Albert Finch
Andrzej Ostrowski: Wiem że mało kto lubi mówić o sobie ale czy mógłbyś krótko się zaprezentować? Od jak dawna fotografujesz, jak to się stało że chwyciłeś za aparat, czy to kontynuacja rodzinnej tradycji itp. Takie krótkie wprowadzenie.
Mam na imię Albert, fotografią kobiecą zająłem się ponad 15 lat temu. Po części można uznać to za efekt rodzinnej tradycji. Mój ojciec, od kiedy pamiętam, zajmował się różnymi przejawami sztuki. Zaszczepił we mnie to poczucie, iż ludzie generalnie poświęcają wolny czas na tworzenie, że potrzebujemy wyrażać się w taki czy inny sposób. Oczywiste było dla mnie, że kierujemy swoje oczy ku pięknu, a czyny – w celu upiększania otoczenia i pokazywania piękna. W przypadku mojego taty nie była to za bardzo fotografia, bardziej rzeźba – głównie ukazująca ludzi, także nagość. Po dziś dzień z artystycznych aspiracji zostało mu tworzenie muzyki. Dzięki tym zainteresowaniom ojca miałem od dziecka dostęp do albumów i książek poświęconych historii sztuki. Po latach zauważyłem w swojej fotografii wyraźny wpływ zawartych w nich treści.
Bardzo dużo fotografujesz analogowo. Mógłbyś opowiedzieć, dlaczego w czasach nieustannej cyfryzacji wracasz do szlachetnych analogowych technik? To po prostu miłość do średniego formatu czy kryje się za tym coś więcej?
Podstawą mojego wyboru jest tu plastyka obrazu średniego formatu, a także przyjemny rozmiar aparatu – jeśli tak mogę zażartować. Generalnie pochłonęło mnie obrazowanie w formatach 6×7 i 6×6. Analogowość pasuje mi bardzo do tematyki kobiecej, i to zarówno do zmysłowości, elegancji, ujęć trochę odległych naszym codziennym doświadczeniom, jak i do oddania kinowego charakteru pokazywanej historii, wyjątkowości momentu, a także paradoksalnie do podkreślenia codzienności i naturalności.
Zdarza mi się też łapać wieloobrazowe serie – tyle że to już bardziej z wykorzystaniem standardowej, małoobrazkowej kliszy.
Dodatkowo fotografia analogowa jest jakby inaczej osadzona w czasie, wymaga poświęconych chwil, a mnie się nigdzie w tych fotografiach nie spieszy. Poza tym, bywa, że istotny jest dla mnie fakt ograniczenia długością filmu do dużo mniejszej liczby pstryknięć na sesji niż w przypadku zdjęć cyfrowych.
Fotografia to dla mnie przede wszystkim emocje, a twoje prace są nimi wypełnione po brzegi. Bardzo często, oglądając je, dopiero po chwili dostrzegam, że jest to akt, ponieważ bardzo długo zawieszam wzrok na twarzy modelki i na emocjach, które z niej emanują. Jak ci się to udaje? Czy podchodzisz do takich sesji mocno psychologicznie, czy jest to pewien projekt, który w każdej sesji składa się z podobnych kroków?
Jako pierwszy odbiorca własnego zdjęcia także mam nadzieję, by niosło określone emocje, by było „jakieś". Zatem w momencie poszukiwania kadru staram się w miarę możliwości uchwycić gesty i spojrzenia niosące treść, która mnie zachwyci.
Nie stosuję jakichś szczególnych psychologicznych metod. To częściej naturalna obserwacja modelki, wyczucie oraz omówienie tego, w jakiej roli i kontekście ją widzę, czym będzie emanować, o czym będzie opowiadać, a potem podążanie za tym odczuciem. Kiedyś pewna moja wrażliwa znajoma zapytała, dlaczego fotografuję cudze historie. Pomyślałem, że to pytanie słusznie oddaje istotę mojej fotografii. Bywa, że dokumentuję historie zapisane w cudzych życiorysach i ich emocjach.
Natomiast technicznie zdarza się, że moment do zrobienia potencjalnie idealnego zdjęcia przychodzi zaskakująco nagle i wtedy trzeba być gotowym. Często na tym polega robienie dobrych zdjęć: by po prostu być gotowym.
Staram się też nie popadać w schematy. Nauczyłem się, że modelki czy pozujące osoby są różne i ich emocjonalności wyglądają inaczej. Traktując je sztampowo, można niechcący coś ważnego zepsuć lub przeoczyć.

