Ania Wibig
Od kilku lat fotografuję narodziny w Polsce – te w szpitalu i te we własnej łazience czy w basenie w dużym pokoju. Działam pod marką Obiektywnie Najpiękniejsze. Prawdziwość emocji zachwyciła mnie bez reszty i sprawiła, że zakochałam się w tej fotografii bezgranicznie. Próbowałam się z różną fotografią. Poszukiwałam. Eksperymentowałam. Jednak po pierwszym fotoreportażu z narodzin wiedziałam, że to jest to, co chcę robić. Początki nie były łatwe, pojawiało się sporo takiego negatywnego zdziwienia – co ty tam w ogóle chcesz fotografować, przecież nikt w porodzie dobrze nie wygląda. Do tej pory zdjęcia te budzą wiele skrajnych emocji od totalnego zachwytu po brutalny hejt.
Technicznie to fotografia ekstremalna. Nie wiem, kiedy zadzwoni telefon, że to już. Jadąc do porodu, nigdy nie wiem, co zastanę, jak będzie ze światłem (zazwyczaj są to jednak ciemności rozświetlone jedną świeczką), w jakiej pozycji będzie rodzić się dziecko, czy będzie miejsce, żeby stanąć tak, jak by się chciało. Nie wiem, ile będę fotografować – może godzinę, dwie, a może dwadzieścia. A do tego, patrząc na cud, mam często łzy w oczach i ciary na całym ciele, co jest dodatkowym wyzwaniem, jeśli muszę utrzymać aparat w długim czasie. To też ogromna odpowiedzialność – nie ma możliwości powtórki, tu naprawdę nic się nie powtórzy. Mam tylko jedną szansę, żeby uchwycić narodziny. Czasem mówię, że to, co robię, to takie połączenie położnej i fotografii ślubnej. Podobnie jak położna czekam na wezwanie, jestem z rodzącą tyle, ile wymaga sytuacja. Natomiast wielkość materiału i to, co oddaje, przypomina efekt reportażu ślubnego.
Uważam, że zdjęcia z narodzin są niezwykłe. Chcę o nich mówić głośno, pokazywać je, by kobiety w Polsce miały świadomość, że jeśli tylko chcą, mogą takie profesjonalne zdjęcia mieć, nawet jeśli rodzą w szpitalu. Poprzez zdjęcia chcę pokazywać, że narodziny to nie jest tylko fizjologia – ból i krew. To przede wszystkim spotkanie swojego dziecka po raz pierwszy. Obecnie ludzie mają wyobrażenia o porodzie z przerysowanych scen filmowych czy też negatywnych relacji w mediach o patologiach na porodówce. Chciałabym, aby moje zdjęcia przyczyniły się do zmiany tych wyobrażeń. Kiedyś ktoś napisał, że Obiektywnie Najpiękniejsze to miejsce, gdzie poród jest piękny. I to jeden z najwspanialszych komplementów, jakie usłyszałam o mojej fotografii.
Metryczka fotografa:
Imię i nazwisko: Ania Wibig
Mój rocznik: 1981
Specjalizacje życiowe: żona, mama, fotografka, doradczyni podatkowa i międzynarodowa biegła rewidentka
Strona autorska: www.obiektywnienajpiekniejsze.pl, a na FB i na Instagramie szukajcie po prostu: Obiektywnie Najpiękniejsze
Freelancer / zrzeszony w: freelancerka
Najważniejsza nagroda: Było już kilka nagród i wyróżnień w prestiżowych międzynarodowych konkursach, ale najbardziej wzrusza mnie, kiedy kobiety piszą do mnie, że dla takich zdjęć mogłyby jeszcze raz urodzić. To dla mnie największe uznanie dla moich fotografii.
Najważniejsza publikacja: okładka w „Wysokich Obcasach” 15 maja 2021 r.
Fotografia jest: moją metodą na zmienianie świata.
Mój pierwszy aparat: Nikon d750
Mój obecny aparat: Nikon Z6 II
W fotografii omijam powtarzalność. Uwielbiam totalną swobodę twórczą, a nie odtwarzanie.
W fotografii szukam obrazów, które można nie tyle zobaczyć, ile przede wszystkim poczuć.
Praca, której nigdy nie chciałbym wykonywać: taka, która jest przewidywalna i powtarzalna. Stąd też studio fotograficzne bardzo szybko przestało mnie kręcić, gdy po raz kolejny usłyszałam od klientki, żeby powtórzyć dokładnie zdjęcie, które zobaczyła u mnie na stronie.
Proces tworzenia czy rezultat? Myślę, że to nie jest albo-albo bo to jest całość. Gdy dzwoni telefon, że to już, poród się zaczął i mam przyjechać, to czuję, jak rosną mi skrzydła. Później podczas narodzin uwielbiam to, że cały świat zewnętrzny znika i jest tylko tu i teraz. Mam ciary i łzy za każdym razem, gdy nowy człowiek wita się ze światem. Wzruszam się, edytując zdjęcia. A gdy oddaję gotowy reportaż i widzę łzy u rodziców, to mam również ogrom satysfakcji i radości. Każdy z tych etapów jest wyjątkowy.
Poczucie humoru czy powaga? Czasem tak, czasem tak.
Nakręca mnie adrenalina i oksytocyna :)
Początkującym fotografom doradziłbym, że warto szukać swojej drogi. Warto szukać aż do momentu, kiedy prawdziwie mocniej zabije ci serce do tego, co robisz, i poczujesz, że z każdym zdjęciem rosną ci skrzydła, by lecieć dalej w tym kierunku. Jak to już znajdziesz, to warto nie bać się o tym mówić głośno, nawet jeśli na początku spotkasz się z krytyką i niezrozumieniem. Często nowe rzeczy budzą kontrowersje, a hejterzy są wbrew pozorom twoimi największymi sprzymierzeńcami, bo są najbardziej zmotywowani, żeby o tym mówić. A jak mówią, to może to trafić do kogoś, kto jednak się zachwyci tym, co robisz. Fotografia jest sztuką nie musi podobać się każdemu.
Strony internetowe:
Powiązane tematy
Paul Thompson

Marta Ponsko

Melissa Benzel
