Anastasia Chernyavsky
Dzisiaj proponujemy zdjęcia fotografki znanej pod pseudonimem Styush. Ukazują one w bardzo intymny i subtelny sposób prywatne życie autorki i jej rodziny. Ciekawi nas, czy wy również jesteście zwolennikami pokazywania własnego życia i gdzie według was przebiega granica między sferą publiczną a prywatnością.
Metryczka fotografa:
Imię i nazwisko: Anastasia Chernyavsky Nie przepadam za swoim nazwiskiem – jest zbyt długie, zbyt rosyjskie i notorycznie przekręcane.
Ksywka: Styush. Wymyśliłam ją bardzo dawno temu, łączy w sobie moją wielką miłość do zespołu The Beatles (pierwszym basistą Beatlesów był Stuart Sutcliffe, niestety zmarł bardzo młodo w wyniku urazu głowy, a że jako nastolatka sama cierpiałam często bóle głowy, zawsze czułam z Sutcliffe’em jakąś więź) oraz fragment mojego zdrobniałego imienia – Nastyusha.
Mój rocznik: Urodziłam się w Roku Konia, według chińskiego kalendarza.
Specjalizacje życiowe: Jestem muzykiem, zawsze nim byłam i zawsze pozostanę.
Autorska strona WWW: w budowie
Freelancer / zrzeszona w: Jestem nauczycielką muzyki i gry na skrzypcach, a także zapaloną melomanką.
Najważniejsza nagroda: moja rodzina
Najważniejsza wystawa: w paryskim Carrousel du Louvre w listopadzie 2015 roku
Najważniejsza publikacja: Najbardziej cenię sobie książki, więc… http://galerievevais.de/products/item.wd42_chernyavsky_ge.html
Fotografia jest: życiem i pamięcią.
Mój pierwszy aparat: Zenit
Mój obecny aparat: Rolleiflex Planar, Contax 645, Canon Mark III
W fotografii omijam: Nie lubię marnować czasu i wykorzystywać migawki do seryjnych zdjęć. Według mnie większość pracy powinna być wykonana przed przystąpieniem do faktycznego fotografowania.
W fotografii szukam: chwili uchwyconej w idealnych warunkach.
Ulubione słowo: miłość, rzecz jasna
Najmniej lubiane słowo: Nie mam takiego, ale nie lubię bezsensownego przeklinania oraz mieszania kilku języków. Uczę swoje dzieci dbałości i szacunku do umiejętności myślenia i mówienia w dwóch językach. Kiedyś mi za to podziękują, jestem tego pewna.
Używane przekleństwo: Blin!
Ulubiona zakazana przyjemność: wino, uwielbiam czerwone wino.
Ulubione zajęcie: Jazda konna, choć nie mam na nią zbyt wiele czasu…
Praca, której nigdy nie chciałbym wykonywać: od 9.00 do 17.00
Proces tworzenia czy rezultat?: to, i to. Jak powiedziałam, czuję się muzykiem i kompozytorem, a w muzyce proces tworzenia jest częścią rezultatu.
Poczucie humoru czy powaga?: Każdy poważny fotograf powinien mieć w sobie to coś, co sprawi, że osoba oglądająca zdjęcia się uśmiechnie.
Zniechęcają mnie: moje własne epizody depresyjne
Nakręca mnie: kontynuacja rozpoczętych działań, jak moja ostatnia ciąża, dorastanie dzieci, ich rozwój i relacje z ludźmi. Dzięki nim mam zawsze o czym myśleć i co przedstawiać na fotografiach.
W świecie szukam: Mam wiele pytań do świata, ale szukam przede wszystkim znaczenia mojego „ja” i tego, co wykracza poza ramy ludzkiego ciała.
Poczatkujacym fotografom doradziłabym: Sama wciąż uważam siebie za początkującego fotografa. Jedyną moją sugestią jest używanie wszystkich zmysłów. Nie ograniczaj swojej wyobraźni wyłącznie do wiedzy fotograficznej. Wszystkie zmysły i aspekty różnych sztuk biorą czynny udział w procesie tworzenia własnych, niepowtarzalnych zdjęć.
Powiązane tematy
Silvia Pogoda