Osobiście uważam, że fotografia aktu jest jedną z trudniejszych. Szczególnie na początku bardzo trudno jest nie przekroczyć granicy kiczu i tandety. Jak było u ciebie? Czy początki były dla ciebie trudne? Jak sobie radziłeś ze stresem i z atmosferą pracy z nagością?
Szczerze mówiąc, na początku nie zajmowałem się w ogóle rozważaniem kwestii kiczu i tandety, po prostu starałem się zrobić jak najładniejsze zdjęcie. Natomiast zmagałem się z presją nieśmiałości i ciężaru tematu. Nigdy nie bałem się nagości, ale zawsze odczuwałem respekt przed intymnością ciała. Nagość do dziś jest dla mnie wyjątkowa, znacząca. Odbieram ją jako szczególną otwartość, która obarcza mnie odpowiedzialnością za wykorzystanie jej w fotografii i pokazanie światu.
Zajęło to trochę, bym przestał się mocno stresować, lekarstwem okazało się szczere zaangażowanie i liczba wykonanych sesji.
Oglądając twoje zdjęcia, nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że między tobą a modelką jest bardzo silna więź. Czy mimo tego nadal zdarzają ci się trudne sesje, trudne momenty których nie przewidziałeś lub nie byłeś na nie gotowy? Jeśli tak, to jakie, co najbardziej ci przeszkadza podczas sesji?
W przypadku zdjęć z osobami, które dobrze znam albo z którymi od początku wejdziemy na bardzo dobry poziom komunikacji, trudne momenty raczej się nie zdarzają. A jeśli nawet coś nieprzewidzianego się wydarzy, to można sobie ze wszystkim poradzić.
Zresztą nawet w przypadku sesji z dopiero co poznanymi modelkami jestem obecnie trochę lepiej przygotowany niż na początku swojej fotograficznej przygody. Głównie ze względu na samą świadomość, że coś może pójść nie tak, czy to w kwestii technicznej, czy komunikacyjnej, i nie ma się co przejmować, tylko po prostu trzeba znaleźć rozwiązanie.
Natomiast wciąż utrudnieniem bywa sytuacja, gdy modelka stara się za mnie decydować, jakie zdjęcia i jak powinienem zrobić.
Zdecydowanie wolę wyraźny podział ról.
Jaki prywatnie jest Albert Finch? Otwarty i pewny siebie czy raczej skryty lubiący samotność i wyciszenie? Łatwiej przemawia ci się poprzez swoje prace czy jednak słowami?
Myślę, że można nazwać mnie introwertykiem. Chociaż jak się już rozgadam, to czasami trudno mnie zatrzymać. Pracami nie mówię, nie przekazuję doniosłych treści. Pracami kłaniam się pięknu.

Jesteś kojarzony z fotografią aktu, sensualnością i pięknymi kobietami. Czy od początku czułeś, że to będzie twój idealny kierunek rozwoju w fotografii? Czy poszukiwałeś swojej drogi w innych stylach? Jak to się stało, że akurat akt tak mocno skradł twoje serce? Czy był jakiś moment przełomowy w twojej fotograficznej drodze?
Świadome „dorosłe” fotografowanie zawsze było u mnie związane z kobietami. A kobiecość nierozerwalnie kojarzyła mi się z jej cielesną ekspresją. Dosyć szybko od pierwszych portretów przeszedłem do bardziej intymnej fotografii bez szczególnie przełomowych momentów.
Miałem po drodze dużo szczęścia do dziewczyn zamieszanych w moją przygodę z aparatem. Sporo się od nich lub dzięki nim mogłem nauczyć, korzystając z ich wrażliwości i otwartości. Niektóre były istotnymi kamieniami milowymi na tej drodze.
Zupełnie pobocznie w swoim czasie zajmowałem się też fotografią reportażową – dziennikarską. Niestety, nie byłem szczególnie zadowolony z efektów, więc obecnie nie zdarza mi się już być fotoreporterem.
Czy przy takiej ilości wspaniałych prac posiadasz jakieś pojedyncze zdjęcie lub projekt, które uważasz za swoje najlepsze dzieło – coś, co jest dokładnym spełnieniem twoich oczekiwań i założeń?
