została wyłoniona spośród blisko 2000 projektów z całego świata. Krzesło, grube książki, lampa pokojowa ustąpiły miejsca specjalistycznemu sprzętowi. Jedynie wyobraźnia pozostała ta sama.
Artur Rogalski, bo o nim mowa, od urodzenia porusza się na wózku. Choruje na postępujący zanik mięśni (SMA). Twierdzi, że nie należy narzekać, że ma się w życiu pod górkę, skoro chce się wejść na szczyt.
Metryczka fotografa:
Mój rocznik: 1986
Ksywka: rogal
Profil na Szerokim Kadrze: rogalpl
Specjalizacje życiowe: Grafik, fotograf oraz trochę filmowiec i animator 2D.
Najważniejsza nagroda: Nagroda główna (Platinum Award) w konkursie Spotlight Awards oraz trzecie miejsce w konkursie International Business Awards w kategorii „Communications or PR Campaign of the Year - Issues Management”. Wspólnie z Procontent Communication oraz newsrm.tv.
Najważniejsza wystawa: W przyszłości.
Najważniejsza publikacja: Każda wdrożona reklama dla mojego klienta.
Fotografia jest: Moją motywacją i sposobem na rozwój.
Mój pierwszy aparat: Sony T1 (5Mpix)
Mój obecny aparat: Canon 7D
W fotografii omijam: Niedbalstwa, braku planu.
W fotografii szukam: Możliwości łączenia fotografii z innymi dziedzinami (twórczymi i technicznymi). Wielorodności tematów, stylów, technik.
Ulubione słowo: Luzik ;)
Najmniej lubiane słowo: Pasja, artysta.
Używane przekleństwo: Zależy od sytuacji ;)
Ulubione zajęcie: Uszczęśliwianie osoby, którą kocham. Praca. Spacer po Monte Cassino w Sopocie. Udowadnianie, że można. Łamanie stereotypów. Doświadczanie świata.
Ulubiona zakazana przyjemność: Tajemnica ;)
Praca, której nigdy nie chciałbyś wykonywać: Taka, z której są tylko pieniądze.
Proces tworzenia czy rezultat?: Wszystko jest ważne.
Poczucie humoru czy powaga?: Poczucie humoru.
Nakręca mnie: Pozytywny odbiór tego co robię. Każdy wykonany krok w przód.
W świecie szukam: Spełnienia.
Co doradziłbyś początkującym fotografom: Pracuj, pracuj, pracuj