Michael Kowalczyk
Nazywam się Michael Kowalczyk. Urodziłem się we Wrocławiu, ale przez ponad 25 lat mieszkałem w Akwizgranie (Niemcy). W roku 2015 przyjechałem do Nowego Jorku. Zajmuję się tu robieniem zdjęć w przestrzeni publicznej oraz uczeniem ludzi, jak to robić.
Doskonale pamiętam, jak znajoma mamy pokazała mi swoją lustrzankę i nauczyła mnie obsługi tego sprzętu. Miałem pewnie 6–7 lat. Jednak poważne zainteresowanie fotografią przyszło jakieś 15 lat później, pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Ojciec dał mi zenita z fajnym stałoogniskowym obiektywem, pięćdziesiątką. Pokochałem fotografowanie na kliszy, ale tymczasem rynek zaczęła podbijać fotografia cyfrowa. W 2003 kupiłem swój pierwszy w życiu aparat cyfrowy, to był malutki sony DCS-W12 ze świetnym obiektywem Zeissa. Idealny sprzęt do codziennego, nieagresywnego użytku w każdych warunkach. Dziesięć lat i kilka lustrzanek później zacząłem używać kolejnego małego aparatu: ricoha GR ze szkłem 28 mm. Do dziś jest to mój najczęściej używany aparat (i ulubiona ogniskowa).
Inspiracji początkowo dostarczali najbliżsi: rodzina i przyjaciele. Zamawialiśmy odbitki, wymienialiśmy się nimi, układaliśmy albumy. Stopniowo zainteresowałem się materiałami edukacyjnymi, zacząłem chodzić na wystawy i brać udział w warsztatach. Pojawiły się pierwsze propozycje wystaw. To wszystko przynosiło inspirację, wiedzę, czasem też nagrody.
Jeśli spytacie mnie, o czym należy myśleć podczas fotografii ulicznej, odpowiem, że najlepiej o niczym szczególnym. Oczywiście, warto przed wyjściem w miasto mieć w pamięci ogólne założenia projektu, ale kiedy już znajdziecie się na ulicy, doradzałbym wyłączyć analityczny tryb umysłu za pomocą wsłuchania się w jakąś ulubioną muzykę. Niech poprowadzi was instynkt wizualny! A gdy już znajdziecie ciekawe miejsce, temat czy technikę – zostańcie przy nich i wyciśnijcie z nich, ile się da!
Powiązane tematy
Jef Bonifacino