Przy każdej okazji, gdy ktoś prosi mnie o wybranie kilku ulubionych zdjęć, odkrywam na nowo, jak wiele własnych prac lubię. Wiele z nich dobrze mi się kojarzy: albo z osobami na zdjęciu, albo z tym odczuciem nieźle wykonanego zadania. Bardzo trudno byłoby mi wyłowić to jedno jedyne.
Czasami mawiam, że gdy kiedyś stanę w obliczu momentu, w którym poczuję, że to tu i teraz i tej właśnie osobie przede mną zrobię fotografię, która ukradnie moje serce na zawsze, to nie nacisnę spustu migawki. Zachowam ten moment tylko dla siebie i uratuję resztę zdjęć przed piętnem bycia gorszymi.
Wypalenie i kryzys twórczy – coś, z czym zmaga się zdecydowana większość artystów. Jak sobie z tym radzisz? Czy miewasz dłuższe przerwy w fotografowaniu i jeśli się zdarzają, to czym zastępujesz ten czas?
Nie obserwuję u siebie kryzysów twórczych, ale tak jak wszyscy ludzie miewam po prostu lepsze i gorsze okresy samopoczucia, a to przekłada się na wszystkie dziedziny życia. Dłuższych przerw w fotografowaniu nie odnotowałem od wielu lat. Po prostu uwielbiam fotografować. Mam wrażenie, że to właśnie ta część mojej aktywności wyciąga mnie z trudnych dni.
Gdybyś miał wybrać trzy rzeczy które najbardziej cię inspirują, to co by to było i dlaczego? W czym odnajdujesz najwięcej tematów, które później przenosisz na swoje realizacje?
Może to zabrzmi banalnie, ale inspirują mnie głównie osoby które mi pozują: modelki, dziewczyny, kobiety, a także panowie, z którymi sporadycznie współpracuję.
Ludzie niosą ze sobą bagaż swoich doświadczeń, wrażliwości, mądrości. Reagują drobnymi gestami na określone tematy. Na przykład uśmiechają się specyficznie, gdy pomyślą o czymś wstydliwym. Szklą im się oczy, gdy dotkną smutnych wspomnień. Wykonują drobne taneczne ruchy, gdy słyszą muzykę. Przeciągają się jak koty, śmiesznie kichają. Ukradkiem przygładzają włosy lub poprawiają je za uchem, delikatnie układają dłoń na dłoni, podnoszą brew, otwierają oczy ze zdziwienia i figlarnie przygryzają wargi. Bywa, że uroczo marszczą czoło przy piciu herbaty z kubka. To są inspiracje.
Poza tym oczywiście kultura jest źródłem. To, co napisano, sfilmowano, namalowano… ale to też wszystko przecież przefiltrowane przez czyjeś emocje i doświadczenia.
Czy często się zdarza, że sesje, które wykonujesz, są mocno spontaniczne, wynikają z pewnego natchnienia i wizji zrodzonej ze wstępnej rozmowy z modelką? Czy raczej jest to przemyślana i wcześniej zaplanowana koncepcja? A co za tym idzie: czy dobierasz modelki do projektu, czy projekt do modelki?
To bywa różnie. A więc należałoby uznać, że bardziej spontanicznie. Jeśli mam określony pomysł do zrobienia, to potrzebuję i poszukuję do niego odpowiedniej modelki, ale częściej trafiam na modelkę i zauważam w niej to, co mnie zachwyci i co chcę sfotografować. Pod to dobiera się resztę historii.
Prowadzisz warsztaty, bierzesz udział w plenerach fotograficznych. Czy takie dzielenie się wiedzą przyszło u ciebie naturalnie i swobodnie, czy raczej początkowo było wynikiem nacisku przyjaciół, którzy chcieli pochłonąć od ciebie cząstkę tej magii? Czy spełniasz się jako nauczyciel, czy daje ci to równie dużo satysfakcji co samo fotografowanie?
Po dziś dzień prowadzenie warsztatów jest u mnie okupione mniejszą czy większą tremą. Te parę lat temu, za pierwszym razem, gdy poproszono mnie o poprowadzenie szkolenia dla grupy ponad dziesięcioosobowej, zgodziłem się odruchowo bez wahania. Potem okazało się, że to jednak spore wyzwanie, zwłaszcza jeśli się nie ma obycia w autoprezentacji przed grupą ludzi.
Z drugiej strony wydaje mi się to bardzo naturalne, gdy się uwielbia swoją dziedzinę, można o niej opowiadać i dzielić się nią godzinami. Nawet pomimo tego, iż wchodzenie w interakcję z postrzeganiem, wrażliwością czy pojęciem estetyki innych ludzi bywa mocno wyczerpujące, szczególnie gdy staram się wejść w cudzą skórę, aby dostrzec i zrozumieć, co widzi ta osoba.
Zresztą spotkania z innymi fotografami, także tymi na początku swojej drogi, są świetną lekcją. Pytania uczestników warsztatów niejednokrotnie zwracały mi uwagę na aspekty, o których wcześniej nie myślałem, bo albo mnie nie spotkały określone wydarzenia, albo coś wydawało mi się tak naturalne, że nie zdawałem sobie z nich sprawy.
Czy spełniłeś już jakieś swoje fotograficzne marzenie? Czy w ogóle marzysz w tym aspekcie swojego życia? Nie da się ukryć że jest to spora część ciebie i nie chce mi się wierzyć że nie masz w związku z fotografią ukrytych marzeń i pragnień.
Czasami marzę, by zrobić określoną sesję, temat z wybraną, fascynującą mnie osobą. To są takie moje małe (chociaż dla mnie jakby większe) marzenia, oczywiście ukryte przed wszystkimi poza mną i tą osobą.
Natomiast na pewno chciałbym, by wśród moich modelek znalazła się przyszła Marilyn Monroe, Kate Moss czy choćby Anja Rubik. Marzę o wspaniałych sukcesach kobiet, które uda mi się sfotografować. Życzę im tego z całego serca.
Ostatnie pytanie, więc czas na trochę gdybania. Gdybyś teraz zaczynał przygodę z fotografią, to czy poszłaby ona w podobne rejony? Jakie rady dałbyś samemu sobie, na co zwróciłbyś większą uwagę a z czego byś zrezygnował?
Nie znam innej drogi, więc nie za bardzo byłbym kompetentny, by proponować sobie inną. Ale mógłbym mieć parę życiowych rad dla siebie-nowicjusza. Na pewno wiedziałbym, jak lepiej pogodzić fotografię z tak zwanym życiem prywatnym. Zwróciłbym uwagę na ten aspekt. I na pewno zaleciłbym sobie więcej determinacji i pracowitości.


PS. Trzy krótkie strzały – zadawane wszystkim udzielającym w wywiadu. Taki mały krótki bonus:
Ulubiony film/serial?
Wielkie piękno Sorrentino. A z fotograficznych – nieśmiertelne Powiększenie Antonioniego.
Ostatnio przeczytana książka?
Modelki dbają o mój rozwój intelektualny i ostatnio jedna podrzuciła mi powieść Kurta Vonneguta o uroczym tytule: Rzeźnia numer pięć. Właśnie ją kończę.
Artysta/twórca, którego podziwiasz i jest dla ciebie inspiracją?
Oczywiście klasycy gatunku, których wymienianie aż trąciłoby banałem. Ale poza tym uwielbiam fotografię wykonywaną przez kobiety. Pierwszy raz z tym odczuciem zetknąłem się, widząc prace Sally Mann. Mój podziw zbierają także spotykane na mej drodze fotografki, kilka z nich to uczestniczki plenerów w Michałowicach.
Biografia
Urodzony w roku 1980 w Lublinie, fotograf artysta, pasjonat, esteta, samouk i nauczyciel.
Pracuje, używając fotografii tradycyjnej, na błonach średniego formatu, ale nie gardzi wsparciem ze strony cyfrowej obróbki obrazu.
Miłośnik pięknego przedstawiania ludzi, ze szczególnym uwzględnieniem odcieni kobiecej urody.
Obecnie zajmuje się cyklem warsztatów dla fotografów, miłośników sensualnej estetyki. Szkolenia Fincha odbywały się w Rzymie, Paryżu, Berlinie, Brukseli, Kopenhadze, Zurychu i oczywiście w wielu miastach Polski.

fot. Radosław Pujan
Strony internetowe
Konkurs na pracę domową: Ukryta nagość

Zasady konkursu są bardzo proste.
Na początku każdego miesiąca fotograf zadaje czytelnikom serwisu pracę domową. W konkursie mogą brać udział wszyscy zarejestrowani użytkownicy serwisu, przy czym każdy może przysłać tylko jedną pracę. Termin nadsyłania zgłoszeń upływa 30.06.2021. Pod koniec miesiąca prezentowany fotograf wyłoni zwycięską pracę, której autor zostanie nagrodzony praktycznym zestawem Szerokiego Kadru.